Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewidzialna Ona

przeprowadzka do Niego - dylematy i rozterki

Polecane posty

Gość niewidzialna Ona

Cześć 🌼 Padła propozycja, abyśmy zamieszkali razem. Od słowa do słowa i tak z górki poleciało, przy czym mój M. cały czas powtarza, że bardzo chciałby zamieszkać ze mną. Ja miałabym się do niego przeprowadzić, do innego miasta (jesteśmy od kilku lat w związku na odległość - co wcale nie oznacza, że mało się spotykamy). Na chwilę obecnę "pomieszkujemy" u siebie. Raz on u mnie, innym razem ja u niego - zależy to od wielu czynników. No w każdym bądź razie jest taka opcja. Miałabym się przeprowadzić w te wakacje. Jestem z jednej strony podekscytowana, ale z drugiej strony obawiam się. Czasami potrafimy się pokłócić, ja jestem wrażliwą osobą - łatwo mnie do płaczu doprowadzić etc. Nie wiem czy przy pierwszej lepszej kłótni ja tam wytrzymam... Boję się momentu, że się pokłócimy, a ja nawet nie będę miała do kogo buzi otworzyć - nie mam tam znajomych (jedynie wspólni, ale powiedzmy, że to są mojego M. znajomi). Nie mam żadnej koleżanki, nie mówiąc już o przyjaciółce. Powiedzcie mi, jak to u Was było - czy się denerwowałyście, jakie emocje Wam towarzyszyły? Bo ja, przeprowadzając się do M., zmieniam sporo w swoim życiu. Że tak powiem: stawiam wszystko na jedną kartę. Zmiana miasta, pracy, otoczenia - wszystko. Odchodzę z własnego domu, zostawiam rodzinę w swoim mieście, znajomych. Targają mną przeróżne emocje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
Byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś podzielił się ze mną swoimi doświadczeniami - jest to dla mnie pierwsza tak poważna decyzja w życiu. Od tego wszystko zależy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
ja wiem, że jest dużo ciekawszych tematów... siedzę teraz sama i się zastanawiam jak będzie, co to będzie, czy będę szczęśliwa, czy zawiedziona yhhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ogrowa
Nie byłam w takiej sytuacji, ale chyba bym zaryzykowała, bo przecież kiedyś i tak w końcu zamieszkacie razem (nie wiem czy chcecie ślub czy nie, czy to jest dla Was istotne). Myślę, że na Twoim miejscu czyli gdybym była w związku na odległość zamieszkałabym po ślubie dopiero (no ale ja tradycjonalistka jestem;p) . Jeśli facet mieszkałby w tym samym mieście to byłoby inaczej..:) Wiem, ze dużo ryzykujesz zostawiając rodzinę, przyjaciół, ale to zależy od tego czy tego pragniesz. Czy czujesz, że to już ten czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ogrowa
PS. Ile macie lat? Ile ze sobą jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem dokładnie w tym samym punkcie co Ty... przede mną przeprowadzka do miasta oddalonego od mojego zaledwie o 80 km, ale i tak zmienić musiałoby się wszystko... tylko w pierwszej kolejności muszę znaleźć tam pracę. a to nie takie proste. tym bardziej, że w obecnej płacą nieźle i podobnej stawce tam nie mam nawet co marzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
jestem gotowa zamieszkać razem jak wcześniej napisałam - pomieszkujemy u siebie, wówczas aż mi żal do domu wracać ale co innego gdy ma się świadomość, że ma się do czego wrócić, a co innego gdy wiesz, że nie masz do czego wrócić (nie wliczając rodziny oczywiście) Nie, nie jesteśmy jeszcze po ślubie. Zaręczyn też nie było. Ale to akurat mi nie przeszkadza. Na ślubie i zaręczynach najmniej mi zależy prawdę powiedziawszy. Grunt to być szczęśliwym. Ale odnośnie rodziny, naszych planów - dogadujemy się na tej płaszczyznie bez problemu - oboje mamy takie same marzenia etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
Mamy po 24 lata. Jesteśmy ze sobą 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
lounge, witam w klubie Nie wiem do jakiego Ty się miasta przeprowadzasz, ale ja do mniejszego, niż obecne, w którym mieszkam. I tam też są mniejsze stawki jeśli chodzi o pracę, ale i życie wychodzi tam nieco taniej. Więc na jedno wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani ogrowa
Właśnie:) sama piszesz, że macie te same plany, dobrze się dogadujecie, że dobrze się Wam pomieszkuje:) no to myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie do przeprowadzki, chyba że np cięzko byłoby Ci znaleźć tam pracę. No ale tak jak pisałam, kiedyś przecież i tak zamieszkacie razem, a skoro jesteście już na to gotowi to tym lepiej:) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miasto niewiele mniejsze od mojego, ale tu mam wyjątkowo dobrą pracę. i w sumie dopóki tam czegoś nie znajdę to się stąd nie ruszę. ale obawiam się tych samych rzeczy, co Ty. że będę tam "sama". poza nim nie będzie nikogo, ja nie będę miała tam na razie swoich miejsc, zajęć, etc. boję się, że na nim "zawisnę", a to będzie męczące dla nas obojga. no i tego, że nie będę miała do kogo wyjść, z kim się spotkać, pogadać... decyzję już podjęłam, bo nie wyobrażam sobie być bez niego, ale mimo wszystko nie jest to łatwa sprawa. a z drugiej strony obawiam się, że jeśli wkrótce nie zadziałamy, to za jakiś czas przegapimy "ten" moment i już wcale nie będziemy chcieli takich zmian w życie wcielać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
Tak samo czuję jak Ty.. A można wiedzieć do jakiego województwa się przeprowadzasz? Może akurat na to samo miasto trafimy :) Ja do mazowieckiego się przenoszę.. Ja to ogólnie mam plan zapisać się tam na jakiś areobik, nie wiem - będę odwiedziała miejsca, gdzie będę mogła poznać jakieś dziewczyny. Ja tam pracę mam już, że tak to nazwę, zaklepaną. Oboje będziemy pracować na "swoim"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja cały czas będę poruszać się w obrębie woj. śląskiego. tyle, że z jednego końca na drugi :-) bardzo Ci zazdroszczę tej pracy. to dla mnie największy stres, gdybym od tej strony była 'zabezpieczona', zaryzykowałabym od razu... ja się boję, że to się wszystko skończy tak, że teraz na weekendy jeżdżę tam, a jak się przeprowadzę to na weekendy będę jeździć do 'domu'. takie zamknięte kółko :-) a teraz uciekam spać, trza do pracy rano. obiecuję zajrzeć tu jutro. może wspólnie znajdziemy jakieś sposoby na zminimalizowanie stresu związanego z tym wszystkim. p.s. jesteśmy w podobnym wieku - ja mam 25 l.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
okej, to dobrej nocy życzę 🌼 temat zapisałam do ulubionych, jutro też tu będę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja muszę ostrzec
Będą kłótnie - będziesz przy każdej sprzeczce wyrzucać partnerowi, że poświęciłaś dla niego wszystko. Będziesz chciała otworzyć do kogoś buzię - a nikogo nie będzie. Piszesz, że jesteś wrażliwa - nie wyobrażasz sobie, jaki to stres, zostawienie rodziny i przyjaciół, zmiana pracy, próba odnalezienia się w obcym mieście, kiedy nie masz pojęcia, gdzie jest choćby sklep spożywczy, żebyś mogła ugotować obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
wiem, gdzie są sklepy spożywcze - miasto bardzo dobrze znam... byłam już kiedyś w sytuacji, gdy zostawiałam wszystko - wyjechałam wówczas za granicę do pracy wtedy też zostawiłam rodzinę, znajomych, w zasadzie wszystko ale wróciłam - na studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
podnoszę temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
ladaco, Ty to potrafisz ludzi przyciągnąć do tematu - pomożesz? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa_szczesciara1989
Ja stalam przed tym problemem dwa lata temu. Mialam wowczas 19 lat niespelna , bylam z moim chlopakiem 8 miesiecy . Kupil mieszkanie znajac mnie 4 miesiace , mowiac mi ze kupuje je dla NAS , bo wczesniej myslal juz o tym ale bedac sam nie mial mobilizacji. Wiedzial ze jestem ta jedyna i zdecydowal sie na ten krok. Z poczatku spedzalismy w tym mieszkaniu tylko weekendy , kiedy zdalam mature w maju mieszkalam juz tam na dobre. Tez sie balam , ale zdecydowalam sie. Znalazlam prace , zaczelam studiowac , wszystko dostosowalam do nowego mieszkania. Czy dzis zaluje ? Nie . Wiadomo , 2 lata to duzo , nasz zwiazek jest inny niz wtedy , klocimy sie , nie kiedy w klotni cos sobie wygadamy , nie raz chcialam sie wyprowadzic ale tak naprawde nie zrobilam tego , nie potrafilabym wrocic do rodzinnego domu . W przyszlym roku planujemy slub i nowe mieszkanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
pechowa_szczesciara1989 Super, że tak się Wam ułożyło - gratuluję! :D A w chwilach "zwątpienia", co robiłaś? Chodzi mi o sytuacje, kiedy miałaś dość i przechodziły Ci myśli, aby się wyprowadzić. Co wówczas ze sobą robiłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa_szczesciara1989
Heh , coz , najczesciej w klotni powaznej ubieralam sie, on mnie zatrzymywal i tak to sie konczylo, a jak nie to szlam na spacer przejsc sie. Ja jestem impulsywna i zawsze szukam ucieczki ;) Zastanow sie, to naprawde powazna decyzja .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
Cały czas się zastanawiam, aż momentami mnie głowa od tego boli :D Wiem, że jak już znajdę sobie jakieś koleżanki, to będzie mi o niebo łatwiej. Z tym że najpierw trzeba je znaleźć w tym nowym mieście :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
a koleżanka lounge to będzie dzisiaj czy nie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialna Ona
kurde no... przecież nie mieszkałyście ze swoimi facetami jak jeszcze pieluchy nosiłyście :D pogadajcie no...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koleżanki lounge nie było wczoraj, bo prowadziła długie i burzliwe dyskusje ze swoim partnerem :-) powiem Ci, że nie mogę się doczekać, kiedy ta huśtawka się skończy... gdybym tylko miała już pracę, spakowałabym się i była tam za dwa dni. zresztą, rozważam zrobienie tego nawet bez pracy, bo w końcu zwariuję. a z tymi koleżankami... ja i tak odkąd kursuję tu-tam nie mam czasu na znajomych, bo żeby w weekend być tam, ze wszystkimi swoimi obowiązkami muszę uporać się do czwartku, więc z czasem jest naprawdę biednie. poza tym, nie wiem jak daleko Ty się wyprowadzasz, ale ja ostatecznie wsiądę w samochód i w 1,5 h będę w swoim rodzinnym mieście :-) a teraz pędzę do pracy - ostatni dzień w tym tygodniu. od jutra urlop! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×