Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pragnę pozostać anonimowa

Problem rodzinny - co mam robić?

Polecane posty

Gość Pragnę pozostać anonimowa

Nie wiedziałam, gdzie się zwrócić, więc napisałam tu, na kafeterii. Mam wielki problem. Ale na początek postaram się przybliżyć wam, kafeterianki moją sytuację. Moje babcie, dziadkowie i także starsze pokolenia dawno opuściły ten świat. Kiedy została mi mama, tata i siostra, byłam malutka, całkiem bezbronna, nieświadoma tego, co się dzieje. Dowiedziałam się dopiero wtedy, kiedy mama zażądała rozwodu z tatą. Chociaż bardzo go wtedy kochałam, pozwoliłam, żeby się wyprowadził i żyłam szczęśliwie z siostrą i mamą, takie grono trzech kobitek :). Moje całe życie zmieniło się, kiedy mama zmarła na zapalenie płuc. Pamiętam to jak dziś - siedziałam na łóżku w swoim pokoju, do domu zjechała się daleka rodzina, a ja, jako dziewięcioletnia dziewczynka nie wiedziałam o co chodzi. Siostra podeszła do mnie zapłakana i powiedziała po dłuższej chwili co się dzieje. Zabrzmi to trochę dziwnie, ale dzień później, po nieprzespanej nocy i ciągłym płaczu wszystko przemyślałam - poszłam do kuchni po nóż, bo chciałam się zabić. Na moje (nie)szczęście w domu była siostra, która przejrzała moje zamiary i powstrzymała mnie. Później wprowadził się tata. Był moim najlepszym przyjacielem, kompanem zabaw i takie tam. Poza nim świata nie widziałam! Tylko on mi został, bo moja siostra musiała wyjechać - mama zostawiła nam 3 domy, z czego jeden na przeciwległym końcu Polski. Wszyscy dookoła mówili mi, że tata jest dziwny, siostra mówiła, że jest non stop pijany, nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Siostra przyjechała do mnie i uświadomiła mi to. Teraz, gdy mam już 14 lat, zauważam, że jego stan zafascynowania alkoholem się pogarsza. Odbyłam z nim wiele poważnych rozmów, nie obyło się bez krzyku i płaczu ale to nie skutkuje. Cały czas po pracy jest podpity, rozumiem, ma problemy, ale ja nie toleruje ludzi, którzy piją, bo nie są sobą. Nie było by problemu, gdyby nie to, że on mnie kocha, troszczy się o mnie. Właśnie to mnie najbardziej w tym wszystkim dobija... On cały czas mówi, że mnie kocha, że gdy już dorosnę i go opuszczę to on gdzieś wyjedzie i nie będę musiała o nim słyszeć, mówi, że zrobi dla mnie wszystko.. Ja już go nie kocham (ostatnio do tego doszłam), ale przykro mi z powodu, że ten człowiek cierpi a ja jestem taka bezduszna. Przez rozmyślanie nad tymi problemami, od 2 lat płaczę wieczorem, przed snem (nie było jeszcze dnia przez ten czas, w którym bym nie płakała) i cierpię na bezsenność. Planuję wybrać się do psychologa (niestety, chyba nie mogę iść tam na własną rękę) ale boję się, że on komuś powie (rozumiem, tajemnica lekarska ale mieszkam w małym mieście, gdzie ludzie dowiadują się wszystkiego)... Nie wiem co mam robić, to co napisałam jest chyba bełkotem, ale w tej chwili jestem po kłótni z moim ojcem i oczywiście płaczę... To, że moja siostra wyjedzie to jest kwestia dni, ale ja już nie wytrzymam! Kompletnie nie wiem co mam robić... Pomocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pragnę pozostać anonimowa
Aha dodam jeszcze, że chciałam rozwiązać tą sprawę w sądzie, żeby odebrali mu prawa rodzicielskie. Wtedy zaadoptowałaby mnie siostra, ale to nie wypali, bo teraz nie ma kasy i warunków żeby mnie tam utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×