"sztuka zrywania"

oglądaliście ten film ? Bo u mnie w związku jest tak samo, takie same problemy, mój facet zachowuje się jak tamten, kłócimy się o takie właśnie sprawy. Myślicie, że winna jestem ja ? Zbyt dużo wymagam, zamiast cieszyć się, że mam wiernego, dobrego partnera. Czy on mając takie luzackie podejście. Chcę odejść, ale zależy mi na nim strasznie, jednak nie potrafię sobie wyobrazić, że on już nigdy się nie zmieni. Irytuje mnie i nie chcę w przyszłości ciągłych kłótni.

Czasem problem polega na tym, że widzisz w drugim człowieku tylko jego złe strony. Pytanie czego TY chcesz od życia?

A ja nie oglądałam. Opowiedz w skrócie, jakie to były przyczyny kłótni. Jakie błędy popełniała ona a jakie on?

on przychodzi z pracy i siada przed komputerem, bo "musi odpocząć". Proszę pomóż mi to "zaraz, zaraz". Mówię, że wypadałoby posprzątać "eee tam czysto jest", "nie będę Ci pomagać, świetnie sobie radzisz". "po co Ty tak stale sprzątasz i tak zaraz znów się nabrudzi". Ja mówię, że chcę iść do kina .. a on, że szkoda kasy . Może mi ściągnąć przecież ten sam film. Mówię chodźmy do klubu .. nie on nie lubi tańczyć. Mówię, że potrzebuję czasem usłyszeć od niego komplement, miłe słowo ale on twierdzi, że to oczywiste że mu się podobam, bo przecież stale chce się kochać, a to że ze mną mieszka to znaczy, że mu zależy i kocha. I nie jest typem faceta, który o tym gada. On twierdzi, że ja nie potrafię cieszyć się małymi rzeczami, że wszystko dla mnie musi być perfekcyjnie,a on taki nie jest. Uważa, że każdy facet taki jest a ja szukam dziury w całym. Uważałam, że się nie stara, że mu na mnie nie zależy w kłótni wykrzyczałam mu parę nieprzyjemnych rzeczy i powiedziałam, że mam go dość ... On powiedział, że wychodzi wtedy. A ja Jestem bardzo wybuchowa, nie myślę co mówię i niestety dodałam "no tak spierdalaj" .Bo myślałam, że jego to ruszy, że coś powie, a nie po prostu wyjdzie. A on powiedział, że to koniec. A ja go strasznie kocham chciałam nim tylko wstrząsnąć, bo moje "zrzędzenie" nie pomagało. Nie chciałam tak mówić, żeby tak wyszło. Ale już nie miałam sił. Co ja mam robić to moja wina ?

on przychodzi z pracy i siada przed komputerem, bo "musi odpocząć". Proszę pomóż mi to "zaraz, zaraz". Mówię, że wypadałoby posprzątać "eee tam czysto jest", "nie będę Ci pomagać, świetnie sobie radzisz". "po co Ty tak stale sprzątasz i tak zaraz znów się nabrudzi". Ja mówię, że chcę iść do kina .. a on, że szkoda kasy . Może mi ściągnąć przecież ten sam film. Mówię chodźmy do klubu .. nie on nie lubi tańczyć. Mówię, że potrzebuję czasem usłyszeć od niego komplement, miłe słowo ale on twierdzi, że to oczywiste że mu się podobam, bo przecież stale chce się kochać, a to że ze mną mieszka to znaczy, że mu zależy i kocha. I nie jest typem faceta, który o tym gada. On twierdzi, że ja nie potrafię cieszyć się małymi rzeczami, że wszystko dla mnie musi być perfekcyjnie,a on taki nie jest. Uważa, że każdy facet taki jest a ja szukam dziury w całym. Uważałam, że się nie stara, że mu na mnie nie zależy w kłótni wykrzyczałam mu parę nieprzyjemnych rzeczy i powiedziałam, że mam go dość ... On powiedział, że wychodzi wtedy. A ja Jestem bardzo wybuchowa, nie myślę co mówię i niestety dodałam "no tak spierdalaj" .Bo myślałam, że jego to ruszy, że coś powie, a nie po prostu wyjdzie. A on powiedział, że to koniec. A ja go strasznie kocham chciałam nim tylko wstrząsnąć, bo moje "zrzędzenie" nie pomagało. Nie chciałam tak mówić, żeby tak wyszło. Ale już nie miałam sił. Co ja mam robić to moja wina ?

up :(