Wyrzucilam go z domu

nie po raz pierwszy, moze z dziesiaty. Wkurza mnie w nim wszystko a za chwile nie wyobrazam sobie zycia bez niego...dzis znow jest dobrze, ale nie wiem czy zwiazek przetrwa jezeli jego podstawa jest to ze boje zostac sie sama.... a go kocham, ale jakby to powiedziec duzo rzeczy mi w nim przeszkadza... na poczatku to wszystko bylo nieistotne a dzis po trzech latach okazuje sie, ze opadly różowe okulary i on wcale nie jest taki jakim chciałabym, żeby był... mam za malo czulosci, seksu... jemu juz tak bardzo nie zalezy żeby sie starac, przyzwyczail sie a ja czuje sie po prostu olewana...

Ja mam to samo.Tez go 2 tyg.temu wyrzucilam.I tak sie unisol ze odszedl na zawsze.Nie jestesmy juz razemi nic nie wskazuje na to ze do siebie wrocimy.Choc mamy znikomy kontakt.Tak jak wczoraj.Dzwonil do mnie a ja nie odbieralam telefonu wiec przyszedl do mnie do domu.

wiesz ,że ja robilam to nie raz, tylko, że jemu chyba zalży na mnie skoro nie odszedłjednocześnie jak proszę np o seks to jest zmeczony wiecznie... :/ Wczoraj to juz zalamka.. chciałam sie z nim kochac , jestem przeziebiona to on na to, że za pare dni. Jednak to ze jestem chora nie przeszkodzilo mu dzis rano na szybki, trwajacy niecała minute numerek... :(

wiesz ,że ja robilam to nie raz, tylko, że jemu chyba zalży na mnie skoro nie odszedłjednocześnie jak proszę np o seks to jest zmeczony wiecznie... :/ Wczoraj to juz zalamka.. chciałam sie z nim kochac , jestem przeziebiona to on na to, że za pare dni. Jednak to ze jestem chora nie przeszkodzilo mu dzis rano na szybki, trwajacy niecała minute numerek... :(