Nerwica?

Cześć. Czasami czytam co nowego na kafeterii, jakie ludzie mają problemy... Jeśli potrafię,zawsze doradzę... Pomyślałam,że czas może napisać coś o swoim problemie bo może ktoś ma podobnie,a wiadomo ,że razem raźniej... Otóż... Jakieś 2 lata temu się zaczęło. Najpierw silny ból głowy, ból kości... Tracenie świadomości... Uczucie,że za chwilę się zemdleje po prostu... Brak apetytu, bezsenność... Wszystko się nasilało... aż doszło do ataków duszności... Chodziłam po lekarzach, robili mi różne badania, ekg serca, badanie krwi... Wszystkie wyniki miałam bardzo dobre i Pani Dr. stwierdziła,że to na tle nerwowym... Przepisała mi jakieś tabletki i tak było za każdym razem , gdy szłam do lekarza... Mówili mniej stresu... Bóle kości, uczucie,że zaraz zemdleje minelo... Wszystko minelo na kilka miesiecy, gdy spotkalam pewnego faceta, zakochalismy sie w sobie i twierdzilam,ze on pomogl mi z tego wyjsc... Bo lekarze nie... W sumie przestalam juz pozniej do nich chodzic bo faszerowali tylko tabletkami na uspokojenie. Teraz minelo troche od tamtych czasów... I co? I jak się stresuję przychodzi to ciężkie oddychanie... Nie od razu... Powiedzmy martwię się czymś pare dni... myślę ciągle o tym... Po kilku dniach przychodzą duszności, im się bardziej denerwuję tym się nasilają... Dlatego staram się uspokoić i męczy mnie jedynie takie uczucie,że nie mogę oddechu złapać do końca... Ciężko z tym żyć... Co to może być? Nerwica? Bo dużo na ten temat czytałam...