Gość gość Napisano Kwiecień 8, 2016 Nie polecam nikomu. Chyba że chce mieć się problemy. Nie wiem mogę swoje postrzeżenia powierzyć na tym forum. Chcę być anonimową osobą. Byłam świadkiem tych relacji między nią a psychologiem. Ona mężatka ( dwie córki i mąż) z tego co widziałam ona podkochiwała się w nim odkąd tam przyszedł. Nie ma co ukrywać jestem jedyna która była naocznym świadkiem. Nie wiem czy byli na tyle bezczelni . On jest czaruś. Wpadł w jej sidła omotała franca na tyle . Cóż sam wybrał jej towarzystwo. Będzie płakać że dał się jej wykorzystać dla kasy i jej kaprysu Mogę dodać jeszcze że na pewno za plecami partnerów się spotykają. Ona w nim zakochana robi wszystko żeby osiągnąć cel. On nie ma pojęcia w co się pakuje. Mam nadzieję że znajdzie ten post podziękuje mi . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Lipiec 18, 2016 moja postawa, będzie swego rodzaju jakimś buntem. Terapeuci są ekstremalnie siebie niepewni, pogubieni , chronicznie się boją. Nadmierna potrzeba testowania i kontrolowania. Wdałam się w coś przelotnego, nic szczególnie istotnego. Jestem kobietą dokochaną przez tatusia, nie mam luki niedokochania. Powiem jak to wyglądało u mnie. Było cacy, chemia jakaś też była... do miesiąca. Wtedy zaczęły się testy : 1. Test na zaburzoną osobowość borderline - funduje Tobie "miesiąc miodowy". Sprawdza jak emocjonalnie się zaangażowałaś, czy po miesiącu durno się zakochałaś? Każdy związek to faza wzrostu. Najlepiej to sprawdzić jak odsuwasz/odpychasz daną osobę .Kiedy w swoich wypowiedziachbyłot jałowo, płasko to Oczywiście, do tego się nie przyznał. Na początku mówił, że to testosteron robi spustoszenie. Drążac, obserwując dopytując się o co chodzi, przyznał się że to test Test Apercepcji Prodaktywnej...( czy jakoś tak, dokładnie nie pamiętam). Nie mam wiedzy psychologicznej, tylko zmysł obserwacji. Potem spotkając się z nim stwierdził, że mam kompleks elektry. Boshheeee.........Dociekałam wiedzy na temat terapii. Oznajmił, że najlepiej to pokochać swojego terapeutę. Bosheeeee. Kolejna podpucha. Przeszłam ciężką terapię 3 lata temu,(zanim go poznałam ) z wielką depresją, ale zakończoną sukcesem. - Nie wspomniałam mu o tym celowo, chciałam zobaczyć czy posiada umiejętność budowania relacji, bez swoich manipulacyjnych narzędzi i taktyk. Każde twoje zdanie odbierane jest jako analizę. Tak wygląda związek z terapeutą. Sam nadaje się na terapie, gdyż nie potrafi oddzielić życia zawodowego od prywatnego. Powodzenia laski. Naprawdę Powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ Napisano Czerwiec 10, 2019 czy może mi ktoś powiedzieć czy to normalne u psychologa że stara się nie wczuwać w emocje tej drugiej osoby (tłumacząc to faktem, ze w psychologi trzeba wiedzieć, że "czyjeś emocje, są czyjeś, a nie moje" -ja to odbieram jako brak empatii)? kolejna sprawa, czy to normalne ze psycholog, żeby nie zakrzątać sobie głowy, czymś na co (niby) nie ma wpływu, stara sie nie myśleć i planować przyszłości, tylko żyć niemalże "tu i teraz"? no i najważniejsze to "nieocenianie ludzi", ok moge zrozumieć, że trzeba nie oceniać, w sensie nie mówić "klientowi", co się o nim myśli, ale żeby nie oceniać wszystkich dookoła siebie w życiu prywatnym, polityków, osób LGBT, znajomych?? czy mogą mieć względem tej osoby dobre czy złe zamiary?? czy to już wskazuje na problemy emocjonalne tegoż psychologa??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aquarius 0 Napisano Grudzień 9, 2020 Byłem z psychologiem w kilkuletnim związku. Powiem szczerze, że czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej w życiu. Ciągłe ocenianie, krytyka zachowań, podważanie moich umiejętności, agresywne wibracje, analiza osobowości. I wałkowanie jednego tematu non stop (psychologia). Tam prawie nie było miejsca na luźną rozmowę, budowanie intymności czy zainteresowanie się moją osobą. Nawet podczas zbliżeń następowała ocena czy krytyka. Dodam, że jestem inteligentnym człowiekiem i dodatkowo nie miałem wcześniej aż takich problemów w relacjach damsko - męskich (jak w każdym związku czy małżeństwie pojawiały się czasami sprzeczki itp., jednak to była zupełnie inna skala). Po takim związku człowiek czuje się jak przejechany walcem. Wyssany z energii. A sam pracuję hobbistycznie z energią, ćwicząc wschodnie style czy medytując. Dwóch bardzo bliskich znajomych również było z takimi osobami i wyszli z tych relacji na kolanach. Nie każdy taki jest, jednakże dla tych osób psychologia to jest forma autoterapii i nie sądzę aby można było z nimi zbudować jakąś silną więź emocjonalną. One nie muszą mieć jakiś predyspozycji do bycia terapeutą, wynikającą np. z cech charakteru, czy nawet numerologicznych liczb mistrzowskich, które są bardziej predysponowane do tego typu rzeczy i naturalnie wyczuwają coś, czego inni uczą się na studiach. Osobiście nie polecam, chyba, że na dłuższą metę lubicie samobiczowanie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach