Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smierdzacy klocek

Trudne poczatki w Londynie - wspomnienia

Polecane posty

Gość smierdzacy klocek

w jednym z tematow ktos poruszyl ten watek i postanowilam go rozbudowac :D piszcie swoje historyjki bo zaloze sie ze bedzie kupa smiechu. Ja znalazlam sie na Victorii jesienia 2005 roku, po 24 godzinnej podrozy autokarem :D. Mialam niby 'zalatwiona' prace i mieszkanie :classic_cool:. Wyladowalam we wschodnim Londynie w oblesnym mieszkaniu na West Ham. Praca miala byc super extra platna w opiece nad starszymi. 'Firme' prowadzila Polka i jej chlopak Chinczyk. Niestety po 3 dniach Polka z Chinczykiem zaczeli sie strasznie klocic, mnie wystawili za drzwi - wszystkie pieniadze ktore mialam (okolo 400f) oraz paszport zaginely w tej klotni. Zadzwonilam na policje i lamanym angielskim powiedzialam ze ukradli mi paszport, to znaczy zostal w domu i nie chca mnie wpuscic- 'niestety nic nie mozemy zrobic bo to private property' :classic_cool: Noc spedzilam na przystankach autobusowych w okolicy St. Pauls bo tam wlasnie przywiozl mnie nocny autobus linii 25. Mialam jakies pare drobnych funciakow w torebce (okolo 15) i one mnie utrzymaly przy zyciu przez nastepne 3 dni. Nawet nie wiece co mozna zrobic z taka iloscia gotowki :D Kupilam sobie za to doladowanie telefonu za 5f, 3 razy kafejka internetowa za 1f, calodniowy bus pass za (wtedy) 3f, oraz ciastka Oreo, czekolade Catbury oraz litr soku jablkowego. Toalety zazywalam w McDonalds przy stacji metra Charing Cross. W kafejce szukalam przez internet ogloszen o prace, piszac tez o mojej sytuacji - braku mieszkania. Przez 2 dni nikt sie nie odzywal, az wreszcie los sie usmiechnal i zadzwonila do mnie mila pani Polka, przyjechala po mnie ze swoim mezem, zalatwili mi prace w sprzataniu i mieszkanie, ktore musialam odpracowac. To byla chyba najpiekniejsza chwila mojego zycia :D Dzisiaj po tylu latach smieje sie z tego i wspominam z lezka w oku. Od dawna juz pracuje w sektorze medycznym, zgodnie z wyksztalceniem ale te pierwsze dni, a pozniej miesiace to byla komedia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakakaakakkaakk
a myslalam ze takie historie to tylko w filmach! ja jestem w uk od 8 miesiecy i nigdy czegos takiego nie widzialam na oczy! jedynie praca jaka wykonuje - fabryka - jest dla mnie masakra! jak znalezc biurowa? nie wiem. nie udaje mi sie ciagle mimo bardzo dobrego angielskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bawia mnie ci co po 8 miesiacach mieszkania w uk uwazaja swoj lamany angielski za bardzo dobry : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maryna ze mlyna
no no klocek podziwiam Cie, ze tak dobrze dalas sobie rade! trzeba miec silny charakter, zeby sie nie zalamac po takich historiach :) ja jestem tutaj 5 lat, nigdy na szczescienie nialam az tak ekstremalnych przygod, ale swoje tez przezylam, mieszkalo sie na kupie po 9 osob na flacie, razem z wlascicielka...kontrolowala ona doslownie wszystko i wszytskich, zawiodlam sie na dwoch przyjaciolkach z polski...i to baaardzo.....w pracy tez mialam niezle jazdy oj dzialo sie dzialo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alma2008
Oj... ja też wspominam swoje początki w Londynie z łezką w oku i niedowierzaniem że zdobyłam sie na takie coś. Przyjechałam do Anglii w maju 2007 r. Najpierw mieszkałam z koleżanką w Leeds, przez pierwsze dwa tygodnie. Przeglądając ogłoszenia o pracę znalazłam ogłoszenie z Londynu. Oczywiście mój angielski pozostawiał wiele do życzenia :) Napisałam sobie wszystko na kartce i zadzwoniłam. Łamanym głosem przeczytałam to co ubazgrałam ze słownikiem, a kiedy gościu zadał mi dodatkowe pytanie udawałam że mam słaby zasięg i go nie słyszę. Sms-owo umówiliśmy się więc na Victoria Station ....Nigdy tego nie zapomnę kiedy wysiadłam tam i zobaczyłam ten ogromny dworzec, tą masę ludzi...Zadzwoniłam do szefa że już jestem, spotkaliśmy się przy wejściu. Mój przyszły szef okazał się bardzo miłym człowiekiem, zagwarantował mi mieszkanie, ale pierwsze kilka nocy spałam u jego przyjaciela w domu...Któregoś dnia przyjechał odwiedzić go kolega więc zapytał czy mam coś przeciwko że będzie spał w moim pokoju na materacu a kolega w livingu ( to był tylko one bedroom flat). Cóż mogłam powiedzieć...zgodziłam się. Jednak szybko pożałowałam , kiedy obudziłam się w nocy zobaczyłam jak się onanizuje!!! Teraz się z tego śmieję, ale wtedy to była dla mnie tragedia! Udawałam że śpię a on dokończył i usnął. Następnego dnia opowiedziałam to szefowi i ten zakwaterował mnie gdzieś indziej. Zaczęłam pracę jako kwiaciarka, ale że z moją znajomością języka nie było za dobre, na prawdę musiałam wziąć się w garść żeby nie zawieść osoby która dała mi tak ogromną szansę. Od tamtego czasu minęło już trzy lata, mój szef jest moim przyjacielem, a jego dzieci i żona traktują mnie jak rodzinę. Jednak trudnych początków nigdy nie zapomnę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakakaakakkaakk
tak tak, bo kazdy mysli, ze Polak w Anglii jest jedynie z powodu lepszej kasy i standardu zycia. Otoz nie! nie zamierzam sie tlumaczyc i chetnie poczytam dalsze historie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od 4 lat pracuje w biurze
haha, u nas bylo lepiej przyjechalismy pare miesiecy przed wejsciem do Unii, mielismy wykupiona szkole jezykowa i tydzien mieszkania w hostelu. i po 200 funtow na lebka. pierwszego dnia na Victorii wydalismy 50 funtow na travelki na 4 strefy (bo nie wiedzielismy jakie sa nam potrzebne), potem wysiedlismy na stacji metra Westbourne Park bo tam konczyla nam sie mapa i szlismy na piechote az do Kensal Green bo tam mielismy nocleg. oczywiscie obladowani jak wielblady, pytajac przechodniow o droge co kilkaset krokow. jakby mi ktos zaproponowal bilet do Polski to pocalowalabym go w stopy w podziekowaniu i wrocila do domu tej samej nocy. do hostelu dotarlismy o 11.30 w nocy, po przejsciu ok 2 mil, dzieki temu odkrylismy ze Harrow Road jest baaaaardzo dluga ulica. dodam ze byl to grudzien, my ubrani na warunki polskie, kozaki itp, tragedia. streszcze sie i napisze nasza pierwsza prace ja - jazda na szmacie w hotelu u Pakistancow za wyjechana stawke 2,75 na godzine, 7 dni w tygodniu (bez dnia wolnego), 10 h dziennie maz - 3 na godzine, ale tylko 5 godzin dziennie w restauracji na zmywaku. ale bylo minelo :) teraz jak wspominamy ze musielismy sie we 2 utrzymac za 180 funtow na tydzien to az sie nie chce wierzyc. obecnie mamy jakies 3,5 tys wspolnych dochodow miesiecznie i czasem trzeba sie szczypac z wydatkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od 4 lat pracuje w biurze
dodam jeszcze ze swego czasu mieszkalismy przez 6 miesiecy na squacie, najpierw u znajomych a potem "na swoim" ktory sobie lekko wyremontowalismy. fakt to byly ciezkie czasy, ale mielismy swoje czyste w miare mieszkanko, potem przygarnelismy jeszcze pare bezdomnych znajomych, potem ludzi ze starego squatu i mieszkalismy dopoki council nie zamknal blokow. bylo to w okolicach Hoxton. potem dowiedzialam sie ze pierwsza stancja jaka znalezlismy, nota bene na Hoxton, to byl wlasnie wyremontowany squat (!) w tamtych czasach nasi znajomi mieli podejrzanych znajomych, poznalismy paru dilerow, paru kolesiow szukanych w Polsce przez policje (o czym dowiedzielismy sie pare lat pozniej) teraz ciarki przechodza jak mysle w jakiej niewiedzy zylismy i w jakim sasiedztwie mieszkalismy. dodam ze ja mowilam jako tako po angielsku, moj maz nie mowil praktycznie wcale. musialam jezdzic z nim na interview, potem po roku troche mu sie polepszylo. teraz po kilku latach smiga calkiem niezle, nawet firma go czasem wysyla w delegacje :) ale jakby mu ktos powiedzial te 6-7 lat temu ze znajdzie taka prace to pewnie by nie uwierzyl... pamietam czasy, kiedy z pieniedzmi bylo tak krucho ze obracalismy funta 10 razy zanim go wydalismy, najczesciej wtedy byly u nas paczki z tesco :) jak dostalysmy z kolezanka pare funtow napiwku w hotelu to dopiero wtedy kupowalysmy czekolade lub batoniki, bo z normalnej wyplaty nawet na to nie bylo nas stac :( pamietam pierwszy szok cenowy w polskim sklepie na Hammersmith i to ze Polakow mozna bylo spotkac jedynie na Hammersmith a byly to bardzo rzadkie okazy. poza tym niezapomniana sciana placzu :) i stres ze Home office wyskoczy zza rogu i zamknie poszukiwaczy nielegalnej pracy teraz ludzie przyjezdzaja, maja zalatwiona prace, mieszkaja u znajomych, zarabiaja min 5,50 na godzine i narzekaja ze im ciezko :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajko i kokosz
Ja przyjechalam z kolezanka, najpierw przez tydzien koczowalysmy u znajomej, po tyg udalo nam sie wynajac pokoj u jakiegos dobrodusznego Anglika, ktory wzial nas za biedne studentki i moglysmy sie wprowadzic bez depozytu. Placilysmy 50 funtow na tydzien za 2 osoby, czyli 25 na lebka, mieszkalysmy w okropnej norze, za to nad samym morzem. Nie moglysmy znalezc pracy, kolezanka w koncu znalazla na pol etatu, po oplaceniu rachunkow zylysmy za 1 funta dziennie na dwie, odzywiajac sie ciastkam, lodami, frytkami i makaronem z czosnkiem. Potem ja znalazlam prace w fabryce i sytuacja troche nam sie polepszyla, ale oj, krucho bylo i nie chcialabym wrocic do tamtych czasow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasza gryczana
fajny topik, piszcie piszcie bo sie czyta z zapartym tchem jakie to ludzie mieli przygody :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faktycznie fajny temat
piszcie :) fajnie sie czyta, ze ludzie daja sobie rade i wychodza na lepsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eweli27
jakby ktos mi dawal 3 funty za godzine a szczegolnie taki brudny pakistan, to przysiegam kopnela bym go w dupe i naslala kontrole..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pewna
Fajnie sie to czyta:) Tez przypominaja mi sie moje pocztaki dla odmiany w Manchester nie Londynie:) Mialam chyba z 10 prac w okresie dwoch miesiecy:p Mieszkalismy w 14 osob w 2och pokojach. Na szczescie po trzech i pol roku wszystko minelo pracuje sobie teraz w biurze i siedze na kafeterii he he:P Ale trzeba przyznac ze taki wyjazd to dobra szkola zycia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosheheehje
I TAK JESTESCIE KUPA DEBILI NADAL!! Jebani polacy w Anglii hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjkjkj
ktosheheehje -widac zazdrosc bije na odleglosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pewna
Niech sobie pisza zlosliwosci jak chca juz chyba wiekszosc emgrantow przywykla do tego:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz ewelii
jak ktos sam pracowal nielegalnie i cieszyl sie ze mial prace to trudno bylo mu nasylac kontrole na szefa. teraz jakby mi ktos to zaproponowal to bym go po prostu wysmiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oram na farmie
i znowu jakies ciućmoki psują fajny topik! jak wam sie nie podoba to spadać dziady na bambus! niech sie tylko wpisuja Ci, ktorzy opowiadaja o swoich doswiadczeniach na emigracji i trudnych poczatkach a wszystkich zawistnych polaczkow odsylam na forum erotyczne, tam sie wyzyjecie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina08
Ja przyjechalam do Anglii 6 lat temu i tez poczatki mialam nieciekawe.mialam zalatwiony pokoj u angielskiej rodziny(ojciec + 2-woje dzieci +pies) corka goscia byla malarka i dla inspiracji palila trawe.codziennie robila jazdy ze ma zawal serca albo ze umiera i mamy wzywac pogotowie.istna jazda z ta dziewczyna byla.lubila sypiac w lazience(tylko 1 w domu wraz z kibelkiem) na podlodze:)))))na ale do rzeczy.....bo chodzi o psa.juz w polsce wiedzialam ze jestem uczuleniowcem na na komary i pszczoly.ale nie wiedzialm ze mam uczulenie na pchly....tak tak pchly.pies mial ich miliony na sobie.generalnie byl zaniedbywany.no i te jego pchly znalazly sobie nowego zywiciela----czyli mnie.gdy w koncu skumalam o co chodzi z tymi plamami na ciele i swedzeniem minelo pare dni.zglosilam problem wlascicielowi ale on zbagatelizowal sprawe.z dnia na dzien bylo ze mna gorzej .w koncu nie bylam w stanie wstac z lozka, mialam 40*C goraczki.wtedy przyszedl do mnie ten angol i przyniosl mi spray na pchly dla psow i kazal mi sie popsikac a potem wetrzc to jeszcze bardziej w skore:)))))) ale najlepsze bylo to ze ten spray byl przeterminowany z 1995r.normalnie masakra.nastepnego dnia wyladowalam w szpitalu z problemami oddechowymi(mialam cale czarne gardlo), ale na izbie przyjec, podobno, czekalam pare godzin na przyjecie mnie przez lekarza(szczerze to niewiele pamietam) dostalam leki anty-uczuleniowe i spedzilam tam cala noc na obserwacji.rano lekarz powiedzial albo ja i moje zycie albo pies.no i wyprowadzilam sie z tego domu. trafilam potem do fajnego domu z malym mankamentem.mieszkala tam pewna ruska ktora byla BI-seksualna.ciagle za mna chodzila z prospektem sztucznych penisow do mesturbacji i pokazywala jaki model sobie zakupila--wariatka jedna.chodzila z niemyta glowa przez 2 miesiace nakladajac sobie jakis specjalny olejek (smierdzial tak ze u reszty dziewczyn wywolywal odruchy wymiotne) a potem przygotowywala sobie specjalna miksture do mycia wlosow tzn.moczyla suszony chleb przez okolo 4 dni do momentu az zaczelo to wszystko fermentowac, potem cedzila to w durszlaku, dodawala surowe jajko i pol szklanki oleju i tym myla wlosy :(((( jadala ryz z pasztetowa:/ i zupe z rybich lbow mam mnostwo fajnych opowiesci odnosnie moich poczatkow w pracy ale duzo o tym pisac.pracowala m.in dla niemieckiego artysty bez oka mieszkajacego na lodzi na KEW BRIDGE, dla bylej modelki ktora w swoim domu zrobila hotel dla psow (a raczej wychodek) w zyciu nie widzialm tylu kup na trawniku co w jej pokojach i salonach, a mieszkala w 4-pietrowym domu na KNIGHTSBRIDGE i dla projektantki mody zwariowane irlandki. echhhhh czasami wspominam te czasy z usmiechem na ustach.bylo ciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nina L
albo osoba powyzej ma bujna fantazje ....albo to prawda !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gytyjutyuet
ja ide na to ze prawda.bo sama pewlno swiri tutaj spotkalam i ciekawe rzeczy przezylam.az sie wierzyc nie chce.sorki nie napisze bo nie mem czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malina napisz cos wiecej
:D wiem,ze piszesz prawde,bo mnie tez spotkalo kilka trudnych do uwierzenia historii,a jeszcze wiecej slyszalam od znajomych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina08
pewnie ze prawda!!!:) wiem ze nie do wiary.od tego czasu minelo 5lat.teraz pracuje w firmie angielskiej, od 9 miesiecy jestem mezatka i ZERO PRZYGOD!!!!!!normalne nudne zycie az chcialoby sie wrocic do tamtych chwil bo teraz smiac mi sie chce na same wspomnienia ale wtedy to tez byl dla mnie szok:) powiem wam jeszcze fajna historie o tym domu z Ruska byl to fajny domek na LEYTONSTONE mieszkalam tam z 2 polkami i ta ruska.ja mialam jedynke, polki(kuzynki) mieszkaly w dwojce a ruska sama mieszkala tez w dwojce.na dole byl salon z kuchnia.kiedys oprocz sprzatania w tygodniu, niedzielami pracowalam w south afrykanskiej piekarni.fajna praca-sami polacy. kiedy zamieszkalam w tym domu bylam w anglii niecaly miesiac wiec i swoich rzeczy nie mialam wiele.korzystalam z wyposazenia kuchni jaka zapewnil nam landlord. no wiec do rzeczy.pewnej niedzieli wracam z pracy do domu i chce sobie odgrzac zupe na obiad.wchodze do lazienki aby umyc rece i patrze na podlodze stoi gleboki talerz(dzien wczesniej jadlam z niego obiad) a w nim majtki z miesiaczka(ciota) jednej z tych polek.majtki jak sie potem okazalo brodza w bleachu aby krew puscila z tych bialych koronkowych majtorow.nie zjadlam nic do konca dnia a nastepnego dnia z rana pojechalam na market na WALTHAMSTOW i kupilam sobie zestaw harcerski kubek+talerz+sztucce+1 garnek.:)))) pomyslowosc nie zna granic i GLUPOTA NIEKTORYCH BAB TEZ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karla 222
Ja ta mialam pecha . Przenioslam sie do Londynu zadowolona ze bede miec tam prace i w ogole juz wynajełam pokoj i bylo ok. W jednej chwili wszystko sie zawaliło bo ukradli mi torbe a w niej paszport , dowod i karte bankomatowa bo mialam to wszystko gdyz szlam wlasnie do banku . Myslalam ze zawalu dostane - zwlaszcza ze dzwonie do banku zablokowac konto i nie moglam sie dodzwonic ale sie udalo zalatwic w banku wszystko ok. ...Zalamalam sie tym zdarzeniem. Praca okazala sie tymczasowa wiec na tymczasowym paszporcie wrocilam do PL wyrobic nowe dokumenty. Podobalo mi sie w Londynie jednak ten incydent popsul wiele Ale moze tam wroce kto wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×