Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Różowe Anielisko

wydaję mi się,ze mam poważny problem..proszę o pomoc!

Polecane posty

Może najpierw przybliżę Wam postać mojej osoby.Zawsze starałam się pomagać innym,byłam wrażliwym dzieckiem,w późniejszych latach pomocnym człowiekiem,bardzo smuciła mnie niesprawiedliwości zło jakie wyrządzali sobie inni ludzie w celach tak naprawdę błahych , przyziemnych.Chciałam walczyć z ze złem na tyle , na ile było mi to dane.Jedno dla mnie było pewne,ze w przyszłości chce pomagać ludziom bo tak naprawdę innych stawiałam na piedestale.Ja dla samej siebie stałam na drugim miejscu..i powiem Wam szczerze,ze czułam się z tym dobrze,kiedy mogłam sprawić innym przyjemność,zobaczyć uśmiech na twarzy i dać nadzieje i wiarę,ze życie jest piękne.Widziałam w tym co robię sens , głębie.Byc może to było spowodowane wartościami wyniesionymi z rodzinnego domu bądź moja głęboka religijnością.Z biegiem lat zaczęłam trącić wszystko co kochałam:przyjaciółkę,i męzczyzne ,n byli dla mnie całym światem , dla Których zrobiłabym wszystko.Zrezygnowała z własnych marze żeby oni byli szczęśliwi.A oni nie liczyli się z moimi uczuciami..bawili się mną..krzywdzili.Dla tego chłopaka robilabym wszystko,i byłam pewna,ze mogłabym spędzić z nim resztę życia. Bardzo mnie skrzywdził.Tak bardzo trafiło to do mnie,ze miałam próby jak i myśli samobójcze..które po pewnym czasie minęły..jako wrażliwy człowiek wszystko brałam do siebie,dotykało mnie ludzkie nieszczęście ból..doradzałam innym a sama nie potrafiłam poradzić sobie z własnymi uczuciami , emocjami.Pragnęłam miłości,byłam głodna tego uczucia.TAK BARDZO CHCIAŁAM BYĆ KOCHANA..Odkąd potraktowali mnie w ten sposób..zaczęłam widzieć u siebie same wady , same błędy..( połowa była wytworem mojej wyobraźni)w pewnym momencie zaczęłam być straszna egoistka..cynikiem..zatracałam pomału wrażliwość..stałam się chodzącym 'czymś' bo człowiekiem tego nazwać nie można co ja czuje..kocham nadal faceta , który jest całym moim życiem..a on mnie odrzuca..nie liczy się z tym co czuje..bawi się mną..nie wiem czy dlatego ,ze tak cholernie jestem spragniona miłości stałam się taka egoistka..myślę tyko osobie ..potrafię czasem nie zjeść i pieniądze te które miałam wydać na np obiad kupić sobie nowa torebkę,chciałam wyjechać na wakacje z koleżanka której tata był chory na raka ..ona powiedziała mi ,ze nie może ze mną pojechać bo go nie zostawi w ostatnich chwilach..jestem przerażona co sobie w tedy pomyślałam "mógłby już umrzeć bo nie pojadę na wakacje bez niej" to jest straszne wiem..ale ja po trupach do celu dążę..nie wiem czym to jest spowodowane..Jak ja mam teraz być dobrym człowiekiem,skoro zostałam tak bardzo skrzywdzona przez osobę która kochałam ponad życie?Chciałam wam przybliżyć cierpienie takiej osoby jak ta 'egoisty'.Myślę,ze w pewnym stadium egoizm jest choroba,uzależnieniem , przekleństwem..trudno się z nim żyje..Ucieczka od problemów, braku zrozumienia,BRAKU MIŁOŚCI..nie wiem..czy mam poddać się jakiemuś leczeniu..nie wiem..w każdym razie..wiem,ze osoby która kocham nie będę miała dla siebie..ale chce się wyzbyć tego uwielbienia siebie.nigdy tak nie miałam ..dopiero po wielu porażkach , krzywdach stałam się taka obojętna na świat..zamknięta w sobie , zapatrzona we własna osobę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde ty piszesz
o mnie! to tak jakbym czytala osobie! Tylko ty piszesz o milosci do meszczyzny ktory pewnie nie jest twoim mezem a u mnie jest tak ze on niestety nim jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba się nauczyć asertywności ale nie należy przeginać w drugą stronę. Jak ktoś mi kiedyś powiedział "szanuje się tylko tych, którzy tylko trochę pomagają". Trzeba znaleźć drogę środka. Żadne przegięcie nie jest zdrowe, najważniejsze to zaakceptować siebie. Cieszę się, że mnie się to udało. A miłość no cóż przychodzi i czasem odchodzi, dzięki niej ewoluujemy i lepiej poznajemy siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nawet potrafilam pomyslec w ten sposob,ze gdyby ktos z mojej rodziny zmarl..to on przyszedl by i mnie pocieszyl...we wszystkim szukam kożyci wslanej:( to jest okropne:( juz nie plakalam ok 6 miesiecy..nie pamietam jak to jest..a kiedys zdarzalo mi sie to prawie codziennie:( nie moge sobie poradzic z tym uczuciem, moimi emocjami iz tym egoitycznym i cynicznym nastawieniem do zycia.Bylam dzis w kosciele chcąc oczyscic swoje sumienie...tylko ,ze ja juz nie mam sumienia..nie mam wrazliwosci,serca jestem wrakiem człowieka...zepsuta , zła..:( wiec po co zyc ? skoro tyle we mnie zla cierpienia,goryczy ,checi zemsty...zlosci:( i tej cholernej nieodwazjemnionej milosci...TAK BARDZO CHCE BYC KOCHANA..TAK BARDZO TEGO POTRZEBUJE..PRAWDZIWEJ SZCZEREJ MILOSCI:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby być szczęśliwą najpierw musisz znaleźć miłość w sobie. Żaden kościół, spowiedź Ci nie pomoże, jeśli nie wybaczysz sobie i innym. Nie szukaj miłości na siłę, najpierw zrób porządek ze swoim sercem. Niedawno przez to przechodziłam, więc wiem o czym piszę. Znalezienie swojego serca jest najpiękniejszą rzeczą na świecie, cieszę się, że mi się udało. Reszta jeśli ma przyjść to przyjdzie. Miłość puka w najmniej oczekiwanym momencie, o tym też się przekonałam. Nigdy nie będziesz szczęśliwa w miłości jeśli nie pokochasz i nie zaakceptujesz siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ta moja milosc do siebie jest'chora' nie jest prawdziwa:( nie potrafie siebie pokochac..skoro inni mnie nie umieją pokochac..( on...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie ? Wiele przykrych doświadczeń życiowych, małe dziecko, które sama wychowuję. Niedawno rozwód. Pozbierałam się z tego wszystkiego, jestem szczęśliwa, czuję się bezpieczna jak nigdy przedtem. Powoli odkrywam nowe uroki życia. Nie trzymam się kurczowo myśli, że bez miłości nie przeżyję. Mam jednak nadzieję i jakąś wiarę w to, że mnie też się kiedyś uda. Dużo medytuję, staram się zachować młodość i żyć najlepiej jak się da. Dla innych nie robię nic na siłę, lubię pomagać, ale uważam, że każdy powinien umieć radzić sobie sam. Pomagam, gdy widzę, że jest taka potrzeba, gdy jestem o pomoc poproszona. Kocham świat, ludzi, zwierzęta. Jest mi dobrze. Miłość jeśli przyjdzie, będzie wzajemnym pięknym uzupełnieniem tego stanu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kochamy siebie dlatego, że kochają nas inni. Kochać siebie, to znaczy uśmiechać się do siebie, akceptować siebie, lubić siebie taką jaką się jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie potrafie tego zrobic mimo ,ze probuje..czlowiek dla ktorgo poswiecilabym wszystko co do tej pory osiagnelam..ze wszystkiego co kocham zrezygnowala...woli jakies 'dziwki' łatwe panienki na jedna noc niz mnie... a mowil,ze jestem dla niego wazna..a teraz ? teraz spotyka sie , imprezuje z innymi...pewnie duzo ladniejszymi ode mnie:( to boli..to bardzo boli..gdyby chcial ze mna wziasc slub nie wahalabym sie ..moglabym to zrobic juz dzis pomimo mojego mlodego wieku i jak to twierdza inni zycia przede mna..on jest moim zyciem nikt inny..:(wiem,ze to prawdziwa milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też bardzo kochałam, ale cóż, nie można kogoś trzymać się kurczowo. Miłość powinna dawać wolność ukochanej osobie, także wolność wyboru. Nie należy dla drugiej osoby poświęcać siebie, swoich zainteresowań, czy swojego hobby :) Tego akurat nauczyło mnie małżeństwo. Jeśli nie szanujesz siebie, nie oczekuj, że inni będą Cię szanowali. Wolno Ci go kochać, ale nie zatracaj przy tym siebie. Zajmnij się tym co lubisz, co sprawia Ci przyjemność. Wiem, że nie jest to łatwe, bo niedawno przez to przechodziłam, ale się da :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybaczyć powinnaś, bo to oczyszcza serce :) Jeśli trochę mu zależy to nie miłość, więc po co Ci to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też myślałam, że nie potrafię, jeszcze niedawno :) Ale stwierdziłam, że nic na siłę, widocznie tak musi być :) Polubiłam swoją samotność i nie szukam niczego na siłę, bo byle co mnie nie satysfakcjonuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolę być sama niż znów wpaść w nieudany związek, to bez sensu. Nie pozwolę nikomu na obniżenie poczucia mojej wartości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiem Cie,naprawde,jestem pełna podziwu..ale od czego mam zaczac jak wszystko mi go przypomina..tak bardzo za nim tesknie i o nim mysle..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 lolol!!#3
Czytam co napisałaś i stwierdzam że popełniasz błędy,bo skoro dobrze czyniłaś innym a teraz wszyscy rzucają ci kłody pod nogi to znak od Boga że jestem jak by człowiekiem który cierpi,ale naucz się z tym żyć to będziesz jeszcze znacznie silniejsza,gwarantuje ci to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko ,ze ja juz nie jestem silna..jestem na skraju robicia emocjonalnego...boje sie,ze zrobie cos glupiego..juz coraz zadziej mysle racjonalnie..nie da sie caly czas zyci cierpiec..:( silnymi jestesmy do pewnego czasu cierpienia potem , gdy juz go jest nadmiar , ponad nasze sily zaczynamy słabnac..przychodzi depresja , zalamanie nerwowe,proby samobojcze..ogromna , ogromna,jeszcze raz ogromna potrzeba milosci mnie do tego wszystkiego popchnela..uczynila ze mnie proznego,egoistycznego,cynicznego , bez wartosci człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 lolol!!#3
Osoba silna polega właśnie na tym że można żyć cierpiąc.Jak masz taką sytuacja jaką masz to przestań się obwiniać tylko zacznij żyć inaczej a na pewno będzie lepiej a samobójstwo przez jakiegoś kolesia to już znacznie przesada bo ludzie gorzej cierpią od ciebie i żyją na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem..ze to sie moze wydawac dziwne..ale jak sie kogos kocha..jest ta osoba dla Ciebie zyciem calym zyciem..i oschodzi..wiec rozwiazanie nasówa sie samo..:(to boli..to bardzo boli...codziennie rano wstaje z lozka i patrze w lusto i widze kogos podobnego do mnie..ale to nie ta sama osoba co kiedys pelna zycia,milosci ,radosci ,nadzieji..tojakas prozna,zapsuta osoba..i jka mam zyc sama z ssoba skoro nie moge zaakceptowac tego kim sie stala przez odrzucenie..ja krzywdze teraz innych przez swoja proznosc..a nikt tak naprawde nie wie co ja wewnetrznie przezywam ..z zewnatrz wydaje sie,ze stalam sie zarozumiala..ale to zycie mnie do tego popchnelo..tu tak naprawde sie wam zwierzam..a jutro? wyłacze kompa i znow bedzie dobra mina do zlej gry.. smiech przez lzy..ale tak naprade chcialabym sie komus wyryczec..moze by mi ulzylo i pękła we mnie ta bariera..ale nie ma komu..bo nikt tego nie zrozumie..rodzina ..lepiej zeby nie wiedziala..przyjacilka?-ona jest strasznie falszywa..nie mam komu..najlepiej byloby obcej osobie..:( ale gdzie taka znalezc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 lolol!!#3
To twój właśnie problem że się taka stałaś,musisz mieć więcej siły w sobie i nie załamywać się przez jakiegoś kolesia,skoro on cię zostawił to znaczy ze nie był godzien ciebie i twojej miłości.Popracuj nad sobą,zacznij żyć inaczej a na pewno będzie lepiej :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 lolol!!#3
Miałem kiedyś sytuacje że podobała mi się kiedyś taka bardzo ładna dziewczyna,można powiedzieć ze z wyglądu dość różniła się od innych ale ona raczej nie była mną zainteresowana bo nawet chyba czasem śmiała się ze mnie a ja byłem nią jak by zauroczony a na jej widok serce waliło mi jak młot aż do dzisiaj nikt nie robił na mnie takiego wrażenia jak ona i nic takiego w życiu nigdy nie czułem.Teraz ona poznała chłopaka i jest z nim z rok a ja jestem sam w dodatku bez kumpli choć kiedyś ich miałem a teraz zostałem praktycznie sam jak palec.Nikt prawie do mnie nie przychodzi i siedzę sam w domu a mam 19 lat,teraz dopiero idę z kumplem jednym najbliższym jakiego mam do liceum bo zbagatelizowałem szkołę i nic nie robiłem ze swoim życiem.Ale jeśli chodzi o tą dziewczynę to przeszło mi i już zapomniałem i jakoś daje sobie radę i się nie poddaje.Z czasem u ciebie też przejdzie tylko znajdź sobie jakieś zajęcie i przestań o tym myśleć a będzie na pewno lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 lolol!!#3
W dodatku nigdy nie miałem dziewczyny,od 13 roku życia w okresie dojrzewania miałem bardzo poważne kłopoty z cerą i chodziłem od lekarza do lekarza aż do dzisiaj zostały mi ślady a teraz udaję się do dermatologa aby zlikwidować to wszystko laserem i wyleczyć stan całkowicie mojej cery.Jak byłem małym chłopcem byłem pięknym blondynem o niebieskich oczach i o udanym dzieciństwie,można powiedzieć że całe dzieciństwo grałem w piłkę na polu i rzadko bardzo bywałem w domu.Teraz wszystko się odmieniło,siedzę cały czas w domu tylko wyłącznie chodzę do kościoła w niedziele a tak to nic .Nie planuje mieć żony ani dzieci,nie szukam kobiety bo samotność mnie przyzwyczaiła i jakoś dobrze mi się z nią żyje i jakoś czuje większą siłę duchową w sobie.Ty też odnajdź w sobie jakąś cechę której nawet nie znałaś,wpadnij na jakiś pomysł w swoim życiu a na pewno ci będzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×