Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Unloved

Rozwód-wątpliwości, powody, rozterki.

Polecane posty

Post kieruję do osób, które są po rozwodzie, w trakcie, uniknęły rozwodu. Zastanawia mnie jakie były główne powody, przez które zdecydowaliście się na rozwód? Jakie mieliście wątpliwości? Co was powstrzymało lub powstrzymywało. Mam 25 lat, mężatką jestem od ponad dwóch lat, przed ślubem znaliśmy się z mężem 3 lata. Ostatnio myśl o rozwodzie coraz częściej pojawia się w mojej głowie. Nie wiem czy to chwilowy kryzys(mam wrażenie jakbym tylko ja zauważała, że coś jest źle) czy tak będzie już zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cswfw
witaj ja mam 27 lat od 7 lat mezatka, tez mysle o rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od dawna się nad tym zastanawiasz? Jaki jest główny powód tego, że o tym myślisz? U mnie powodów jest dużo. Ogólnie rzecz biorąc to ja po prostu czuję się jakbym była dla mojego męża jakąś rzeczą, a nie człowiekiem-kobietą, którą kocha. Macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cswfw
jesli chesz pogadac powaznie moze podaj gg denerwuja mnie te kody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejny przyklad na to ze
wychodzć za mąż/żenić sie należy po 30 stym roku życia, ludzie są wtedy mądrzejsi! Ja mam 25 lat, i tak naprawde trudno mi uwierzyć ze w tym wieku można być już mężatką z dwuletnim stażem! Ja się ciesze życiem, jeżdze gdzie chce, poznaje ludzi, smakuje świata, jest super! Bardzo współczuje takich dylematów w tym wieku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cswfw
chyba Cie nie ma na tym gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem na gg, tyle, że mam długi numer. Jeśli masz starszą wersję gg to nie uda nam się pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cswfw
rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cswfw
trudno opisac jak te mysli sie zaczely, one chyba zawsze ze mna byly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm, od początku? Czy to znaczy, że nigdy nie byłaś pewna, że chcesz spędzić z mężem resztę życia? U mnie na początku wszystko było dobrze, problemy zaczęły się około pół roku temu. Teraz coraz częściej czuję, że wszystko jest ważniejsze ode mnie. Do tego muszę żebrać o seks, bo on albo nie ma ochoty albo jest zmęczony. Gdybym nie inicjowała seksu to mam wrażenie, że jemu wystarczyłoby raz w miesiącu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elżbieta królowa
Ja mam 26 lat,przed ślubem 3 lata razem, potem ślub, ciąża, radosc,poród i rozwód,pozew złożony w miesiąc po urodzeniu dziecka. Myślałam,że to ten jedyny na zawsze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale co było powodem? Ja się zastanawiam jaki jest "wystarczający" powód do podjęcia takiego kroku jakim jest rozwód. Wydaje mi się, że nie będę szczęśliwa z moim mężem, nie wiem czy on będzie szczęśliwy ze mną. Pytanie czy bez niego mam szansę na szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elżbieta królowa
U mnie powodem była zdrada i pobicie mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elżbieta królowa
Po ślubie wszystko się zmieniło, już nie musiał się starac. Sex byle jaki,zero czułości , wszystko byle jak . W czasie kiedy ja leżałam w szpitalu na podtrzymaniu ciąży,pojawiła się inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U Ciebie były jakby twarde powody. U mnie w zasadzie nic się nie zdarzyło, to jakby proces. Tylko nie wiem czy to stopniowo coś się zmieniało, czy ja stopniowo uświadamiałam sobie, że wiele rzeczy jest nie tak jak powinno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadziłam się od męża 1,5 msca temu, z dzieckiem (6 letnim). Od roku praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, bo po co jak każda praktycznie rozmowa kończyła się totalnym niezrozumieniem. Myślałam, że dbam o dom, o nas. Chciałam wychodzić, do kina, na kolacje, rozmawiać. Oczekiwałam zrozumienia. Gotowałam, sprzątałam, zajmowałam się dzieckiem. Do tego też pracowałam – nie siedziałam w domu. Nie było w ciągu 5 lat jednego dnia w którym to on wstał i zrobił śniadanie dziecku, nam. W 2010 zaczełam chodzić do psychologa, po pomoc, bo zaczęłam od siebie, zadawałam sobie pytanie co ja źle robie? Może on ma racje, ze ze mną cos jest nie tak, że się naoglądałam telenoweli, że chciałabym kwiaty dostawać, wychodzić..itp. a przecież on ma kredyt na mieszkanie, które kupił przed ślubem więc nie może mi kupować kwiatów co chwile. Pił, codziennie, 3-4 piwa. Nie widział w tym problemu. Łatwiej mu się zasypiało.. a dziecko…przecież 5 letni chłopiec jest naturalnie związany z mamą, więc nie powinnam mieć problemu, że tylko ja mogłam go usypiać, że jak gdzieś wieczorem wyszłam to dzwonił do mnie kiedy wrócę, że jak tata z przedszkola go odbierał to mówił „o nie, gdzie jest mama?”… W 2011 poprosiłam żeby poszedł do psychologa, żeby chociaż porozmawiał z kims innym niż ze mną, żeby może ktoś mu wytłumaczył cokolwiek..nie, dalej ja byłam nienormalna a on przecież był u psychologa 10 lat temu jak mnie nie znał jeszcze i z nim wszystko jest ok. Poprosiłam żebyśmy poszli na terapię, nie chciał. Zgodził się po dwóch latach - w 2013. Byliśmy chyba na 4 spotkaniach i stwierdziliśmy, że możemy sami już rozmawiać… nie mogliśmy, było tak samo. Przez 1 msc może po terapii była cisza, spokoj, w miare normalne rozmowy. Pozniej znowu zaczęło się to samo, głupie awantury o nic, obrażanie się nawzajem. Miałam dosyć. Marzyłam o rodzinie, takiej prawdziwej w której można się pokłócić ale konstruktywnie, w której ta druga osoba stara się zrozumieć i zaczyna tez szukac problemu w sobie. O takiej w której o siebie dbamy, szanujemy, i robimy wszystko żeby było ok. Teraz nie jest mi lepiej. Czasem mam wrażenie, że jest gorzej. Nie mogę myslec o tym co będzie za kilka miesięcy – boje sie. Tak bardzo chciałam mieć rodzine, tak chciałam, żeby mój syn miał rodzine. Ciągle sobie zadaje pytanie co zle zrobiłam, co jeszcze mogłam zrobić, ile można walczyc, ile można prosić, starac się tłumaczyć. Myslałam, że jak jedna osoba powie czego jej brakuje, okazywania uczuc, spędzania wspólnie czasu we dwójkę to tak można, to to zadziała, zmieni się bo przecież chyba jak komus zależy to powinien być szczęśliwy jak ta druga osoba jest. Bo chyba o to chodzi żeby sobie szczerze mowic wszystko. Przez te 6 lat byłam sama chyba u trzech psychologów, na kilkunastu spotkaniach, Byliśmy na terapii. Szukałam winy w sobie. Szukałam tej choroby psychicznej, którą mi zawsze wmawiał. Przestałam w końcu czuć, że mam o co walczyć. Czułam się tak jakby ktoś niszczył wszystkie pozytywne uczucia. Teraz jest trudno, bardzo. Nie ogarniam. Dalej nie rozumiem i dalej szukam winy w sobie. Co jeszcze mogłam zrobić? Gdzie popełniłam błąd? Nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie będę nikogo namawiał na rozwód, bo nie taka jest moja rola, ale warto być świadomym konsekwencji prawnych takiego posunięcia, np. w jaki sposób zostanie podzielony Wasz majątek (plus ewentualne nakłady z majątków osobistych). Rozwód bywa o łatwiejszy, kiedy nie ma dzieci, choć tu reguł nie ma. Rozwód z wyłącznej winy tylko jednej strony nie jest prosty, bo wystarczy, że drugiej stronie udowodni się przewinienia małżeńska i sąd rozdziela winę po równo (nie ma stopniowania winy). W razie pytań proszę pisać, chętnie odpowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy ja moge spytac dlaczego tak mlodo wyszlyscie za maz? z tego co rozumiem u zadnej z was nie bylo dziecka w drodze, po co ten pospiech?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
25 lat to za mało? nie rozumiem pytania "dlaczego tak młodo wyszłyście za mąż?". A jaki jest właściwy wiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no bo to sie tak wydaje w tym wieku, ze juz sie wie o co w zyciu chodzi, a zycie lubi zrobic niespodziewajke ;] wiem ze pytanie nie do mnie ale mi sie wydaje ze takie wychodzenie za maz tuz po studiach nie jest najlepszym pomyslem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje, ze wszystkie autorki postow po prostu sie troche pospieszyly. mlode jestescie, po co sie unieszczesliwiac na sile :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pomysl jeszcze 40 lat wspolnego zycia, wytrzymasz??? JESLI NIE TO ODEJDZ OD NIEGO!! bo szkoda czasu sobie marnowac, ja po 12 latach odeszlam i nie zaluje mam nowego faceta ktory mnie kocha i szanuje itd.. dobra decyzje podjelam :)) JESTEM SZCZESLIWA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zdecydowałam się na rozwód ponieważ nie widziałam już sensu w ciągnięciu tego. Za dużo słów zostało powiedzianych, za dużo złych uczynków i to wszystko siedziało w głowie i kumulowało się. Wystąpiłam o rozwód i razem z moim adwokatem www.adwokat-mika.pl wygrałam sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:58 co wygrałaś?, rozwód to jest zawsze porażka, rozumiesz porażka. Przegralaś nue wygrałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cyt: Do tego muszę żebrać o seks, bo on albo nie ma ochoty albo jest zmęczony. Gdybym nie inicjowała seksu to mam wrażenie, że jemu wystarczyłoby raz w miesiącu pechowiec.gif & Ot, taki drobiażdżek dla autora wpisu ddt30 2016.02.04 . A masz może podobny problem i możesz się wczuć w położenie autorki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×