ale mnie wkurzył!

nie wiem po co piszę.....ale chyba po prostu chcę wyrzucić z siebie emocje! niedziela....... jutro wracam na studia, chciałam spędzić z nim miło czas, byliśmy na lodach potem rozmawialiśmy,chciał być blisko..., po 2 h zadzwonił kumpel,żeby przyjechał,gdyż trzeba jego pannę odwieść do domu nooo załamka,a po co było jeździć po pijaku!w ten sposób stracił prawo jazdy, i tylko ciągle dzwoni do mojego,że trzeba gdzieś coś podrzucić ,zabrać itp wnerwia mnie to,widać jaka dziś byłam ważna, obrazilam się i poszłam do domu

jak sie daje wykorzystywac tojego sprawa

no włąsnie nie potrafi odmówić........juz tyle razy narzekał,że ma dosyc tego ciągłego proszenia, po prostu chciałam dzis milo spedzic czas a kumpel zadzwonil i poplanach,oczywiscie trzeba pomoc a mnie do domu,juz sama chciałam wybic zeby sie nie fatygował ale zatrzymał mnie siła ,ale zla jestem

nastepnym razem niech wylacza telefon od razu

jestem na niego wkurzona .bo olał mnie tak jakby, kumpel okazal się wazniejszy niz wieczor z narzyczoną!

a za rok ślóp i weselicho w pobliskiej remizie, ja nie wiem jak to bendzie :(

do stódia masarzu hodze :)

nie wdaję się w takie płytkie dyskusje