Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anka.....1

chcę by mój facet wił się u mych stóp

Polecane posty

mniam cieknie mi po brodzie, wciskam jęzor jak najgłębiej, radość Pani jest moim sukcesem, czy miałabyś ochotę, bym poszperał jęzorkiem od tylnej strony, Pani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak Pani dziękuję, już to robię, aaaaaaahhhh o splurt, oo ale masz śliczne stópki, oooo jeszcze raz dziękuję za pozwoleństwo, zaraz sprzatnę, tylko daj mi odpocząć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak Pani postaram się jak najlepiej potrafię, już skończyłaś księgowanie Moja Najgłówniejsza Księgowo Kraju, czy masz jeszcze jakieś polecenia dla swojego wiernego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forsunpl
szukasz usprawiedliwienia dla swych chuci? czemu diabeł a nie diablica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukiwacz złota
Mam bardzo podobne myśli, tyle że odwrotne. Parafrazując - chcę wić się u stóp mej kobiety :) Wydaje mi się, że zaniepokojenie jest normalne. Sam do niedawna myślałem, że jestem jakimś zboczonym wykolejeńcem, a te fantazje to słabość, z którą muszę walczyć, ale zmieniłem zdanie (zresztą opór nie miał sensu..). W pewnym stopniu pod wpływem postów takich jak Twój. Doszedłem do wniosku, że jeśli podstawą takiego stosunku między kobietą, a mężczyzną są zdrowe relacje oparte przede wszystkim na zaufaniu i przyjaźni, a nie na jakimś pustym podnieceniu czy sponsoringu, a obie strony czerpią z tego radość i przestrzegają rozsądnych granic to jest to coś wspaniałego, dającego energię, satysfakcję, radość. Z drugiej strony wciąż bardzo, ale to bardzo odstręczają mnie toksyczne wizje takich związków, etatowe dominy czy niewolnicy, którzy zasypują takie tematy jak ten swoimi zaślinionymi oblesnymi i natarczywymi postami. Czuje się wtedy zażenowany tym, że mam w ogóle z tym całym kramem coś wspólnego. Moja samcza duma i godność powoduje też, że bez oporów mógłbym służyć jedynie kobiecie inteligentnej i dobrej z natury. Komuś wartościowemu :) Ponad rok temu poznałem swoją 10 lat starszą szefową, przez kilka miesięcy parzyłem jej kawę, którą wspólnie piliśmy, rozmawiając o prywatnych sprawach i ogólnie robiłem więcej niż powinienem, czerpałem z tego mnóstwo satysfakcji i radości. A była to ogólnie spoko babka - tylko czasem trochę nerwowa... krzyki, przekleństwa i te sprawy :D Niekiedy gdy wspólnie czegoś szukaliśmy przy jednym komputerze byliśmy bliżej niż powinniśmy być. Pewnego dnia podczas gorączkowego poszukiwania akt w strasznie nerwowej atmosferze, rozsypałem zawartość segregatora przed jej nogami, odruchowo klęknąłem w nerwowym geście sięgajac po te papiery, zobaczyłem wtedy wszystko, jej stopy w czarnych szpilkach, zgrabne nogi, cieliste pończochy i to co było dalej. Ona w reakcji na spadajace papiery lekko podskoczyła siedząc na fotelu, muskając mnie kolanem o usta. Spojrzałem na nią... a że i tak wiele mi nie płacila, miałem wówczas wystarczającą ilość kasy w zapasie, stypendium naukowe na uczelni, a znalezienie podobnej pracy nie stanowiło problemu, zaryzykowałem. Jak sobie przypominam teraz tamto popołudnie to ryj mi się śmieje, a wszystkie mięśnie trzęsą. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem... choć potrafię sobie wyobrazić lepsze scenariusze. Podziwiałem ją za to co osiągnęła, za jej poczucie humoru, a nawet za urodę, choć nie była super pięknością. Służba u jej nóg była czymś cudownym i nie uważam aby mi to uwłaczało choć w międzyczasie przez jakiś czas miałem o to do siebie pretensje. Z perspektywy roku myślę, że poczucie winy było błędem, słabością i przejawem konformizmu. Akceptując to przekuwam wyimaginowaną słabość w zaletę - coś co daje mi radość, siłę, energię, cel w życiu, satysfakcje i coś co może dać radość, siłę, energię i satysfakcje jakiejś kobiecie :) Moja ostatnia dziewczyna, kobieta którą kochałem opowiadała mi o swoich fantazjach gdy leżeliśmy w nocy w łóżku :) Mówiła o nich w nocy bo wtedy nie widziałem jej twarzy i było jej pewnie łatwiej to z siebie wydusić. Mi zresztą też, choć miałem łatwiejsze zadanie, jako, że pozostawało mi tylko powiedzieć, że to jest to co mogę polubić :) O niektórych fantazjach wspominała na zasadzie "moja koleżanka..." :) Gdy tak sobie czasem fantazjowaliśmy niby w żartach, ożywiała się - ja zresztą też :) Niestety głęboka wiara i pruderyjność nie pozwalały jej na próbę praktycznej realizacji tych fantazji - wstydziła się. Nie dziwię jej się - była troszkę młodsza ode mnie i dopiero co zaczęła uprawiać seks, a tu już takie perwersje na myśli. Ja zresztą też się trochę wstydziłem - nawet trudno było mi się przyznać, że coś takiego mnie w ogóle kręci... i tu uważam, że to był błąd. To mogło być coś pięknego, byliśmy idealnie dopasowani, ech :) Potem wszystko się popsuło, choć mogło być inaczej wg mnie. Po tych doświadczeniach wiem jedno. Szukam tylko takiej kobiety, która uwielbia dominacje i ma przy tym poukładane w głowie :) Wiem, że dużo jest takich dziewczyn, ale wiekszość się pewnie wstydzi tej "diablicy" która w nich siedzi. Chcę aby kobieta była moją królową, księżniczką, panią, damą. A ja chcę być jej rycerzem, czasem niewolnikiem u jej stóp, czasem sługą i lokajem, szoferem, tragarzem i kimkolwiek sobie zażyczy, niech ona ustala reguły, rozkazuje i robi to na co ma ochotę :) Trochę się rozpisałem. Gratuluje dziewczynom, które dotrwały do końca. No, ale jeśli zdecydowałaś się na odwiedzenie tego tematu to mój post powinien się wydać interesujący. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jeśli jakaś Pani chciałaby ze mną wymienić doświadczenia, porozmawiać bo np. myśli tak samo jak ja, ale na odwrót to zapraszam na maila: poszukiwacz-poznan@gazeta.pl Pozdrawiam Poszukiwacz, Poznań :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×