mój facet wogóle

ale z drugiej strony faktycznie jest w tym moja wina. przy pierwszym złym zachowaniu powinnam może się tak zachować ,żeby sie przestraszyl ,że mnie straci.. i tak to było zaczynalo się od niewinnych złych rzeczy z jego strony ,a teraz sami wiecie jak jest. ale myślę ,że on też ma taki charakter bo facet ,który dba o kobietę nigdy by się tak wobec niej nie zachował nawet gdyby ona pozawalała mu na za dużo na początku

Chodzi mi o początek tego jak zaczął się zachowywać jak księżniczka. Trzeba było od razu zwracać uwagę a nie robić z siebie męczennicę i służącą. Nie dałaś mu jasno odczuć, że Ci to nie odpowiada to traktuje Cię tak jak traktuje. Wiesz to jest tak, że wszyscy mają w głowie pewne granice dotyczące związków. I jak partner te granice przekracza, to nic nie da przepraszanie, wielka miłość i lata spędzone ze sobą. Wtedy się po prostu odchodzi. A Twoich granic dotyczących szacunku chyba nie ma w ogóle skoro mówisz, że chcesz to znosić dalej. Nie wiem z czego to wynika, chyba po prostu do siebie też szacunku nie masz, więc nie wymagasz go od innych. A użalasz się nad sobą, bo fajnie jak ktoś głaska po głowie jaka to biedna jesteś. Dla mnie nie jesteś, jak dla mnie to potrzebujesz kopa w tyłek, żeby się ogarnąć. Jak przeczytasz jeszcze raz to co piszesz o nim i po tym nic do Ciebie nie dotrze, to ja dla Ciebie ratunku nie widzę.

zwrałam mu uwage i zwracam i się ,, buntuje" jak on mi każe cos zrobic i mysli tylko o sobie. ale on wtedy twierdzi ,że jestem egoistką i powinnam się zmienic ,pomagac mu we wszystkim i ,że będzie mu ze mną ciężko bo nie wykonuje posłusznie jego rozkazów... ale ta moja stanowczość nic nie daje tylko kłotnie..

Ale czy Ty kochana masz swój rozumek? Nie wiesz o czym to świadczy, co Ci wróży na przyszłość? Wystarczy usiąść, zastanowić się i wyciągnąć odpowiednie wnioski. I w końcu podjąć najsłuszniejszą decyzję.