Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to już koniec baby...

'to już koniec baby, skończyło się love story...' - o miłości do mnie i dragów

Polecane posty

Gość to już koniec baby...

chodziliśmy razem do liceum, wysoki, o pięknych rysach twarzy (można powiedziec, że kobiecych), bardzo szczupły. wszystkie dziewczyny za nim latały, może przez jego indywidualny styl - chodził czasem pomalowany, dłuższy irokez farbowany na czarno (nie typowo punkowy, nie umiem wyjaśnic) i pierwsze tatuaże. imponował także mi, od razu mi się spodobał. z czasem tak bardzo, że zaczęłam się samookaleczac, ale o tym dalej... on sam czasem mi się przyglądał lodowatym spojrzeniem, można powiedziec, że mierzył od stóp do czubka głowy, czasem aż mnie ciarki przechodziły. ja nie byłam szarą myszką, ale też żadną szkolną gwiazdą. nie byłam w szkolnej elicie, nie chodziłam do najmodniejszych klubów - czasem z grupką znajomych na koncerty rockowe. poznaliśmy się właśnie na jednym z nich, a raczej po. jeszcze w klubie przypatrywał mi się bez jakichkolwiek emocji, miał taki... pusty wzrok. i tyle. koncerty zwykle kończyły się około 23, zostałam dłużej, bo przy wejściu nie dostałam numerka za kurtkę (zapomniałam wziąc prawdopodobnie) i szatniarz powiesił kogoś jeszcze kurtkę z moją i dał jemu numerek. no i musiałam czekac aż wszyscy wezmą rzeczy. w każdym bądź razie wracałam sama. do domu nic nie jeździło z autobusów nocnych, a że nie było to aż tak daleko poskąpiłam na taksówkę. i tak w pobliskim skwerku zaczepiło mnie dwóch pijanych chłopaków, najpierw krzyczeli, potem podeszli i zdążyli chwycic na rękę. oczywiście zaczęłam się drzec, żeby mnie puścili. nie wiem jak by to dalej się potoczyło, gdyby nie ON. było trochę krwi, ale na szczęście dobrze się skończyło. potem odprowadził mnie pod sam dom... zaczęliśmy się spotykac, w trakcie spotkań był miły, jednak rzadko się uśmiechał, praktycznie nigdy. zawsze też miałam wrażenie, że śpieszy mu się (nerwowo ruszał nogą, dłońmi itd.). teraz wiem, że to przez dragi. staliśmy się oficjalnie parą, poznałam jego znajomych. miał tylko ich, z domu wyprowadził się jeszcze przed 17 właśnie do swoich kolegów. jego rodzice - alkoholicy mieli to gdzieś, byli zbyt zajęci alkoholem. koledzy nie pasowali mi, byli marginesami społecznymi, wiecznie spędzali czas w melinach paląc jazz i biorąc coraz to nowsze narkotyki. dla zabawy bili się tak, że nieraz jeden miał nóż w nodze, czy w ręku (!!!). można to było nazwac gangiem, często wdawali się w uliczne bójki właśnie między takimi grupkami. czasami jak siedziałam w ich mieszkaniu (o ile tak można to nazwac, brudny, zapleśniony pokój z kilkoma materacami i łazienką) widziałam, jak aplikują sobie morfinę, żeby nie czuc bólu. jednak ja byłam ślepo zakochana w nim, nie wierzyłam że jest taki sam jak oni. byliśmy razem trzy lata, on za każdym razem mnie chronił. nie raz byłam świadkiem rozlewu krwi. jednak on przy mnie był spokojny, nie zaczynał awantur. jak to mówił, chciał mnie odciąc od tego wszystkiego. zabronił mi przychodzic na swoją ulicę, bał się o mnie. przejrzałam na oczy dopiero kiedy wpadł do mnei do domu nacpany, wkręcił sobie, że go zdradziłam. nigdy mnie nikt tak mnie pobił, trafiłam do szpitala. przepraszał, jednak nie chciałam go znac. płakałam z miłości i bólu, to był najgorszy czas w moim życiu. i prawdopodobnie bym go przeżyła, gdyby nie wiadomośc, że jest w szpitalu, że przedawkował. pojechałam tam, okazało się, że go nie ma. chciałam zobaczyc, czy jest w domu, co z nim jest. nie było go, za to byli jego koledzy, zaczęli się do mnie dobierac i nic więcej nie pamiętam, zemdlałam. obudziłam się w jego ramionach w jego samochodzie. miał łzy w oczach, nigdy nie widziałam, żeby płakał, wtedy też mnie. nie zapomnę jego słów do końca życia - 'zabiłem. zabiłem go[współlokatora], nie pozwolę, żebyś cierpiała'. widziałam, że brał. całą noc przepłakałam. teraz go nie ma, miesiąc temu trafił do więzienia. cwierc wieku więzienia, ale będę czekac. nawet jeśli nie będzie warto... jeśli nie chcecie, nie czytajcie. po prostu muszę się wyżalic, a nie mam komu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam i mam mieszane uczucia. Jeżeli to prowo to bardzo wyszukane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
ech, możecie brac to sobie za prowokacje, ja po prostu musiałam gdzieś to opowiedziec. a nie mam komu, wszyscy znajomi odwrócili się ode mnie, a raczej ja od nich, chciałam spędzac czas tylko z nim i z nim. teraz została mi mama, której tego nie powiem, wstydze się, że mój chłopak jest mordercą i narkomanem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż, miłość nie wybiera, ale.... może rzeczywiście nie był zły, tylko zraniony, zdruzgotany swoją sytuacją (rodzice alkoholicy), może właśnie dlatego zaczął brać. nie osądzam go, nie jestem od tego. kiedy już zaczął, trudno było przestać, ale myślę że to w sporym uproszczeniu i na swój sposób dobry człowiek. narkotyki go zmieniły, stał się inny. Tylko dlaczego nie widzisz swojego błędu? Za co nie próbowałaś go wyciągnąć z tego dna, czemu pozwalałaś mu na ćpanie. Jeżeli ci zależało, to dlaczego nie próbowałaś? a gdyby poszedł na odwyk i gdyby mu się udało.... no cóż, mogłoby być zupełnie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
ja nie mówię, że nie było w tym mojej winy... ale napisałam, że nie widziałam w nim cpuna, widziałam w nim dobrego człowieka, który mnie kocha. zresztą temat narkotyków był mi odległy, nigdy nie miałam z nim styczności. on się tak wychował wśród kolegów. musiałby się odizolowac od tego wszystkiego, a nawet nie miał gdzie iśc... wiem, staram się to jakoś wytłumaczyc, jest mi z tym wszystkim naprawdę źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
hm to brzmi jk ksiazka ktora czytalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
a Twoi rodzice vo na to?nigdy nie bralas ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
jaka? chętnie przeczytam, mam spoooro czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
ee i jeszcze jedno sory ale jak do liceum chodziliscie razem ?on mieszkal z kumplami na melinie to pewnie nauczyciele dzwonili do starych cos mi nie gra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
kilka razy zapaliłam trawkę i na tym się skończyło. niczego innego nigdy nie brałam, nie chciałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
ojj juz nie pamietam jaka z 3 l temu czytalam to z serii dla nastolatek ksiazki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
a twoi rodzice sie nie interesowali z kim sie zadajesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie, historia nieprawdopodobna. Ja sama żyłam z narkomanem, więc wiem co to znaczy. Tyle, że mój chłopak nie mieszkał na melinie i nie ćpał opiatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
on był starszy o dwa lata, to nie była za dobra szkoła. taka zwykła, nawet poniżej przeciętnej. on w szkole nie sprawiał problemów, miał słabe oceny, ale nie był głupi i umiał sobie poradzic. jedynie. szkoła zagrożonym wysyłała listy (o ile nie byli na zebraniu), które rodzice musieli podpisac (czyli wiadomo, każdy sobie sam). albo nauczyciele dzwonili na telefon, wtedy się prosiło kolegów/koleżanki żeby podali się za rodziców a co o moich rodziców - oni o niczym nie wiedzą. wiedzieli, że mam chłopaka (powiedziałam im po roku) i kilka razy go widzieli. wcześniej ciągle mówiłam, że idę do koleżanki. zresztą zawsze miałam samowolkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
Irie - i jak to się skończyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
aile macie lat teraz ? :( to smutne naprade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
ja mam prawie 20, a on 22. tak bardzo chcę cofnąc czas :( był moją pierwszą miłością, pierwszym chłopakiem. dbał o mnie i naprawdę czułam się kochana. ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eduski93
nie wiem czy to ma sens kochana ; ( zleca Ci najlepsze chwile zecia czekajac na niego ;/ a chodzisz do niego na widzenie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wfefwkfe
To bardzo smutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obudziłam się w jego ramionach w jego samochodzie - to on miał samochód?? A z czego się utrzymywał jeszcze w ogólniaku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edikokodsd
no moj mial samochod w 3 Technikum "D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
tak dla jeszcze zainteresowanych... dalszym ciagiem... chyba uciekl z wiezienia, nie wiem, napisal mi smsa, ze mnie kocha i niedlugo sie zobaczymy. probowalam dzwonic, ale ciagle wylaczony. :( nie wiem co robic, wariuje. a co do powyzszych (wiem, ze starych) pytan, moze ktos bedzie zainteresowany... samochod skradzionynie ma prawa jazdy, jezdzil bez, nieczesto, ale jak juz musial, zwykle z ta patologia... a pieniadze z dealerki... mysle czy nie isc na studia... w domu wariuje, a przy srednim wyksztalceniu nic nie znajde..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werbalna wreba
Swietne opowiadanie,naprawde respekt za pomysl.Moze zacznij ksiazki pisac.Pisze powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsgdsfssg
Słabe prowo ;). Jakby obronił Ciebie przed gwałtem zabijając kogoś, to w życiu nie dostałby 25 lat. Poczytaj kodeks karny zanim zaczniesz wypisywać takie bzdury. "Kodeks karny z dnia 6 czerwca 1997 r.3 reguluje obronę konieczną w art. 25. Zgodnie z 1 tego przepisu "nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem". Art. 25 2 k.k. stanowi zaś, że "w razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia". Natomiast na podstawie art. 25 3 k.k. "sąd odstępuje od wymierzenia kary, jeżeli przekroczenie granic obrony koniecznej było wynikiem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu", co stanowi novum w ujęciu tej instytucji na gruncie polskiego prawa karnego. " Dziękuję, dobranoc ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
juz pisze jedna ksiazke, o czym innym zeby zajac sobie czas. a co do tego... chcialabym, zeby byla to fikcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
z tym, ze on mnie przed nimi nie obronil, on go po prostu w furii zakatowal pod wplywem. zreszta wszyscy byli nacpani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsgdsfssg
Tak, tak, dziecko... ;). "chciałam zobaczyc, czy jest w domu, co z nim jest. nie było go, za to byli jego koledzy, zaczęli się do mnie dobierac i nic więcej nie pamiętam, zemdlałam. obudziłam się w jego ramionach w jego samochodzie. " Nie kręć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
'dziecko', naucz sie czytac ze zrozumieniem. i mysleniem. wszedl do srodka, oni go zobaczyli, pieprzyli, ze przyszlam do niego - a lezalam nieprzytomna. prawie wszyscy wyszli, moj nie wiedzial, co mi zrobili. wpadl w furie. nie wiem na czym byl. tamci na mefe. i taka wersje poznalam. nie chcesz, nie wierzysz, nie czytaj. na kafeterii jest jeszcze mnostwo innych tematow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morrelllaaaaa
historia jak z romansu jakiegoś pomieszanego z kryminałem. jeśli to prawda, to masz pecha. kochać faceta, który zmasakrował cię tak, że bylaś w szpitalu i jeszcze teraz siedzi.... niezbyt ciekawie.... zastanów się, czy chcesz na niego czekać. zanim wyjdzie, minie 25 lat. szmat czasu. i na bank nie będzie taki jak był. ty zresztą też. a z więzienia nie da się tak łatwo uciec :D myślę, że za dużo sobie wyobrażasz, to nie Alcatraz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to już koniec baby...
nie wiem czy uciekl, napisal mi smsa z jakiegos numeru. moze to nie on...? moze to ktorys, z tych jego 'kolegow'... w czwartek sprawdze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×