Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co byś zrobiła...

co byś zrobiła z takimi ludzmi??

Polecane posty

Gość co byś zrobiła...

Witam.Może i wam sie zdarzają takie sytuacje i pytam jak postepujecie o tuż wczoraj nie wybrałam sie na urodziny do znajomych chociaz te słowo i tak za duże jak dla nich a dzis w nocy patrze a oni usuneli mnie z nk nie jest mi przykro ale nie tylko mnie innych znajomych przebywajacych obecnie w polsce na wczasach także powod nie wstawienie sie na urodzinach tak podejrzewam.Są to osoby które chcą mieć kogoś tylko dla siebie.Ja nie poszłam na impreze ich corki z tego powodu ze mój parter nie był zaproszony a wczesniej miał spiecie z ta para za to ze jak smiał nie pozyczyc im gotowki.Co w takich sytuacjach robicie dodam iz to były urodziny ich coreczki ktorej mi szkoda miałam w planach kupic jej prezent i wreczyc w innym dniu ale teraz mysle ze to i tak nie ma sensu.Co mam zrobic jak postepowac w stosunku do nich jesli oni sa tacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to trochę dziwne że przejmujesz się usunięciem z n-k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co byś zrobiła...
Nie przejmuje sie tylko choodzi mi o sam fakt obrażania sa to osoby o 10 lat starsze może jestem dla nich małolata nie ważne.Mam swoje zdanie wobec życia a oni zawsze sie wtracaja ze to zle robie obrazaja sie o byle gówno bo jak dla mnie pozyczka 16 tys.. obcym osoba jest śmieszna nawet rodzinie bym na gębe nie dała.Nk nie jest dla mnie całym życiem i nawet moze i dobrze ze mnie usuneli po co maja komentowac moje zdjecia i pozniej obrabiac tyłek ze tu byłam a tam nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Nic na świecie nie szkodzi nam bardziej, niż nasza skłonność do obrażania się. (Fryderyk Nietzsche) Animozje, zawiść i rywalizacja to woda na młyn naszej choroby. Uzależnienie chętnie je w nas podsyca, by nas z powrotem pochłonąć. Nasza skłonność do obrażania się może pochodzić z nietolerancji dla ludzkich braków czy nieakceptacji cudzej inności. Jest to lustro naszej wrogości do własnej osoby z powodu ukrytych wad i zwykle drażni nas u innych to, co nam samym dolega. Aby wygrać życie w rozgrywce z nałogiem, musimy pamiętać, że obrażanie się siebie i na AE to rodzaj samobójstwa, bo gdzież potem pójdziemy po pomoc? Ratują nas przed tą pułapką Kroki: Szósty, Siódmy i Dziesiąty, osadzone w całym programie, także w Tradycjach. Ratuje nas świadomość, że tylko razem, w jedności, ocalamy się ze śmiertelnego nieszczęścia. Jako AE jesteśmy sobie niezbędni, a kiedy otwieramy się przed sobą, otwiera się w nas wzajemne współczucie, pokora i miłość, która leczy nie tylko erotomanię, ale wszelkie zatargi, urazy i pretensje. Czy pamiętam, że tylko wspólnie, w jedności, mogę się ocalić, a może obrażam się na innych lub na AE? Czy jestem wdzięczny, że tylko otwierając się na własne cierpienia, otwieram w sobie pokorę i miłość do innych? Modlę się, abym w tym, co mnie drażni u innyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co mi by nie było żal utraty takich znajomych to toksyczni znajomi .nie odzywaj się do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest... Miłość nie zazdrości, nie szuka swego, nie dopuszcza się bezwstydu... (św. Paweł z Tarsu) Im prawdziwiej kochamy, tym mniej uzależniamy się od ludzi. Im prawdziwiej kochamy, tym więcej wolności mamy w relacjach z nimi. Im prawdziwiej kochamy, tym bardziej skupiamy się na wspólnym duchowym wzrastaniu. Nie musimy nikogo zdobywać ani porzucać. Możemy żyć bez lęku, że kogoś urazimy czy stracimy, bez przymusu zapełniania swojej pustki osobami, bez szukania w nich bezpieczeństwa, bez władzy nad nimi, kontroli lub uległości, bez chęci wywierania na kimś wrażenia i wzbudzania jego obsesji i tęsknot. Gasząc w sobie pożądania i rozpalając w sercu miłość, potrafimy być szczęśliwi tak w stałym związku, jak i w pojedynkę. Dzięki AE nasze kontakty stają się wzajemne, celowe, trwałe i konsekwentne. Nie łamiąc granic, nie dopuszczamy się bezwstydu, ani nie toniemy w zawstydzeniu. Miejsce zazdrości zajmuje w nas radość z czyjegoś szczęścia. Stajemy się cierpliwi, wybaczający i cisi. Kiedy bowiem mamy miłość, przestaje ona być narkotykiem. Czy, dzieląc się z innymi, znajduję w sobie miłość, a może, wciąż „na głodzie," szukam jej u ludzi jak narkoman narkotyku? Czy jestem wdzięczny, że AE odbiera mi i bezwstyd, i zawstydzenie? Modlę się, aby moje przeżycie i samopoczucie nie zależało od seksu i czyjejś adoracji. Modlę się, abym - dzieląc się sobą - był przekaźnikiem Twojej miłości, Boże. Modlę się, abym otwierał się na dobra, które mi zsyłasz poprzez ludzi, Panie. Na dzisiaj: Dzieląc się sobą i słuchając, daję miłość. Nawet jeśli mam tylko bolesne przeżycia z czynnej erotomanii, we Wspólnocie stają się one najlepszym zalążkiem cudu. 03 czerwca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Seks jest świętością, którą najczęściej kalamy. (anonim) Zdrowienie pokazuje nam, że nasza seksualność jest świętością. Dajemy temu wyraz najpierw w odstawieniu, gdy stawiając granice chorobie, przestajemy dopuszczać do pozamałżeńskich kontaktów seksualnych, lubieżnych intryg i miłosnych prowokacji oraz do autoseksu. Chronimy w ten sposób coś, co zawsze czuło się w nas kalane. Ciało, które zawiera i wyraża naszą płeć, zaczynamy postrzegać jako nasz „dom" -sanktuarium, które zamieszkujemy na ziemi. W AE uczymy się dbać o jego czystość i funkcjonalne urządzenie. Zdrowy dom musi tętnić życiem i radością, lecz nie taką, jak w domu publicznym. Uważnie sprawdzamy więc, czy zapraszani ludzie nie okażą się wandalami, którzy nas w środku splądrują. Wpuszczamy tylko tych, którzy nie próbują nas uwieść ani wykorzystać - którzy szanują nasze granice i starają się być uczciwi i wzajemni. Przyjmujemy ich w salonie, kuchni, ogrodzie - ale nie w sypialni. A już największą roztropność wykazujemy przed „zameldowaniem" u siebie kogoś na stałe... Czy chronię w sobie tę świętość, jaką seks staje się dla mnie w zdrowieniu, a może nadal narażam się na splądrowanie? Czy jestem wdzięczny, że znam wartość trwałego zobowiązania i uczę się unikać seksualno-uczuciowego wandalizmu? Modlę się, abym uczył się dzielić moje seksualne sanktuarium z wybraną osobą. Modlę się, aby chroniło wtedy - mnie i partnera - wzajemne zobowiązanie. Zbliżając się z nim seksualnie modlę się, abyś Ty był obecny w tym misterium zjednoczenia, Boże. Na dzisiaj: Bogu powierzam mój seks i mój ewentualny związek. Chcę stać się gotów na misterium współżycia i wykluczam wszelkie „meldunki tymczasowe". 28 lutego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Seks jest świętością, którą najczęściej kalamy. (anonim) Zdrowienie pokazuje nam, że nasza seksualność jest świętością. Dajemy temu wyraz najpierw w odstawieniu, gdy stawiając granice chorobie, przestajemy dopuszczać do pozamałżeńskich kontaktów seksualnych, lubieżnych intryg i miłosnych prowokacji oraz do autoseksu. Chronimy w ten sposób coś, co zawsze czuło się w nas kalane. Ciało, które zawiera i wyraża naszą płeć, zaczynamy postrzegać jako nasz „dom" -sanktuarium, które zamieszkujemy na ziemi. W AE uczymy się dbać o jego czystość i funkcjonalne urządzenie. Zdrowy dom musi tętnić życiem i radością, lecz nie taką, jak w domu publicznym. Uważnie sprawdzamy więc, czy zapraszani ludzie nie okażą się wandalami, którzy nas w środku splądrują. Wpuszczamy tylko tych, którzy nie próbują nas uwieść ani wykorzystać - którzy szanują nasze granice i starają się być uczciwi i wzajemni. Przyjmujemy ich w salonie, kuchni, ogrodzie - ale nie w sypialni. A już największą roztropność wykazujemy przed „zameldowaniem" u siebie kogoś na stałe... Czy chronię w sobie tę świętość, jaką seks staje się dla mnie w zdrowieniu, a może nadal narażam się na splądrowanie? Czy jestem wdzięczny, że znam wartość trwałego zobowiązania i uczę się unikać seksualno-uczuciowego wandalizmu? Modlę się, abym uczył się dzielić moje seksualne sanktuarium z wybraną osobą. Modlę się, aby chroniło wtedy - mnie i partnera - wzajemne zobowiązanie. Zbliżając się z nim seksualnie modlę się, abyś Ty był obecny w tym misterium zjednoczenia, Boże. Na dzisiaj: Bogu powierzam mój seks i mój ewentualny związek. Chcę stać się gotów na misterium współżycia i wykluczam wszelkie „meldunki tymczasowe". 28 lutego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Mój umysł jest jak niebezpieczna dzielnica; lepiej nie zapuszczać się tam samemu. (Steve M.) Umysł bombarduje nas ciągle gradem wyobrażeń. Czasami pojawia się wśród nich jakaś twórcza myśl czy dobry impuls - częściej jednak są to pokusy, które najchętniej przychodzą w masce szlachetnych pobudek. Kiedy nie śpimy, nasz zarojony obrazami umysł przypomina ruchliwą ulicę. Nie możemy poznać, którzy ludzie są dobrzy i życzliwi, a którzy z nich to oszuści i bandyci. Ci drudzy starają się przecież wzbudzać szczególne zaufanie, a grasują nocą, bez świadków. I tak, zwykły i dobrze uzasadniony pomysł zadzwonienia do kogoś lub pójścia w jakieś miejsce może okazać się nasłanym przez chorobę bandziorem, który najpierw stara się nas usidlić, wywieść na peryferia, by tam dopiero dać nam łupnia. Dlatego najlepiej jest, jeśli trzymamy się razem, w grupie i dzielimy się swoimi doświadczeniami, zamiast włóczyć samotnie po zaułkach własnego umysłu. Tylko wspólnie, w AE, możemy rozszyfrować jego zasadzki. Czy korzystam z doświadczeń Wspólnoty, sponsora i trzeźwych AE, a może, ignorując niebezpieczeństwa, wypuszczam się na samotne wędrówki? Czy jestem jednakowo wdzięczny za pokusy jak i za światło, które mi je ukazuje? Modlę się, abym ostrożnie traktował moje pomysły i idee. Modlę się, abym miał rozeznanie, gdy podejmuję wybór. Modlę się, abym w dżungli mojego umysłu nie zgubił Przewodnika - grupy AE i Ciebie, mój Panie. Na dzisiaj: Badając swój umysł, idę za dnia na obchód mojej niebezpiecznej dzielnicy, by potem spotkać innych AE i podzielić się obserwacjami. Trzymam się grupy i wsłuchuję się w zbiorową mądrość Wspólnoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość van dog
proponuję wpadnięcie z tego powodu w depresję albo strzelenie samobója , wszystko można wybaczyć ale nie usunięcie z nk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co byś zrobiła...
Dzieki merlin zrobie tak jak mówisz.Lepiej mieć mniej znajomych ale za to prawdziwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Stroń od ludzi, którzy bagatelizują twoje ambicje. (Mark Twain) W AE pracujemy także nad uwolnieniem się od negatywizmu. Na najbardziej elementarnym poziomie jest to wzajemne afirmowanie cudu naszej trzeźwości i drogi do duchowego przebudzenia. Tych afirmacji nigdy nie jest za dużo. Z „dyskietek" wypowiedzi innych trzeźwych erotomanów zapisujemy sobie na własnym „twardym dysku" program pozytywnego myślenia, czucia i działania. Musimy też wystrzegać się „wirusów" - grożących temu procesowi dawnych przekazów i ludzi, którzy bagatelizują nasze możliwości i ambicje, karmiąc nas krytyką i negatywizmem, lub mówiąc, że wymyśliliśmy sobie problem. Nie są nam niezbędni i nie możemy dopuszczać, by podkopywali naszą determinację. Jeśli nawet nie ma ich już obok nas, wciąż są groźni jako krytyczne głosy wątpienia i fatalizmu odzywające się w naszej głowie. Nie możemy pozwolić, by osadziły nas z powrotem w niespełnieniu. Dzięki bezwarunkowej akceptacji obecnej na mityngach AE, uruchamiamy „program antywirusowy" - afirmujemy własną wartość, prawość, więź z Bogiem oraz ukryte, wielkie zdolności. Czy włączam w głowie program pozytywnego myślenia, czucia i działania, a może nadal ulegam dawnym przekazom, że dobre rzeczy nie są dla mnie? Czy jestem wdzięczny AE za to kompletne przeprogramowanie? Modlę się, abym usuwał z mojego umysłu „wirusy" negatywizmu. Modlę się, abym sadził w nim nasiona, które dostaję w AE. Modlę się, abym - pielęgnując je jak dobry ogrodnik - pamiętał, że to Ty, Panie, sprawiasz, iż kiełkują, rosną i wydają owoc. Na dzisiaj: Unikam ludzi, miejsc i sytuacji, które odświeżają we mnie program negatywizmu i uzależnienia. Opieram mój stosunek do siebie i innych na afirmowaniu w duchowego rozwoju w AE. 18 marca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deere
Nie jest problemem rozstać się z tymi, których kocham. Prawdziwy problem, to zostawić tych, do których mamy urazę. (Anthony de Mello) Jeśli kogoś kocham, nie mam trudności, by pozwolić mu odejść: Jeśli potem wróci, jest „mój"; jeśli nie - nigdy „mój" nie był. Taka postawa stała się dla mnie możliwa dopiero, gdy wytrzeźwiałem z erotomanii. Ucząc się jej w AE odkrywam, że prawdziwa trudność, to odejść od osób, których nienawidzę i które skrzywdziły mnie. Jak uwolnić się od nich? Dzięki zdrowieniu poznaję, że wszędzie tam, gdzie noszę w duszy wstyd, krzywdę, zapiekłość, strach czy żądzę odwetu, noszę też okowy, które mogę zdjąć tylko, jeśli dotrę do moich dawnych zranień, i gdy przeżyję te straty i wyrażę ból i złość na moich oprawców. Nieraz niezbędna jest tu głęboka terapia. Dopiero kiedy koję moje zranienia, pękają we mnie ich okowy i mogę się dobrze modlić za moich prześladowców. Kiedy ustaje przyczyna moich cierpień, wybaczenie samo mnie ogarnia. Wtedy staję się gotów zadośćuczyniać tym, których skrzywdziłem, a Bóg szykuje mi plan i zsyła sposobności. Czy, kojąc moje zranienia i uwalniając dawny ból i złość, kruszę te wiążące mnie okowy, a może chcę szybko „zamodlić" problem? Czy jestem wdzięczny, że wybaczenie przychodzi samo, gdy tylko usuwam emocjonalne blokady? Modlę się, abym najpierw poczuł i wyraził zranienia, które chcę wybaczyć. Modlę się, abym zdejmując okowy lęku, skrzywdzenia i nienawiści stawał się gotów zadośćuczynić moim ofiarom. Modlę się, aby Twoja miłość, Panie, była moim jedynym rozjemcą. Na dzisiaj: Odważam się poczuć moje dawne zranienia i uwolnić zablokowane w nich emocje. Witając przychodzące w ten sposób wybaczenie, mogę zadośćuczyniać moim ofiarom bez obawy, że przeniosę na nie moje dawne urazy i lęk. 16 marca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×