Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Abd-Ru-Szin

Miałem wizję!

Polecane posty

Gość nefertariii
temat umarł?? tak szybko???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefertariii
Wierzycie w Boga tak szczerze?? Czy sa jakies racjonalne argumenty na jego istnienie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
Wiem teraz jedno że te życie nie jest nic warte, te kariery, pieniądze, to jest tylko złudzenie jakichś tam przyjemności. Warto stracić te życie aby zachować życie wieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierzę, a Czy sa jakies racjonalne argumenty na jego istnienie?? Wiara polega właśnie na tym, że wierzymy w coś, czego istnienie nie jest pewne i nie da się namacalnie tego dowieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
ja wcześniej powątpiewałem, tzn gdzieś tam w głebi serca wiedziałem że jest Bóg ale dzisiaj jestem pewny na 101%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefertariii
A w jaki sposób ''stracić te życie''??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sa zaburzenia fazy REM snu. wlasciwie czasem mam wladze wypatrzyc to co akurat chce. budze sie ze swiadomoscia ze zaraz zobacze kolo mojego lozka psa - i tam bedzie stal pies. bedzie merdal ogonem, bede dokladnie widziala jego pysk. i tak po kilku sekundach zniknie albo jak nie chce to nie. moge rozmawiac w tym czasie z kims kto spi w tym samym pokoju. moge tez zasnac na godzine i obudzic sie i nadal ten pies bedzie tam stal i bedzie tak samo wygladal. wszystko dokladnie pamietam rano. nauczylam sie w miare kontrolowac takie sny. chociaz wlasciwie to ja mam przeciez oczy otwarte i widze wszystko normlanie - wraz z tymi halucynacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefertariii
co daje Ci taką pewność??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wcale nieprawda z tymi snami na jawie. pewnie część osób tego doświadcza ale nie wszyscy. ja tez myślałam ze to bzdury jakieś objawienia i wizyty z za światów ale do czsu. pewnej nocy miałam niespodziewanom wizyte i to nie był sen. od tamtej pory dość czesto odczuwam czyjas obecność pomimo ze w domu jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
stracić życie to zrezygnować ze swoich życiowych planów dla Boga np zamknąć się w zakonie albo jako osoba świecka brać wszystkie problemy jako wolę Bożą, codzienny krzyż, nie wybrzydzać tym co się ma i dziękować Bogu za wszystko, przedewszystkim nie martwić się o siebie tylko o innych. To jest w ogóle indywidualna sprawa sumienia "Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie weźmie krzyż swój" "Kto chce zachować życie na Ziemi, straci je a kto straci życie z powodu Mego, zachowa je na wieki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
Pytasz dlaczego jestem taki pewny a to dlatego że otrzymałem wiele znaków od Boga. To były mistyczne odczucia również sny i ta wizja a i jeszcze doświadczyłem pukania do drzwi gdy odmawiałem modlitwę za zmarłych, było to realne pukanie w drzwi, nikogo nie było w domu więc jak to można wytłumaczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to ze osoba która nie doświadczyła zadnej wizji czy innego podobnego przezycia wszystko próbuje wytłumaczyć naukowo ale są osoby które naprawde przezyły coś niewiarygodnego i to napewno nie był sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
Ja myśle że każdy może tego doświadczyć, tylko trzeba z głebokiego serca przeprosić Pana za zło i On nam pomoże i powinien dać znak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nektar --> no nie wiem, ja widzialam niby duchy, inne postaci w czasie snu. co innego jakby te wizje zdarzaly sie w ciagu dnia albo przed snem. a nie ze sie budzicie i cos widzicie. mnie nie przekonacie - ja mam doswiadczenie z tego typu wizjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzeszneeca
A czymże będzie życie ''tam'' w Niebie? Tu przynajmniej można cieszyć się życiem, bawić, przeżywać przygody, podróżować, są afery, skandale i takie rożne ciekawe i ubarwiające życie rzeczy ;) Można robić przekręty, pic, palić, jest sex, imprezy, muzyka, wyzwania ;) I inne przyjemności- jedzenie, szpanowanie itp itd Słowem- można brać z życia to, co najlepsze :D można wymieniać w nieskończoność... I można to stracić...a życie ma się jedno... A co dostać w zamian? Co będę robić w Niebie? Siedzieć i przez wieczność klepać różaniec??? Sorry ale jakoś życie w Niebie kojarzy mi się z wieczna nudą :( No bo co to za życie bez trudów życia i wyzwań? Wegetacja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawał na miejscu o.O
:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przeżyłam to w środku nocy ale napewno nie spałam bo przed tym wszystkim wychodziłam do toalety i spoglądałam na zegarek a poza tym cały czas miałam otwarte oczy. otwarte oczy moze o niczym nie świadczą bo lunatycy tez maja otwarte ale fakt ze chwile przed zdarzeniem wstawałam i wychodziłam z pokoju juz tak. a juz napewno nie zdążyłabym zasnąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andaluz
nemezis*: straszne te Twoje religijne sny, jeeej.. i ta 3 godzina, o której się budziłaś..:o W egzorcyzmach Emily Rose na faktach autentycznych było o tym właśnie, że dziewczyna była nawiedzana i budziła się zawsze o 3 w nocy, koleżanka mi mówiła, że wtedy coś tam szatan robi i jest trójca święta, a dokładnie to sama nie wiem o co chodzi, ale cyt." godzina 3:00 nad ranem jest godziną szatana bo Bóg narodził się o 15:00 w dzień więc szatam sobie upodobnił przeciwną godzinę." a mi się przypomniało, że jak byłam mała bardzo(nawet co dzień) często miałam sny z diabłem, śniło mi się piekło, ogień i ten diabeł był straszny i on chyba się tak śmiał przeraźliwie czy chciał mnie zabić(?), kurde nie pamiętam tego.. zawsze budziłam się po nim, albo miałam normalny sen, ale na koniec śnił mi się ten diabeł.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
dlaczego wy ludzie myślicie ze niebo to coś w stylu "wiecznym klęczeniu przed Bogiem i śpiewaniu ala kościelnych pieśni" albo "wieczne cnotliwe życie, w którym nie będziesz mogła zaspokoić swoich potrzeb bo Bóg będzie na ciebie patrzył" Czy to wszystko co wymieniłaś nie pochodzi od Boga, więc dlaczego miałby ci odmówić przyjemności niebiańskich. Czy nie zostało powiedziane "ani oko nie widziało ani ucho nie słyszało jakie Pan Bóg przygotował nagrody dla tych którzy Go miłują" Samo życie w wiecznej ekstazie cię zadowoli" a co mówiąc o resztkach przyjemności, przecież Ziemia jest ograniczona a niebo nie więc dlaczego sądzisz że w niebie by ci się nudziło? Spójrzcie ludzie czasami przez inną optyke niż wasze pożądliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzeszneeca
No a na zdrowy rozum to co człowieka, a raczej dusze może tam czekać? :O I czemu zawsze wydaje mi się, że wieczna nuda :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
kto wierzy w przypadki śmierci klinicznej ten wie że każdy kto na chwilę wyszedł z ciała nie chciał do niego wracać jak chcecie to sobie poczytajcie: http://www.oum.fora.pl/zycie-nie-umiera,2/w-objeciach-jasnosci-ksiazka-betty-j-eadie,32.html http://www.nderf.org/site_index_2.htm http://www.voxdomini.com.pl/stow/pl.html http://www.jezusblog.republika.pl/1968.html http://www.tajem_sz.republika.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abd-Ru-Szin
To jeden z tych przypadków. Moje pierwsze przeżycie z pogranicza śmierci nastąpiło, gdy miałem 45 lat w 1995 r. Przeżyłem rozległy atak serca i w efekcie założono mi potrójny by-pass. Kiedy po operacji odzyskałem przytomność, uświadomiłem sobie, że wyraźnie pamiętam jak przeszedłem do innego wymiaru, czy inaczej, miejsca. Przez wiele miesięcy sądziłem, że wspomnienie to wywołane zostało przez leki, ale po jakimś czasie uwierzyłem, że było to jednak coś innego. Podryfowałem albo popłynąłem do miejsca, w którym panował spokój tak wielki, że trudno to określić. Było tam błękitne niebo. Takiego błękitu nigdy wcześniej nie widziałem. Dzisiaj czasami spoglądam w niebo, żeby doznać uczucia spokoju. Widziałem wysoką trawę, leciutko chwiejącą się na wietrze, który wiał ponad pofałdowanymi wzgórzami. Nie czułem jednak ani powiewu, ani żadnego innego dźwięku. Było tak cicho. Nie szedłem, ale zdawałem się płynąć bardzo wolno nad łąkami. Miejsce to wypełnione było ciepłem, spokojem, niewytłumaczalnym uczuciem spełnienia i jedności ze wszechświatem. Gdy tak bardzo wolno dryfowałem ponad łąkami i wchłaniałem to uczucie największego ciepła, ujrzałem rozbłyskujące na całym horyzoncie obrazki moich dzieci. Nie były to martwe obrazki, lecz zdjęcia, które patrzyły na mnie z wielkim smutkiem. Chciały, żebym do nich wrócił, żebym z nimi był. Potrzebowały mnie, ale nic nie mówiły. Mogłem je usłyszeć, mimo, że nie widziałem ruchu ich warg. Wiedziałem, że właśnie teraz muszę dokonać wyboru. Gdybym tego nie zrobił, nie powróciłbym. Gdybym był tam nadal, na zawsze ogarnąłby mnie ten spokój i to ciepło. Byłoby miło tam pozostać. Powrót byłby udaniem się do miejsca krzywd i bólu. Do miejsca wypełnionego bólem i odpowiedzialnością. Emocjonalny ból, stres związany z życiem. Zdecydowałem, że wrócę, ponieważ moje dzieci potrzebowały więcej pomocy w kierowaniu ich przyszłością. Była ona uzależniona od mojej tam obecności. To po prostu nie był jeszcze odpowiedni czas. Moje dzieci nie były jeszcze gotowe, by żyć samodzielnie. W jednej chwili powróciłem. Nie widziałem jasnego światła, czy aniołów, nie miałem poczucia obecności istoty duchowej. Moje drugie przeżycie z pogranicza śmierci zdarzyło się w 1997 r. Miałem poważny wypadek samochodowy, z wieloma ciężkimi obrażeniami. Kiedy byłem uwięziony w samochodzie, nie czułem żadnego bólu, mimo pęknięcia miednicy w dwóch miejscach, złamania kości ogonowej i żebra, które przebiło mi płuco, pęknięcia czaszki, ran twarzy i oderwanego fragmentu ucha. Wiele razy przez następne miesiące przypominał mi się wypadek, jednak po kilku dniach, kiedy ustały utraty świadomości i byłem już dostatecznie przytomny, by mówić, okazało się, że moje wspomnienie przeżycia z pogranicza śmierci jest kompletne i pozytywne. Kiedy poczułem się pewniej, by mówić o swoim doświadczeniu, zacząłem je najpierw opowiadać synowi, a potem innym. I znowu starałem się ocenić, czy nie był to efekt wywołany lekami, czy może jedynie sygnały, które otrzymuje umysł, gdy wyłącza się ciało. Znów ujrzałem miejsce pełne ciepła, miłości i przyjaźni. Było to coś jakby tunel, ale nie okrągły; był to tunel w rodzaju przejścia dla pieszych, które są między budynkami lub sklepami. Tunel tak, jak te, które przebiegają ponad ulicą. Nie wąski, ale szeroki. Szedłem nim, czy czułem, jakbym szedł, nie pamiętam jednak, by moje nogi się poruszały. Po obu stronach przejścia nie było jasno, ale nie było też ciemno. Kiedy doszedłem do końca tunelu, zobaczyłem ludzi. Wydawali się widoczni tylko od pasa w górę. To wcale nie było przerażające. Wszyscy się uśmiechali i byli szczęśliwi. Zobaczyłem twarze, które rozpoznałem. Ujrzałem dwóch dziadków i mojego ojca. Za nimi było bardzo ciemno i poczułem tam obecność wielu innych ludzi. Ktoś potrząsał moją ręką, jakby chciał się przywitać. Myślę, że to był mój ojciec. Zmarł na chorobę Alzheimera i był w fatalnym stanie, gdy umarł. Teraz jednak stał wyprostowany, wyglądał zdrowo i zdałem sobie sprawę, jaki był w rzeczywistości niski. Wszyscy ci ludzie byli bardzo szczęśliwi, że mnie widzą. Na tym etapie poczułem potrzebę powrotu do żywych. Nie było to przerażające uczucie; był to właśnie ten moment, w którym należało podjąć decyzję. Nie sądzę jednak, by decyzja o powrocie była moja własna. Czuję, że ktoś zdecydował o tym za mnie. Moja ręka wciąż trzymała (nie była już potrząsana na powitanie) rękę osoby, z którą na początku zaczęliśmy się witać. Jej dotknięcie było bardzo ciepłe i kojące. Gdy popłynąłem do tyłu, do świata żywych, moja ręka powoli i delikatnie się wysunęła. Tamta ręka wcale mnie nie trzymała, czułem jedynie jej delikatny uścisk. I wtedy to się skończyło. Powróciłem. Z perspektywy czasu stwierdzam, że nie boję się już umierania. Mam jedno wyraźne odczucie, że istnieją ludzie, którzy przeszli na drugą stronę wbrew własnej woli i bardzo mi ich żal. Są tam szczęśliwi, ponieważ się przystosowali, jednak woleli raczej spędzić więcej czasu w rzeczywistym świecie, żeby być z tymi, których kochali. Kiedyś byłem osobą religijną, ale już teraz nie jestem. Mam jednak wielki szacunek dla ludzi głęboko religijnych. Miałem wgląd w coś, czego doświadcza bardzo niewielu ludzi i jestem z tego powodu szczęśliwy. Lubię ludziom o tym opowiadać, ale bardzo, bardzo uważam, z kim o tym rozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzeszneeca
I wy w to wszystko wierzycie? dajcie spokoj, po ile macie lat :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam wierze. czytałam bardzo ciekawa książke na ten temat,,życie po życiu,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WMB

Ja wierzę w to i to bardzo. Miałam inne doświadczenie. Bo modliłam się za osobę która kocham nadal. Miałam różaniec w ręku. I widziałam jak postać MB pochyla się nad tą osobą i opiekuje się nim. Bardzo dziwne doświadczenie, ale wiem że Matka Boska daje znać ,że moje modlitwy były wysłuchane. Inni mogą w to nie wierzyc ale to co nie widzą oczy i nie mogą dotknąć ręce zawsze nie będą wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×