Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ewelina1212

Czy to przechodzony związek?

Polecane posty

Gość Ewelina1212

Witam, proszę o radę. Już pół roku zmagam się ze swoją miłością i swoimi potrzebami. Mamy 24 lata, jesteśmy razem 6 lat. Zgadzamy się we wszystkim, ale jeśli chodzi o plany dotyczące NAS, to mamy różne zdania. Właściwie ja staram się mieć te plany, a on ich nie ma wcale. Nie ma zaręczyn, nawet razem nie mieszkamy. Nie ma odkładania pieniędzy, nie ma niczego, co mogłoby nawiązywać do naszej przyszłości. I to mnie wykańcza... Nie potrafię żyć w takim związku. Brakuje mi tego poczucia bezpieczeństwa, bo odnoszę wrażenie, że on mnie teraz trzyma przy sobie "na wszelki wypadek", a za kilka lat rzuci, bo trafi się ktoś, kto bardziej będzie mu odpowiadać. Jest mi ciężko, bo należę do osób, które lubią sobie porządnie wszystko ułożyć i ustalić, a on znów podchodzi do tego na odwrót. Nie jest jakimś lekkoduchem, imprezowiczem, bawidamkiem. Kiedy z nim o tym rozmawiałam to wywinął się brakiem pieniędzy, ale na Boga- przecież byśmy noramlnie dali radę. Ktoś powiedział, że jest określony czas na zmiany, a jeśli się to przegapi to związek czeka jedynie rozpad. Czy tak właśniee jest? Czy on czeka na coś lepszego? Kocham go, ale co z tego, jak się w tak ważnych sprawach nie rozumiemy. Wciąż zastanawiam się, czy nie odejść... Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewelinko ja tez mam podobny problem tyle tylko że my mieszkamy razem. I w zasadzie wyglada to tak że ja w tym związku musze trzymac nad wszystkim rekę. ja mam plany ambicje marzenia a mój partner nie, ja mysle nie tylko o tym co bedzie jutro ale tez o tym co bedzie z amieziąc za rok, za 10 lat a on żyje jakby z dnia na dzien. To jest meczace i demotywujace bo przeciez przyszłośc czeka was obojga - nie tylko Ciebie i razem powinniście stawiac już powolutku "fundamenty". Rozumiem Cie i życze duzo siły i wytrwałości. nasz zwiazek trwa juz pięc lat a ja do dzis staram sie uczyc mojego "chłopa" racjonalnego i odpowiedzialnego podejscia do życia, idzie opooornie ale jakoś powolutku do przodu :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powinna mieć prawo!
jesteś coś takiego jak przechodzony związek, ja jestem z moim 4,5 roku i ten zwiazek skłania się ku końcowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to możliwe, że facet po 6 latach nie wie czego chce? Bo nie wie... Może gadać, że myśli, że to i siamto, ale istotne tu są czyny! Prawda jest taka- jak się chce- to się robi i nie ma "nie da się". Im to się wydaje, że jakoś wszystko pójdzie po ich myśli, całkowicie zapominają, że zegar biologiczny kobiety może wziąć górę nad całym uczuciem. Zaraz, jak to się nazywało? Egoizm? Przykro czytać, że u Was nie ma konkretów, to jest bardzo niezdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metooshe24
Jak bym czytala o sobie tez mam tyle lat i taki staz zwiazku On sobie planuje wszystko na przyszlosc ,a ja musze zawsze z nim jechac do Polski kiedy jemu pasuje nie wazne czy ja mam prace czy nie chyba go ot nie obchodzi Slubu tez nie chce czuje sie malo wazna dla niego On zarabia ma pieniadze ja bez pracy bo on chcila byc chwilowo w Polsce zeby zajac sie budowa nowego biura a ja co? tylko sie przygladam nie mam pracy studia nie oplacono a juz sa wakacje czuje ze trace czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metooshe24
ja mieszkam z moim 5 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli już coś wam nie pasi w waszych facetach, to po ślubie się zmieni? Gówno prawda. Będzie gorzej. Chcecie panienki planować za dwoje i po prostu po zaparagrafowaniu, ustawiać swoich chłopaków. Jednak szczęściem mają chłopy łeb na karku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale on kocha
tylko chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji bo jest zajety dbaniem o swoja wygode. tak mi sie wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam heh
mam tak samo jak Ty autorko... Taki sam staż, taka sama sytuacja, taka sama wymówka (brak kasy)... I też nie wiem co mam robić. Zaczynam mieć tego dość. Chciałabym mieć rodzinę, dziecko, ale jeśli on ma inne plany, to na co mam czekać? I dlaczego do cholery nie może po prostu powiedzieć, że nie, tylko twierdzi, że chce, a nic z tym nie robi... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciul tam => Zacytuję autorkę: "ale jeśli chodzi o plany dotyczące NAS, to mamy różne zdania. Właściwie ja staram się mieć te plany, a on ich nie ma wcale." Jeśli to nie jest pragnienie złapania za wodze, to nie wiem co to jest. Małżeństwo kwiecie drogi jest teraz dla mężczyzny cholernie nie opłacalne. Polecam artykulik: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,96115,1229406.html Jeśli się żenić to faktycznie z jakimś rarytetem. Teraz baby ani pracowite, ani rozumne, ani cnotliwe - najczęściej mocno przechodzone. To że taka kobieta chce ślubu z jakimś facetem to dla faceta obelga: ma płacić za coś co kto inny brał za darmo. A reszta argumentów, jak w artykule. Mężczyzna musi dbać zarówno o własne interesy, jak i o własny interes. Bo kobieta o to nie zadba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsdsdsd
u mnie to samo... "nie mamy kasy " itp itd... znajomi w gorszych sytuacjach juz zareczeni ,po slubach a nas nie stac przeciez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaliban napisałeś tak: "Zacytuję autorkę: "ale jeśli chodzi o plany dotyczące NAS, to mamy różne zdania. Właściwie ja staram się mieć te plany, a on ich nie ma wcale." Jeśli to nie jest pragnienie złapania za wodze, to nie wiem co to jest." I to właśnie nie jest chęć złapania za wodze. To jest żal, że oni nie robią tego wspólnie. Kobietę bardziej tu chyba boli świadomość, że nie może dojść do porozumienia. Że druga osoba, która jest po części odpowiedzialna za jej marzenia- blokuje do nich dostęp. Problem tkwi w poczuciu niemocy. Nie możesz pisać, że małżeństwo będzie dla tego faceta złe. Może on wcale tak nie myśli, tylko się boi zmian. Ewelina może być atrakcyjną kobietą, sposób w jaki pisze świadczy o tym, że głupia nie jest. Może być dobrą gospodynią i charyzmatyczną osobą... Podejrzewam, że dochodzi tu też (wcześniej wspomniana) sprawa otoczenia, które pędzi do przodu, zakłada rodziny i jest szczęśliwe. Takie porównanie nie jest dobre, ale nie można się od tego odpędzić i jedyne co wtedy przychodzi do głowy do myśl, że jest się niekochanym, skoro jest taki zastój w związku. Ja to rozumiem, bo też jestem kobietą. Co prawda nie miałam nigdy z czymś takim do czynienia, ale umiem sobie wyobrazić jakim bólem jest niemoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypala się, więc...
Widzę, że mamy podobny problem. Z tym, że ja jestem 2 lata młodsza od autorki ale mamy ten sam staż. Wiem, że to dla niektórych może wydawać się śmieszne, że w wieku 22 lat myślę już o ślubie, ale na prawdę czuję, że ten związek się wypala, bo nie czuję się ważna i potrzebna. Spotykamy się tylko w weekendy i owszem wtedy czasem jest fajnie i miło, no ale właśnie czuję, że ja jestem od umilania czasu, od żartowania a poważniejsze plany chyba zostawia dla kogoś innego. Nawet wiem, dlaczego tak jest: on jest bardzo pewny tego, że ja go kocham i nie zostawię, więc on po prostu się nie stara bo po co? Sama popełniłam błąd, bo pokazałam jak bardzo mi zależy na nas. Powiem wam jeszcze coś: doszłam do wniosku, że nie warto być w porządku, nie warto być porządną dziewczyną, bo lafiryndy mają lepiej. Dowiedziałam się, że jego kolega oświadczył się 19-letniej gówniarze, która mu przyprawiała takie rogi, że hoho. A ja taka zawsze porządna i fair a co mi z tego jak jestem niedoceniana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o co loto?
a moja kuzynka wyszla za maz po 13 latach zwiazku ...siostra mojego lubego po 9 latach zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lila...lila;p
no widze ze nie tylko ja mam ten problem, tez jestesmy 6 lat i tez ponoc brak kasy, ile mozna czekac dajcie spokoj tez juz zastanawiam sie czy nie odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypala się, więc...
Hmm wytrwała. Ja bym 13 lat nie wytrzymała w takim zawieszeniu. 6 tal to już dla mnie max moich możliwości wytrwałościowych, bo już widzę to po sobie, że już ledwo daję radę. Stałam się nerwowa, o wszystko się czepiam- a to wszystko przez to, że nie czuję się pewnie w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypala się, więc...
No i tez oczywiście myślę nad rozstaniem, tylko wiem, że jestem strasznie słaba psychicznie i już nie raz miałam ochotę zerwać ale nie dawałam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lila...lila;p
heh wiecie co.. myslam ze ja jestem jakas inna bo mysle nad rozstaniem z powodu tego ze nie czuje sie bezpiecznie w tym zwiazku, niewiem na czym stoje, to jest chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Tekla => "Problem tkwi w poczuciu niemocy." Które zniknie, gdy zmusi drugą stronę, do czegoś na co ta strona nie ma ochoty? "Nie możesz pisać, że małżeństwo będzie dla tego faceta złe. " Oczywiście, że będzie złe. A przynajmniej z tą kobietą. Faceci często się mylą biorąc ślub (mają nadzieję, że będzie równie dobrze jak jest teraz, czyli przed ślubem), ale nigdy nie mylą się ślubu nie chcąc. Zbyt mała satysfakcja ze związku, by jeszcze dodatkowo dopłacać. Jeśli chodzi o bilans to małżeństwo dla kobiety jest zyskiem netto, dla faceta stratą netto. Ergo: jeśli baba jest ledwie odpowiednia, a trzeba się dla niej wysilić to układ się przestaje opłacać. I owszem: ogól.ny wniosek jest taki, że facet czeka na inną, lepszą. Może w końcu baba na nim ten ślub wymęczy, ale on i tak będzie się rozglądał na boki. A otoczeniu nic nie pisz bo to marny argument. Otoczenie powie "idź się powieś" to dziewczę ma się powiesić? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sokolle okko
No to ja jako facet będący z drugiej strony się wypowiem. Otóż byłem z moją ukochaną przez 3 lata. Nie mieszkaliśmy razem przez ten czas, ona u swoich rodziców ja u swoich. Przez cały ten czas z myślą o naszej przyszłości zbierałem kasę na mieszkanie. Zależało mi byśmy mieli je na własność, bez żadnych kredytów i zobowiązań, bo wiedzieliśmy że jest to zobowiązanie na całe życie. I kiedy nazbierałem już 3/4 potrzebje kwoty ona... spoktała na n-k swojego chłopaka z czasów szkolnych. I mnie zostawiła ! A wsześniej przez dość długi czas mnie oszukiwała w tym względzie. 2 lata z tego wychodziłem i nie obyło się bez depresji i psychotropów... Chciałem dać jej (nam) mieszkanie, potem ślub, dziecko, normalne życie, bez zobowiązań, kredytów... Wszystko jej chciałem dać. Nie wytrzymała. I jeszcze mi życie spierdoliła. Nigdy jej tego nie zapomnę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lila...lila;p
do facetow: jak macie dziewczyny ponad 3 lata i nie jestescie jeszcze gotowi na krok do przodu to odpusccie i nie robcie nadzieji, lepiej rozstac sie po 2 niz 10 latach czekania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypala się, więc...
lila...lila;p a ty ile masz lat? tak z ciekawości spytam. Kurczę, to nie tylko ja taka sfrustrowana jestem:) A le na prawdę mam już dość. Po cholerę tyle chodzić i marnować komuś czas jak się nic poważnego nie planuje? Mogliby się Ci faceci wreszcie określić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wypala się, więc...
sokolle okko współczuję. i to jest właśnie dowód na to, że nie można do końca okazywać drugiej osobie swoich uczuć, bo niektórzy nie potrafią ich uszanować i docenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaliban Po pierwsze- żadna z dziewczyna nie zadała tu pytania- jak zmusić. Wręcz przeciwnie, zastanawiają się nad odejściem i szukaniem czegoś innego. Druga sprawa- dlaczego uważasz że kobieta zyska, a facet straci? Co ona zyska właściwie? Małżeństwa wyglądają najczęściej tak, że facet dostaje jeszcze więcej niż od matki. Bo poza pełną opieką nad domem (co do tej pory robiła rodzicielka), żony rodzą im dzieci, opiekują się nimi i jeszcze zapewniają upojne noce. No i zarabiają, niekiedy więcej niż mężczyźni... A facet co? Najczęściej jest ograniczony do pójścia do pracy i seksu. Wszyscy o tym doskonale wiedzą. Każdy zna te realia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lila...lila;p
ja mam 22, on tez i jestesmy ze soba juz prawie 7 ja rozumiem ze mlodzi itp ale prace mamy oboje, on ma mieszkanie, samochod no ale dalej uwaza ze go nie stac na zalozenie rodziny, juz nawet nie mowie o zalozeniu rodziny, o wiele lepiej byloby jakbysmy sie chociaz zareczyli, wiedzialabym ze na cos moge liczyc a tak tylko slysze (od niego) ze jesli sie zareczymy to to niczego nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sokolle okko To jest zupełnie inna sytuacja, Twoja dziewczyna zwyczajnie okazała się niewdzięcznicą... Bo pieniądze zbierałeś. U autorki tematu nie ma czegoś takiego, powiedziała, że nie ma nic. *** To jest taki pieprzony impas, bo człowiek nie wie, czy ja poczeka, to coś się zmieni, czy rozpadnie, a on straci najlepsze lata na stworzenie domu. U samotnych kobiet jest inaczej w starszym wieku. Mają złapać młodszego? To nie jest łatwe, a nawet jak się uda- to ten młodszy pewnie nigdy ich nie dogodni pod względem dojrzałości i pragnień. Kiedy one będą chciały mieć dziecko, to on ledwie minie próg wiecznego balowania. I znów wszystko będzie się sprowadzać do czekania. Wiecznego czekania... To są bardzo trudne wybory. Ciężko zrezygnować z kogoś, kogo się mocno kocha na rzecz realizacji swoich pragnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam heh
Kaliban ja nie chcę zmuszać, dlatego właśnie rozważam opcję odejścia. Tylko mnie zastanawia, po jaką cholerę on jest ze mną tyle czasu, skoro wie czego ja chcę, a on tego samego najwyraźniej nie chce? Nie lepiej uczciwie powiedzieć, że to nie to i odejść? A tak, to mówi, że kocha, twierdzi, że chce, a nic z tym nie robi... CHyba czeka żebym to ja zakończyła związek, a tak to mu po prostu wygodnie. A ja się męczę, bo nie mam pewności, co zrobić, jakie będzie najlepsze wyjście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×