Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

trudnydylemat

problemy z narzeczonym i mieszkaniem

Polecane posty

Witam, postanowiłam tu napisać bo chciałabym dostać poradę od osób które mnie nie znają, które spojrzą chłodnym okiem na mój kłopot. Za trzy tygodnie wychodzę za mąż. Między mną a narzeczonym(jesteśmy ze sobą ponad 4 lata) było raz dobrze raz źle. wiadomo jakieś kłótnie o drobne sprawy były ale zawsze się godziliśmy po chwili i było ok. Ale ostatnio jest nie do wytrzymania. nie potrafimy się dogadać, co tydzień musi być jakaś afera. Nie wiem może to stres przed ślubem. Tylko jest sprawa nad którą się zastanawiam. Mianowicie 2 lata temu moi rodzice kupili duży dom. zaproponowali nam żebyśmy sobie zrobili dobudowę do tego domu np. z osobnym wejściem kuchnią itp. nie powiem mi się taki pomysł spodobał ale nie mojemu narzeczonemu, bo nie chciał mieszkać z teściami. więc po wielu dyskusjach doszliśmy do kompromisu że z moimi rodzicami zamieszkamy rok max dwa żeby się trochę odbić i werzniemy kredyt na mieszkanie. i było niby ok. Ale ostatnio gdzieś 2 miesiące temu mój ojciec znalazł prace na wyspie i prawdopodobnie będzie ściągał tam mame i młodszego brata jak tylko załatwi mieszkanie i pozwolenia jakieś. Więc to może potrwać ok pół roku. Moi rodzice zaproponowali mi tak wstępnie jak by wszystko się udało żebyśmy mieszkali w tym naszym domku oni będą dokładać się na początku połowę bo rata jest duża i byśmy nie dali rade. eh i powiedziałam to mojemu narzeczonemu że może być taka sytuacja. myślałam że się ucieszy zawsze powtarzał że chce ze mną sam mieszkać bez nikogo, a ja bym mieszkała w swoim wymarzonym domku. ale się pomyliłam bo on nadal chce się stąd wyprowadzić mimo że moich rodziców nie będzie... teraz mu przeszkadza to że nie będzie komuś spłacał rat za dom, bo to nie będzie jego dom tylko moich rodziców. bo może wrócą za parę lat i my zostaniemy na lodzie bez mieszkania( gdzie to jest absurd moi rodzice by nas nigdy nie wyrzucili a po za tym znam mało osób które wracają do polski z zagranicy gdzie jest o wiele lepiej, a pyzatym powiedziałam że możemy pogadać i przepisać mieszkanie na nas) ten argument go nie przekonał i wynalazł inny problem mianowicie taki że za pare lat mój starszy brat będzie walczył o ten dom( gdzie też jest absurd bo mój brat ułożył sobie życie też z przyszłą żoną w warszawie w mieszkaniu które ona "dostała "od rodziców i oni do naszej "wioski" się nie przeprowadzą. i tu mam mieszane uczucia bo nie wiem czy coś źle robię czy chcę źle że chcę tam mieszkać. jeszcze się dowiedziałam że on po tym roku będzie szukał tego mieszkania i on nie będzie za dom płacił i jak ja się na to nie zgodzę to źle będzie w naszym związku...bo on się wyprowadzi i tu nie będzie mieszkał bo ja mu kiedyś powiedziałam że się wyprowadzimy( owszem tak powiedziała ale to jak mieliśmy mieszkać z rodzicami) i uparł się że mu to kiedyś obiecałam że on nie zmienia zdania i nie zmieni a ja go w takim wypadku oszukałam bo nie chcę się przeprowadzić. bardzo proszę was o opinie czy to ja jestem zaślepiona? czy powinnam robić tak jak narzeczony chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_jedyna
tak jesteś zaślepiona bezgraniczną ufnością do swojej rodziny, niestety... spójrz na to oczyma swego narzeczonego... spłacicie kredyt, pomieszkacie parę pięknych lat... ale wracają rodzice, albo brat się rozwiedzie z żoną i co wtedy??? Albo tfu tfu nie daj Boże rodzice umrą i kto dziedziczy dom?? Tylko ty i twoje rodzeństwo, a będziesz musiała rodzeństwo spłacić i jak głupia oddasz połowę tego co wpakowaliście w kredyt. A twój narzeczony nie będzie miał do tego domu żadnego prawa, mimo, iż razem z tobą kredyt spłacał i wydawał swoje ciężko zarobione pieniądze, bądź jeszcze odłożone za kawalerskich czasów. I co później jak zaistnieje taka sytuacja, on sobie płytki odkuje ze ściany i pójdzie z nimi pod most mieszkać??? Mam taką samą sytuację u siebie, z tym, że to nie mąż, a ja mieszkam u teściów. I grosza nie włożę, bo to nie jest mój dom. Owszem zrobimy jedynie potrzebny remont, by drugi pokój doprowadzić do takiego stanu, by można było w nim mieszkać (max 2 tyś) ale nic więcej... jeśli chcesz rozwiązać tą kwestię, to pogadaj z rodzicami i darowiźnie, testamencie lub czymś innym, co będzie gwarantowało wam prawo do tego domu... choć znając życie usłyszysz odpowiedź, że oni nie znają przyszłości i może jeszcze wrócą do domu, albo że bratu też się należy... i wtedy wdzięczna będziesz mężowi, ze tak obstawał przy swoim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybeńka3333
uważam, ze narzeczony ma rację. Po pierwsze nie wiesz, co będzie kiedys. Moze rodzicom się nie spodoba i wróca i co wtedy? Po drugie masz brata. Zawsze istnieje prawdopodobienstwo, ze zmieni zdanie i np. zatęskni za "wioską". Najlepiej idzcie "na swoje" a jak rodzice będą mieli ochotę, to kiedys Wam zapiszą dom i wtedy będziecie się martwic albo cieszyc z tego faktu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak tlko mówiłam o tym że można na nas kredyt i mieszkanie przepisać bo z tym raczej by nie było problemu. kupić inne mieszkanie hmm może dostaniemy kredyt ale nic nie wiadomo. tylko wtedy szkoda tego domu bo jest piękny i jak my nie będziemy chcieli tu mieszkać to trzeba sprzedać bo poco płacić 2 tys co miesiąc jak w nim nikt nie mieszka, a naprawde by była szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanna get some pleasure
wcale sie Twojemu facetowi nie dziwie, mysle ze jedynym rozwiazaniem byloby kupienie od waszych rodzicow tego domu skoro tam wasnie chcesz mieszkac, wtedy bedzie jego nazwisko na akcie notarialnym i nikt nie bedzie juz mogl miec zadnych roszczen choc moim zdaniem jestes zbyt przywiazana do tego miejsca, pozwolcie sobie moze budowac cos walsnego w zupelnie nowy mieszkaniu czy domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam, ze wychodzac za maz tworzysz nowa rodzine twoj przyszly maz nie jest wlascicielem domu twoich rodzicow ty i twoj brat tak - w przyszlosci dziedziczycie po nich wszstko dobrze gdy jest ok. a gdy przestaje byc ok to twoj maz zostaje bez mieszkania i starutje od zera pomyslalas o nim w tym ukladzie ? nie wiec czemu sie dziwisz, ze on mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a no hey....
Ja się zgadzam z Twoim narzeczonym. Też bym nie spłacała kredytu swoich teściow, nie chciałabym mieszkać w ich domu... poza tym masz nie jednego brata a dwóch... młodszemu też się dom należy, będzie pełnoletni, skąd wiesz że nie będzie domagał się swego? A moze któryś wpadnie w długi? W razie śmierci rodziców dom należy do waszej trójki, polskie prawo mówi ze kazde dziecko dostaje po rowno mimo woli rodziców (niestety tak jest) Ufasz bezgranicznie swojej rodzinie, dobrze ale w kwestiach finansowych radzilabym uważać. Narzeczony ma 100% racji. Martwisz sie domem bo trzeba sprzedac? przeciez Ty go nie wybudowalas, nie wzielas na niego kredytu... tak Ci sie podoba? wybudujcie kiedys swoj jeszcze piekniejszy i przede wszystkim własny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooooososososo
Twój narzeczony ma rację , nigdy bym się nie zgodziła aby zamieszkać w tym domu , z rodzicami czy bez , chyba , że przepisali bym dom na was oboje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczona w tej kwestii
Poprzednicy mają rację:) 1pkt dla Twojego narzeczonego. JEstem rok po ślubie, mamy 2 letnie dziecko. Na poczatku mieszkalismy u tesciow, teraz w drugim domu moich rodziców. (nie mieszkaja z nami). Poklocilisy sie z tesciami, moi rodzice nas przygarneli, obiecali zapisac w formie darowizny dom, gdy uzbieralismy pieniadze (3 tys złotych) i poprosilismy ich o wizyte u notariusza czar prysł. stwierdzili ze zpaisza nam ten dom po smierci a my do tego czasu mozemy w nim mieszkac bez problemu... a jak nam sie nie podoba to mozemy sie wyprowadzic. szkoda ze wzielismy juz kredyt by pomoc rodzicom i na ta chcilwe nie mamy szansy by dostac drugi. zamiszkajcie z facetem w domu twoich rodzicow, nie przywiazujcie sie do niego, odkladajcie pieniadze i wezcie kredyt z wkladem wlasnym. zdaje sobie sprawe z tego ze latwiej mieszkac u kogos, kupic sobie lepsze auto, wyjechac na wakacje itd. Ale co gdy skonczysz 40stke i zdasz sobie sprawe ze jednak nie masz nic... spokoju, mieszkania, rodziny, zktora napewno o dom beda starcia... JA SWOIM RODZICOM ZAUFAŁAM - NIESTETY JA SWOIM RODZICOM ZAUFAŁAM-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona marchewka
masz bardzo madrego i rozsadnego narzeczonego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość revanol
na początek: ile wynosi rata kredytu (wasza połowa) + opłaty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×