Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

AnnS

Tatus przy porodzie

Polecane posty

Pewnie temat kiedys wertowany, ale nie mam sil przezucac tysiaca topikow, wiec zapytam grzecznie :) Jakie sa Wasze opinie na ten temat? Doswiadczeniua? Lęki i obawy? Bo ja bardzo chce, maz rowniez i tak sie stanie. Potrzebuje jego bliskosci i wsparcia w tym waznym momencie zycia. Nie mniej slyszalam o przypadkach gdy mezczyzna po takiej obecnosci zaczynal dziwnie postzrzegac wlasna kobietę :/ ich zycie seksualne albo sie konczylo, albo umieralo na 3 lub wiecej miesiecy... Czekam na Wasze opinie i sle buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w szpitalu zdecydowanie lepiej traktowane są rodzące, które mają przy sobie osobę towarzyszącą. Te które są same są olewane. Poza tym przy trudnym i długim porodzie (ja tak miałam) ta bliska osoba jest bardzo pomocna przy zmianie pozycji. osobiście nie dałabym rady sama kucać. No i ta duma taty, gdy jako pierwszy dostaje dziecko na ręce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez slyszlam o tym ze gdy jest mezczyzna to lepiej traktuja kobiete

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_kocur ale pieprzysz
głupoty. Jak to olewane? Jeżeli miałoby to miejsce, to od razu skarżyć szpital za zerowe zainteresowanie i brak opieki. Mieszkam w dużym mieście, Warszawa i rodząc tutaj nawet nie przyszłoby mi do głowy, że mogę być źle potraktowana, bo nie wpuszczam na porodówkę męża, a nie wpuściłam, bo ja sama wtedy czuje się obleśnie i krępująco, a co dopiero, jak sterczy nade mną mój mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_kocur ale pieprzysz
P.s Byłam traktowana na równi, przynajmniej nie odczułam jakiś olewczych emocji wobec mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moja znajoma przy pierwszym rodzila sama, przy drugim z mezem. Mowial ze nie ma porownania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia Jacusia dwuletniego
ja pierdole kurwa mać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_kocur ale pieprzysz
Ja miałam męża przy sobie cały czas, dużo mi pomógł, ale jak przyszła akcja właściwa i wzięli mnie na porodówkę, to czekał grzecznie na zewnątrz, jakoś długo to nie trwało, a ja miałam lepszy komfort psychiczny. Ale i tak każda zrobi, jak uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez zaznaczylam Mezowi, ze jak go "poprosze" hehehe zeby wyszedl to ma znikac, ale poki co chce eby byl. Chociazby gdzies w kacie sali,ale zebym czula obecnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój byłłłł
Mój mąż był i było super i nie mogłabym sobie wyobrazić żeby go nie było, nie chciałam żeby wychodził nawet na minutę, stał przy głowie trzymał za rękę pomagał mi (nie patrzał nigdzie gdzie nie trzeba) kocha mnie tak samo, podobam mu się chyba jeszcze bardziej i obydwoje wspominamy to bardzo dobrze i nastepnym razem tez będzie ze mna!! chociaz jak byłam w ciązy to nie chciałam żeby był przy mnie w kluczowym momencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też jestem za pod warunkiem że dwoje małżonków/ partnerów tego chce będę rodzić z mężem, on sobie nawet nie wyobraża innej sytuacji, sam mówi że jego żonka w takiej chwili w życiu musi mieć męża przy sobie :-D co do postrzegania kobiety po porodzie to osobiście nie znam ani jednego faceta który by żałował obecności przy porodzie albo żeby się obrzydził do kobiety. wszyscy koledzy męża zachwalają że takich emocji to nigdy w życiu nie doznali i nie doznają. to samo się tyczy mężów koleżanek wręcz odwrotnie wszyscy mówią że poród ,,nauczył'' ich takiego szacunku do partnerek że czołem w podłogę mogą do końca życia bić :-D także nie wiem skąd takie opinie krążą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Catie, nie kraza :) sa takie przypadki. Moja znajoma rodzila rok temu. Jej facet zobaczyl jak wydala lozysko i zwariowal. 3 miesiace nie sypiali. takich przypadkow jest mase. Nie zawsze jest kolorowo. Ja akurat uwazam ze jesli sie kocha to nawet takich widok nie zmienia stanu rzeczy, ale przypadki sa rozne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też jestem za pod warunkiem podjęcia wspólnej decyzji i oczywiście możliwości wyjścia męża, gdy nie daje rady lub wyproszenia go przez żonę, gdy działa jej na nerwy. I również wszyscy znajomi płci męskiej, którzy uczestniczyli w porodzie (kilkunastu co najmniej) są zachwyceni. Nie znam przypadku traumy czy rozpadu małżeństwa, ale wszyscy poszli na porodówkę z własnej woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AnnS pisałam na podstawie własnych obserwacji otoczenia :-D pytałaś, odpowiedziałam o swojego męża się nie boję. jesteśmy razem 11 lat i w różnych sytuacjach mnie widział a ja jego. miłość to nie tylko trzymanie się za rączki przy świecach on to nawet zażartował że może zjeść łożysko jeśli to sprawi że będę z niego bardziej dumna, głupek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój facet był przymnie przez cały poród i nie wyobrażam sobie ze mogłoby być inaczej. Co prawda przed porodem miałam wątpliwosci ale jak pierwsze bóle się zaczeły to dziękowałam Bogu ze jednak jest przy mnie. i razem przywitaliśmy dzidziusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż był ze mną cały czas podczas porodu. chciał być z własnej woli - wcześniej rozmawialiśmy o tym i mu powiedziałam, że jeśli nie chce to nie musi bo poród to nic przyjemnego ale on się uparł i chciał być bardzo. no i był... hmmm... tylko po porodzie jak to sam powiedział "zablokował się" i niestety byliśmy tym fatalnym przypadkiem, który zawiesił współżycie na 3 miesiące :( teraz już jest ok ale brak seksu powodował między nami straszne spięcia i frustrację. ja potrzebowałam czułości, bliskości i poczucia, że jestem dla niego nadal atrakcyjna i akceptuje mnie taką jaką jestem i po tym co oboje przeszliśmy a on z kolei nie mógł się przełamać. najważniejsze że to już za nami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja mówiłam o moim szpitalu w mniejszym mieście nie o Warszawie. U mnie tak jest - do mnie goniły za każdym razem jak poprosilam męża by którąś zawołał. Kobiety, które nie miały pełnego rozwarcia i miały "tylko" skurcze rozwierające leżały po wiele godzin same i tylko raz za czas położna przyszła i sprawdziła jak się poród posuwa. Ze mną siedziały, mówiły jakie pozycje są komfortowe przy skurczach rozwierających, podpowiadały co uśmierzy ból. Więc nie mów mi że pieprze, bo tam rodzilam i wiem jak to wygląda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokojambo
Mój mąż był przy porodzie od początku do końca i to nie miało żadnego wpływu na późniejsze życie sexualne czy wogóle na późniejsze relacje między nami. Bardzo mi pomogła jego obecność i nie miał nic przeciwko, aby ze mną być na sali porodowej. Widział dosłownie wszystko i jakoś go to nie odstraszyło. Przecinał pępowinę, przytrzymywał mnie, gdy parłam co bardzo mi ułatwiło poród. Gdyby nie on to nie wiem czy sama bym sobie poradziła, a tak to dodawał mi więcej sił niż je miałam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale przecież robi
się kupę, więc tez to widział? a co gorsza - czuł???!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokojambo
Ja pierdziele:o Przecież od tego jest lewatywa, żeby nie narobić:o Poza tym stał za mną :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjsllojnbhhh
no własnie facet nie powinien patrzec na krocze tylko być na wysokości głowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt mu nie każe między nogi włazić. od tego jest lekarz i położna :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Myślę, że dużo zależy od Waszej intymności w związku, jak głęboko siebie akceptujecie, jak dobrze się znacie... My należymy do osób, które w swoim towarzystwie zachowują się naturalnie, niemal niczego się nie wstydzą. Widziałam mojego męża rzygającego jak był chory, on mnie też nieraz widział np. w chorobie, rozczochraną, z pryszczami, bez makijażu, w rozciągniętej piżamie. Zresztą na co dzień też zwykle śpimy oboje w rozciągniętych piżamach:-) Mimo to nasze życie seksualne jest OK. Rodzę za 3 miesiące i właśnie jesteśmy na etapie rozważania tego problemu. Mąż powiedział, że jedyne czego się obawia, to to, że ja zacznę świrować, a on straci cierpliwość :-p Ja bardzo bym chciała żeby był przy mnie. Po pierwsze jako "rzecznik" - do rozmów z lekarzami, położnymi, gdyby coś się ze mną działo na przykład. A po drugie po prostu dlatego, że jestem nerwowa, a on jak nikt potrafi mnie uspokoić, jest oazą spokoju po prostu. Myślę, że zdecydujemy się na wspólny poród, ale umówimy się tak, że jak będzie miał dość to po prostu może wyjść ochłonąć, a ja to zaakceptuję. I sądzę, że właśnie trzeba sobie z obu stron zostawić taką furtkę - że każda z osób może się rozmyślić w trakcie, potrzebować przerwy albo po prostu uznać, że od danego momentu już nie chce (mieć towarzystwa lub być towarzystwem). I podejść do tego na spokojnie, bez ciśnienia. Uda się nam urodzić wspólnie - świetnie, nie uda się - nie będziemy się obwiniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za Gryczka. Bardzo madrze i tez z takiego zalozenia wychodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Ach, dzięki :-) Uważam, że nawet jeśli się zdarzy, że rodząca np. zrobi kupę, to w udanym małżeństwie dojrzałych ludzi nie będzie to miało wpływu na dalsze pożycie. Co to, mąż nie wie jak kupa wygląda? Abo że żona kupę robi? Przecież nikt nie mówi, że musi między nogi zaglądać, zwykle stoi za głową. Natomiast faktycznie jeśli jest to para, gdzie mąż ogląda żonę wyłącznie wypachnioną, z makijażem, w seksownych ciuszkach, no to może faktycznie nie powinien być przy porodzie :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Razem z moim narzeczonym już dawno ustaliliśmy że rodzimy razem. Potrzebuję jego obecności i poczucia bezpieczeństwa. Poza tym on nie wyobraża sobie innego wyjścia. W koncu to także jego dziecko i chce byc przy jego przyjściu na świat. Poza tym nie musi mi zaglądac w trakcie między nogi. Nawet mu na to nie pozwolę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokojambo
Mój mimo to, że stał za mną to i tak wszystko widział, bo rodziłam późnym wieczorem i wszystko odbijało się w oknie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×