Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Igriana86

Miłość robi z człowieka debila...

Polecane posty

Gość dziewczę z kafe
Mellygion, aż się uśmiechnęłam czytając Cię :D jesteś zakochany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem ale pisząc to przypomniała mi się przeszłość gdy byłem zakochany i przez to irracjonalnie własnie zrobiłem z siebie debila. Choć tyle lat minęło nie mogę tej potwarzy przetrawić. Jeśli się kiedykolwiek zakocham to zrobię to z pełną przytomnością umysłu i odruchów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczę z kafe
Ale jak pięknie jest zakochać się z wzajemnością i być jak dwoje zatraconych w sobie szaleńców... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos dorzucę
nie jadłam ,nie spałam ,było mi ciepło nawet w mróz,uśmiechałam się do nieznajomych,byłam jak na chaju,a przy nim sie czerwieniłam,wstydziłam,paplałam coś bez sensu ,ładu i składu,bardzo miałam zgąbczały mózg,baardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Pewnie, że pięknie jest się zakochać :) Kiedy się nie kłócimy, to jesteśmy po prostu jak te gołąbki pieprzone, nie możemy się od siebie oderwać i jest wspaniale. Dlatego tak się boję, że jakaś głupia kłótnia może to zniszczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem wam, że tez tak mialam. ale to jest chore i niezdrowe. klocilismy sie, zawsze moja wina, krzyczal, nie odzywal sie, ja "cierpialam". Az w koncu ktoregos dnia wkurwil mnie, bo mi sciemnil. Zerwalam z nim, powiedzialam koniec kurwa. Poszlam na impreze, wybawilam sie. Poznalam innego. A ten nastepnego dnia zobaczyl co stracil, kwiaty, przeprosiny, wrocilismy. teraz jest o wiele inaczej. widze, ze sie stara. a ja tez zobaczylam, ze nie 1 na tym swiecie i tez juz tak nie mysle, nie rozkminiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczę z kafe
Kłótnia o bzdury nie może zniszczyć związku-no chyba, że przerodzi się w idiotyczną wielką awanturę...kłócić się trzeba umieć, my się nauczyliśmy chyba po roku dopiero ;) teraz też są kłótnie, spięcia, różnice zdań ale potrafimy sobie z tym poradzić. Przede wszystkim potrzebny jest ogromny szacunek i zaufanie, no i świadomość również własnych błędów. I masa empatii..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Podniosę, może ktoś jeszcze się wypowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek wielki duchem
mówią, że na początku każdego związku dochodzi do tzw. "próby siłowej" - czyli następuje ustalanie, kto w związku będzie stroną dominującą, dyktującą warunki, zdobywaną. czy wg was to prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Coś w tym chyba jest. Partnerstwo partnerstwem, ale ktoś musi być nieco niżej a ktoś nieco wyżej. Tak mi się wydaje. Gorzej jak ta różnica staje się zbyt duża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiekszosc na kafeterii to zartownisie i kretyni. Ale widze ze jest i kilka madrych kobitek ktore warto zapytac o rade:) Macie wszystkie racje znam to z wlasnego przykladu. Ktos na gorze napisal ze ma wladze ten kto mnie kocha. Szczera prawda zawsze jeden kocha bardziej i swiata nie widzi poza swoja polowka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Jakbyśmy były takie mądre, to nie musiałybyśmy wchodzić na ten temat ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnucha 77
tez mam cos z ciebie i doskonale cie rozumiem ... tylko pytanie dlaczego my na tym cierpimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Cierpimy, bo kochamy :) Może za bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnucha 77
nie naleze do tych osob ktore potrafia nie odzywac sie do siebie tygodniami ale zawsze wywalam kawe na ławe i pozniej puszczam to w niepamiec no własnie choc w pamieci pozostaje zadra no tak ale zawsze daze do zgody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnucha 77
jestesmy cierpietnicami :( :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Jeszcze niecałe 4 godziny i się z nim spotkam. Trzymajcie kciuki, żebym była silna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Witam :) Muszę Wam opowiedzieć jak wczoraj było. Wzięłam się w garść i postanowiłam dla odmiany nie zachowywać jak łaszący się szczeniak. Spotkaliśmy się w kawiarni. Zanim jeszcze zdążyłam się powstrzymać zapytałam czy wciąż jest zły. On na to, że już nie. Myślę sobie OK, ale widzę, że nadal jest jakiś taki nie w sosie i nic nie mówi. Normalnie to ja bym zaczęła jakiś temat byle tylko przerwać tę ciszę. Ale nie wczoraj. Siedziałam sobie spokojnie, obserwowałam ludzi, wysłałam smsa. Aż po kilku minutach w końcu zapytał jak minął mi dzień. Opowiedziałam krótko i zwięźle i zadałam mu to samo pytanie. Wtedy przyszła odpowiedź na smsa, którego wysłałam, więc zajęłam się czytaniem, ale kątem oka widziałam, że on jest niespokojny :) Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę. Było miło, ale starałam się, żeby to on był tym, który ciągnie temat, nie wysilałam się tak jak zawsze. Ale najlepsze jest to, że to JA zdecydowałam się wyjść pierwsza. Wcześniej zawsze było tak, że czekałam aż on powie, że już późno i pora do domu (inaczej mogłabym z nim siedzieć do rana), a tym razem powiedziałam, że jestem zmęczona i wracam do domu. Wtedy on powiedział z taką strasznie dziwną miną: ale jesteś dziś stanowcza i taka...niemiła :) Wzruszyłam ramionami i powiedziałam, że przesadza i żeby do mnie zadzwonił. Pocałowałam go w policzek i pojechałam do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Ale żeby nie było tak różowo powiem, że jeszcze nie zadzwonił i powoli zaczynam żałować swojego stanowczego zachowania...A jak nie zadzwoni?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achh
Wydaje mi się, ze dobrze wam zrobi lektura książki Joanny Chmielewskiej "Jeden kierunek ruchu" :D Zdecydowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta Garbooo
Igriana 86 super sie zachowalas!! co byłoby gdy: łasilabys sie jak szczeniak, byloby milo, on chcialby isc pierwszy do domu i pozostaje kolejna alternatywa: rowniez by nie zadzwonił albo zadzownilby i cieszylabys sie jak glupia, zapominając o calej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapryśna zołza
czy zawsze kobieta kocha bardziej??? czy tylko ja jestem tutaj tą stroną ktora wywoluje spięcia i łapie fochy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igriana86
Też mi się wydaje, że w sumie nieźle wyszło, ale nie macie pojęcia jakie to było ciężkie! Kiedy się z nim żegnałam, to myślałam, że już nie wytrzymam, rzucę się mu na szyję i powiem że go kocham. Jak odchodziłam to miałam nogi jak z waty, a w domu to już w ogóle się poryczałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta Garbooo
Ja robilam tak jak ty, czyli nigdy nie wytrzymalam i zawsze pękłam. Wiem jaka trzeba miec siłę, wielkie gratulacje i wielki szacun. U mnie sie niestety zle skonczylo. Nic nie dalo sie rzucanie na szyje i wielkie wyznania. Wiem mam nadzieje ze czegos go nauczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×