Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gimnazjalistkaaa

3 gim opowiadanie

Polecane posty

Gość gimnazjalistkaaa

Nasz polonista na dobry początek dał nam (klasie) fascynujące zadanie - opowiadanie o wakacjach. Mi się żadna 'przygoda' nie przydarzyła, wypada coś zmyślić, tylko nie mam pojęcia co. Natchniecie mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
- Jak to się nieraz dziwnie układaja losy - myslała Joanna siedzac wtulona w ramiona męża Henryka na posłaniu z koców w prymitywnym szałasie murzyńskiej wioski gdzies w sercu afrykańskiego buszu. Było ciemno. Zupełnie ciemno. Nie widziała nic prócz lekkiego poblasku od ogniska, który dostawał się do wnętrza szałasu przez szpary w scianach. Pomimo lekkiego ubioru nie było jej zimno. Otaczała ja ciepła afrykańska noc. Poza tym Henryk też grzał ja dotykiem swojego ciała. Ciszę nocy zakłócało jedynie lekkie pochrapywanie ich towarzyszy, spiacych tuż obok razem z nimi w szałasie, sporadyczne trzaski palonych w ognisku gałęzi i dalekie pohukiwania jakiegos ptactwa. Joanna nie była spiaca. Rozmyslała o wydarzeniach z minionego tygodnia. To miał być urlop ich życia. Od dawna marzyli z Henrykiem o wyjezdzie do Afryki. Safari, słonie, nosorożce, żyrafy... Wszystko to w naturze... W dzikiej, nieokiełznanej naturze. Wykupili dwutygodniowa wycieczkę do Kenii. Jeszcze w sobotę byli w swoim domu w Polsce. Samolotem z Warszawy lecieli kilka godzin. Potem była przesiadka na autobus, który dowiózł ich do hoteliku. Nie był to jeden z tych luksusowych hoteli zbudowanych specjalnie na potrzeby Europejczyków i Amerykanów. Niewielki, lecz schludny, czysty i co najważniejsze uroczo położony na wzgórzu w pobliżu dużego rozlewiska rzecznego. Wieczorami, po kolacji siedzac na tarasie z drinkiem w dłoni mogli obserwować stada dzikich zwierzat przychodzacych do wodopoju. Miejsce to miało swój niepowtarzalny klimat, który na długo na pewno zapadnie jej w pamięci. Nawet nie przypuszczała, że wrażenia te będa niczym w porównaniu z wydarzeniami, których wkrótce miała doswiadczyć. Przez kilka dni zwiedzali najbliższa okolicę. Cała ich trzydziestoosobowa grupa cieszyła się samym faktem, że sa tu, w Afryce. Dopiero w piatym dniu pobytu postanowili wybrać się gdzies dalej na wycieczkę. Z powodu trudnosci z wynajęciem autokaru musieli zadowolić się czterema terenowymi Land-Roverami jakie ich przewodnikowi udało się zdobyć. Niestety wszyscy się do nich nie miescili. Podzielili się więc na dwie grupy. Jedna wybrała się na wycieczkę w czwartek, druga zgodziła się poczekać do piatku. Joanna z Henrykiem byli w tej drugiej, piatkowej grupie. Słuchajac w czwartkowy wieczór opowiadań uczestników pierwszej grupy, nie mogli się już doczekać wyjazdu. Wczesnym rankiem zapakowali się do samochodów. Joanna i Henryk jechali w pierwszym samochodzie z Januszem, Robertem i Markiem. Zdażyli się już z nimi dosć dobrze poznać i polubili ich. Odpowiadał im ich swobodny sposób bycia i poczucie humoru, które nie opuszczało ich ani na chwilę. Joanna miała jeszcze jeden powód, aby czuć się dobrze w ich towarzystwie. Była przez nich nieznacznie adorowana. Jednak te ich pochlebstwa i słowa wypowiadane pod jej adresem mile łechtały jej próżnosć. Stanowiły dla niej potwierdzenie tego, że jest atrakcyjna i podoba się mężczyznom. I była rzeczywiscie atrakcyjna. Była jedna z ładniejszych kobiet w grupie. Mężczyzni często ogladali się za nia. Obserwowali ja, lubili przebywać w jej towarzystwie. Z racji tego iż była mężatka wszystko oczywiscie w granicach dobrego smaku. Dopóki wszystko działo się na dystans, jej maż, Henryk również był zadowolony z tak atrakcyjnej żony. Celem wycieczki był wodospad uroczo położony w srodku buszu. Wysoki na około trzydziesci metrów, obrosnięty dookoła bujna roslinnoscia, spadał do niewielkiego jeziorka, jakie wytworzyło się u jego stóp. Europejskie mieszczuchy były zachwycone. Poszły w ruch aparaty fotograficzne i kamery. Gdy już obfotografowali to co było godnego utrwalenia, postanowili się wykapać, gdyż południowy upał zaczał dawać im się we znaki. Joanna zadowolona z tego, że przezornie już w hotelu włożyła strój kapielowy, zdjęła teraz przy samochodzie szybko koszulę, buty i spodenki, po czym pobiegła w stronę jeziorka. Męska częsć grupy odprowadzała ja wzrokiem. W żółtym bikini wygladała zachwycajaco, a obfite kragłosci kołysały się przy każdym jej kroku. Weszła do wody i podpłynęła pod wodospad. Niebawem dołaczył do niej Henryk, a potem i reszta wycieczki z Robertem, Januszem i Markiem. Chłodniejsza od powietrza woda dawała im orzezwienie, a spadajacy z góry wodospad stanowił nie lada atrakcję. Pływali, nurkowali i taplali się w wodzie jak dzieci przez dobra godzinę. W końcu zorientowali się, że robi się pózno. Wyszli więc z wody. Wyjawszy z samochodów kanapki i napoje urzadzili sobie na trawie mały piknik. Jedli wymieniajac pełne zachwytu i podziwu uwagi o nowo poznanym wodospadzie i jego uroczym otoczeniu. Joanna czuła na sobie spojrzenia mężczyzn. Żadna inna kobieta z grupy nie przykuwała tak ich uwagi. Podziwiali jej zgrabna figurę. Badali wzrokiem jej pełne piersi usiłujace się wydostać spod delikatnego, żółtego stanika. Mierzyli jej majtki opinajace ciasno lekko zaokraglony brzuszek, by zsunać wzrok po delikatnym wzgórku łonowym i zniknać trójkacikiem między jej zgrabnymi udami. Z tyłu majtki wpinały się w jej zgrabne posladki odsłaniajac większa ich częsć. Joanna zadowolona, siedzac na kocu od czasu do czasu zmieniała pozycję, obserwujac reakcję gapiacych się na nia mężczyzn. Podczas posiłku mężczyznom kapielówki, a kobietom stroje do kapieli wyschły zupełnie. Ubrali się więc w swoje ubrania, wsiedli do samochodów i ruszyli w powrotna drogę. Po przejechaniu kilku kilometrów dojechali do niewielkiego rozwidlenia. Ich droga powrotna prowadziła w lewo. Janusz stwierdził jednak, że ta w prawo to skrót, dzięki któremu prędzej dojada do hotelu. Inni woleli jednak jechać dłuższa, ale znana, sprawdzona droga, która tu przybyli. Po krótkiej naradzie Janusz z Robertem, Markiem, Joanna i Henrykiem jadac w jednym samochodzie pojechali skrótem. Inni woleli nie ryzykować i trzy pozostałe samochody pojechały w lewo. Okolica nowej trasy była przesliczna i Joanna, a także towarzyszacy jej mężczyzni nie żałowali, że wybrali nowa trasę. Po przejechaniu jednak około dziesięciu kilometrów dojechali do stromego podjazdu. Chwilę się wahali czy dadza radę podjechać. Doszli jednak do wniosku, że Land-Rover powinien sobie w końcu poradzić z każda droga. Janusz siedzacy za kierownica ruszył ostro. Dojechał bez problemu na szczyt wzniesienia. Dopiero tam zauważyli niewidoczne z dołu pnie drzew leżace w poprzek, zwalone na drogę. Był zbyt rozpędzony, by wyhamować. Wpadł więc z impetem na rumowisko. Samochód podskoczył i wpadł na pnie. Tworzyły cos w rodzaju stożka, na którym auto zawisło na podwoziu. Tylne koła co prawda stały na innych pniach, ale przednie były w powietrzu. Pewny siebie Janusz ufajac napędowi na cztery koła dodał jeszcze gazu. I wtedy samochód zaczał zeslizgiwać się po skosnie leżacych pniach ku prawemu skrajowi drogi. Nie pomogło dodawanie jeszcze gazu ani kontrowanie kierownica. Przednie koła nadal były w powietrzu. Po ułamku sekundy wpadli bokiem na zielona scianę roslin. Przebili ja wybijajac jedna boczna szybę i samochód zanurzył się w plataninie gęstych roslin i pnaczy. Janusz przestał dodawać gazu. Slizgali się tak jakies trzy metry pozostawiajac za soba wyrabany w gęstwinie tunel, po czym stanęli. Silnik zgasł. Ochłonawszy nieco Janusz zapalił silnik i próbował ruszyć. Nie mogło być o tym jednak nawet mowy. Koła nadal nie miały pewnego oparcia, a ponad to gęsta platanina roslin otaczała ich z trzech stron unieruchamiajac samochód na dobre. Tylko po lewej stronie, gdzie był wyrabany tunel dało się otworzyć drzwi. Wyszli na zewnatrz i zaczęli oceniać sytuację. Dyskutowali, próbowali na różne sposoby wyciagnać samochód z pułapki. Na próżno. Szybko zapadał zmierzch. Postanowili przenocować w samochodzie i próbować sił ponownie rano. Nocowali tak jak jechali. Janusz na siedzeniu za kierownica, Marek obok niego, Joanna z tyłu, posrodku między Henrykiem i Robertem. Nikły poblask gwiazd i księżyca nie przebijał się przez gęsta zieleń. Tak więc siedzac nie widzieli nawet czubka własnego nosa. Zmęczeni, szybko usnęli. Joanna przebudziła się w srodku nocy. W półsnie, siedzac na tylnym siedzeniu samochodu wsłuchiwała się w pochrapywania mężczyzn. Zastanawiała się co ja obudziło. Naraz poczuła, że czyjas dłoń spoczywa na jej lewym barku. Henryk siedział po jej prawej stronie. Poza tym Henryk po prostu objał by ja i przytulił. To był dotyk mężczyzny, który swiadomy tego, że dotyka cudza żonę, robił to delikatnie, tak aby jej nie zbudzić. Więc to mógł być tylko Robert. Ci na przednich siedzeniach nie dosięgli by jej. Dłoń po chwili wyczekiwania przesunęła się w kierunku szyi i zaczęła zsuwać niżej. Zeszła na jej dekolt. Zatrzymała się jakby delektujac się jej naga skóra w tym miejscu. Joannę sparaliżował strach. Bała się poruszyć. Zupełnie irracjonalnie bała się, że się Henryk obudzi, że będzie na nia wsciekły. Siedziała więc cichutko jak myszka, tłumiac nawet swój oddech, który wydawał się jej zbyt głosny. Była przekonana, że dłoń wsunie się teraz pod jej bluzkę i będzie próbowała dotknać jej nagiego biustu. Stało się jednak inaczej. Dłoń zsunęła się na bluzkę i chwyciła jej biust przez cienki materiał. Joanna czuła narastajace podniecenie. Podniecała ja ta cała atmosfera. To, że była tu w nocy, w skapym ubraniu, w towarzystwie trzech obcych mężczyzn. I to, że własnie którys z nich ja obłapuje. Bała się, że zdradzi swoje podniecenie zbyt głosnym oddechem, albo sutkiem, który zaczał niebezpiecznie dla niej twardnieć pod dotykiem tamtego. Bała się, że tamten to zauważy i że to go osmieli do dalszego działania. Ale tamten, zanim jej sutek na dobre zesztywniał, zsunał dłoń na jej brzuch, potem dalej na podbrzusze. Joanna była już lekko wilgotna. Dłoń zsuwała się powoli lecz nieubłaganie w dół. Wsunęła się między jej zwarte uda w kroczu. W chwili dotyku jej wzgórka łonowego przez spodenki przebiegł jej ciało przyjemny dreszcz. Wzdrygnęła się. Tamten to musiał poczuć. Przesunał dłoń na jej nagie udo, sunac po nim do kolana. Tu zatrzymał się, zawrócił i zbliżał teraz niebezpiecznie po jej wewnętrznej częsci uda do spodenek. Joanna próbowała mocniej zewrzeć uda, ale na próżno. Dłoń nieubłaganie dotarła do skraju jej nogawki. Po krótkiej chwili wahania wsunęła się powoli pod nogawkę. I dalej, i głębiej. Dotarła do pachwiny jej uda. Znów chwila wahania i wdarła się pod materiał jej majtek. Pokonujac kędziorki jej zarostu łonowego musnęła wilgotna muszelkę kobiety. Ta zadrżała ponownie. Kolejna fala rozkoszy. Dłoń osmielona tym przesunęła się jeszcze raz i jeszcze wzdłuż jej szparki, przedłużajac Joannie tę rozkosz. Teraz dłoń zadecydowała widocznie, że czas na kolejny krok, bo zatrzymała się w połowie jej szparki i gmerajac przez chwilę w jej wilgotnych fałdach spowodowała, że ciało kobiety zaczęło się prężyć. Po czym palec srodkowy jednym ruchem wslizgnał się do jej goracego wnętrza. Przeciagłe, pełne rozkoszy westchnienie kobiety rozdarło nocna ciszę w samochodzie. To musiało wystraszyć intruza, bo cofnał rękę szybkim ruchem. Joanna siedziała jeszcze chwilę z mieszanymi uczuciami, oczekujac kolejnych akcji, ale nic się nie wydarzyło. W końcu zmęczona, usnęła. Rano, po przebudzeniu, nie była pewna czy to co czuła w nocy działo się naprawdę, czy tylko jej się przysniło. Obserwowała jakis czas podejrzliwie Roberta, ale ten nie dał po sobie poznać, że cos zaszło w nocy między nimi. Po zjedzeniu resztek pozostałych kanapek, próbowali jeszcze raz uruchomić samochód. Na próżno. Kiedy tak siedzieli, debatujac, czy czekać na pomoc przy aucie, czy ruszyć dalej pieszo, zauważyli jakis ruch w okolicznych zaroslach. Nieznaczny z przodu, pózniej z tyłu i w końcu po bokach. Nie zdażyli nawet zastanowić się, co to jest, gdy nagle jak spod ziemi wyrosło wokół nich z piętnastu, może dwudziestu tubylców. Półnadzy, z przepaskami na biodrach zasłaniajacymi ich genitalia, z różnymi ozdobami wiszacymi na szyi i rękach. Otoczyli ich, groznie potrzasajac trzymanymi w rękach włóczniami. Joanna i towarzyszacy jej mężczyzni nie mieli żadnej broni. Poza tym zaskoczenie i przeważajaca ilosć napastników uniemożliwiła jakakolwiek obronę. Po krótkiej lecz burzliwej naradzie wsród tubylców, nakazali im gestami i poszturchiwaniem włóczniami, aby poszli z nimi. Uformował się orszak z dowódca na czele (można go było poznać po znaczniejszych ozdobach, poza tym rozkazywał innym), więzniami idacymi za nim, i pozostałymi tubylcami po bokach i na końcu pochodu. Po przyjsciu do wioski, tubylcy zamknęli ich w szałasie, w którym teraz oto siedzieli. Konstrukcję, służaca za drzwi wejsciowe zawiazali od zewnatrz lianami. Nie było możliwosci ucieczki. Poza tym wokół szałasu stały straże, gotowe użyć w każdej chwili swoich dzid i wybić im z głowy wszelkie pomysły o ucieczce. O zmierzchu nakarmiono ich jakimis owocami i czyms w rodzaju pieczonych na ognisku placków. Do picia dostali wodę. Nadeszła noc i tak oto Joanna siedziała teraz, rozmyslajac o nadchodzacym dniu. Rano znowu nakarmiono ich podobnie jak wczoraj wieczorem. Potem siedzieli dalej bezsensownie pod straża, obserwujac krzatajacych się we wiosce tubylców. Zastanawiali się, czy ich współwycieczkowicze, którzy na pewno już ich poszukuja, dotra tu, do tej wioski. Czy ich tu odnajda. Obserwujac konstrukcję szałasu, który stanowił ich więzienie, próbowali obmyslić plan ucieczki. Zauważyli jednak, że szałas ów jest zbudowany solidniej, niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Bez toporka, czy siekiery, o gołych rękach praktycznie nie byli w stanie się z niego wydostać. Tak więc siedzac bezczynnie na zaimprowizowanych posłaniach z jakichs koców spędzili cały dzień. Joanna wtulona w męża szukała w nim podpory, przynajmniej psychicznej. Dla pozostałych mężczyzn jedyna, ale nie byle jaka rozrywka było obserwowanie Joanny. W tych swoich krótkich spodenkach wygladała naprawdę seksownie. Odsłonięte, długie, zgrabne nogi układała z gracja i wdziękiem. Dopiero teraz zauważyli, że jej koszula jest trochę za obcisła jak na jej piersi. Opinała je nieco zbyt mocno, wiernie oddajac ich kształt. Przed wieczorem nakarmiono ich po raz kolejny. Zaczęło się sciemniać, więc po zjedzonym posiłku ułożyli się do snu. Po jakichs dziesięciu minutach Henryk, u boku którego leżała Joanna poczuł niewypowiedziana chęć przytulenia żony. Objał ja więc ramieniem i przyciagnał do siebie. To mu jednak nie wystarczyło. Musiał ja czuć mocniej. Musiał czuć na swoim ciele bliskosć jej ciała. Przytulił ja mocno do siebie z zadowoleniem odczuwajac dotyk jej pełnych piersi rozpłaszczajacych się o jego bok. Joanna natomiast wsunęła dłoń pod jego koszulę i zaczęła piescić nagi tors męża. Zapadał już zmrok więc mogli sobie pozwolić na tę odrobinę czułosci. Było to jednak nieco dziwne. - Hej, przestańcie się gzić, bo nie wytrzymam - odezwał się Janusz. - Mnie też rajcuje wasz widok - dodał Robert. - A mnie już stoi - Marek zawsze był bezposredni. Dopiero teraz Henryk połaczył to wszystko w jedna całosć. - Musieli nafaszerować nas jakims afrodyzjakiem - oznajmił - cholera, co oni knuja? - Widocznie lubia ogladać porno na żywo. - Nasza orgia z udziałem Joasi byłaby dla nich niezłym widowiskiem - mężczyznie byli najwyrazniej coraz bardziej podjarani. Joanna stanęła nagle przed perspektywa wzięcia udziału w zbiorowym seksie z udziałem męża i tamtych trzech. Była przecież jedyna kobieta jaka mieli w swoim zasięgu. Pomimo rosnacego u niej również podniecenia wystraszyła się. Wtuliła się mocniej w męża. - Heniu, proszę - szepnęła błagalnie. - Tylko spróbujcie ja tknać, a zabiję gołymi rękoma - ryknał groznie Henryk w kierunku skad zbliżały się trzy ciemne kontury postaci Janusza, Marka i Roberta - ulżyjcie sobie sami ręka i po kłopocie. - Masturbuja się - pomyslał Henryk tulac coraz gorętsze ciało swojej żony. - Masturbuja się - pomyslała Joanna pieszczac nagi już, umięsniony tors Henryka. Była mu niezwykle wdzięczna za tę obronę. Ze zgroza myslała, co by było, gdyby Henryk był mięczakiem i nie potrafił jej teraz obronić. Nic tamtych by nie powstrzymało. W dodatku nie miałaby dokad uciec. Byli przecież razem zamknięci. Dopadliby ja w dwóch krokach. Trzy pary silnych rak zdarłoby z niej ubranie. A potem naga zaczęliby dotykać, piescić piersi i szparkę, by wreszcie dobrać się do jej goracej cipki. Prawdopodobnie rozpaleni afrodyzjakiem nie traciliby czasu na ustalanie kto pierwszy. Silniejszy z nich pierwszy zaczałby ja posuwać. Jak by skończył, dobrałby się do niej drugi, potem trzeci. A może nie? Może wszyscy razem, naraz? Widziała raz na filmie pornograficznym. Miała przecież cipkę i odbyt. Jeszcze usta. Prawdopodobnie aby sobie ulżyć wystarczyłoby im to że posuwaja ja w którys z tych dziurek. Mniejsza o to w która. Ważne aby ja zerżnać. Aby się spuscić. Aby sobie ulżyć. Joanna zauważyła z przerażeniem, że taka perspektywa seksu podniecała ja na równi z afrodyzjakiem. Było już zupełnie ciemno. Tamci trzej uspokoili się już. Widocznie już sobie ulżyli. Zalegała cisza od ich strony. Pewnie zasnęli. Tylko Henryk buszował dłońmi po jej ciele. Rozpiał już jej bluzkę i piescił jej piersi przez koronkowy stanik. Jednak i tego mu było za mało. Rozpiał więc z przodu zapięcie stanika wyswobadzajac dorodne piersi i pieszczac ich sterczace sutki. Joanna westchnęła. Jak on sobie to wyobrażał. Pieprzyć się z nia tu? Teraz? W ich obecnosci? Przecież dopiero co zażegnał niebezpieczeństwo. Po co znów ich podjudzać. Jednak jej podniecenie też rosło. Nagle, chcac dotknać jego krocza natrafiła dłonia na twardego, wyprężonego, goracego i nagiego penisa. A więc już wyjał go ze spodni. Musiał być naprawdę nagrzany. - Może się uda - pomyslała siadajac na nim okrakiem. Próbował wprowadzić penisa w jej nogawkę spodenek i ta droga dotrzeć do jej szparki. Na próżno. Nie dało się. Położył ja więc na boku, tyłem do siebie i w tej pozycji próbował znowu dosięgnać jej muszelki. Niestety. Nogawki jej spodenek okazały się zbyt waskie i obcisłe jak na taka ekwilibrystykę. - Musisz zdjać spodenki - szepnał jej do ucha. - Wykluczone, zwariowałes? - oburzyła się - Nie zrobię tego przy nich. - Już spia. To jedyny sposób. A ja musze cię mieć. Muszę. Nie wytrzymam - to mówiac rozpiał jej spodenki, wsunał dłoń bezposrednio w jej majtki i zaczał piescić jej wilgotna już od dawna muszelkę. Joanna znowu jęknęła. Janusz słyszac to wszystko bardzo wyraznie wydobył swojego nabrzmiałego znowu penisa ze spodni i zaczał się ponownie onanizować. Usiadł na swoim posłaniu, próbujac dostrzec jakies szczegóły na posłaniu małżonków. Widział tylko ciemny niewyrazni kształt dwóch splecionych ciał. Spojrzał w bok, na posłania towarzyszy. Oboje w milczeniu siedzieli tak jak on na kocach, obserwujac rozgrywajaca się scenę. Joanna rozejrzała się wokół, ale nie dostrzegła nic podejrzanego. - Dobrze. Poczekaj chwilkę - szepnęła do męża, który wyswobodził ja ze swych objęć. Usiadła i zwinnym ruchem zdjęła spodenki. Nie miała jednak odwagi by zdjać majtki. Z reszta nie było to potrzebne. Nieraz już Henryk brał ja w bieliznie odsuwajac cienkie majtki na bok. Nie wiedziała, że siedzac wystawiła się na słaby poblask padajacy od ogniska. To wystarczyło obserwujacym ja mężczyznom, aby ujrzeć jej dorodne piersi między fałdami rozpiętej koszuli. Potem wstała i usiadła okrakiem na biodra męża wypinajac swój sliczny tyłeczek ubrany w delikatna koronkę i znów oswietlony delikatnym poblaskiem. Zanim zniknęła w ciemnosci posłania zobaczyli jeszcze jak nieznacznym ruchem odsuwa paseczek majtek oddajac swa muszelkę mężowi w całosci. Dalej słyszeli już tylko ich przyspieszone oddech, cmokania i jęki. Henryk najpierw ocierał nabrzmiałego penisa o jej słodkie fałdy, po czym delikatnie, powoli wsunał się w rozpalone wnętrze żony. A własciwie to ona siedzac na nim w pozycji na jezdzca, nadziała się na jego sterczaca lancę. Henrykowi, gdy poczuł jak goraca cipka żony obejmuje jego lancę, wystarczyło kilka ruchów bioder by wytrysnał do jej wnętrza goraca miłosna ciecza. Joanna czujac żar rozlewajacy się w swoim wnętrzu poruszała biodrami, pojękujac co chwilę. - Boże, jak ta suka się pieprzy - pomyslał rozpalony Janusz, a wraz z nim i pozostali mężczyzni. Aby lepiej widzieć, powoli zbliżył się z wyprężonym penisem do rozszalałej w zbliżajacej się ekstazie kobiety. Joanna, czujac nadchodzacy orgazm chciała przeżyć go maksymalnie połaczona z ukochanym mężem. Położyła się więc na jego nagim torsie dotykajac rozpalonymi piersiami jego torsu. Nieswiadomie przez to wypięła zachęcajaco swój tyłeczek. Janusz, stojacy teraz z tyłu dłużej już nie mógł się powstrzymać. Uklęknał za nia, w szerokim rozkroku, aby nie zawadzić o nogi Henryka i zbliżył swojego penisa do tyłeczka kobiety. Wsunał delikatnie jego główkę między jej posladki i zaczał nim ocierać. Joanna poczuwszy innego penisa na swoim ciele krzyknęła. - Heniu, pomóż - jęknęła do męża. Ten, gdy zrozumiał o co chodzi jednym ruchem zsunał żonę z siebie na bok i rzucił się na Janusza. Zakotłowało się. Nagle otworzyły się drzwi i wbiegli strażnicy z pochodniami (jak oni tak szybko je zapalili?). Zrobiło się na tyle widno, że można było dostrzec wszystkie szczegóły w szałasie. Walczacych ze soba n podłodze Henryka i Janusza, stojacych tuż za nimi Roberta i Marka z wyprężonymi w spodniach kutasami i przerażona, półnaga Joannę. Siedzaca na posłaniu, z uroczo rozpięta bluzka spod której fałdów wydobywały się dwie jędrne, dorodne półkule ze sterczacymi sutkami i ciemnymi obwódkami i rozłożonymi nieprzyzwoicie szeroko nogami między którymi czernił się jej zarost łonowy wyeksponowany przez ułożone w nieładzie majtki. Strażnicy uznali, iż powodem zamieszania jest Henryk, gdyż to on rzucił się na Janusza. Rozdzielili więc walczacych, po czym chwycili we dwóch Henryka za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Podprowadzili go do stojacego obok słupa i przywiazali. Pozostali strażnicy zamknęli z powrotem drzwi i zaryglowali. Henryk wyrywał się jak tylko mógł, próbujac prosba i grozba się wyswobodzić. Na próżno. Tamci byli silniejsi. Poza tym nic nie rozumieli z tego co do nich mówił. Henryk doskonale wiedział, co oznacza pozostawić Joannę sam na sam teraz z tymi napalonymi facetami. Ja sama nie zdażył z reszta doprowadzić do orgazmu. Uwielbiał jej orgazm. Uwielbiał być wtedy w jej wnętrzu, czuć jej spazmy rozkoszy, wtulić się w nia i czuć drganie jej napiętego ciała każdym centymetrem swojej skóry. Nic z tego. Teraz to nie jemu dane będzie przeżyć z ta cudowna kobieta chwile miłosnego uniesienia. Joanna wstała i podbiegła do drzwi patrzac za Henrykiem. Chciała krzyczeć, błagać, prosić tubylców, aby pozwolili mu wrócić, ale wiedziała, że i tak jej nie zrozumieja. Stała tak w negliżu, majac na sobie majtki i rozpięta koszulę w kręgu blasku padajacego od ogniska. Tu, przy wejsciu czuła się w miarę bezpiecznie. Bała się wrócić na posłanie, w mrok szałasu, gdzie czekali na nia trzej podjarani mężczyzni. Długo jednak nie trwało, kiedy poczuła ich dłonie na sobie. Krzyknęła wystraszona. Henryk od razu domyslił się co się dzieje. - Zabiję! Słyszycie?! Zabiję każdego, kto ja dotknie! Nie ważcie się! Teraz jednak nic nie mogło ich powstrzymać. Poczuła ich dłonie na swoich ramionach, plecach, posladkach. Podciagnęli wiszaca luzno krawędz jej koszuli i dotykali jej posladki w delikatnej koronce. Inne dłonie powędrowały na jej przód. Rozchyliły koszulę i wyeksponowały jej piersi. Nagie, pełne, cudowne, ze sterczacymi sutkami. Zaczęły je piescić. Joanna westchnęłaby ale ktos odchylił jej głowę trzymajac z tyłu za włosy i pocałował namiętnie w usta. Zsunęli z niej całkowicie koszulę i rozpięty stanik. W samych tylko majtkach poprowadzili kobietę na posłanie. Ułożyli na nim. Przez cały czas dotykali ja, piescili, ocierali się o nia. Zauważyła, że sa chyba już całkowicie nadzy. Nie miała watpliwosci co za chwilę się stanie. Położyli ja na plecach. Trzy pary głodnych dłoni buszowało po jej ciele pieszczac każdy zakamarek. Jedynie do jej muszelki nie mieli swobodnego dostępu pieszczac ja przez zupełnie wilgotne już w tym miejscu majtki. Ale i to miało się niebawem zmienić. Zerwali te majtki jednym ruchem. Teraz już do wczesniejszych pieszczot doszło dotykanie jej delikatnych fałdów. Pocieranie ich. Po jakims czasie zwinne palce zaczęły penetrować jej wnętrze. Z poczatku jakby niesmiało, delikatnie, coraz smielej, aż w końcu prawie rżnęli ja samymi palcami rozcierajac jej wilgoć dookoła sromu. Joanna, jak tylko pozwalały jej na to przerwy między ich goracymi pocałunkami w usta, dyszała, łapczywie wdychajac powietrze. Nic nie mówiła. Nie była w stanie. Jej całe ciało falowało, napięte mięsnie zwiastowały zbliżajace się szczytowanie. Domysliwszy się tego, jeden z napastników rozsunał energicznie i szeroko jej nogi i usadowił się między nimi. Zadrżała, gdy poczuła na swojej muszelce dotyk jego twardego, goracego penisa. Ocierał się o jej wilgotne fałdy. Drażnił ja, przygotowywał na swoje wejscie. Joanna w ciemnosci nie wiedziała, który mężczyzna będzie tym pierwszym, który ja posiadzie. Bała się jego penetracji. Nigdy nie miała jeszcze stosunku z obcym mężczyzna. Henryk był tym jedynym. Z drugiej jednak strony jej podniecenie tłumiło ten lęk. Nigdy jeszcze nie pragnęła męskiej penetracji tak jak w tym momencie. Jej rozpalona cipka... Stało się. Wszedł w nia. Wtargnał do jej wnętrza. Wsuwał się centymetr po centymetrze do jej goracej, wilgotnej, delikatnej szparki. Wszedł do samego końca delektujac się rozkosza jaka mu sprawiał kontakt z jej ciałem. Ich rozpalone oddechy zmieszały się. Zaczał ja posuwać. Pochylił się nad nia i pocałował ja w usta. Własciwie przywarł do nich. Wsunał w nie swój język. Penetrował ja teraz podwójnie, posuwał penisem jej cipkę i językiem jej usta. Oboje łapali łapczywie powietrze. Wili się na posłaniu. Pozostali dwaj, klęczac po bokach piescili jej nabrzmiałe piersi. Henryk jedyne co mógł zrobić, to wsłuchiwać się w odgłosy dochodzace z szałasu. Bezsilna wsciekłosć wprost go rozsadzała. Mężczyzna czujac zbliżajacy się wytrysk przyspieszył ruchy bioder. Jeszcze mocniej przyssał się do jej goracych ust i... wytrysnał. Wystrzelił cały swój goracy ładunek do jej wnętrza. Poczuła, jak wypełnia ja goraca, lepka mazia. Poczuła, jak wtłoczył gorace powietrze swojego oddechu w jej usta, gardło, płuca. Jej podniecenie nadal rosło. On tymczasem w potężnych spazmach rozkoszy posuwał ja z całej siły. Prawie leżał na niej. Ręce miał wsunięte pod jej łopatki, trzymał ja za barki. Będac w tak silnych kleszczach rozpalonego samca czuła się bardzo malutka, i słaba. Leżała tak pod nim w perwersyjnej pozie całkowitego oddania z rozłożonymi szeroko udami, pozwalajac na maksymalnie głęboka penetrację. Nieswiadomie unosiła biodra oddajac mu się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Czerpała satysfakcję z tego, że wyzwalała w tym mężczyznie tak dzikie pożadanie. Był to dla niej jako dla samicy najlepszy dowód tego, że jest atrakcyjna. Tymczasem jej samiec powoli wytracał siły, nie doprowadziwszy jej do szczytowania. Powoli, powoli. Jeszcze kilka ruchów. I padł na nia zaspokojony. Po chwili usunał się robiac miejsce kolegom. Jeden z nich (Joanna znowu nie wiedziała który) błyskawicznie zajał jego miejsce. Wszedł bez ceregieli wyprężonym kutasem w jej goraca norkę. Joanna jęknęła czujac penetrację kolejnego penisa. Mężczyzna położył się na Joannie i chwytajac ja za ramiona, przetoczył się z nia przez bok. W ten sposób teraz ona była na górze. Leżała na nim. Cały czas czuła w sobie jego twardego penisa. Naraz poczuła, że do jej wypiętego tyłeczka przywarł trzeci facet. Wyciekajaca z jej wnętrza wilgoć pokryła sliskim sluzem całe okolice jej szparki, wewnętrzna powierzchnię ud i odbyt. Własnie tam skierował swojego penisa ten trzeci. Naparł delikatnie na jej cudowna pupcię. Dzięki wilgotnej dziurce wslizgnał się powoli do srodka. Ciasny otwór dawał mu niezwykła rozkosz. Zaczęli ja równoczesnie posuwać. Joanna nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Od samego poczatku biernie jednak poddawała się zabiegom mężczyzn. Czujac dwa penisy w sobie na raz teraz już zbliżała się do orgazmu. Pieszczoty jej nabrzmiałych piersi w wykonaniu obu mężczyzn przepełniły ten kielich. Ciało kobiety naprężyło się do granic możliwosci, targnał nim potężny spazm rozkoszy. Napiał się każdy, najmniejszy nawet mięsień. Wtuliła się mocno w tego, który leżał pod nia. Jej goracy oddech zalał jego twarz. Nocna ciszę wioski rozdarł przeciagły, rozkoszny jęk kobiety. Henryk zaciskał zęby z bezsilnej wsciekłosci. Czujac spazmy kobiety, która rżnęli, mężczyzni dostali silny bodziec rozkoszy i też doszli. Prawie jednoczesnie każdy wtłoczył w nia swoja dawkę goracego, lepkiego nasienia. Sperma zaczęła wypływać z jej przepełnionych dziurek, czyniac wszystko dookoła jeszcze bardziej wilgotne i gorace. Jeszcze przez chwilę ja posuwali potęgujac i przedłużajac wspólny orgazm tak długo jak tylko się dało. Dwa wyprężone do granic możliwosci członki penetrowały jej drgajace ciało. Joanna odchodziła od zmysłów. Zamknęła oczy. Poczuła, że leci, spada gdzies w dół, razem z mężczyznami, z którymi jest spleciona. Przywarli do niej jak dwie wielkie, obslizgłe pijawki. Przywarli do jej najintymniejszych, kobiecych miejsc profanujac to, co swięte dla niej, dla jej męża. Niczym barbarzyńcy buszujacy w swiatyni, tak oni brutalnie wdarli się do jej królestwa. I brutalnie ja traktowali. Przy czym niezależna od nie reakcja jej ciała rozpalała ich zmysły. A swiadomosć, że oto kobieta, która jeszcze niedawno była jedna sposród innych niedosięgnionych, a atrakcyjnych współtowarzyszek wycieczki, jest oto bezsilna w ich kleszczach, nieprzyzwoicie wyeksponowana i z dzika żadza przyjmujaca ich penetrację potęgowała jeszcze bardziej ich pożadanie. Pomimo iż mieli już dawno orgazm i już dawno pozbyli się nasienia, ich penisy nadal twarde, nadal potężne, posuwały się w jej naoliwionych dziurkach z duża szybkoscia maksymalnie głęboko penetrujac jej rozpalone ciało. Spazmy kobiety ustały jakis czas temu. Otworzyła oczy, przyszła nieco do siebie tylko po to aby przekonać się, że dzika orgia wcale nie ustała. Nadal jest w ciasnych kleszczach. Nadal ja posuwaja. Nagle swiat znowu jej zawirował. Tym razem jednak rzeczywiscie spadała. Do tej pory tworzyli we trójkę orgiastyczna piramidę, własnie runęła na bok. Teraz leżała na boku w srodku między nimi. Ich kutasy wyslizgnęły się z niej dajac odpoczynek jej zmęczonym organom. Przerwa trwała jednak tylko chwilę. Wstali, krzatali się chwilę przy półprzytomnej i rozkojarzonej kobiecie, po czym znowu poczuła, jak dwoje z nich sadowia się przy niej. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Znowu była między nimi. Znowu do niej lgnęli. Znowu Czuła ręce spragnione rozkoszy jak na poczatku, gdy się do niej dobierali. Znowu goraca, rozpalona i bierna czekała na dzika penetrację samczych kutasów. Poczuła pierwszego, tego z przodu. Wslizgnał swojego penisa do jej mokrej szparki na pół długosci. Dreszcz rozkoszy przebiegł kolejny raz jej ciało. Wtedy drugi, sliski penis wsunał się pomiędzy jej posladki. I dalej, głębiej. Trochę było mu trudno, ale stało się cos niespodziewanego. Trzeci mężczyzna klęczał u jej nóg. Joanna leżała na lewym boku. Podniósł jej prawa nogę do góry. Maksymalnie wysoko, eksponujac szeroko jej krocze, wystawiajac znowu jej delikatne dziurki na pastwę tamtych dwóch. Teraz już bez przeszkód pierwszy wszedł w nia na cała głębokosć, a drugi też, wolniej ale zdecydowanie wslizgnał się w jej odbyt. Znowu zaczęli ja posuwać. Poczuła jak trzeci zarzuca sobie jej uniesiona nogę na ramię. W momencie, jak pierwszy wysunał się z jej muszelko, poczuła dotyk wyprężonego penisa tego trzeciego. - O Boże - pomyslała. Dobierał się do jej cipki. Na równi z pierwszym. Nie wiedziała czy to wytrzyma. Drugi cały czas posuwał jej sliska pupcię, a pierwszy z trzecim równoczesnie napierali na jej mokra muszelkę. Powoli, powolutku. Pierwszy wsunał się, ale zaraz z nim wsuwał się i trzeci. Delikatnie rozciagajac jej gorace fałdy. Wsuwali się teraz razem do jej wnętrza. Uniosła biodra i rozwarła mocniej uda eksponujac bardziej swa kobiecosć i umożliwiajac im głębsza penetrację. To co było wczesniej nazywała w myslach dzika orgia. Ale prawdziwa dzika orgia rozpoczęła się dopiero teraz. Każdy z nich posuwał ja tak energicznie jak tylko mógł. Rżnęli ja nie zważajac na nic. Tylko w jednym celu. Zaspokoić ta dzika rzadzę. Nasycić się jej ciałem. Zbrukać po raz kolejny jej intymne, kobiece miejsca. Każdy z nich był już po pierwszym wytrysku, więc drugi przychodził wolniej. Mieli więcej czasu aby rozkoszować się jej jędrnym ciałem, aby smakować seks z ta cudowna kobieta. Swiadomosć, że znowu ja penetruja była najsilniejszym afrodyzjakiem. Otwarta dla nich maksymalnie, mieli dostęp do każdego centymetra jej cudownego ciała. I korzystali z tego. Ich dłonie piesciły ja wszędzie. Włosy, twarz, szyję, jędrne i podatne na rozkosz piersi z dużymi obwódkami wokół sterczacych w maksymalnym podnieceniu sutków. A także brzuch, biodra, uda. Jak tylko udało im się dosięgnać, dłońmi wspomagali penetrację, pieszczac jej rozpalona łechtaczkę i doprowadzajac ja do jeszcze dzikszej rozkoszy. Na zmianę całowali namiętnie jej rozchylone usta, szyję, ssali jej piersi. Joanna zaczęła ciężko dyszeć. Potem cichutko pojękiwać, głosniej i głosniej, aż cała wioskę przeszył znowu pełen seksu jęk rżniętej w najdzikszej orgii kobiety. Henryk... No cóż... Henryk tylko się przysłuchiwał, gryzac wargi z wsciekłosci. Ich wysiłki wynagrodziła kolejnym spazmatycznym orgazmem. Znowu czuli jej skurcze. Tym razem miała w swojej cipce dwa penisy równoczesnie. W chwilę po tym eksplodowali prawie jednoczesnie, przepełniajac jej rozpalone ciało kolejnymi porcjami spermy, które cienkimi strużkami wyciekły z jej ciała. Jeszcze przez dłuższy czas posuwali ja, penetrujac ja głęboko, jakby starajac się zapamiętać każdy centymetr jej rozkosznego ciała. Z czasem jednak coraz wolniej i słabiej. Potem długo jeszcze leżeli tak razem zwarci, splatani, zespoleni w jednosć, całujac się delikatnie i wymieniajac drobne pieszczoty. Aż w końcu zmęczeni dzikim seksem usnęli. Henrykowi udało się na tyle poluzować rzemienie na nadgarstkach, że mógł zsunać zwiazane dłonie po słupie w dół i usiasć na ziemi. Dzięki temu i on miał możliwosć się zdrzemnać. Nic innego mu nie pozostało. Nad ranem wszystkich zbudziły jakies głosne rozmowy. To tubylcy weszli do szałasu. Zobaczywszy swoich jeńców nagich, w splecionych pozach leżacych razem na jednym posłaniu zaczęli wymieniać między soba z usmiechem głosne uwagi. Robert, Marek i Janusz, a przede wszystkim Joanna zerwali się z posłania zawstydzeni i zaczęli w pospiechu ubierać. Tubylcy zdawali się być zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji. Na mężczyzn nie zwracali jednak większej uwagi. Przygladali się raczej Joannie. Patrzyli, jak kobieta z rumieńcem na twarzy, drżacymi rękoma niezdarnie, po częsci z zażenowania, a po częsci z pospiechu zakłada na siebie bieliznę, spodenki i bluzkę. Odczekali jeszcze chwilę, aby założyła buty, po czym ujęli ja za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Nie protestowała. Nie chciała za nic w swiecie pozostać tu dłużej z tymi mężczyznami, którym w nocy uległa. Nie miała co prawda innego wyjscia, ale z drugiej strony nie przeżyła dotad takiej rozkoszy. Targały nia sprzeczne uczucia. Nie wiedziała jak spojrzy mężowi w oczy. Musiał słyszeć wszystko, co się tu w nocy działo. Musiał słyszeć, jak ona jęczy z rozkoszy. Poszła szybko w asyscie tubylców tam, gdzie ja prowadzili, w głab wioski, mijajac Henryka z opuszczona głowa. Nie spojrzała w jego stronę. Henryk obserwował ja, oddalajaca się w milczeniu. Nic nie powiedział. Bo i cóż było w takiej chwili do powiedzenia? Nie dziekuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
zsunał dłoń na jej brzuch, potem dalej na podbrzusze. Joanna była już lekko wilgotna. Dłoń zsuwała się powoli lecz nieubłaganie w dół. Wsunęła się między jej zwarte uda w kroczu. W chwili dotyku jej wzgórka łonowego przez spodenki przebiegł jej ciało przyjemny dreszcz. Wzdrygnęła się. Tamten to musiał poczuć. Przesunał dłoń na jej nagie udo, sunac po nim do kolana. Tu zatrzymał się, zawrócił i zbliżał teraz niebezpiecznie po jej wewnętrznej częsci uda do spodenek. Joanna próbowała mocniej zewrzeć uda, ale na próżno. Dłoń nieubłaganie dotarła do skraju jej nogawki. Po krótkiej chwili wahania wsunęła się powoli pod nogawkę. I dalej, i głębiej. Dotarła do pachwiny jej uda. Znów chwila wahania i wdarła się pod materiał jej majtek. Pokonujac kędziorki jej zarostu łonowego musnęła wilgotna muszelkę kobiety. Ta zadrżała ponownie. Kolejna fala rozkoszy. Dłoń osmielona tym przesunęła się jeszcze raz i jeszcze wzdłuż jej szparki, przedłużajac Joannie tę rozkosz. Teraz dłoń zadecydowała widocznie, że czas na kolejny krok, bo zatrzymała się w połowie jej szparki i gmerajac przez chwilę w jej wilgotnych fałdach spowodowała, że ciało kobiety zaczęło się prężyć. Po czym palec srodkowy jednym ruchem wslizgnał się do jej goracego wnętrza. Przeciagłe, pełne rozkoszy westchnienie kobiety rozdarło nocna ciszę w samochodzie. To musiało wystraszyć intruza, bo cofnał rękę szybkim ruchem. Joanna siedziała jeszcze chwilę z mieszanymi uczuciami, oczekujac kolejnych akcji, ale nic się nie wydarzyło. W końcu zmęczona, usnęła. Rano, po przebudzeniu, nie była pewna czy to co czuła w nocy działo się naprawdę, czy tylko jej się przysniło. Obserwowała jakis czas podejrzliwie Roberta, ale ten nie dał po sobie poznać, że cos zaszło w nocy między nimi. Po zjedzeniu resztek pozostałych kanapek, próbowali jeszcze raz uruchomić samochód. Na próżno. Kiedy tak siedzieli, debatujac, czy czekać na pomoc przy aucie, czy ruszyć dalej pieszo, zauważyli jakis ruch w okolicznych zaroslach. Nieznaczny z przodu, pózniej z tyłu i w końcu po bokach. Nie zdażyli nawet zastanowić się, co to jest, gdy nagle jak spod ziemi wyrosło wokół nich z piętnastu, może dwudziestu tubylców. Półnadzy, z przepaskami na biodrach zasłaniajacymi ich genitalia, z różnymi ozdobami wiszacymi na szyi i rękach. Otoczyli ich, groznie potrzasajac trzymanymi w rękach włóczniami. Joanna i towarzyszacy jej mężczyzni nie mieli żadnej broni. Poza tym zaskoczenie i przeważajaca ilosć napastników uniemożliwiła jakakolwiek obronę. Po krótkiej lecz burzliwej naradzie wsród tubylców, nakazali im gestami i poszturchiwaniem włóczniami, aby poszli z nimi. Uformował się orszak z dowódca na czele (można go było poznać po znaczniejszych ozdobach, poza tym rozkazywał innym), więzniami idacymi za nim, i pozostałymi tubylcami po bokach i na końcu pochodu. Po przyjsciu do wioski, tubylcy zamknęli ich w szałasie, w którym teraz oto siedzieli. Konstrukcję, służaca za drzwi wejsciowe zawiazali od zewnatrz lianami. Nie było możliwosci ucieczki. Poza tym wokół szałasu stały straże, gotowe użyć w każdej chwili swoich dzid i wybić im z głowy wszelkie pomysły o ucieczce. O zmierzchu nakarmiono ich jakimis owocami i czyms w rodzaju pieczonych na ognisku placków. Do picia dostali wodę. Nadeszła noc i tak oto Joanna siedziała teraz, rozmyslajac o nadchodzacym dniu. Rano znowu nakarmiono ich podobnie jak wczoraj wieczorem. Potem siedzieli dalej bezsensownie pod straża, obserwujac krzatajacych się we wiosce tubylców. Zastanawiali się, czy ich współwycieczkowicze, którzy na pewno już ich poszukuja, dotra tu, do tej wioski. Czy ich tu odnajda. Obserwujac konstrukcję szałasu, który stanowił ich więzienie, próbowali obmyslić plan ucieczki. Zauważyli jednak, że szałas ów jest zbudowany solidniej, niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Bez toporka, czy siekiery, o gołych rękach praktycznie nie byli w stanie się z niego wydostać. Tak więc siedzac bezczynnie na zaimprowizowanych posłaniach z jakichs koców spędzili cały dzień. Joanna wtulona w męża szukała w nim podpory, przynajmniej psychicznej. Dla pozostałych mężczyzn jedyna, ale nie byle jaka rozrywka było obserwowanie Joanny. W tych swoich krótkich spodenkach wygladała naprawdę seksownie. Odsłonięte, długie, zgrabne nogi układała z gracja i wdziękiem. Dopiero teraz zauważyli, że jej koszula jest trochę za obcisła jak na jej piersi. Opinała je nieco zbyt mocno, wiernie oddajac ich kształt. Przed wieczorem nakarmiono ich po raz kolejny. Zaczęło się sciemniać, więc po zjedzonym posiłku ułożyli się do snu. Po jakichs dziesięciu minutach Henryk, u boku którego leżała Joanna poczuł niewypowiedziana chęć przytulenia żony. Objał ja więc ramieniem i przyciagnał do siebie. To mu jednak nie wystarczyło. Musiał ja czuć mocniej. Musiał czuć na swoim ciele bliskosć jej ciała. Przytulił ja mocno do siebie z zadowoleniem odczuwajac dotyk jej pełnych piersi rozpłaszczajacych się o jego bok. Joanna natomiast wsunęła dłoń pod jego koszulę i zaczęła piescić nagi tors męża. Zapadał już zmrok więc mogli sobie pozwolić na tę odrobinę czułosci. Było to jednak nieco dziwne. - Hej, przestańcie się gzić, bo nie wytrzymam - odezwał się Janusz. - Mnie też rajcuje wasz widok - dodał Robert. - A mnie już stoi - Marek zawsze był bezposredni. Dopiero teraz Henryk połaczył to wszystko w jedna całosć. - Musieli nafaszerować nas jakims afrodyzjakiem - oznajmił - cholera, co oni knuja? - Widocznie lubia ogladać porno na żywo. - Nasza orgia z udziałem Joasi byłaby dla nich niezłym widowiskiem - mężczyznie byli najwyrazniej coraz bardziej podjarani. Joanna stanęła nagle przed perspektywa wzięcia udziału w zbiorowym seksie z udziałem męża i tamtych trzech. Była przecież jedyna kobieta jaka mieli w swoim zasięgu. Pomimo rosnacego u niej również podniecenia wystraszyła się. Wtuliła się mocniej w męża. - Heniu, proszę - szepnęła błagalnie. - Tylko spróbujcie ja tknać, a zabiję gołymi rękoma - ryknał groznie Henryk w kierunku skad zbliżały się trzy ciemne kontury postaci Janusza, Marka i Roberta - ulżyjcie sobie sami ręka i po kłopocie. - Masturbuja się - pomyslał Henryk tulac coraz gorętsze ciało swojej żony. - Masturbuja się - pomyslała Joanna pieszczac nagi już, umięsniony tors Henryka. Była mu niezwykle wdzięczna za tę obronę. Ze zgroza myslała, co by było, gdyby Henryk był mięczakiem i nie potrafił jej teraz obronić. Nic tamtych by nie powstrzymało. W dodatku nie miałaby dokad uciec. Byli przecież razem zamknięci. Dopadliby ja w dwóch krokach. Trzy pary silnych rak zdarłoby z niej ubranie. A potem naga zaczęliby dotykać, piescić piersi i szparkę, by wreszcie dobrać się do jej goracej cipki. Prawdopodobnie rozpaleni afrodyzjakiem nie traciliby czasu na ustalanie kto pierwszy. Silniejszy z nich pierwszy zaczałby ja posuwać. Jak by skończył, dobrałby się do niej drugi, potem trzeci. A może nie? Może wszyscy razem, naraz? Widziała raz na filmie pornograficznym. Miała przecież cipkę i odbyt. Jeszcze usta. Prawdopodobnie aby sobie ulżyć wystarczyłoby im to że posuwaja ja w którys z tych dziurek. Mniejsza o to w która. Ważne aby ja zerżnać. Aby się spuscić. Aby sobie ulżyć. Joanna zauważyła z przerażeniem, że taka perspektywa seksu podniecała ja na równi z afrodyzjakiem. Było już zupełnie ciemno. Tamci trzej uspokoili się już. Widocznie już sobie ulżyli. Zalegała cisza od ich strony. Pewnie zasnęli. Tylko Henryk buszował dłońmi po jej ciele. Rozpiał już jej bluzkę i piescił jej piersi przez koronkowy stanik. Jednak i tego mu było za mało. Rozpiał więc z przodu zapięcie stanika wyswobadzajac dorodne piersi i pieszczac ich sterczace sutki. Joanna westchnęła. Jak on sobie to wyobrażał. Pieprzyć się z nia tu? Teraz? W ich obecnosci? Przecież dopiero co zażegnał niebezpieczeństwo. Po co znów ich podjudzać. Jednak jej podniecenie też rosło. Nagle, chcac dotknać jego krocza natrafiła dłonia na twardego, wyprężonego, goracego i nagiego penisa. A więc już wyjał go ze spodni. Musiał być naprawdę nagrzany. - Może się uda - pomyslała siadajac na nim okrakiem. Próbował wprowadzić penisa w jej nogawkę spodenek i ta droga dotrzeć do jej szparki. Na próżno. Nie dało się. Położył ja więc na boku, tyłem do siebie i w tej pozycji próbował znowu dosięgnać jej muszelki. Niestety. Nogawki jej spodenek okazały się zbyt waskie i obcisłe jak na taka ekwilibrystykę. - Musisz zdjać spodenki - szepnał jej do ucha. - Wykluczone, zwariowałes? - oburzyła się - Nie zrobię tego przy nich. - Już spia. To jedyny sposób. A ja musze cię mieć. Muszę. Nie wytrzymam - to mówiac rozpiał jej spodenki, wsunał dłoń bezposrednio w jej majtki i zaczał piescić jej wilgotna już od dawna muszelkę. Joanna znowu jęknęła. Janusz słyszac to wszystko bardzo wyraznie wydobył swojego nabrzmiałego znowu penisa ze spodni i zaczał się ponownie onanizować. Usiadł na swoim posłaniu, próbujac dostrzec jakies szczegóły na posłaniu małżonków. Widział tylko ciemny niewyrazni kształt dwóch splecionych ciał. Spojrzał w bok, na posłania towarzyszy. Oboje w milczeniu siedzieli tak jak on na kocach, obserwujac rozgrywajaca się scenę. Joanna rozejrzała się wokół, ale nie dostrzegła nic podejrzanego. - Dobrze. Poczekaj chwilkę - szepnęła do męża, który wyswobodził ja ze swych objęć. Usiadła i zwinnym ruchem zdjęła spodenki. Nie miała jednak odwagi by zdjać majtki. Z reszta nie było to potrzebne. Nieraz już Henryk brał ja w bieliznie odsuwajac cienkie majtki na bok. Nie wiedziała, że siedzac wystawiła się na słaby poblask padajacy od ogniska. To wystarczyło obserwujacym ja mężczyznom, aby ujrzeć jej dorodne piersi między fałdami rozpiętej koszuli. Potem wstała i usiadła okrakiem na biodra męża wypinajac swój sliczny tyłeczek ubrany w delikatna koronkę i znów oswietlony delikatnym poblaskiem. Zanim zniknęła w ciemnosci posłania zobaczyli jeszcze jak nieznacznym ruchem odsuwa paseczek majtek oddajac swa muszelkę mężowi w całosci. Dalej słyszeli już tylko ich przyspieszone oddech, cmokania i jęki. Henryk najpierw ocierał nabrzmiałego penisa o jej słodkie fałdy, po czym delikatnie, powoli wsunał się w rozpalone wnętrze żony. A własciwie to ona siedzac na nim w pozycji na jezdzca, nadziała się na jego sterczaca lancę. Henrykowi, gdy poczuł jak goraca cipka żony obejmuje jego lancę, wystarczyło kilka ruchów bioder by wytrysnał do jej wnętrza goraca miłosna ciecza. Joanna czujac żar rozlewajacy się w swoim wnętrzu poruszała biodrami, pojękujac co chwilę. - Boże, jak ta suka się pieprzy - pomyslał rozpalony Janusz, a wraz z nim i pozostali mężczyzni. Aby lepiej widzieć, powoli zbliżył się z wyprężonym penisem do rozszalałej w zbliżajacej się ekstazie kobiety. Joanna, czujac nadchodzacy orgazm chciała przeżyć go maksymalnie połaczona z ukochanym mężem. Położyła się więc na jego nagim torsie dotykajac rozpalonymi piersiami jego torsu. Nieswiadomie przez to wypięła zachęcajaco swój tyłeczek. Janusz, stojacy teraz z tyłu dłużej już nie mógł się powstrzymać. Uklęknał za nia, w szerokim rozkroku, aby nie zawadzić o nogi Henryka i zbliżył swojego penisa do tyłeczka kobiety. Wsunał delikatnie jego główkę między jej posladki i zaczał nim ocierać. Joanna poczuwszy innego penisa na swoim ciele krzyknęła. - Heniu, pomóż - jęknęła do męża. Ten, gdy zrozumiał o co chodzi jednym ruchem zsunał żonę z siebie na bok i rzucił się na Janusza. Zakotłowało się. Nagle otworzyły się drzwi i wbiegli strażnicy z pochodniami (jak oni tak szybko je zapalili?). Zrobiło się na tyle widno, że można było dostrzec wszystkie szczegóły w szałasie. Walczacych ze soba n podłodze Henryka i Janusza, stojacych tuż za nimi Roberta i Marka z wyprężonymi w spodniach kutasami i przerażona, półnaga Joannę. Siedzaca na posłaniu, z uroczo rozpięta bluzka spod której fałdów wydobywały się dwie jędrne, dorodne półkule ze sterczacymi sutkami i ciemnymi obwódkami i rozłożonymi nieprzyzwoicie szeroko nogami między którymi czernił się jej zarost łonowy wyeksponowany przez ułożone w nieładzie majtki. Strażnicy uznali, iż powodem zamieszania jest Henryk, gdyż to on rzucił się na Janusza. Rozdzielili więc walczacych, po czym chwycili we dwóch Henryka za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Podprowadzili go do stojacego obok słupa i przywiazali. Pozostali strażnicy zamknęli z powrotem drzwi i zaryglowali. Henryk wyrywał się jak tylko mógł, próbujac prosba i grozba się wyswobodzić. Na próżno. Tamci byli silniejsi. Poza tym nic nie rozumieli z tego co do nich mówił. Henryk doskonale wiedział, co oznacza pozostawić Joannę sam na sam teraz z tymi napalonymi facetami. Ja sama nie zdażył z reszta doprowadzić do orgazmu. Uwielbiał jej orgazm. Uwielbiał być wtedy w jej wnętrzu, czuć jej spazmy rozkoszy, wtulić się w nia i czuć drganie jej napiętego ciała każdym centymetrem swojej skóry. Nic z tego. Teraz to nie jemu dane będzie przeżyć z ta cudowna kobieta chwile miłosnego uniesienia. Joanna wstała i podbiegła do drzwi patrzac za Henrykiem. Chciała krzyczeć, błagać, prosić tubylców, aby pozwolili mu wrócić, ale wiedziała, że i tak jej nie zrozumieja. Stała tak w negliżu, majac na sobie majtki i rozpięta koszulę w kręgu blasku padajacego od ogniska. Tu, przy wejsciu czuła się w miarę bezpiecznie. Bała się wrócić na posłanie, w mrok szałasu, gdzie czekali na nia trzej podjarani mężczyzni. Długo jednak nie trwało, kiedy poczuła ich dłonie na sobie. Krzyknęła wystraszona. Henryk od razu domyslił się co się dzieje. - Zabiję! Słyszycie?! Zabiję każdego, kto ja dotknie! Nie ważcie się! Teraz jednak nic nie mogło ich powstrzymać. Poczuła ich dłonie na swoich ramionach, plecach, posladkach. Podciagnęli wiszaca luzno krawędz jej koszuli i dotykali jej posladki w delikatnej koronce. Inne dłonie powędrowały na jej przód. Rozchyliły koszulę i wyeksponowały jej piersi. Nagie, pełne, cudowne, ze sterczacymi sutkami. Zaczęły je piescić. Joanna westchnęłaby ale ktos odchylił jej głowę trzymajac z tyłu za włosy i pocałował namiętnie w usta. Zsunęli z niej całkowicie koszulę i rozpięty stanik. W samych tylko majtkach poprowadzili kobietę na posłanie. Ułożyli na nim. Przez cały czas dotykali ja, piescili, ocierali się o nia. Zauważyła, że sa chyba już całkowicie nadzy. Nie miała watpliwosci co za chwilę się stanie. Położyli ja na plecach. Trzy pary głodnych dłoni buszowało po jej ciele pieszczac każdy zakamarek. Jedynie do jej muszelki nie mieli swobodnego dostępu pieszczac ja przez zupełnie wilgotne już w tym miejscu majtki. Ale i to miało się niebawem zmienić. Zerwali te majtki jednym ruchem. Teraz już do wczesniejszych pieszczot doszło dotykanie jej delikatnych fałdów. Pocieranie ich. Po jakims czasie zwinne palce zaczęły penetrować jej wnętrze. Z poczatku jakby niesmiało, delikatnie, coraz smielej, aż w końcu prawie rżnęli ja samymi palcami rozcierajac jej wilgoć dookoła sromu. Joanna, jak tylko pozwalały jej na to przerwy między ich goracymi pocałunkami w usta, dyszała, łapczywie wdychajac powietrze. Nic nie mówiła. Nie była w stanie. Jej całe ciało falowało, napięte mięsnie zwiastowały zbliżajace się szczytowanie. Domysliwszy się tego, jeden z napastników rozsunał energicznie i szeroko jej nogi i usadowił się między nimi. Zadrżała, gdy poczuła na swojej muszelce dotyk jego twardego, goracego penisa. Ocierał się o jej wilgotne fałdy. Drażnił ja, przygotowywał na swoje wejscie. Joanna w ciemnosci nie wiedziała, który mężczyzna będzie tym pierwszym, który ja posiadzie. Bała się jego penetracji. Nigdy nie miała jeszcze stosunku z obcym mężczyzna. Henryk był tym jedynym. Z drugiej jednak strony jej podniecenie tłumiło ten lęk. Nigdy jeszcze nie pragnęła męskiej penetracji tak jak w tym momencie. Jej rozpalona cipka... Stało się. Wszedł w nia. Wtargnał do jej wnętrza. Wsuwał się centymetr po centymetrze do jej goracej, wilgotnej, delikatnej szparki. Wszedł do samego końca delektujac się rozkosza jaka mu sprawiał kontakt z jej ciałem. Ich rozpalone oddechy zmieszały się. Zaczał ja posuwać. Pochylił się nad nia i pocałował ja w usta. Własciwie przywarł do nich. Wsunał w nie swój język. Penetrował ja teraz podwójnie, posuwał penisem jej cipkę i językiem jej usta. Oboje łapali łapczywie powietrze. Wili się na posłaniu. Pozostali dwaj, klęczac po bokach piescili jej nabrzmiałe piersi. Henryk jedyne co mógł zrobić, to wsłuchiwać się w odgłosy dochodzace z szałasu. Bezsilna wsciekłosć wprost go rozsadzała. Mężczyzna czujac zbliżajacy się wytrysk przyspieszył ruchy bioder. Jeszcze mocniej przyssał się do jej goracych ust i... wytrysnał. Wystrzelił cały swój goracy ładunek do jej wnętrza. Poczuła, jak wypełnia ja goraca, lepka mazia. Poczuła, jak wtłoczył gorace powietrze swojego oddechu w jej usta, gardło, płuca. Jej podniecenie nadal rosło. On tymczasem w potężnych spazmach rozkoszy posuwał ja z całej siły. Prawie leżał na niej. Ręce miał wsunięte pod jej łopatki, trzymał ja za barki. Będac w tak silnych kleszczach rozpalonego samca czuła się bardzo malutka, i słaba. Leżała tak pod nim w perwersyjnej pozie całkowitego oddania z rozłożonymi szeroko udami, pozwalajac na maksymalnie głęboka penetrację. Nieswiadomie unosiła biodra oddajac mu się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Czerpała satysfakcję z tego, że wyzwalała w tym mężczyznie tak dzikie pożadanie. Był to dla niej jako dla samicy najlepszy dowód tego, że jest atrakcyjna. Tymczasem jej samiec powoli wytracał siły, nie doprowadziwszy jej do szczytowania. Powoli, powoli. Jeszcze kilka ruchów. I padł na nia zaspokojony. Po chwili usunał się robiac miejsce kolegom. Jeden z nich (Joanna znowu nie wiedziała który) błyskawicznie zajał jego miejsce. Wszedł bez ceregieli wyprężonym kutasem w jej goraca norkę. Joanna jęknęła czujac penetrację kolejnego penisa. Mężczyzna położył się na Joannie i chwytajac ja za ramiona, przetoczył się z nia przez bok. W ten sposób teraz ona była na górze. Leżała na nim. Cały czas czuła w sobie jego twardego penisa. Naraz poczuła, że do jej wypiętego tyłeczka przywarł trzeci facet. Wyciekajaca z jej wnętrza wilgoć pokryła sliskim sluzem całe okolice jej szparki, wewnętrzna powierzchnię ud i odbyt. Własnie tam skierował swojego penisa ten trzeci. Naparł delikatnie na jej cudowna pupcię. Dzięki wilgotnej dziurce wslizgnał się powoli do srodka. Ciasny otwór dawał mu niezwykła rozkosz. Zaczęli ja równoczesnie posuwać. Joanna nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Od samego poczatku biernie jednak poddawała się zabiegom mężczyzn. Czujac dwa penisy w sobie na raz teraz już zbliżała się do orgazmu. Pieszczoty jej nabrzmiałych piersi w wykonaniu obu mężczyzn przepełniły ten kielich. Ciało kobiety naprężyło się do granic możliwosci, targnał nim potężny spazm rozkoszy. Napiał się każdy, najmniejszy nawet mięsień. Wtuliła się mocno w tego, który leżał pod nia. Jej goracy oddech zalał jego twarz. Nocna ciszę wioski rozdarł przeciagły, rozkoszny jęk kobiety. Henryk zaciskał zęby z bezsilnej wsciekłosci. Czujac spazmy kobiety, która rżnęli, mężczyzni dostali silny bodziec rozkoszy i też doszli. Prawie jednoczesnie każdy wtłoczył w nia swoja dawkę goracego, lepkiego nasienia. Sperma zaczęła wypływać z jej przepełnionych dziurek, czyniac wszystko dookoła jeszcze bardziej wilgotne i gorace. Jeszcze przez chwilę ja posuwali potęgujac i przedłużajac wspólny orgazm tak długo jak tylko się dało. Dwa wyprężone do granic możliwosci członki penetrowały jej drgajace ciało. Joanna odchodziła od zmysłów. Zamknęła oczy. Poczuła, że leci, spada gdzies w dół, razem z mężczyznami, z którymi jest spleciona. Przywarli do niej jak dwie wielkie, obslizgłe pijawki. Przywarli do jej najintymniejszych, kobiecych miejsc profanujac to, co swięte dla niej, dla jej męża. Niczym barbarzyńcy buszujacy w swiatyni, tak oni brutalnie wdarli się do jej królestwa. I brutalnie ja traktowali. Przy czym niezależna od nie reakcja jej ciała rozpalała ich zmysły. A swiadomosć, że oto kobieta, która jeszcze niedawno była jedna sposród innych niedosięgnionych, a atrakcyjnych współtowarzyszek wycieczki, jest oto bezsilna w ich kleszczach, nieprzyzwoicie wyeksponowana i z dzika żadza przyjmujaca ich penetrację potęgowała jeszcze bardziej ich pożadanie. Pomimo iż mieli już dawno orgazm i już dawno pozbyli się nasienia, ich penisy nadal twarde, nadal potężne, posuwały się w jej naoliwionych dziurkach z duża szybkoscia maksymalnie głęboko penetrujac jej rozpalone ciało. Spazmy kobiety ustały jakis czas temu. Otworzyła oczy, przyszła nieco do siebie tylko po to aby przekonać się, że dzika orgia wcale nie ustała. Nadal jest w ciasnych kleszczach. Nadal ja posuwaja. Nagle swiat znowu jej zawirował. Tym razem jednak rzeczywiscie spadała. Do tej pory tworzyli we trójkę orgiastyczna piramidę, własnie runęła na bok. Teraz leżała na boku w srodku między nimi. Ich kutasy wyslizgnęły się z niej dajac odpoczynek jej zmęczonym organom. Przerwa trwała jednak tylko chwilę. Wstali, krzatali się chwilę przy półprzytomnej i rozkojarzonej kobiecie, po czym znowu poczuła, jak dwoje z nich sadowia się przy niej. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Znowu była między nimi. Znowu do niej lgnęli. Znowu Czuła ręce spragnione rozkoszy jak na poczatku, gdy się do niej dobierali. Znowu goraca, rozpalona i bierna czekała na dzika penetrację samczych kutasów. Poczuła pierwszego, tego z przodu. Wslizgnał swojego penisa do jej mokrej szparki na pół długosci. Dreszcz rozkoszy przebiegł kolejny raz jej ciało. Wtedy drugi, sliski penis wsunał się pomiędzy jej posladki. I dalej, głębiej. Trochę było mu trudno, ale stało się cos niespodziewanego. Trzeci mężczyzna klęczał u jej nóg. Joanna leżała na lewym boku. Podniósł jej prawa nogę do góry. Maksymalnie wysoko, eksponujac szeroko jej krocze, wystawiajac znowu jej delikatne dziurki na pastwę tamtych dwóch. Teraz już bez przeszkód pierwszy wszedł w nia na cała głębokosć, a drugi też, wolniej ale zdecydowanie wslizgnał się w jej odbyt. Znowu zaczęli ja posuwać. Poczuła jak trzeci zarzuca sobie jej uniesiona nogę na ramię. W momencie, jak pierwszy wysunał się z jej muszelko, poczuła dotyk wyprężonego penisa tego trzeciego. - O Boże - pomyslała. Dobierał się do jej cipki. Na równi z pierwszym. Nie wiedziała czy to wytrzyma. Drugi cały czas posuwał jej sliska pupcię, a pierwszy z trzecim równoczesnie napierali na jej mokra muszelkę. Powoli, powolutku. Pierwszy wsunał się, ale zaraz z nim wsuwał się i trzeci. Delikatnie rozciagajac jej gorace fałdy. Wsuwali się teraz razem do jej wnętrza. Uniosła biodra i rozwarła mocniej uda eksponujac bardziej swa kobiecosć i umożliwiajac im głębsza penetrację. To co było wczesniej nazywała w myslach dzika orgia. Ale prawdziwa dzika orgia rozpoczęła się dopiero teraz. Każdy z nich posuwał ja tak energicznie jak tylko mógł. Rżnęli ja nie zważajac na nic. Tylko w jednym celu. Zaspokoić ta dzika rzadzę. Nasycić się jej ciałem. Zbrukać po raz kolejny jej intymne, kobiece miejsca. Każdy z nich był już po pierwszym wytrysku, więc drugi przychodził wolniej. Mieli więcej czasu aby rozkoszować się jej jędrnym ciałem, aby smakować seks z ta cudowna kobieta. Swiadomosć, że znowu ja penetruja była najsilniejszym afrodyzjakiem. Otwarta dla nich maksymalnie, mieli dostęp do każdego centymetra jej cudownego ciała. I korzystali z tego. Ich dłonie piesciły ja wszędzie. Włosy, twarz, szyję, jędrne i podatne na rozkosz piersi z dużymi obwódkami wokół sterczacych w maksymalnym podnieceniu sutków. A także brzuch, biodra, uda. Jak tylko udało im się dosięgnać, dłońmi wspomagali penetrację, pieszczac jej rozpalona łechtaczkę i doprowadzajac ja do jeszcze dzikszej rozkoszy. Na zmianę całowali namiętnie jej rozchylone usta, szyję, ssali jej piersi. Joanna zaczęła ciężko dyszeć. Potem cichutko pojękiwać, głosniej i głosniej, aż cała wioskę przeszył znowu pełen seksu jęk rżniętej w najdzikszej orgii kobiety. Henryk... No cóż... Henryk tylko się przysłuchiwał, gryzac wargi z wsciekłosci. Ich wysiłki wynagrodziła kolejnym spazmatycznym orgazmem. Znowu czuli jej skurcze. Tym razem miała w swojej cipce dwa penisy równoczesnie. W chwilę po tym eksplodowali prawie jednoczesnie, przepełniajac jej rozpalone ciało kolejnymi porcjami spermy, które cienkimi strużkami wyciekły z jej ciała. Jeszcze przez dłuższy czas posuwali ja, penetrujac ja głęboko, jakby starajac się zapamiętać każdy centymetr jej rozkosznego ciała. Z czasem jednak coraz wolniej i słabiej. Potem długo jeszcze leżeli tak razem zwarci, splatani, zespoleni w jednosć, całujac się delikatnie i wymieniajac drobne pieszczoty. Aż w końcu zmęczeni dzikim seksem usnęli. Henrykowi udało się na tyle poluzować rzemienie na nadgarstkach, że mógł zsunać zwiazane dłonie po słupie w dół i usiasć na ziemi. Dzięki temu i on miał możliwosć się zdrzemnać. Nic innego mu nie pozostało. Nad ranem wszystkich zbudziły jakies głosne rozmowy. To tubylcy weszli do szałasu. Zobaczywszy swoich jeńców nagich, w splecionych pozach leżacych razem na jednym posłaniu zaczęli wymieniać między soba z usmiechem głosne uwagi. Robert, Marek i Janusz, a przede wszystkim Joanna zerwali się z posłania zawstydzeni i zaczęli w pospiechu ubierać. Tubylcy zdawali się być zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji. Na mężczyzn nie zwracali jednak większej uwagi. Przygladali się raczej Joannie. Patrzyli, jak kobieta z rumieńcem na twarzy, drżacymi rękoma niezdarnie, po częsci z zażenowania, a po częsci z pospiechu zakłada na siebie bieliznę, spodenki i bluzkę. Odczekali jeszcze chwilę, aby założyła buty, po czym ujęli ja za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Nie protestowała. Nie chciała za nic w swiecie pozostać tu dłużej z tymi mężczyznami, którym w nocy uległa. Nie miała co prawda innego wyjscia, ale z drugiej strony nie przeżyła dotad takiej rozkoszy. Targały nia sprzeczne uczucia. Nie wiedziała jak spojrzy mężowi w oczy. Musiał słyszeć wszystko, co się tu w nocy działo. Musiał słyszeć, jak ona jęczy z rozkoszy. Poszła szybko w asyscie tubylców tam, gdzie ja prowadzili, w głab wioski, mijajac Henryka z opuszczona głowa. Nie spojrzała w jego stronę. Henryk obserwował ja, oddalajaca się w milczeniu. Nic nie powiedział. Bo i cóż było w takiej chwili do powiedzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
ogniska. To wystarczyło obserwujacym ja mężczyznom, aby ujrzeć jej dorodne piersi między fałdami rozpiętej koszuli. Potem wstała i usiadła okrakiem na biodra męża wypinajac swój sliczny tyłeczek ubrany w delikatna koronkę i znów oswietlony delikatnym poblaskiem. Zanim zniknęła w ciemnosci posłania zobaczyli jeszcze jak nieznacznym ruchem odsuwa paseczek majtek oddajac swa muszelkę mężowi w całosci. Dalej słyszeli już tylko ich przyspieszone oddech, cmokania i jęki. Henryk najpierw ocierał nabrzmiałego penisa o jej słodkie fałdy, po czym delikatnie, powoli wsunał się w rozpalone wnętrze żony. A własciwie to ona siedzac na nim w pozycji na jezdzca, nadziała się na jego sterczaca lancę. Henrykowi, gdy poczuł jak goraca cipka żony obejmuje jego lancę, wystarczyło kilka ruchów bioder by wytrysnał do jej wnętrza goraca miłosna ciecza. Joanna czujac żar rozlewajacy się w swoim wnętrzu poruszała biodrami, pojękujac co chwilę. - Boże, jak ta suka się pieprzy - pomyslał rozpalony Janusz, a wraz z nim i pozostali mężczyzni. Aby lepiej widzieć, powoli zbliżył się z wyprężonym penisem do rozszalałej w zbliżajacej się ekstazie kobiety. Joanna, czujac nadchodzacy orgazm chciała przeżyć go maksymalnie połaczona z ukochanym mężem. Położyła się więc na jego nagim torsie dotykajac rozpalonymi piersiami jego torsu. Nieswiadomie przez to wypięła zachęcajaco swój tyłeczek. Janusz, stojacy teraz z tyłu dłużej już nie mógł się powstrzymać. Uklęknał za nia, w szerokim rozkroku, aby nie zawadzić o nogi Henryka i zbliżył swojego penisa do tyłeczka kobiety. Wsunał delikatnie jego główkę między jej posladki i zaczał nim ocierać. Joanna poczuwszy innego penisa na swoim ciele krzyknęła. - Heniu, pomóż - jęknęła do męża. Ten, gdy zrozumiał o co chodzi jednym ruchem zsunał żonę z siebie na bok i rzucił się na Janusza. Zakotłowało się. Nagle otworzyły się drzwi i wbiegli strażnicy z pochodniami (jak oni tak szybko je zapalili?). Zrobiło się na tyle widno, że można było dostrzec wszystkie szczegóły w szałasie. Walczacych ze soba n podłodze Henryka i Janusza, stojacych tuż za nimi Roberta i Marka z wyprężonymi w spodniach kutasami i przerażona, półnaga Joannę. Siedzaca na posłaniu, z uroczo rozpięta bluzka spod której fałdów wydobywały się dwie jędrne, dorodne półkule ze sterczacymi sutkami i ciemnymi obwódkami i rozłożonymi nieprzyzwoicie szeroko nogami między którymi czernił się jej zarost łonowy wyeksponowany przez ułożone w nieładzie majtki. Strażnicy uznali, iż powodem zamieszania jest Henryk, gdyż to on rzucił się na Janusza. Rozdzielili więc walczacych, po czym chwycili we dwóch Henryka za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Podprowadzili go do stojacego obok słupa i przywiazali. Pozostali strażnicy zamknęli z powrotem drzwi i zaryglowali. Henryk wyrywał się jak tylko mógł, próbujac prosba i grozba się wyswobodzić. Na próżno. Tamci byli silniejsi. Poza tym nic nie rozumieli z tego co do nich mówił. Henryk doskonale wiedział, co oznacza pozostawić Joannę sam na sam teraz z tymi napalonymi facetami. Ja sama nie zdażył z reszta doprowadzić do orgazmu. Uwielbiał jej orgazm. Uwielbiał być wtedy w jej wnętrzu, czuć jej spazmy rozkoszy, wtulić się w nia i czuć drganie jej napiętego ciała każdym centymetrem swojej skóry. Nic z tego. Teraz to nie jemu dane będzie przeżyć z ta cudowna kobieta chwile miłosnego uniesienia. Joanna wstała i podbiegła do drzwi patrzac za Henrykiem. Chciała krzyczeć, błagać, prosić tubylców, aby pozwolili mu wrócić, ale wiedziała, że i tak jej nie zrozumieja. Stała tak w negliżu, majac na sobie majtki i rozpięta koszulę w kręgu blasku padajacego od ogniska. Tu, przy wejsciu czuła się w miarę bezpiecznie. Bała się wrócić na posłanie, w mrok szałasu, gdzie czekali na nia trzej podjarani mężczyzni. Długo jednak nie trwało, kiedy poczuła ich dłonie na sobie. Krzyknęła wystraszona. Henryk od razu domyslił się co się dzieje. - Zabiję! Słyszycie?! Zabiję każdego, kto ja dotknie! Nie ważcie się! Teraz jednak nic nie mogło ich powstrzymać. Poczuła ich dłonie na swoich ramionach, plecach, posladkach. Podciagnęli wiszaca luzno krawędz jej koszuli i dotykali jej posladki w delikatnej koronce. Inne dłonie powędrowały na jej przód. Rozchyliły koszulę i wyeksponowały jej piersi. Nagie, pełne, cudowne, ze sterczacymi sutkami. Zaczęły je piescić. Joanna westchnęłaby ale ktos odchylił jej głowę trzymajac z tyłu za włosy i pocałował namiętnie w usta. Zsunęli z niej całkowicie koszulę i rozpięty stanik. W samych tylko majtkach poprowadzili kobietę na posłanie. Ułożyli na nim. Przez cały czas dotykali ja, piescili, ocierali się o nia. Zauważyła, że sa chyba już całkowicie nadzy. Nie miała watpliwosci co za chwilę się stanie. Położyli ja na plecach. Trzy pary głodnych dłoni buszowało po jej ciele pieszczac każdy zakamarek. Jedynie do jej muszelki nie mieli swobodnego dostępu pieszczac ja przez zupełnie wilgotne już w tym miejscu majtki. Ale i to miało się niebawem zmienić. Zerwali te majtki jednym ruchem. Teraz już do wczesniejszych pieszczot doszło dotykanie jej delikatnych fałdów. Pocieranie ich. Po jakims czasie zwinne palce zaczęły penetrować jej wnętrze. Z poczatku jakby niesmiało, delikatnie, coraz smielej, aż w końcu prawie rżnęli ja samymi palcami rozcierajac jej wilgoć dookoła sromu. Joanna, jak tylko pozwalały jej na to przerwy między ich goracymi pocałunkami w usta, dyszała, łapczywie wdychajac powietrze. Nic nie mówiła. Nie była w stanie. Jej całe ciało falowało, napięte mięsnie zwiastowały zbliżajace się szczytowanie. Domysliwszy się tego, jeden z napastników rozsunał energicznie i szeroko jej nogi i usadowił się między nimi. Zadrżała, gdy poczuła na swojej muszelce dotyk jego twardego, goracego penisa. Ocierał się o jej wilgotne fałdy. Drażnił ja, przygotowywał na swoje wejscie. Joanna w ciemnosci nie wiedziała, który mężczyzna będzie tym pierwszym, który ja posiadzie. Bała się jego penetracji. Nigdy nie miała jeszcze stosunku z obcym mężczyzna. Henryk był tym jedynym. Z drugiej jednak strony jej podniecenie tłumiło ten lęk. Nigdy jeszcze nie pragnęła męskiej penetracji tak jak w tym momencie. Jej rozpalona cipka... Stało się. Wszedł w nia. Wtargnał do jej wnętrza. Wsuwał się centymetr po centymetrze do jej goracej, wilgotnej, delikatnej szparki. Wszedł do samego końca delektujac się rozkosza jaka mu sprawiał kontakt z jej ciałem. Ich rozpalone oddechy zmieszały się. Zaczał ja posuwać. Pochylił się nad nia i pocałował ja w usta. Własciwie przywarł do nich. Wsunał w nie swój język. Penetrował ja teraz podwójnie, posuwał penisem jej cipkę i językiem jej usta. Oboje łapali łapczywie powietrze. Wili się na posłaniu. Pozostali dwaj, klęczac po bokach piescili jej nabrzmiałe piersi. Henryk jedyne co mógł zrobić, to wsłuchiwać się w odgłosy dochodzace z szałasu. Bezsilna wsciekłosć wprost go rozsadzała. Mężczyzna czujac zbliżajacy się wytrysk przyspieszył ruchy bioder. Jeszcze mocniej przyssał się do jej goracych ust i... wytrysnał. Wystrzelił cały swój goracy ładunek do jej wnętrza. Poczuła, jak wypełnia ja goraca, lepka mazia. Poczuła, jak wtłoczył gorace powietrze swojego oddechu w jej usta, gardło, płuca. Jej podniecenie nadal rosło. On tymczasem w potężnych spazmach rozkoszy posuwał ja z całej siły. Prawie leżał na niej. Ręce miał wsunięte pod jej łopatki, trzymał ja za barki. Będac w tak silnych kleszczach rozpalonego samca czuła się bardzo malutka, i słaba. Leżała tak pod nim w perwersyjnej pozie całkowitego oddania z rozłożonymi szeroko udami, pozwalajac na maksymalnie głęboka penetrację. Nieswiadomie unosiła biodra oddajac mu się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Czerpała satysfakcję z tego, że wyzwalała w tym mężczyznie tak dzikie pożadanie. Był to dla niej jako dla samicy najlepszy dowód tego, że jest atrakcyjna. Tymczasem jej samiec powoli wytracał siły, nie doprowadziwszy jej do szczytowania. Powoli, powoli. Jeszcze kilka ruchów. I padł na nia zaspokojony. Po chwili usunał się robiac miejsce kolegom. Jeden z nich (Joanna znowu nie wiedziała który) błyskawicznie zajał jego miejsce. Wszedł bez ceregieli wyprężonym kutasem w jej goraca norkę. Joanna jęknęła czujac penetrację kolejnego penisa. Mężczyzna położył się na Joannie i chwytajac ja za ramiona, przetoczył się z nia przez bok. W ten sposób teraz ona była na górze. Leżała na nim. Cały czas czuła w sobie jego twardego penisa. Naraz poczuła, że do jej wypiętego tyłeczka przywarł trzeci facet. Wyciekajaca z jej wnętrza wilgoć pokryła sliskim sluzem całe okolice jej szparki, wewnętrzna powierzchnię ud i odbyt. Własnie tam skierował swojego penisa ten trzeci. Naparł delikatnie na jej cudowna pupcię. Dzięki wilgotnej dziurce wslizgnał się powoli do srodka. Ciasny otwór dawał mu niezwykła rozkosz. Zaczęli ja równoczesnie posuwać. Joanna nie spodziewała się takiego rozwoju sytuacji. Od samego poczatku biernie jednak poddawała się zabiegom mężczyzn. Czujac dwa penisy w sobie na raz teraz już zbliżała się do orgazmu. Pieszczoty jej nabrzmiałych piersi w wykonaniu obu mężczyzn przepełniły ten kielich. Ciało kobiety naprężyło się do granic możliwosci, targnał nim potężny spazm rozkoszy. Napiał się każdy, najmniejszy nawet mięsień. Wtuliła się mocno w tego, który leżał pod nia. Jej goracy oddech zalał jego twarz. Nocna ciszę wioski rozdarł przeciagły, rozkoszny jęk kobiety. Henryk zaciskał zęby z bezsilnej wsciekłosci. Czujac spazmy kobiety, która rżnęli, mężczyzni dostali silny bodziec rozkoszy i też doszli. Prawie jednoczesnie każdy wtłoczył w nia swoja dawkę goracego, lepkiego nasienia. Sperma zaczęła wypływać z jej przepełnionych dziurek, czyniac wszystko dookoła jeszcze bardziej wilgotne i gorace. Jeszcze przez chwilę ja posuwali potęgujac i przedłużajac wspólny orgazm tak długo jak tylko się dało. Dwa wyprężone do granic możliwosci członki penetrowały jej drgajace ciało. Joanna odchodziła od zmysłów. Zamknęła oczy. Poczuła, że leci, spada gdzies w dół, razem z mężczyznami, z którymi jest spleciona. Przywarli do niej jak dwie wielkie, obslizgłe pijawki. Przywarli do jej najintymniejszych, kobiecych miejsc profanujac to, co swięte dla niej, dla jej męża. Niczym barbarzyńcy buszujacy w swiatyni, tak oni brutalnie wdarli się do jej królestwa. I brutalnie ja traktowali. Przy czym niezależna od nie reakcja jej ciała rozpalała ich zmysły. A swiadomosć, że oto kobieta, która jeszcze niedawno była jedna sposród innych niedosięgnionych, a atrakcyjnych współtowarzyszek wycieczki, jest oto bezsilna w ich kleszczach, nieprzyzwoicie wyeksponowana i z dzika żadza przyjmujaca ich penetrację potęgowała jeszcze bardziej ich pożadanie. Pomimo iż mieli już dawno orgazm i już dawno pozbyli się nasienia, ich penisy nadal twarde, nadal potężne, posuwały się w jej naoliwionych dziurkach z duża szybkoscia maksymalnie głęboko penetrujac jej rozpalone ciało. Spazmy kobiety ustały jakis czas temu. Otworzyła oczy, przyszła nieco do siebie tylko po to aby przekonać się, że dzika orgia wcale nie ustała. Nadal jest w ciasnych kleszczach. Nadal ja posuwaja. Nagle swiat znowu jej zawirował. Tym razem jednak rzeczywiscie spadała. Do tej pory tworzyli we trójkę orgiastyczna piramidę, własnie runęła na bok. Teraz leżała na boku w srodku między nimi. Ich kutasy wyslizgnęły się z niej dajac odpoczynek jej zmęczonym organom. Przerwa trwała jednak tylko chwilę. Wstali, krzatali się chwilę przy półprzytomnej i rozkojarzonej kobiecie, po czym znowu poczuła, jak dwoje z nich sadowia się przy niej. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Znowu była między nimi. Znowu do niej lgnęli. Znowu Czuła ręce spragnione rozkoszy jak na poczatku, gdy się do niej dobierali. Znowu goraca, rozpalona i bierna czekała na dzika penetrację samczych kutasów. Poczuła pierwszego, tego z przodu. Wslizgnał swojego penisa do jej mokrej szparki na pół długosci. Dreszcz rozkoszy przebiegł kolejny raz jej ciało. Wtedy drugi, sliski penis wsunał się pomiędzy jej posladki. I dalej, głębiej. Trochę było mu trudno, ale stało się cos niespodziewanego. Trzeci mężczyzna klęczał u jej nóg. Joanna leżała na lewym boku. Podniósł jej prawa nogę do góry. Maksymalnie wysoko, eksponujac szeroko jej krocze, wystawiajac znowu jej delikatne dziurki na pastwę tamtych dwóch. Teraz już bez przeszkód pierwszy wszedł w nia na cała głębokosć, a drugi też, wolniej ale zdecydowanie wslizgnał się w jej odbyt. Znowu zaczęli ja posuwać. Poczuła jak trzeci zarzuca sobie jej uniesiona nogę na ramię. W momencie, jak pierwszy wysunał się z jej muszelko, poczuła dotyk wyprężonego penisa tego trzeciego. - O Boże - pomyslała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
doszli. Prawie jednoczesnie każdy wtłoczył w nia swoja dawkę goracego, lepkiego nasienia. Sperma zaczęła wypływać z jej przepełnionych dziurek, czyniac wszystko dookoła jeszcze bardziej wilgotne i gorace. Jeszcze przez chwilę ja posuwali potęgujac i przedłużajac wspólny orgazm tak długo jak tylko się dało. Dwa wyprężone do granic możliwosci członki penetrowały jej drgajace ciało. Joanna odchodziła od zmysłów. Zamknęła oczy. Poczuła, że leci, spada gdzies w dół, razem z mężczyznami, z którymi jest spleciona. Przywarli do niej jak dwie wielkie, obslizgłe pijawki. Przywarli do jej najintymniejszych, kobiecych miejsc profanujac to, co swięte dla niej, dla jej męża. Niczym barbarzyńcy buszujacy w swiatyni, tak oni brutalnie wdarli się do jej królestwa. I brutalnie ja traktowali. Przy czym niezależna od nie reakcja jej ciała rozpalała ich zmysły. A swiadomosć, że oto kobieta, która jeszcze niedawno była jedna sposród innych niedosięgnionych, a atrakcyjnych współtowarzyszek wycieczki, jest oto bezsilna w ich kleszczach, nieprzyzwoicie wyeksponowana i z dzika żadza przyjmujaca ich penetrację potęgowała jeszcze bardziej ich pożadanie. Pomimo iż mieli już dawno orgazm i już dawno pozbyli się nasienia, ich penisy nadal twarde, nadal potężne, posuwały się w jej naoliwionych dziurkach z duża szybkoscia maksymalnie głęboko penetrujac jej rozpalone ciało. Spazmy kobiety ustały jakis czas temu. Otworzyła oczy, przyszła nieco do siebie tylko po to aby przekonać się, że dzika orgia wcale nie ustała. Nadal jest w ciasnych kleszczach. Nadal ja posuwaja. Nagle swiat znowu jej zawirował. Tym razem jednak rzeczywiscie spadała. Do tej pory tworzyli we trójkę orgiastyczna piramidę, własnie runęła na bok. Teraz leżała na boku w srodku między nimi. Ich kutasy wyslizgnęły się z niej dajac odpoczynek jej zmęczonym organom. Przerwa trwała jednak tylko chwilę. Wstali, krzatali się chwilę przy półprzytomnej i rozkojarzonej kobiecie, po czym znowu poczuła, jak dwoje z nich sadowia się przy niej. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Znowu była między nimi. Znowu do niej lgnęli. Znowu Czuła ręce spragnione rozkoszy jak na poczatku, gdy się do niej dobierali. Znowu goraca, rozpalona i bierna czekała na dzika penetrację samczych kutasów. Poczuła pierwszego, tego z przodu. Wslizgnał swojego penisa do jej mokrej szparki na pół długosci. Dreszcz rozkoszy przebiegł kolejny raz jej ciało. Wtedy drugi, sliski penis wsunał się pomiędzy jej posladki. I dalej, głębiej. Trochę było mu trudno, ale stało się cos niespodziewanego. Trzeci mężczyzna klęczał u jej nóg. Joanna leżała na lewym boku. Podniósł jej prawa nogę do góry. Maksymalnie wysoko, eksponujac szeroko jej krocze, wystawiajac znowu jej delikatne dziurki na pastwę tamtych dwóch. Teraz już bez przeszkód pierwszy wszedł w nia na cała głębokosć, a drugi też, wolniej ale zdecydowanie wslizgnał się w jej odbyt. Znowu zaczęli ja posuwać. Poczuła jak trzeci zarzuca sobie jej uniesiona nogę na ramię. W momencie, jak pierwszy wysunał się z jej muszelko, poczuła dotyk wyprężonego penisa tego trzeciego. - O Boże - pomyslała. Dobierał się do jej cipki. Na równi z pierwszym. Nie wiedziała czy to wytrzyma. Drugi cały czas posuwał jej sliska pupcię, a pierwszy z trzecim równoczesnie napierali na jej mokra muszelkę. Powoli, powolutku. Pierwszy wsunał się, ale zaraz z nim wsuwał się i trzeci. Delikatnie rozciagajac jej gorace fałdy. Wsuwali się teraz razem do jej wnętrza. Uniosła biodra i rozwarła mocniej uda eksponujac bardziej swa kobiecosć i umożliwiajac im głębsza penetrację. To co było wczesniej nazywała w myslach dzika orgia. Ale prawdziwa dzika orgia rozpoczęła się dopiero teraz. Każdy z nich posuwał ja tak energicznie jak tylko mógł. Rżnęli ja nie zważajac na nic. Tylko w jednym celu. Zaspokoić ta dzika rzadzę. Nasycić się jej ciałem. Zbrukać po raz kolejny jej intymne, kobiece miejsca. Każdy z nich był już po pierwszym wytrysku, więc drugi przychodził wolniej. Mieli więcej czasu aby rozkoszować się jej jędrnym ciałem, aby smakować seks z ta cudowna kobieta. Swiadomosć, że znowu ja penetruja była najsilniejszym afrodyzjakiem. Otwarta dla nich maksymalnie, mieli dostęp do każdego centymetra jej cudownego ciała. I korzystali z tego. Ich dłonie piesciły ja wszędzie. Włosy, twarz, szyję, jędrne i podatne na rozkosz piersi z dużymi obwódkami wokół sterczacych w maksymalnym podnieceniu sutków. A także brzuch, biodra, uda. Jak tylko udało im się dosięgnać, dłońmi wspomagali penetrację, pieszczac jej rozpalona łechtaczkę i doprowadzajac ja do jeszcze dzikszej rozkoszy. Na zmianę całowali namiętnie jej rozchylone usta, szyję, ssali jej piersi. Joanna zaczęła ciężko dyszeć. Potem cichutko pojękiwać, głosniej i głosniej, aż cała wioskę przeszył znowu pełen seksu jęk rżniętej w najdzikszej orgii kobiety. Henryk... No cóż... Henryk tylko się przysłuchiwał, gryzac wargi z wsciekłosci. Ich wysiłki wynagrodziła kolejnym spazmatycznym orgazmem. Znowu czuli jej skurcze. Tym razem miała w swojej cipce dwa penisy równoczesnie. W chwilę po tym eksplodowali prawie jednoczesnie, przepełniajac jej rozpalone ciało kolejnymi porcjami spermy, które cienkimi strużkami wyciekły z jej ciała. Jeszcze przez dłuższy czas posuwali ja, penetrujac ja głęboko, jakby starajac się zapamiętać każdy centymetr jej rozkosznego ciała. Z czasem jednak coraz wolniej i słabiej. Potem długo jeszcze leżeli tak razem zwarci, splatani, zespoleni w jednosć, całujac się delikatnie i wymieniajac drobne pieszczoty. Aż w końcu zmęczeni dzikim seksem usnęli. Henrykowi udało się na tyle poluzować rzemienie na nadgarstkach, że mógł zsunać zwiazane dłonie po słupie w dół i usiasć na ziemi. Dzięki temu i on miał możliwosć się zdrzemnać. Nic innego mu nie pozostało. Nad ranem wszystkich zbudziły jakies głosne rozmowy. To tubylcy weszli do szałasu. Zobaczywszy swoich jeńców nagich, w splecionych pozach leżacych razem na jednym posłaniu zaczęli wymieniać między soba z usmiechem głosne uwagi. Robert, Marek i Janusz, a przede wszystkim Joanna zerwali się z posłania zawstydzeni i zaczęli w pospiechu ubierać. Tubylcy zdawali się być zadowoleni z takiego rozwoju sytuacji. Na mężczyzn nie zwracali jednak większej uwagi. Przygladali się raczej Joannie. Patrzyli, jak kobieta z rumieńcem na twarzy, drżacymi rękoma niezdarnie, po częsci z zażenowania, a po częsci z pospiechu zakłada na siebie bieliznę, spodenki i bluzkę. Odczekali jeszcze chwilę, aby założyła buty, po czym ujęli ja za ramiona i wyprowadzili z szałasu. Nie protestowała. Nie chciała za nic w swiecie pozostać tu dłużej z tymi mężczyznami, którym w nocy uległa. Nie miała co prawda innego wyjscia, ale z drugiej strony nie przeżyła dotad takiej rozkoszy. Targały nia sprzeczne uczucia. Nie wiedziała jak spojrzy mężowi w oczy. Musiał słyszeć wszystko, co się tu w nocy działo. Musiał słyszeć, jak ona jęczy z rozkoszy. Poszła szybko w asyscie tubylców tam, gdzie ja prowadzili, w głab wioski, mijajac Henryka z opuszczona głowa. Nie spojrzała w jego stronę. Henryk obserwował ja, oddalajaca się w milczeniu. Nic nie powiedział. Bo i cóż było w takiej chwili do powiedzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
Nie musisz dziekowac :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę, że polonista
będzie zachwycony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gimnazjalistkaaa
Szczerze mówiąc liczyłam, że mi ktoś pomoże :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyqwertywqqq
o kurwa :D szacun :D ps. oczywiscie nie przeczyatalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
Pierwszego dnia wycieczki, jako przewodniczący, miałem już jakieś głupie zadanie. Musiałem pojechać na stację po Roberta, który spóźnił się na autokar i przyjechał pociągiem i doprowadzić go bezpiecznie do ośrodka. Wszystko było by wspaniale, gdyby nie ulewa, która nas spotkała w drodze powrotnej. Gdy szedłem do pokoju wychowawczyni, żeby powiedzieć, że już jesteśmy, aż się ze mnie lało. Nasza wychowawczyni była młodą, dopiero, co po studiach kobietą, posiadaczką pięknej pary nóg i piersi, lubiącą krótkie spódniczki i obcisłe bluzeczki. - O mój Boże, jesteś cały przemoknięty. - Powiedziała, gdy tylko mnie zobaczyła - Martwiłam się czy coś ci się nie stało. Taka ulewa. Zdejmuj natychmiast ubranie, bo się przeziębisz. Nie czekając na moją reakcję zaczęła rozpinać moją koszulę. - Musisz wziąć gorący prysznic. Weź go u mnie, mam własną łazienkę. Nie będziesz biegał po ośrodku cały przemoczony. Wprowadziła mnie do łazienki i zostawiła samego, zamykając drzwi. Szybko zdjąłem całe ubranie i wskoczyłam pod strumień gorącej wody. Gdy ochłonąłem, już na samą myśl, że kąpię się w tym samym miejscu, co ona miałem potężną erekcję. Zacząłem walić sobie konia, wyobrażając sobie przy tym, że robię to razem z nią. Wtedy otworzyły się drzwi i ujrzałem Monikę. Wtedy też przeżyłem orgazm i potężna dawka mojego nasienia wylądowała na otwartych drzwiczkach kabiny. - Przyszłam tylko wziąć twoje ubranie - powiedziała jakby nigdy nic. Zamknęła drzwi a ja myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Szybko się wytarłem i chciałem się ubrać, ale przecież nie miałem, w co. Owinąłem się w pasie ręcznikiem i wszedłem do pokoju. Monika rozwiesiła moje ubrania na krzesłach i siedziała teraz po turecku na łóżku. - Usiądź koło mnie, musimy porozmawiać. Usiadłem naprzeciw niej na łóżku, uważając, aby ręcznik dobrze na mnie leżał ... - Myślę, że dobrze się stało, że ty zostałeś przewodniczącym, wyglądasz na inteligentnego chłopca. - Na razie jestem tylko tymczasowym przewodniczącym. Nie wiedziałem, co powiedzieć. - No, jestem pewna, że klasa wybierze właśnie ciebie. Jesteś popularny, dobrze nawiązujesz kontakty z ludźmi. Ale bycie przewodniczącym to również praca, trudna praca, dlatego musimy współpracować i lepiej się poznać. Dla dobra klasy nie możemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. - Dobrze proszę pani. - Nie tak oficjalnie. Mów mi Monika. - Dobrze Moniko. - Chciałam porozmawiać o tym, co się stało w łazience. - Bardzo panią przepraszam, ale... - Nie masz, za co przepraszać, nie powinieneś wstydzić się swoich naturalnych odruchów. Pamiętaj nie może być między nami żadnych niedomówień. Nasza współpraca musi być całkowita. Powiece, czy ci się podobam? - Tak... - No widzisz. Teraz musimy się bliżej poznać. Mówiąc to zaczęła rozpinać swoją bluzeczkę. Zdjęła ją i moim oczom ukazały się piękne idealnie symetryczne piersi. Nie nosiła stanika. - No, dotknij ich. Nieśmiało podniosłem dłoń i jednym palcem dotknąłem twardej brodawki. Znów miałem erekcję i było to widać. Monika odwinęła ręcznik i mój penis ukazał się w całej okazałości. Już bardziej ośmielony chwyciłem obiema dłońmi piersi i zacząłem je ugniatać i masować. - Teraz je poliż. Zbliżyłem się do niej i mój język zaczął krążyć wokół brodawek. Zacząłem je ssać jak niemowlak i bardzo jej się to spodobało, bo wydała z siebie cichy jęk. Obcałowywałem je całe i lizałem. Przeszyłem na szyję i w końcu na twarz. Zaczęliśmy się całować. Włożyłem jej głęboko język, a ona zaczęła go ssać. Rękami obłędnie błądziłem po jej piersiach i plecach, aż doszedłem do tyłeczka. Włożyłem ręce pod spódniczkę i zobaczyłem, że nie ma majteczek. Zacząłem ugniatać pośladki, a po chwili włożyłem jej palec w rowek i wszedłem w jej tylnią dziurkę. Była tym chyba zdziwiona, ale jak najbardziej pozytywnie. Przestaliśmy się całować i Monika położyła się na plecach. Wziąłem do rąk jej lewą stópkę i zacząłem ją lizać, biorąc po kolei wszystkie jej małe paluszki do buzi. Nie przestając jej całować zacząłem iść w górę aż doszedłem z moim językiem do wewnętrznej części ud i odchyliłem jej mini spódniczkę. Moim oczom w końcu ukazała się jej cipeczka i tylko sam jej widok był by doprowadził mnie do wytrysku. Patrzyłem jak oniemiały a ona tylko się uśmiechnęła. Uniosła się do góry i pchnęła mnie do tyłu. Jej gorące ręce spoczęły na moim członku. Ściągnęła napletek i na samej główce złożyła pocałunek. Przez chwilę lizała go tylko aż w końcu włożyła go całego do ust. Myślałem, że odlecę. Jej język cały czas pracował a ręce bawiły się moimi kuleczkami. Powoli dochodziłem i chciałem ją ostrzec, że zaraz wytrysnę, ale ona tylko przyspieszyła ruchy głowę. Po chwili przeżyłem najpotężniejszy orgazm w moim życiu. Monika połknęła wszystko, co jej dałem, a to, co wypłynęło jej z ust rozsmarowała na piersiach i podbrzuszu. Monika, bez słowa odwróciła się i wypięła w moim kierunku swój tyłeczek. Wiedziałem, co mam zrobić. Zacząłem całować i lizać jej pośladki, aż dotarłem językiem do rowka. Bez zastanowienia wsunąłem go do środka, co sprawiło jej niemałą rozkosz. Po języku przyszedł czas na jeden a potem drugi palec i tak posuwałem jej pupcię. Monika schyliła się wtedy pod łóżko i wyjęła stamtąd elektryczny wibrator i wręczyła mi go do ręki. Włączyłem go i włożyłem jej do tyłeczka. Ale sam byłem już gotowy do dalszej zabawy i odwróciłem ją z powrotem na plecy. Natychmiast wylądowałem z językiem w jej mokrej norce, spijając, chyba najwspanialszy nektar świata. Ale dosyć gier wstępnych, jak niczego innego pragnąłem poczuć jej wnętrze. Położyłem się na niej i nasze języki znów się spotkały. Wszedłem w nią szybko, ale delikatnie. Cóż za wspaniałe uczucie, być we wnętrzu kobiety. Moje ruchy z każdą sekundą stawały się szybsze, a jej dłonie tymczasem wylądowały na moim tyłku. Jeden jej palec zagłębił się między moje pośladki i wszedł do środka. Jeszcze kilka ruchów i znów byłem u szczytu. W tym samym momencie szczytowała również Monika. Wydała z siebie hamowany i pojedynczy krzyk. Czułem skurcze jej cipeczki. Ale ona nie chciała mi dać jeszcze spokoju. Wyszedłem z niej a ona zaczęła lizać mojego fiuta Wyjęła ze swojego tyłeczka wibrator i... Wsadziła mi go do tyłka, posuwając mnie nim. W ogóle się nie hamowała robiąc to coraz szybciej i szybciej, robiąc sobie jednocześnie palcówkę. Nie minęło nawet pięć minut i znów szczytowała, nie powstrzymując przy tym nawet krzyków. Mój penis już stał na baczność i zaczęła mi dziko walić konia, liżąc przy tym moje podbrzusze. Potem odwróciła mnie i zaczęła wylizywać tyłem, zagłębiając się do wnętrza. Waliła mi konia teraz oboma rękami i długo nie wytrzymałem. Szczytowałem trzeci raz, a Monika zlizywała mój nektar z pościeli i mojego penisa. Leżeliśmy na łóżku wyczerpani, oddychając ciężko, wtuleni w swoje ciała. - Już 18, musimy się ubrać, bo zaraz mamy kolację. Ale wpadnij do mnie jutro, mam do ciebie małą sprawę. ? Powiedziała a ja tylko się uśmiechnąłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Santiaga de la ferta
To powinno byc lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×