Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

irenka081

Dlaczego młode małżeństwa tak sie izolują?

Polecane posty

Hej! Jesteśmy małżeństwem od 2 lat i mimo że mamy sporo znajomych par, to jakoś każda para się izoluje...3 lata temu zrobiłam u siebie taką sporą imprezę urodzinową żeby nie wiem jakoś może dać do zrozumienia znajomym że można ;), myślałam że może po tym zaczną się imprezy u kolejnych par...ale nie, było minęło...Nie chodzi mi o jakieś nie wiadomo jakie imprezy, ale żeby czasem posiedzieć, porozmawiać u kogoś...bo już powoli wyrastam z latania tylko po pubach i kawiarniach, zresztą jak się prosi kogoś do domu, to się więzi zacieśniają... Co o tym myślicie, mam rację, czy wymyślam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w jakim przedziale cenowym
- może nie stac ich na takie zapraszanie - nie maja ochoty - tak sa dobrani,że np. jedna połówka nie lubi nasiadówek - jedna z połówek nie lubi którychś znajomych i się męczy - chcą spędzać czas tylko ze sobą - chcą wydawać kase tylko na swoje zachcianki, a nie na gości... - nie maja warunków - uważają, że sa już za starzy na takie spotkania itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość probóweczka
Jestem taką własnie młoda żoną i strasznie nie lubię takich imprez "dla par". Wolalabym, zeby było mieszane towarzystwo - jak ktos jest w parze, to w parze, ale tez single, pary gejowskie, single geje i lesbijki, po prostu róznorodność. imprezy dla par to dla mnie zbyt zamknięte i jednorodne towarzystwo, nudzi mnie takie coś. Zdecydowanie wolę właśnie wyjsć do knajpy, jest jakieś większy luz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irenka, masz na 100% rację. Ludzie kilka lat po studiach zupełnie kapcenieją. Jakoś trdno ich namówić na cokolwiek, czy to na wyjscie, czy to na wyjazd czy na zapisanie się na jakieś fajne zajęcia. Sami z narzeczonym przezywamy tę bolączkę, bo sami jesteśmy dość aktywnymi osobami i mamy dużo różnych pomysłów na spędzenie czasu, tylko niestety kompaniji brakuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi mi głównie o jakieś spotkania powiedzmy 3 pary, nie chodzi o jakieś wyżerki i chlanie...Mam dwie dobre koleżanki ze studiów, mają mężów, no i cała szóstka się lubi, widzę to, da się wyczuć..mają swoje mieszkania, brak dzieci jak na razie...kasa też jakaś jest, podobny poziom życia, więc nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
probóweczka---> Ja też tak lubię, ostatnio był kolega mojego męża samotny u nas i było bardzo fajnie, ja mam kontakt z kolegami, koleżankami, ale właśnie brakuje mi znajomych par, bo i do takich czasem by się poszło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rilla no właśnie...nie rozumiem, ok jeśli ktoś mnie nie lubi, czy po prostu inaczej myśli, to nie pcham się na siłę żeby się często spotykać, ale mamy fajne pary znajomych, ale jakoś oni nigdy nic nie zaproponują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za starzy żeby się spotkać? Haha, coś takiego jest w polskiej mentalności, że szybko robimy sie mega powazni i za starzy. Mieszkałam troche w innym kraju i było to zupełnie na porządkudziennym, że ludzie sie odwiedzają, wychodzą gdzieś razem, nawet gdy pojawią się już dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ochoty nie mają
po prostu, to że Wy ją macie nie znaczy,że maja ją inni. Smieszy mnie takie podejście "...Mam dwie dobre koleżanki ze studiów, mają mężów, no i cała szóstka się lubi, widzę to, da się wyczuć..mają swoje mieszkania, brak dzieci jak na razie...kasa też jakaś jest, podobny poziom życia, więc nie rozumiem... " nie siedzisz znajomym w portfelu ani w głowie to skąd niby wiesz, czy stac ich, czy chęc mają, cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak moi rodzicie, mieli wiele takich znajomych par, robili huczne imprezy, chodzili na imprezy do znajomych, a byli już po 40, bo ja jestem najmłodszym i dość późnym dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powtarzam nie chodzi mi o jakieś niewiadomo co żeby robili wypaśne imprezy w domu, czy żebyśmy jeździli razem 3 razy w roku na Karaiby...chodzi o zwykłe spotkanie na kawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może niektórzy nie czują takiej potrzeby, to też zależy od charakteru...ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić, ze w wieku 30 lat już tylko w weekendy tv, bo jestem za stara na wyjścia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
irenka081....widać ludzie teraz są inni ja jestem dojrzałą już kobietą mam dzieci odchowane i powiem Ci że u nas właśnie najfajniejsze imprezy i spotkania towarzyskie były jak byliśmy młodym małżeństwem mieliśmy masę znajomych praktycznie większość była w identycznej sytuacji jak my czyli małe dzieci i parę lat po ślubie ale jakoś wszyscy znajdowaliśmy czas na spotkania a jak już przyszło lato to co sobota była gdzieś imprezka czy grill ....nasze dzieci się zaprzyjaźniły i do dziś mówią ciocia wuja na znajomych ...nie było jakoś problemu ze znalezieniem opieki jak wybieraliśmy się całą paczką na całonocną zabawę ....robiliśmy sobie niespodzianki urodzinowe typu że cała ekipa gdzieś tam czekała a solenizant został przywieziony na miejsce i wzięty z zaskoczenia...wspólne wyjazdy na wakcje ....ech to były fajne czasy teraz mimo że nie jesteśmy jeszcze tacy staży ciężko ...ludziom się już nie chce nie ma czasu a wbrew pozorom nie mamy już tyle obowiązków jak kiedyś no ale to jestem w stanie zrozumieć że ktoś woli kocyk i tapczanik jak balety bo w sumie się już wybawiliśmy ....ale masz rację nie rozumiem młodych ludzi bo kiedy chcą się bawić jak nie teraz ?....a może nie mają takiej potrzeby żeby spotykać się z innymi ludźmi bawić bo przecież nie potrzeba tutaj kasy a chęci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość probóweczka
Ja ci powiem jak jest u nas. Mój maż lubi takie nasiadowki typu - ciasto i kawa u znajomych, jeszcze najlepiej dzieciatych. Dla mnie to są nudy na pudy, czuje sie jak u cioci na imieninach, dlatego tych "imprez" unikam. Ja za to lubię sie powłóczyć, potańczyć, posiedziec w knajpie, pospiewać karaoke, posiedziec gdzies nad rzeką, jak za studenckich czasów. Trudno znalexć imprezę, która nas obydwoje zadowoli :P Z takich imprez to jedynie jakies większe urodziny, gdzie solenizant zaprasza różnych znajomych - i są tam i pary, i solisci, i jakieś małe kliki, i samotne elektrony, jest troche alkoholu, a nie "kawa i ciasto", jest muzyczka, mozna potańczyć itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polecam sie zapisać na coś ciekawego razem, gdzie mozna poznać aktywnych ludzi i nawiązać nowe znajomości. Bo chyba ciężko na siłę uszczęsliwiać ludzi, którzy wolą TV.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pani wodnik---> Właśnie chodzi mi o chęci przede wszystkim! Bo jak ja coś zorganizuje, to chętnie się spotykają, więc nie to, że może Nas nie lubią, ale nie mają odwagi powiedzieć nam tego w oczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
probóweczka---> Ja właśnie preferuje i taki studencki styl i nasiadówki, trochę tego, trochę tego ;), trochę mnie zaczynają męczyć już takie tylko spotkanka mini w kawiarni, gdzie cięzko jest normalnie rozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość probóweczka
No to nie wiem, moze w takim razie twoi znajomi skapcanieli. Mam taka koleżankę, która jakos w połowie studiów zaczęła na łeb na szyje szukac meża. Było parę prob i zawsze wielki dramat przy zerwaniu, bo ona juz liczyla, że w końcu znalazla - no ale na koniec faktycznie znalazła, przepisowo zaraz po studiach był ślub, półtora roku później dziecko. Ile razy sie do niej dzwoni - i nie tylko że ja, bo tak by można powiedzieć, ze mnie np. zwyczajnie nie lubi, ale kto by nie dzwonił - a nie, bo brat z żoną rpzyjechał, a bo będzie wesele w rodzinie, a bo t, a bo śmo. I tylko na naszej klasie zdjęcia za zdjeciem - dzieci. Albo sielanka małżeńska. Nic z nią samą. Ot spodobało jej się życie w swoim - przepraszam- kurwidołku i tam siedzi jak kwoka na jajkach. Ale jak jej to daje szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rilla---> Z tym zapisaniem się, to w tygodniu na coś będzie ciężko, bo mąż długo pracuje...My potrafimy że tak powiem sami się sobą zająć, chodzimy często do teatru, ja uwielbiam, a męża tym zaraziłam, ambitne kino, czasem jakieś muzea i wystawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
probóweczka---> No tacy ludzie też są, jak Twoja koleżanka, ok niech sobie siedzą...Tylko jak widzę, że ktoś ma ochotę co zaproponować, ale nie wiem dlaczego tego nie robi, to nie rozumiem...Po prostu chcielibyśmy się skumplować, tak żeby można było wyskoczyć na weekend, wyjść gdzieś, posiedzieć w domu...żeby czasem zadzwoniła znajoma, czy znajomy i powiedział, to co jedziemy za tydzień na mazury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość probóweczka
Ale są tez ludzie, którzy nie lubia sie za bardzo spoufalać. My mamy róznych znajomych, dwie takie pary juz mialy pomysł na wspólne wakacje i ja mowie stanowczo NIE. Bo wiem, że bylabym wrsód nich pod presją, są tam takie osoby, które by probowaly przeforsowac swoje pomysly. A ja na przykład mam swoje dni, ze nie mam ochoty na towarzystwo i nie chcę, zeby mnie namawiac a to na grilla, a to na wyjscie tu, jak ja wolę tam, i wolę sama, a to jeszcze co innego. Jak nie zapraszają, to znaczy, że albo nie moga, albo nie chcą. Możesz ty zapraszac dalej, jeśli ci nie przeszkadza, że ciagle TY organizujesz, mozesz organizować imprezę składkową, gdzie każdy gosć ma przyniesć jakieś zarcie. A możesz tz poszukac innego towarzystwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z wyjazdami na wakacje, to odrębny temat i ja też nie preferują wyjazdu ze znajomymi, bo też pod względem jestem specyficzna...Ty, bardziej, że aktualnie nie widzę żadnej pary do takiego wyjazdu...W sumie to tylko 2 razy byliśmy na takim wypadzie 3, 4 dniowym z bratem strasznym mojego męża i jego żoną...ale to nie były wakacje, bo jakoś na cały tydzień, czy 2 to bym chyba nie chciała...wolimy jeździć sami na wakacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci, że ja też nie lubię się aż tak ze sobą spoufalać, dlatego nawet gdyby to było możliwe, to jakiś posiadówek co tydzień bym nie chciała...Ale tak raz w miesiącu czemu nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam też o jakiś znajomych męża, nawet coś się zapowiadało, ale oczywiście suma summarum okazało się, że nie...A co do imprez składkowych, to ja jak proszę do siebie, to jakoś głupio mi mówić, że przynieś to i to...no chyba żebym większego sylwestra robiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A prosząc tylko do sobie głupio się czuję, bo trochę mam wrażenie, że nas wykorzystują, chyba żeby to było na takiej zasadzie, ze sami zaproponują, że będą przynosić np. alkohol i jedzenie, a my będziemy zapewniać lokal ;), tak to co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i wydaje mi się, że część nie chce się spoufalać, bo obawia się o swoje drugie połówki :D, że kolega, czy koleżanka się za bardzo zainteresuje żoną, mężem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My z Mezem nie chodziy nigdzie bo po prostu tego NIE LUBIMY i wolimy sobie posoedziec w domku we wlasnym towarzystwie. Ja cos ugotuje dobrego , potem jemy rozmawiamy , potem ogladniemy jaks film , lub z synem Maz sie pobawi a ja mam wtedy wolne. Lubimy wlasne towarzystwo i nikt inny nie jest nam do szczescia porzebny. Ale to moze dlatego ze jestesmy dopeiro 2 lata po slubie ja mam 28lat maz 32.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda---> No różnie ludzie mają, ale jak widzę, że ktoś by z chęcią gdzieś wyszedł, a sam nic nie zaproponuje, to nie wiem, co mam o tym myśleć...Uważam że takie zamykanie się w 4 ścianach nie działa dobrze na człowieka, choć tez unikam jakiś przypadkowych znajomości żeby tak od razu sie z ludźmi spoufalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i postępująca indywidualizacja życia też ma wpływ...ludzie teraz wszystko przeliczają (nie chodzi mi o tych, co ledwo wiążą koniec z końcem) i po prostu często się im "nie opłaca" prosić do siebie skoro za tę kasę mogą sobie coś kupić, tak jak ludzie się dziwili że zrobiłam sporą imprezę urodzinową, oczywiście w domyślę, że tyle kasy poszło, ta jasne...po pierwsze nie przeliczam wszystkiego na kasę, po drugie potrafię kontrolować swoje egoistyczne zapędy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×