Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ding dong

MOJA TOKSYCZNA MATKA/TEŚCIOWA

Polecane posty

Gość ding dong

Moja mama wiedząc że mnie nie ma w domu(półdniowa delegacja), zrobiła niespodziankę, przyjechała i odwiedziła kupione pół roku temu mieszkanie moje i mojej żony. W domu byli: moja żona oraz teściowie- przyjechali pomóc, głównie teściu, sprawy zaawansowanej budowlanki ponad moje umiejętności. Teściowie(żona też) są ludzmi bardzo spokojnymi, uśmiechniętymi i dobrymi. Są bardzo tacy..do człowieka i zawsze chętni do pomocy, nigdy się nie narzucają-kurde sa extra:) Moja mama ma b b ciężki charakter, taka toksyczna jest. Wpadła i doprowadziła teściową do płaczu, teścia do bladości z nerwów, żonę wkurzyła. Zaczęła gadać głupoty, narzekać, krytykować prace teścia, w ogóle wszędzie rady, jaką trasą mają jechać samochodem(nie jezdzi) pani wszystkowiedząca. Znam ją. Ona radzi? totalnie krytykując i nie zważając na uczucia innych. Żona próbowała ją przywołać do porządku, uspokoić-nawet chyba nie zauważyła. A potem poszła. Jestem zawsze za żoną, od LAT staram się „naprostować mamę która żyje samotnie(ojciec uciekł) i gdy ja , żona , teściowie zawsze z otwartymi rękoma do niej-ona wszystko niszczy nie myśląc chyba o tym że zostanie całkiem sama bo uderzając w żonę-rani mnie a tego nie zniosę. Jestem normalnym synem, nie ulegam jej(ona wszystko wie lepiej, drze się, obraża ludzi, musi być jak ona chce) ale tez nie zostawiam jej samej. Dzwonie prawie codziennie, staram się uczestniczyć w jej zyciu. Rozmowy, dyskusje, prosby, grozby- TO NIE DA NIC. Ale może ktoś ma pomysł ja do niej dotrzeć. Zaznaczam że to tym osoby wpadającej w amok, zaslepionej, z klapkami na oczach i chyba jej empatia stoi na niskim poziomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, jak pomoc bo ja mam dokladnie taki sam problem ze swoja tesciowa. tez jest sama bo jej maz zmarl alata temu. nawet moj maz mowi, ze woli moich rodzicow bo oni sa zupelnie inni. tylko, ze czesto jej broni i nie zwraca uwagi, na to, co ona robi bo mowi, ze ona juz taka jest i sie nei zmieni, a mi sie wydaje, ze przez to bardziej sie utwierdza w swoim zachowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mialam ten sam problem z matka
Zniszczyla swoje malzenstwo, probowala tez zniszczyc moje. Kilka lat temu zmarla, a ja do dzis czuje sie wewnetrznie zraniona. Moim zdaniem jedyne, co mozesz zrobic, to ograniczyc wasze wzajemne kontakty i nie spowiadac sie jej ze swoich posuniec (np. informowac o wyjezdzie w delegacje). Badz uprzejmy, pomocny, ale chlodny. Kiedy krzyczy, staraj sie wyobrazic sobie, ze oddziela was gruba szyba i ze jej slowa odbijaja sie od tej szyby. To trudne, ale przynosi pewna ulge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mialam ten sam problem z matka
U mnie tez troche podzialal fakt, ze przestalam dzwonic, wychodzic z inicjatywa kontaktu. Na poczatku reakcja byly histeryczne telefony, naloty na moje mieszkanie - udawalam, ze nie ma mnie w domu, nie podnosilam sluchawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ding dong
ja zawsze staram się byc chłodny, pomocny, spokojny- mam wrażenie że ona nie potrafi zyć bez negatywnych emocji, musi byc chaos. jest mi b przykro i smutno że nie mozemy stworzyć normalnej rodziny o której zawsze marzyłem. wspólne świeta, sporo osób itd. a teraz bedzie robiła z siebie ofiare a potem narzekała że jej nie kocham (szantaż emocjonalny_ uitd. tylko na nie widzi że od LAT takie sztuczki na mnie nie działają, znam je na wylot i wyczuwam zza rogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ding dong
tak, ogranicznei kontaktów...w sumie mieszkamy od siebie ze 100 km więc widzimy się dość rzadko (raz na 1-2 miesiące ale ostatnio jakoś częściej było) mieszkam nie w domu rodzinnym od 10 lat więc to nie tak że niedawno wyjechałem i tęskni czy coś:) rozmawiając z nia przez tel. słysze jak jad kapie, jak obraża ludzi których nawet nie zna za bardzo (zapraszali ją do siebie kilka razy itd.) ja juz nawet nie komentuje, odkładam słuchawke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mialam ten sam problem z matka
Ale po co codziennie dzwonisz? To mama popsula wasze stosunki, wiec niech ona wychodzi z inicjatywa, stara sie, naprawia. Nie zechce? Trudno. Jest dorosla, ma do tego prawo. Marzenia o rodzinnych swietach radze porzucic, ten typ sie niestety nie zmieni. Im bardziej bedziesz sie starac, tym bardziej bedziesz obrywal, bo na twoje serce na dloni ona odpowie atakami, obrazaniem, w najlepszym razie ironia. Warto byloby porozmawiac z psychologiem, mnie to bardzo pomoglo. Przede wszystkim powinienes przyjac taka postawe, ze nic nie jestes mamie winien. Ona cie utrzymywala, wychowywala, ale to nie znaczy, ze moze teraz przekraczac wszelkie granice przyzwoitosci, a ty bedziesz to znosil z pokora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki się fajny mąż
udał Twojej żonie autorze :) Dobrze, że widzisz niewłaściwe zachowanie matki. Ale z drugiej strony wiem jak ciężko Ci jest w końcu to matka Mój mąż jest w takiej sytuacji, tylko że on dopiero przeciera oczy. Jego matka nie jest agresywna, ale obgaduje do niego jego rodzeństwo, ojca (pewnie do tamtych obgaduje męża), non stop narzeka, wzbudza w nim poczucie winy, cały czas mówi, że jest biedna, nieszczęśliwa, brakuje jej pieniędzy (mąż pożycza, ona nie oddaje - a pracuje i ma całkiem dobrą pensję i utrzymują się w 2 z teściem z 2 pensji całkiem dobrych). Widzę, jak ona przybija męża, przelewa na niego swoje sprawy osobiste, kłopoty, wysysa z niego radość, Był czas, że on miał wyrzuty sumienia, że sie bawi, jak matka smutna Zaczął widzieć jej toksyczność, powoli z tego wychodzi Ale widze, ze jest mu ciężko Daję mu wsparcie, ale coraz ciężej, bo teściowa jest dla mnie nie do zniesienia Dlatego kontakty ograniczyłam do minimum - widzę ją raz na kilka miesięcy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze jest nas wiecej
Tak jak pisze mialam ten sam problem, ja mam od zawsze ten sam problem i potwierdze, ze nic sie juz nie zmieni. Czekalam dekadami, az mina kolejne trudne okresy w jej zyciu. Doszla do zaawansowanego wieku i nic sie nie polepszylo. Awantury, podzeganie do konfliktu, krytyka i sianie niepokoju to jej sposob bycia. Proby uglaskania ja uwaga i troska tez nic nie daja, bo tylko ja to drazni. Ze smutkiem doradzam ogranczenie kontaktow. Ciekawe czym to tlumaczy psycholog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość punia2009
A ja z częstotliwością przynajmniej raz na pół roku jestem atakowana przez moją matkę. Niby z błahego powodu zaczyna sie rozmowa, a przy okazji dowiaduję sie że jestem zła i wszystko robie nie tak jak trzeba. Za pierwszym razem czułam się jakby kubeł zimnej wody wylał mi sie na głowę. Kto jak kto, ale moja mama zawsze wydawało mi sie ze mnie rozumie. Jestem osobą, która całkowicie poświęciła się rodzinie, domowi, małżeństwu, dziecku. Zrezygnowałam z własnych zainteresowań, "czasu dla siebie " nie mam", własnych przyjemności nie mam, chyba że od czasu do czasu kupię sobie jakiś ciuch. A i tak jestem krytykowana, że jeszcze więcej czasu mam poświęcić domowi, że moje dziecko jest niedobre i nieposłuszne bo to moja wina, że wpadnę w zakupoholizm jak sobie coś jeszcze kupię, że jestem za chuda, po 35-roku zycia powinnam wyglądać jak starsza pani, że mam nie narzekać ze jestem zmęczona bo nie tylko ja pracuję. Z czegokolwiek zwierzę się mojej mamie, to po krótkim czasie jest to przeinaczone i odwraca się to przeciwko mnie. Nie mogę uwierzyć, że tak można sie zawieść na własnej mamie. Ona przez ostatnie lata ciągle jest ze mnie niezadowolona.Dodam tylko, ze mój mąż ogólnie to dobry człowiek, dba żeby niczego nam nie zabrakło, ale nie mam wsparcia w jego osobie, takiego psychicznego. Więc szukam tego wsparcia i akceptacji najbliżej jak moge, u mamy..i coraz częściej rozczarowuję się. Myslę o ograniczeniu kontaktów, telefonów do niej, spowiadania się z życia ze szczegółami. Może wtedy nasze relacje bedą zdrowsze i nie będzie mi "doradzać" bo tak to nazywa. Tylko wtedy bedę samotna jak palec, bo z 10-letnim synem na pewne tematy nie mogę rozmawiać. Dajcie jakąś radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×