Co najczesciej lubia mowic wasi nauczyciele? Maja jakies swoje powiedzonka?

Moja babka od fizyki caly czas mowi "podjedź no do tablicy" :D

a moja od fizyki zwykla mawiac - prosze jako wstep do kazdej wypowiedzi: prosze usiadzcie, prosze strona 58 cw. 2 prosze jakubczyk do tabluicy prosze rozwayz to zadanie prosze do odpowiedzi prosze kaczmarek, prosze......:):)

ooo u mnie to jest tego duzo. ;)

Miałam w klasie dwóch chłopaków, którzy siedzieli razem, jeden nazywał się Brzozowski drugi Topolski i babka z historii pytając ich o coś zawsze mówiła: "no co tam w lesie szumi..???" ;)

plus minus nie da się tego przeskoczyć... zawsze to powtarzała taka od chemii chociaż to zupełnie bez sensu

najlepsze teksty miała moja nauczycielka rosyjskiego w szkole średniej, kiedyś je nawet spisywaliśmy do zeszytu, który gdzieś się niestety zapodział. -stragan z pietruszką sobie założył i za rok chce willę budować -jak nikt wam lekcji nie odwoła to sobie sami odwołacie -twoja książka leżała przez weekend nietknięta jak ten zmarły na cmentarzu -ty już lepiej milcz bo mnie czarna rozpacz ogarnia jak dukasz te literki ale żeby to było śmieszne, to trzeba było być w klasie na jej lekcjach :D facet od niemieckiego "wer ist menie Tasche" co lekcja, a ta jego torba leżała zawsze na wprost niego :P z kolei na studiach mieliśmy takiego wykładowcę, ogólnie bardzo mądry facet, ale buc straszny przy okazji, on często mówił jak się ktoś spóźnił na zajęcia "a ty skąd, od Giertycha czy z parady równości?"

rdg dobre :D

Gdyby przesiadywał tu jakiś mój uczeń, zapewne zadedykowałby mi "Quiet please!". ;) Moja historyca z LO używała słow "tak" jako wstępu do wszystkiego, rozwinięcia czegokolwiek, puentę czy też przerywnik. Do dziś pamiętam, jak liczyliśmy w skupieniu każde jej "tak" i na przerwie porównywaliśmy wyniki ;)

ja juz czasy szkolne mam dawno za sobą :P

nasza babcia chemia zawsze jak ktoś podchodził do tablicy i miał coś pisać i pisał to choćby 20 cm od brzegu to ta mówiła że pisanie od środka tablicy to pierwsza oznaka debilizmu. A historyk z liceum gdy wywoływał do odpowiedzi i ktoś od razu mówił że nie umie to ten wpisując do dziennika nd mówił sobie niedoszła bądź niedoszedł.

hahha smieszne te wasze historyjki:)) ja jeszcze pamietam jak nasz profesorek (od gramatyki opisowej -studiowalam anglistyke) opowiadal ze bedac na studiach nigdy nie chcial wychodzic z kolegami bo wiecznie siedzial z nosem w slowniku ang-pol pol-ang. i jego koledzy raz przyszli do niego i mowia : no chodz -nie -no dlaczego nie? - bo w angielskim zawsze jest jakies gowno do grzebania w.:):):)

kto ostatni siada ten pierwszy odpowiada :)

uwielbiam takie tematy o belfrach :)

"spokojnie jak na wojnie"

Moja pytała - co się czaisz jak czajnik?

- Zimno mi panie profesorze. - To się przytul do kaloryfera on Cię zaspokoi.

moja babka od matematyki: "laska do tablicy"