Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wszystkotonieja

no i zostawilam go:(.....

Polecane posty

Gość wszystkotonieja

Więc tak, dluzej nie moglam tego wszystkiego ciagnac. Bylismy razem ponad pół roku. Zaczelismy planowc slub i wesele, zareczyny...Lecz zaczelam sadzic i myslec ostatnio ze go nie kocham. Byl to moj pierwszy facet z ktorym bylo mi tak naprawdę dobrze, z ktorym tak dlugo wytrzymalam, a mialam wielu chlopakow, choc tak naprawde zawsze lepiej mi bylo byc samej...Ja tego slubu nie chcialam, o on o tym wiedzial, raczej wspomnialam ze moze za pare lat, ale po przemysleniach zgodzilam sie ze niech bedzie za rok skoro mnie tak kocha. Ale teraz gdy wszystko juz mielismy zaczynac zlatwiac i wogóle, zacelo mnie to przerazac. Mam 24 lata, ale b.mlodziutko wygladam, on jest dwa lata starszy. Przerazaja mnie koszty, zwlaszcza ze moi rodzice sa biedni, wiec jesli nawet koszty podzielimy na polowe, wszystko placic bede musiala sama.Nie mam az tylu pieniedzy i chociaz zarabiam ponad dwa razy wiecej niz moj facet, boje sie ze az tyle nie odloze. On sie niczym nie przejmuje, wszystko mowi ze jakos będzie''.MArtwie sie tez wspolnym zyciem, on mieszka z rodzicami, ja wynajmuje kawalerke, wszysko musze sama oplacic, czynsz, oplaty, nawet jedzenie kupuje sama. On ciagle nie ma kasy, bo tak malo zarabia.Ja nie lubie prosic, wiec wole sama wszystko kupic niz prosic o to jego.Nie lece na kasę, nie zarzucilam mu nigdy ze tak malo zarabia, ale przeciez to facet powinien byc glową rodziny czyz nie??? Niechce go utrzymywac przez cale zycie. A do tego chce koniecznie kupic dosc drogie auto, wiec gdy wezmie kredyt na 5 lat, zostanie mu z wyplaty 1tys złotych. A gdzie kasa na paliwo, telefon, jedzenie, papierosy. Przeciez to wiadomo ze juz nic nie zostanie. Za mieszkanie i jedzenie jasne ze bede musiec placic ja.Juz łatwiej bedzie mi chyba bez niego.No ale z 2giej strony, tak mi smutno....Było mi z nim dobrze i mam takie piekne wspomnienia.Sni mi sie po nocach, tak jakbym sie ciagle o niego martwila i caly czas o nim myslę.Wszyscy mi mowia ze dobrze zrobilam,ze go zostawialam, bo gdybym go kochala powinnam byc szczesliwa i kasa by wtedy nie miala zadnego znaczenia.A ja nie jestem szczesliwa. Więc go nie kocham? Moze nie potrafie wiec nikogo kochac? Dodam ze jestem DDA, mialam ciezkie dziecinstwo i zycie, malo komu ufam.Ale o tym nie chce pisac... zycie mnie poprostu nauczylo by liczyc tylko na siebie, myslec racjonalnie i najlepiej nic nigdy nie czuc No ale mam straszne wyrzuty sumienia, czy dobrze zrobilam, tak go nagle zostawiajac...Czy mam do niego wracac?Wiem ze cierpi i teskni, dzwoni, i ciagle przeprasza choc nie wiem za co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz w prawdziwym zwiazku nie mysli sie o tym ze O matko ile ja musze wydac na niego kasy skoro On niema.....nieobchodzilo by mnie to czy z moich szlo by na zycie czy z jego.....bo w zyciu jest roznie raz praca jest a raz nie ma....Jak Ty bys stracila prace to co myslisz ze On by powiedzial Ci ze o matko wiesz lepiej sie rozstanmy bo bede musial z mojej malej wyplaty Ciebie utrzymywac.....poprostu go nie kochasz i tyle....a chlopak zawsze moze trafic lepsza prace i jego sytuacja sie poprawi,mysle ze glupio to On tylko postepuje z braniem auta drogiego na kredyt skoro ma mała pensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raplh romance
i bardzo dobrze ze go zostawilas- jak na poczatku brak milosci prawdziwej - to wg mnie pozniej moze byc tylko gorzej- nie warto byc z kims z przyzwyczajenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkotonieja
no wlasnie moze to wszystko jest przez to że go nie kocham. Ale on mnie nadal kocha i zle mi z tym ze tak przeze mnie cierpi. Ale moze ja nie potrafie kochac? co to jest ta milosc prawdziwa, nigdzie nie moge tego znalezc, nie ma we mnie uczuc, wszystko jest dla mnie takie obojetne, martwie sie tylko o niego, zeby nie cierpial i mnie zrozumial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ehhhh....
Nie mnie oceniać, czy dobrze zrobiłaś zostawiając go, bo ani go dobrze nie poznałaś Ty sama, ani ja go nie znam. Mogę jedynie ocenić sytuację, jaką opisałaś. A ta jak dla mnie nie wygląda zbyt różowo. 1) muszę Cię rozczarować - półroczny związek nie jest długim związkiem. Szczególnie, jeśli nie mieszkacie razem i nie macie możliwości poznania się 'od kuchni'. Przecież w ciągu pół roku jeszcze nie zdążyła wygasnąć pierwsza fizyczna fascynacja i nie miałaś okazji spojrzeć na partnera obiektywnie. Więc co tak Wam się spieszy z tym ślubem?? Zacznijcie planować ślub, jak przynajmniej rok pomieszkacie ze sobą, albo - będziecie w związku przez co najmniej 1 - 1,5 (w obecnej postaci). Nie dziwię się więc, że miałaś wątpliwości. Decyzję o ślubie podejmuje się dopiero wtedy, kiedy czujesz się w pełni na niego gotowa. 2) z tego co piszesz, jeśli facet mieszka z rodzicami, planuje sobie kupić dość drogi samochód, a do tego zarabia mniej od Ciebie, to ... sorry, ale nie świadczy to o jego oszczędności i odpowiedzialności. I może to on liczy na Twój lepszy dochód, żeby sobie spełnić swoje zachcianki? Gość mówi o slubie, a chyba kompletnie nie wie jak wygląda życie, gdzie samemu trzeba wszystko opłacić i sie utrzymać (nie licząc na rodziców - a jeśli liczy na rodziców, to albo maminsynek, albo takie duże dziecko, któremu wszystko trzeba będzie zapewnić) 3) koszta ślubu.. wszystko zależy od tego jaką masz wizję ślubu. Nie musisz mieć przecież sukni za kilka tysięcy, nie musisz robić hucznego wesela na zasadzie 'zastaw się, a pokaż się', nie musisz mieć ślubu kościelnego, nie musisz jechać do ślubu nie wiadomo jaką bryką i w ogóle niewiele musisz w związku ze ślubem. Jeśli Cię nie stać na ślub, to go nie robisz. I tyle. Mam koleżankę, która zdecydowała się na slub bardzo prosty, dla najbliższej rodziny. W dodatku w okresie świąt. Wynajęła restaurację, tort zrobiła sama z pomocą ciotek pociotek, muzyka też była z komputera, suknię używaną kupiła za grosze, buty kupiła z deichmana, czy jakoś tak, potrawy przygotowali sami w domu i osób było z 20-25? W sumie najbliższa rodzina. Nie wiem ile wydała dokładnie, ale myślę, że największym kosztem była suknia, wynajem sali i garnitur dla młodego, plus 'datek' dla księdza. Bo do ślubu jechali swoim samochodem, a zdjęcia robiła im rodzina. Myślę, że w 6 tyś się zamknęli. To stosunkowo nieduży koszt, w porównaniu z kilkudziesięcioma tyś. jakie średnio wydaje się na ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkotonieja
do ehhh- dziękuję bardzo za Twoją odpowiedź. Też tak mówilam i myslalam ze polroczny zwiazek to za krotko by podejmowac decyzje o slubie ale on to wszystko tłumaczy tylko jednym-'' i co z tego, jesli ja wiem ze cię kocham???'''Poza tym on kiedys byl w 5letnim zwiazku z dziewczyną, ktora go tez zostawila i w sumie tez dlatego mysli ze takie dluzsze zwiazki nie mają przyszłośi.Poza tym bał sie ze go zostawię. chcial zebym byla jak najszybciej jego. Ale to bylo takie myslenie bardziej o sobie prawda??? Niz o mnie, skoro tak myslal. A z tym slubem- ja bym wolała male skromne przyjecie, ale on ma dużą rodzinę, chce by wszystko bylo wspaniale, bo to raz w zyciu i wogóle. No i jego rodzice ehh oczywiscie nie pozwolą na to zeby kogostam nie zaprosic, tak że liczbe gosci obliczylismy na 150 a koszty ogolne wesela na ponad 40tys! I to naprawde ograniczajac te koszty. Poprostu wkurza mnie to że dla niego to wszystko takie proste sie wydaje, to wszystko pozaplacac. No bo jasne, on nic nie bedzie placil, tylko jego rodzice, a ja bede musiala caly rok oszczedzac zeby na to zarobic. A potem tez pewnie tak samo, zeby go utrzymac!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ehhhh....
Autorko, dobrze rozumujesz - gość tylko patrzy na siebie samego, na własne potrzeby, problemy. A nie na Ciebie i Twoje wątpliwości. A jeśli już teraz nie uwzględnia Ciebie w tym związku, to dla mnie oznacza to jedno - brak temu związkowi partnerstwa, które jest potrzebne do tego, by zbudować prawdziwą przyszłość. Bo nie ma co się łudzić, że on się zmieni po ślubie. To nie działa, ani tak działać nie będzie. Tak jak Ty się nie zmienisz tylko dlatego, że ktoś ma taki kaprys i takie widzi-mi-się, tak druga strona się nie zmieni. Aby do zmiany doszło - to musi tego chcieć przede wszystkim sam zainteresowany. Ale to musi być bardzo silne 'chcenie', z silną motywacją do działania i do przedsięwzięcia czynności prowadzących do zmiany. A tak na przyszłość dla Ciebie - abstrahując od kwestii samego związku (i sensowności jego budowania) - u mnie była taka sytuacja, że była dysproporcja w ilości zaproszonych gości po jednej i drugiej stronie. W związku z tym, każda strona płaciła za swoich gości (w tym za alkohol). Jeśli więc u mnie było ich 30, a po drugiej 60 - to ja płaciłam tylko za 30 osób. Reszta kosztów nie związanych z ilością gości (takich jak wystrój, samochód, dekoracje, dodatkowy stół z własnym jedzeniem, zespół) - to było dzielone na pół. Przy czym strój/opłata za kościół i jego wystrój/zdjęcia opłacaliśmy sobie sami, żeby nie obciążać rodziców, choć oni i to chcieli nam zapewnić... I myślę, że to był sprawiedliwy podział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkotonieja
jezu skad tu tyle tych reklam, chyba komus naprawde sie nudzi...... ehhh--- on dzis pewnie do mnie przyjedzie, będę musiala z nim szczerze porozmawiac, zeby to wszystko wyjasnic. Masz rację, on glownie mysli o sobie. Wiele razy mu zarzucałam że poprostu mnie nie rozumie.Poza tym czemu tak jest- ponad pol roku znajomosci a on nigdy w zyciu mi nic nie kupil, tak mnie strasznie kocha, a zadnego kwiatka, czekolady, nigdy nic nie dostalam, gdy widzialam jak w klubie moj kolega kupuje swojej dziewczynie roze, zrobilo mi sie naprawde smutno, on tego nie rozumie, poprostu zawsze nie ma pieniedzy. Nie rozumie mnie- a tak po drugie jak wogole mozna cos takiego zrobic- sytuacja- on prosi mnie w klubie o pieniadze na to zeby kupic piwo swoim znajomym, bo oni siedzieli bez piwa, a szkoda im bylo zeby sobie je kupic. Poprostu nie ma godnosci! A ja wszystkie takie sytuacje musialam znosic, bo jestem dobra. On wszystko opiera na tym ze mnie tak bardzo kocha. Moze i kocha, ale chyba nie rozumie zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ehhhh....
Szczerze? Jak dla mnie to on mówi, że kocha, ale to słowo jest równie puste, jak jego kieszeń. Bo wie, że na dziewczyny to działa, więc .. używa na prawo i lewo, żeby osiągnąć swoje cele. To ma niewiele wspólnego z prawdziwą miłością... A sytuacja, którą opisałaś aż prosi się o pomstę do nieba! Gość ewidentnie Cię wykorzystuje. Nie daj się:) I znajdź kogoś lepszego, na kogo zasługujesz, bo to zwykły cwaniaczek. I egoista. No i wygląda na to, że ten Wasz związek to jednak wcale taki idealny nie był, skoro po pół roku masz wrażenie, że gość Cię nie rozumie :) To świadczy o jednym - bardzo dobrze zrobiłaś, że go zostawiłaś:) Mogę Ci tylko pogratulować posiadania 'jaj' :) Twardy charakter to podstawa:) A teraz konsekwentnie nie daj się zwieść jego gierkom, które będzie uskuteczniał, żeby Cię odzyskać. Bo jak raz ulegniesz... to będziesz miała przekichane w tym związku... Prawda bolesna, ale lepsza taka, niż budowanie ułudy szczęścia, podczas gdy będziesz czuła się bardzo źle. Pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×