Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szymon Słupnik

Czy warto się poświęcić w małżeństwie?

Polecane posty

Gość Szymon Słupnik

Witam Żonę poznałem 5 lat temu, jeszcze na studiach. Pierwsze lata były cudowne, życie towarzyskie kwitło, wspólne wyjścia na imprezy, życie studenckie, itp. Potem jednak studia się skończyły, zaczęła się praca. Zamieszkaliśmy ze sobą. Zawsze miałem liberalne podejście do małżeństwa, ale ona nalegała. Na początku było to delikatne sugestie, które potem przeszły w jawne wyrzuty typu: "gdybyś mnie kochał, to byś mnie poprosił o rękę". W końcu się złamałem. Wmówiłem sobie, że nic się nie zmieni, że to tylko papier i skoro jej zależy to niech tak będzie. Wzięliśmy ślub. Coś się jednak zmieniło. Po czasie zacząłem się zastanawiać czy to nie jest błąd. Prawie się nie kłócimy i żyjemy w zgodzie, ale... Ja jestem człowiekiem o wielu zainteresowaniach, ona nie ma ich wcale. Właściwie nie mamy więc wspólnych tematów, a ja często zmuszam się do rozmowy. Zacząłem mieć wrażenie, że życie przecieka mi między palcami... Ale ona mnie kocha i widzę, że jest szczęśliwa. Ja natomiast sobie wmawiam, że ją kocham, próbuje do tego doprowadzić, często wyznaję jej miłość, tak jakby miało to zagłuszyć moje wewnętrzne rozterki... Czasem jednak pękam. Raz w nerwach powiedziałem jej, że to ona mnie przymusiła do małżeństwa. Nie wywołałem w niej jednak żadnej reakcji, więc gdy emocje opadły przeprosiłem, powiedziałem jej, że wcale tak nie było. Pojechałem na wesele kolegi. Żona miała inne plany, więc byłem sam. Spotkałem koleżankę z dzieciństwa po latach i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że wiele nas łączy, jesteśmy do siebie bardzo podobni i tak od kieliszka do kieliszka wylądowaliśmy w łóżku. Minęło kilka dni, a jam wyrzuty sumienia. Nie dlatego, że zdradziłem, ale dlatego, że wziąłem ślub wbrew sobie. Koleżanka mieszka daleko i na pewno jej nie zobaczę prędko, mam jednak uczucie, że z kimś takim byłbym szczęśliwy. Wracam jednak do żony, bo mam uczucie, że czyjeś szczęście trzeba poświęcić, moje albo jej. Gdyby była zołzą, nie zastanawiałbym się ani przez chwilę. Jest jednak dobrą kobietą, wiele razy mi mówiła, że bez niej jej życie by nic nie znaczyło... Wiem, że ją oszukałem, ale żeby jej to wynagrodzić, czuję się zobowiązany tworzyć jej poczucie szczęścia, a samemu żyć w jej imitacji. Jeżeli chcesz napisać, że jestem dupkiem, bo zdradziłem, daruj sobie. Proszę o wypowiedzi ludzi, którzy mają coś do powiedzenia/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie rozumiem ludzi, którzy najpierw składają przysięgę małżeńską a dopiero później zastanawiają się czy to była właściwa decyzja. przysięgałeś miłość, wierność i uczciwość małżeńską. wychodzi na to, że wszystkie 3 już złamałeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewelus87
a ty miałaś 20 partnerów seksualnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życ w iluzji
nie musiałeś sie zenić facet ma byc odpowiedzialny za rodzinę jedno spotkanie z dawną koleżanką i już coś zaiskrzyło? daruj sobie i nie wmawiaj nawet sobie,ze jest inaczej co innego spotykać sie okazjonalnie,a co innego codziennnie nie dorosłeś do związków po prostu nie kochasz zony,powiedz jej to i nie okłamuj ani siebie ani jej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie na poważne ..
Jak czytam twój temat to tak sobie myślę że cała masa ludzi ma takie dylematy jak ty, chyba na moje oko większość małżeństw, bo widzisz, zawsze każda nowa wizja związku jest dla człowieka mniej więcej tym czym dla kobiety jest super ładna i droga sukienka na wystawie. Jest euforycznie szczęsliwa na samą myśl że ta sukienka może należeć tylko do niej. Kiedy już ją kupuje jest w siódmym niebie. Potem ma ją na sobie raz, kilka, kilkanaście czy tam więcej razy i powoli jej powszednieje. Potem znudzona znowu idzie na zakupy i widzi nową jeszcze piękniejszą wydawałoby się kieckę na wystawie, czuje podniecenie i myśli że musi ją mieć. Potem kupuje ją i cała sytuacja się powtarza. Itd. Itp. Jeśli żałujesz ślubu to oczywiście możesz odejść od żony i spróbować szczęścia z inną, ale musisz wziąć pod uwagę że jest wysoce prawdopodobnie że w kolejnym związku z inną również po pewnym czasie stwierdzisz że to jednak nie było to. Bo każdemu się wydaje że jak czuję tę podnietę to to jest właśnie to czego szukał, tylko że niestety każda nowa podnieta, każda nowa fascynacja prędzej czy później wygasa i wkrada się nuda. Jak człowiek pod jej wpływem zacznie szukać nowości i sytuacja znów się powtarza, bo zawsze się powtarza bo tak jest nasz mózg skonstruowany że się przyzwyczaja do wszystkiego to w jakimś tam punkcie człowiek dochodzi do tego ze zadaje sobie pytania czym jest dla niego szczęście, czym jest dla niego miłość i czy w ogóle jest. I od tego momentu zaczynają się schody i odkrywamy że życie to nie bajka. Witaj w klubie. Oczywiście zawsze możemy biec w stronę swojej tęczy najkrótszą ścieżką ale pamiętaj, że ta tęcza może okazać się tylko złudzeniem, fatamorganą i że za wszystko się w życiu kiedyś płaci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początek z nią porozmawiaj. Wyjedźcie gdzieś choćby na wekend, to was troszkę ''odświeży''. Wg mnie Ciebie dopadła szara rzeczywistość i to nie małżeństwa tylko życia. A chyba inaczej sobie je wyobrażałeś. I moim zdaniem tu nie jest problemem nie właściwa kobieta tylko twoje mrzonki o dorosłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×