Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Takajakwidzisz

Co zrobić gdy po 6 latach związku coś się we mnie wypaliło :(

Polecane posty

Cześć. Nigdy nie korzystam z tego typu pomocy, ale nie potrafię sobie poradzić ze sobą i z moimi myślami. Potrzebuję rady, może w swoim życiu też któraś z Was to samo przeżyła.. Jestem z moim chłopakiem już 6 lat, ale od jakiegoś czasu mam wątpliwości. Jeszcze jakiś czas temu miałam je załóżmy tylko raz na jakiś czas tzw gorsze dni i myślałam ze to kwestia złego nastroju czy coś w tym stylu. Tylko, że takie chwile pojawiają się coraz częściej a ostatnio więcej jest tych gorszych chwil niż tych pozytywnych. Tzn obawiam się ze we mnie się coś wypaliło. Zawsze byliśmy od siebie bardzo różni, ale ostatnio coraz więcej rzeczy mi w nim przeszkadza, coraz więcej denerwuje. Ja w sumie nawet nie wiem dokładnie co jest nie tak. Już nawet nie sprawia mi przyjemności to jak się przytulamy, a nie mówiąc już o seksie. Jakoś nie czuję do niego tego co powinno się czuć do osoby, którą się kocha nad życie i pragnie i chce spędzić całe życie. On nie jest złą osobą, jest bardzo dobrym człowiekiem, bardzo mnie kocha i zawsze chce dla mnie jak najlepiej, jak mam jakiś problem to stara mi się pomóc jak najlepiej, zawsze mogę na niego liczyć. Tylko ostatnio zlapalam się na tym, że traktuję go jako osobę bardzo mi bliską, powiernika moich problemów i jakichs tam mysli, ale tylko tyle. Czuję do niego bardzo dużo,a ale chyba nie tak jakbym chciała. Mogę się do niego przytulic czy cos, ale jeśli chodzi o pocałunki, seks itp. to nie sprawia mi to przyjemności. Jest tak ze albo seks jest fajny wtedy kiedy albo się kogos kocha albo gdy nie kochasz tej osoby ale pociąga Cię ona. A u mnie nie ma tego ani tego już chyba :( Ta milosc którą go darzę to chyba nie jest ta która była jeszcze jakiś czas temu.. nie wiem.. strasznie mi z tym zle. Czasem jestem na siebie zła za to. W ogóle w trakcie tego związku słyszałam kilka razy od osób, które mnie bardzo dobrze znają, że ja i On to dwa różne światy. Ale mi się wydawało, że to działa na zasadzie uzupełniania się i tak trochę tez było. Tylko ze teraz gdy się cos wypaliło we mnie to dopiero te różnice zaczynają mnie drażnić. Ja jestem raczej spontaniczna, a On bardzo poukładany, ma zasady, których nie lamie, czasem te zasady są dziwne, poza tym jest bardzo specyficzny i to się nasiliło ostatnio, tzn potrafi być zbyt bezpośredni i niemiły w stosunku do ludzi, ostatnio coraz częściej jest tak, że to on musi mieć rację i koniec, ma jakieś dziwne poglądy z którymi się nie zgadzam w ogóle jakoś ostatnio zupełnie odwrotnie myślimy i mamy inne zdania na różne tematy. A najgorsze jest to, że on się niczego nie spodziewa. Tzn. widzi że mnie denerwuj niektóre rzeczy, ale chyba myśli ze to drobnostka bo przecież nie zawsze musimy się zgadzać, widzi ze czasem jestem smutna, ale jak się mnie spyta czemu to nie jestem w stanie powiedzieć mu tego, że we mnie coś się kończy, bo nie jestem przygotowana do takiej rozmowy. Boję się tego, że gdy mu to wszystko powiem to on będzie obiecywał, że się zmieni, będzie mega miły i dobry dla mnie, będzie mi na wszystko przytakiwał i będzie myślał, że to wystarczy. Tylko ze tu nie o to chodzi. A ja będę tak trwala i trwala w tym wszystkim i nie będę szcześliwa. Nie wiem już czy to ze mna jest cos nie tak czy o co chodzi :( bardzo mi z tym źle bo wiem jak on bardzo mnie kocha i ma już wszystko poukładane w tej głowie, jest pewien ze będziemy ze sobą już do końca, ma plany, mówił mi że chce się niedlugo zaręczyć, ze jeśli teraz znajde prace to wezmiemy kredyt i kupimy mieszkanie itp. itd. Wszyscy naokoło są pewni, że jesteśmy dla siebie stworzeni :/ I jak ja mam mu to wszystko wyznać. Wiem, że nie można się oszukiwać a tym bardziej kogoś, bo to nie o to chodzi ale ja go w jakiś tam sposób kocham bo w końcu kawal mojego zycia z nim spędziłam i nawet nie pamiętam jak to jest być bez niego, wszystko mi się z nim będzie kojarzylo i jemu ze mna. Tym bardziej ze on nie ma w sumie znajomych takich bliższych. On był zawsze wychowywany pod kloszem i nie jest taki otwarty jak ja. Ja mam pełno znajomych, bliższych dalszych. On nie potrafi tak się otwierac przed innymi, ja jestem jedyną osobą której on się zwierzał i powierzał swoje najskrytsze mysli itp. A teraz nie będzie miał nikogo takiego. Ja pewnie znalazlabym pocieszenie wśród znajomych moich a on nie wiem co by zrobil. To jest najgorsze. Ja wiem ze nie powinnam w ten sposób myslec, ale zawsze przejmowalam się innymi ludzmi, a nie tylko sobą. Strasznie mi jest z tym wszystkim zle :( Nie wiem co mam zrobic, a nawet jeśli wiem to się tego boję. Na dodatek on pracuje z moim najbliższym kuzynem. Ehhh.. takie to wszystko glupie.. Zastanawiam się czy to nie jest dlatego ze związaliśmy się jak ja bylam taka mloda. Mialam niecale 17 lat, co ja wiedziałam o zyciu, nie wyszalałam się, nie zasmakowałam swiata. Tak naprawde On jest jedynym chłopak z którym spalam i ja jego jedyna dziewczyna ! To jest tak dziwne ze az niemożliwe. Nie wyobrazam sobie co będzie dalej :/ Bardzo chciałabym żeby było tak jak kiedyś, ale nie nie wiem czy to chwilowe, czy tak już będzie zawsze.. Przepraszam, że tak piszę bez ładu i składu ale piszę to co mi siedzi w glowie. Nie oczekuję jakiejś konkretnej odpowiedzi, ale ja nie wiem już co o tym wszystkim myslec. Proszę niech ktoś coś napisze, poradzi.. nie wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elena50
tyle juz napisalam i to skasowalam , ciapa ze mnie :-P Witaj smutna dziewczyno! Smutna jest twoja historia, mloda dziewczyna powinna promieniowac szczesciem i radoscia. Mysle, ze nie ma co reanimowac uczucia z twojej strony. Ono sie wypalilo. Bywa.To bylo pierwsze powazniejsze uczucie, zwiazek , coz nie dane Ci w tym wytrwac i zyc. Nie jest latwo podjac decyzje o rozstaniu, nie jest latwo powiedziec to najblizsej osobie , ale chyba to jedyne rozsadne wyjscie z twojej sytuacji. Gdybys byla mezatka , miala dziecko innej udzielilabym rady ( za wszelka cene probowac jeszcze reanimowac) ale tak ,to chyba spokojnie zakomunikuj swoja decyzje , tym bardziej, ze wewnetrznie ja juz podjelas chyba). Mysle, ze tak przed Toba ,jak przed twoim chlopakiem jest jeszcze duzo czasu na znalezienie sobie innych partnerow i na nowe milosci. Pozdrawiam Cie w jesienny , deszczowy wieczor i cieplutko sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
byc moze przestalas go kochac. a byc moze popadlas w nude :) a kto wie, czy i on nie czuje sie w jakis tam sposob niespelniony w tym zwiazku. moze czasowa rozlaka pozwolilaby cie poukladac mysli i zblizyc sie do podjecia decyzji w stylu byc czy nie byc razem? gdyby jakas inna kobieta zainteresowala sie nim, o on moze nia troche tez, to by ci rozjasnilo oczy, czy chcesz z nim jeszcze byc, czy masz latwa sytuacje na pozegnanie. trzeba porozmawiac, ale wiem - co powiedziec, od czego zaczac? powodzenia w mysleniu, bo niestety trudno w tej sytuacji o jakies konkretne rady ... na pewno jednak, bedac w takim stanie jak teraz, nie posuwaj sie do zarecznyn, slubu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za odpowiedź Eleno. Ja to niby wiem, ale boję się tego cierpienia z obu stron. Wiem, że nadal go kocham w jakiś sposób, jest dla mnie bardzo dobry i dlatego to jest dla mnie takie dziwne. Nie wiem jak sobie bez niego poradzę, bo zawsze lubiłam spędzać z nim czas, ale nie wiem czy potrafię jeszcze być z nim jak kobieta z mężczyzną. Czemu to tak strasznie musi boleć :( Jeszcze niedawno byłam taka szczęśliwa, a teraz.. szkoda gadać. Nigdy bym się nie spodziewała, że coś takiego mnie dopadnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że jeśli znalazłby jakąś inną to z pewnością byłabym trochę zazdrosna, ale chyba byłoby mi trochę łatwiej, bo wiedizałabym, że on nie zostaje zupełnie sam. Pewnie też cierpiałabym bardziej, ale ja nigdy nie stawiałam siebie na pierwszym miejscu. Najbliższe 2 tygodnie mamy ze sobą spędzić więcej czasu bo jego rodzice wyjechali. Zobaczę czy w tym czasie cały czas będą we mnie siedziały te same myśli.. Będzie to ciężki czas, ale chyba jedyne wyjście..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto trzeba było zacząć
od tego, że miałaś niespełna 17 lat, gdy zaczęłaś się z nim spotykać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elena50
nie pomyl milosci z litoscia :-) Ale taka rozsadna dziewczyna napewno sprobuje sie i z tym sie rozprawiac . Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
wystaw moze uczucia na probe, ale w pozytywny sposob :) jak bedziecie mieli te 2 tygodnie dla siebie, staraj sie robuc z nim takie zeczy, ktore na poczatku zwiazku sprawialy wam obojgu radosc ... no nie wiem - rozmowy, spacery, wspolne rozrywki ... zeby zobaczyc, ze jest miedzy wami jeszcze to wspolne 'cos'. ale nie nastawiaj sie na nie. poza tym moze twoj marazm jest czasowy? takie okresy zdarzaja sie w dlugoletnich zwiazkach, gdzie dzien po dniu jest to samo, nie ma niespodzianek, nie ma nic ekscytujacego, nie ma motylkow jak helikoptery w brzuchu ;). dotyk tej osoby nie podnieca, staje sie niemal jak nasz wlasny dotyk. wyglad tej osoby nie podnieca, bo ma sie to na codzien dla siebie, jak czlonek rodziny ... zadaj sobie moze pytanie, czy lubisz z nim rozmawiac (na poczatek) i czy wasze poglady dot. swiata, obyczajowosci, codziennych zyciowych planow sa zbiezne. jesli tak, masz cos w rodzaju przjazni. a jednoczenie podstawe do ew. zwiazku. potem trzeba przerobic stos przemyslen ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gxxx
O Boze dziewczyny nie uwierzycie. Ja weszlam na ta sronke i chcialam to samo napisac. Jestem w identycznej sytuacji!!!! Nie wiem jak mu powiedziec, ze chyba nie chce z nim byc. Takajakwidzisz! ja wpadlam na pomysl, zeby uniknac tych przeprosin i obietnic, postanowilam napisac dluuuugi list, ze wszystkim co mnie gryzie i co bym mu chciala powiedziec, bo wiesz jak to jest przy rozmowie, emocje i te sprawy a takto wszystko przeczyta, przemysli i wtedy podadamy. Mam zamiar zrobic to dzisiaj. Dam znac co sie stalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
prawdopodobnie do rozstania pchneloby cie zauroczenie kims innym ... pierwszy zwiazek, i to taki dlugi, jest najciezej przerwac i czesto ludzie tego nie robia (choc powinni), stad tyle nieudanych i tragicznych malzenstw sie oglada. ciekawe, jak by sie wam razem mieszkalo... a w ogole w zyciu codzinnym, zeby partnerzy sie od siebie nie oddalili i nie popadli w osobne swiaty trzeba na codzien podtrzymywac wspolnote - wspolne posilki, wspolne prace domowe, dlugie rozmowy o wszystkim, zgoda w zapatrywaniu na swiat, staranie sie, by widziec w tej osobie kogos atrakcyjnego i, w odwecie ;) , byc atrakcyjnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, przyjaźń między nami zawsze była, bo on mnie bardzo kocha i zawsze chciał dla mnie jak najlepiej, stąd też zawsze był ze mną jak się coś działo. Natomiast jeśli chodzi o poglądy itp to nie zawsze są one zbieżne. Różnimy się bardzo. Będę musiała z nim na ten temat porozmawiać. Nie będę niczego kończyć od razu, bo nie jestem jeszcze pewna swoich uczuć i boję się, że to rzeczywiście może być chwilowe, ale muszę mu delikatnie powiedzieć o swoich wątpliwościach, o tym, że coś zaczyna we mnie pękać. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale ja nie potrafię uwadać, że wszystko jest super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
"Bo najtrwalsze zwiazki buduje sie na przyjazni, a nie na namietnosci.. Bo przyjaźń sie łączy z zaufaniem, a namiętność z zazdroscia... " to jest bardzo madre stwierdzenie. namietnosc tez jest potrzebna, bo bez niej beda sie pojawiac osoby trzecie oferujace namietnosc ;) ale przyjazn, wsparcie i zgodne poglady na zycie to podstawa :) list to, uwazam, swietny pomysl :) dokladnie tak jak piszesz, w rozmowie przeskakuje sie z tematu na temat, zmieniamy nurt pod wplywem emocji, czasem ciezko jest cos z siebie wyksztusic ... a w liscie poukladasz mysli po kolei i z sensem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
autorko, oczywiscie, ze nie ma sensu udawac... nie ma sensu tez ostentacyjnie zrywac. rozmawiajcie naj najwiecej, wlasnie o tych pogladach itd. w takich rozmowach mozna sie niesamowicie duzo dowiedziec o drugiej osobie, ale i o nas samych :) pomaga to tez, w terapeutyczny sposob, poukladac mysli w jakis sensowny ciag :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gxxx ja wolę porozmawiać.. narazie delikatnie.. wolę widzieć jego reakcję itp. Jeśli chodzi o bycie atrakcyjnym dla drugiej osoby, to on jest przystojnym facetem nawet (może nie jakimś mega przystojnym, ale może się podobać). Tzn nigdy nie był jakimś moim ideałem mężczyzny. Lubię facetów umięśnionych, nie jakichś mega umieśnionych, ale po prostu wysportowanych, bo sama jestem tancerką i dbam o siebie. JA od początku związku przytyłam może 3 kg, a on rzeczywiście troche się zaniedbał, dostał brzuszka przez pracę itp. Fajnie sie ubiera, ale jego fizyczność jak mamy się kochać mnie nie pociąga. Tyle, że on jest trochę typem lenia, a ja typem sportowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli o mnie chodzi to po prostu ci sie znudzilo. piszesz ze jest czlowiekiem fajnym dobrym i ze go kochasz tylko nie taka miloscia jak bys chiciala.. a czego ty dziewczyno oczekujesz..? po 6 sciu latach motylkoow w brzuchu? jezeli chodzi o seks to fakt na poczatku jest fajnie bo hormony itp ale pozniej im dojzalsza para umiejaca sie ze soba dogadac i uczyc siebie nawzajem tego co im sprawia przyjemnosc - to jest udany seks.. a chwile zwatpienia? kazdy je ma. zaczela sie jesien aura beznadziejna czas rozterek grymasoow i niezadowolenia ogoolnego.. daj sobie czas, porozmawiaj o tym ze swoim partnerem - bo na tyle chyba zasluguje ? no i przeciwienstwa faktycznie sie przyciagaja.. moze czas juz wkroczyc na wyzszy poziom i pomyslec nad czyms czego po tylu latach moze brakowac normalnej parze ludzi..? (dzieci slub itd?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
jak nie pociaga wizualnie kogos fizycznosc (co staje sie dosc normalne w dlugoletnich zwiazkach, bo takie oparte na pociagu fizycznym zbyt dlugo raczej nie trwaja), trzeba sie wczuc w to, co czujemy fizycznie, razem z poczuciem bliskosci, zaufania, komfortu i w tym znalezc przyjemnosc, a nawet nowe przyjemnosci :) szal cial to tylko piekna uluda w pierwszych latach zwiazku, potem milosc fizyczna nabiera innego charakteru, opartego wlasnie na tych w/w aspektach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fra-nia tak on zasługuje na wiele. Dlatego nie chcę od razu podejmować decyzji. Piszę tylko tutaj o moich wątpliwościach, o tym co czuję na dzień dzisiejszy. Bardzo chciałabym, żeby było inaczej. Będę starała się mu wszystko wytłumaczyć jak najdelikatniej i może da się uratować to wszyskto, możliwe, że to przejściowe. Czas pokaże..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Wam dziewczyny za te wszystkie słowa i spojrzenie z obu stron. Trochę mi to rozjaśniło moja sytuację, choć to nie jest proste. Jak już napisałam czas pokaże i zobaczymy czy jest nam dane być razem. Jeszcze raz wielkie dzięki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podchodze z humorem
zgadzam sie z fra-nia :) moze ew. poza ostatnim stwierdzeniem ... przeciwienstwa sie niejako przyciagaja, ale na dluzsza mete trzeba patrzec w tym samym kierunku, bo przeciwne poglady na zycie moga zrodzic tylko serie cierpien i szarpaniny. jezeli w zwiazku nastepuje jakas pustka uczuciowa, powinno sie to rozgryzc i naprawic, nie bron boze wypelniac dzieckiem 'na zgode'. jesli cos jest nie tak i nie zostanie to naprawione, problem tylko bedzie sie poglebial, a dziecko utrudni rozstanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no oczywiscie nie ma sensu sie do niczego zmuszac tylko tak sie sklada ze troche sie z toa utozsamiam.. sama zwiazalam sie z moim obecnie mezem zanim skonczylam 17 lat byl moim pierwszym "mezczyzna" i powem szczerze ze gdyby nie nie ciaza watpie ze bylibysmy jeszcze razem.. po prostu po paru latach czlowiekowi czegos zaczyna brakowac i szuka dziury w calym.. zastanawia sie nad tym co teoretycznie traci.. ja tez mialam takie mysli i powiem szczerze - gdybysmy sie wtedy rozstali bylby to najwiekszy blad mojego zyia. moowie to z reka na sercu. teraz jestem pewna ze moj maz jest miloscia mojego zycia i bezie nam razem dobrze.. przyjacioolki z ktoorymi rozmawiam tez swojego czasu mialy podobne rozterki.. ale teraz ciesza sie sielanka :) radze ci daj sobie czas i przemysl to dobrze.. moze to jednak jest milosc twojego zycia.. ktora mozesz bezpowrotnie staracic..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, dokładnie w zeszłym roku w marcu zerwałam z chłopakiem po 5 latach związku (zaczęłam się z nim spotykać w wieku 16 lat). Moja historia jest nieco różna od Twojej. Ja wiedziałam, że przestałam go kochać i mimo wielu prób "podniesienia" związku, uczucia miłości już nie odnalazłam. Mój były był dobrym człowiekiem, ale nasze intelektualne drogi się rozeszły. Ja po tych 5 latach byłam diametralnie inną osobą a on takim samym chłopakiem jak ten sprzed tych 5 lat. Poza tym był nieco zaborczy, nie rozumiał, że ja potrzebuje spotkać się tylko z dziewczynami itp... ale pomijając to zerwałam z nim po wielkiej walce wewnętrznej. Od stycznia miałam stany depresyjne, płakałam jak patrzyłam na inne pary one wydawały mi się idealne a nasz związek był najgorszym z możliwych. Nawet gdy były się starał to nic nie dawało, zaczęłam go nienawidzic, marzyłam żeby mnie zdradził bo tak byłoby łatwiej. W końcu z nim zerwałam, było ciężko. Mimo, że ja nie chciałam z nim być i powinnam być bardzo szczęśliwa po zerwaniu to przeżyłam to bardzo mocno. Schudłam jakies 10 kg w ciagu 2 tygodni, przeprowadziłam sie do innego miasta zeby go nie widziec. Koszmar trwal wlasnie jakies 2 tyg, sledzil mnie, pisal smsy, ze sie zabia itp. Chodzil pijany po ludziach i zalil sie. Ale kochana powiem CI tyle dopiero po zerwaniu widzialam co bylo nie tak, czego brakowalo itp. U nas seks byl rowniez bez namietnosci, jak mnie przytulal to mnie wrecz denerwowal nie mowiac o calowaniu. Powiem Ci co dzialo sie przez nastepny rok. Po koszmarze nastąpił szał i przypływ mega energii, chodziłam na imprezy w srodku tygodnia wracalam do mieszkania kladlam sie na 4 godziny i szlam do pracy, clay czas chcialo mi sie tanczyc itd. Gdy sie wyszalalam pragnelam milosci takiej wymarzonej, nic mi nie dalo 5 lat zwiazku zadnego doswiadczenia z facetami. Dwoch kopnelo mnie tak mocno w tylek, ze prawdpodobnie wyladowalabym na ksiezycu i wiesz co... mniej boli Ciebie jak ktos rzuci niz jak rzucasz Ty... A teraz lezy kolo mnie taki jeden i umiera z ciekawosci co za poemat pisze na tym komputerze... jest dobrze, czas leczy rany... Zdecyduj sie jak najszybciej nie ma co czekac Jesli Twoj partner potrafi sluchac to mu wytlumacz i nie mow ze chcesz przerwy nie rob mu nadzieji, tylko ze chcesz rozstania i nie masz sily probowac, musisz oddetchnac... Co do rodziny i innych, moj byly do tej pory pracuje z moim ojcem i bratem!!! Moja ciotka do tej pory mi mowi ze jak moglam itp. W ogole sie tym nie przejmuje :)) Ehhh... nie wiem czy to co napisalam jest logiczne i czy pomoze. Ale tak bylo naprawde...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łoooo "nie zesraj się ze szczęścia" jak masz zły humor to załóż własny topik może Tobie też ktoś pomoże... laska na serio cierpi, a kazdy ma problemy na swoim poziomie (wiekowym i intelektualnym)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
afik - to co ty napisalas to po prostu jakis koszmar.. wspoolczuje.. takich rozterek to ja nie zazdroszcze.. ja mialam jedynie chwilowa niechec gdy sie do mnie przytulal.. calowal.. ale to przeszlo.. a u ciebie to faktycznie musialo bolec - toksyczny zwiazek ;/ dobrze ze udalo ci sie z niego wyrwac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Afik za podzielenie się swoim doświadczeniem. Strasznie ciężko się to wszystko czyta, bo jak sobie wyobrażę siebie w takim scenariuszu to jest to dla mnie aż niemożliwe. Muszę wszystko przemyśleć, porozmawiać i wtedy podjąć jakąś decyzję. Straszne to wszystko. Masz rację Afik wydaje mi się, że łatwiej jest zostać porzuconym niż kogoś samemu zostawiać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po prostu ewoluujesz, jak większość z nas w ciągu całego żywota i podświadomie przeobrażasz się w inną osobę, która oczekuje już innych wartości, priorytetów ... szukasz w mężczyźnie innych cech, bo obecne już Cie nie zadowalają. Nie oszukujmy się, ludzie się zmieniają i to co kiedyś zajmowało naszą uwagę, dziś jest tylko śmieszną przeszłością. Dziś na świat patrzymy innymi oczyma i nawet jeśli minęło zaledwie kilka lat, to nasze postrzeganie rzeczywistości zmieniło się ... widzimy szerzej i więcej i dzięki temu nasz cel mógł ulec zmianie. Bardzo prawdopodobne, że Twoim następnym partnerem będzie człowiek bardziej doświadczony życiowo, twardo stąpający po ziemi, pewny siebie, mądry i dorosły wewnętrznie, trzeźwo patrzący na świat. Człowiek z silnym charakterem, wiedzący czego chce od życia. Taki facet spowoduje, że zwrócisz na niego uwagę i wyda Ci się pociągający, sprawi, że na nowo poczujesz motyle w brzuchu i płomień pożądania :-) Kiedy dotrzymuje się kroku partnerowi, to nie ma mowy o gasnących uczuciach ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podchodze z humorem - nie o poglady na zycie mi chodzilo tylko o charaktery.. u nas na przyklad ja jestem roztrzepana a on rozsadny.. ja zapominalska a on pamieta.. ja odwazniejsza (w kontaktach z ludzmi np) on mnniej - itd itp. a dziecko to nie "na zgode" tylko moowie zeby przmyslala czy to nie o taka pustke jej chodzi.. ze wlasnie tego moze brakuje.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo łatwiej... porozmawiaj, prawdopodobnie niechęć seksualna wiąże się z wyglądem. Wydaje mi się, że jeśli chciałabyś to wszystko naprawić to masz wiele możliwości, ale musisz chcieć, bo jak nie ma chęci to już od razu wiadomo, że nic z tego. Nasza podświadomość wie lepiej od nas. Skoro jesteś typem sportowca to najlepiej byłoby gdybyś wyciągnęła grubasa do siłowni, będziecie robić coś razem to pierwszy plus, drugi plus podzielisz się z nim czymś co lubisz, trzeci plus grubasek schudnie i będzie bardziej męski. Mnie wydaje się, że moj byly nie pociagal mnie bo nie był meski nawet w zachowaniu. Wolal sie przytulac niz przytulac mnie. Na zewnatrz wsrod znajomych byl typem macho a w domu ciapciakiem, inaczej nie potrafie tego nazwać. Czasami nam jest trudno dotrzec do tej 2 polowki ale polecam PRZECZYTAJ ksiazke Janusza Leona Wisniewskiego "Czy mezczyzni sa temu swiau potrzebni" Jutro biegnij do ksiegarni i czytaj! Napisz mi maila na adres agnfaf@interia.pl to wysle inna cenna ksiazke dla bab jak postepowac z facetami. Oczywiscie na wszytsko trzeba brac poprawko. A facetowi jutro powiedz ze masz dzien z ksiazka i ot co nie masz czasu bo potzrebujesz relasku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapominajka ajka
Porozmawiaj z chlopakiem. Też jestem w związku 6 lat, różnimy się pod wieloma względami i doskonale obydwoje zdajemy sobie z tego sprawę... Gdy zaczelismy sie spotykac mielismy niespełna 18 lat, jestesmy swoimi pierwszymi partnerami... Wiadomo czsami jest nudno, każdy ma swoje sprawy ale kochamy sie bardzo, tak jak na pocztku. Ta milość jest dojrzalsza ale trwala. Zastanów się kilka razy zanim podejmiesz decyzję. Zadaj sobie pytanie czy widzisz was razem za 10, 30, 50 lat? Fizycznie wcale Cie nie pociąga, nic a nic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×