Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nasty6

Czy mogę odzyskać kobietę,którą kocham...czy dać sobie spokój

Polecane posty

Gość nasty6

Cześć dziewczyny. Piszę na tym forum,gdyż chciałem poznać Waszą opinię,odnosnie sprawy przedstawionej w temacie... Byliśmy ze sobą ponad 4 lata,po roku zamieszkaliśmy razem,kupiliśmy psa..wiem,że to może za szybko było,ale tak wtedy czuliśmy.Byłem pewien,że spędzimy resztę zycia razem,w tym miesiącu,po mojej obronie planowałem zaręczyny,niestety skończyło się..Ja byłem stroną dominującą w związku,po mojej wczesniejszej dziewczynie,nabrałem grubej skóry i na poczatku w ogóle mi nie zależało,to ona pierwsza powiedziała,że kocha,mi to zajęło znacznie więcej czasu...w środku czułem,że jest ona jak balsam na moje serce,po poprzednim związku,nigdy wcześniej nie spotkałem tak dobrej i miłej dziewczyny...Po 2,5 roku zaczęło się coś psuć,zaczęły się kłótnie o błachostki,które niestety w większości przypadków inicjowałem ja,gdyż z natury jestem nerwowy,przyszło pierwsze króciutkie kilkudniowe rozstanie,po którym powiedzieliśmy sobie,że będziemy o sie dobrze zachowywać w stosunku do siebie...i tak było przez jakiś czas i pózniej znowu kłótnie,coraz gorsze,przeklenstwa,wyzwiska...ludzie nie powinni sie tak odzywac do siebie,tym razem wyprowadzilem sie na jakis czas,ale nie moglismy bez siebie wytrzymac i po jakims czasie zamieszkalismy razem znowu i tak jak wczesniej,przez krotki okres bylo ok.Ostatnie pol roku bylo tragiczne,niestety wiem,ze to glownie moja wina...od lutego/marca chodzilem jak bomba zegarowa,gdyz mialem przegwizdana sytuacje na studiach, 4 najciezsze egzaminy na ostatnim roku( studiuje prawo),pisanie pracy magisterskiej,a gdyby powniela mi sie noga,to bym wylecial...przez ta cala sytuacje,bylem zestresowany i podenerwowany i odbijalo sie to niestety na mojej kobiecie...Mieszkalismy w kawalerce,wiec w czerwcu postanowilem,ze przeniose sie na 3 miesiace do mamy(3 egzaminy mialem we wrzesniu),zeby sie spokojnie uczyc...przed ta przeprowadzka powiedzialem jej,ze wiem,ze zle jest miedzy nami ,ze ja nie bede podejmowal zadnych decyzji,a ja jesli ma jakas podjac,to prosze,zeby wstrzymala sie do mojego ostatniego egzaminu...Niestety juz na poczatku lipca,wynikla miedzy nami sprzeczka,na drugi dzien przyjechala do mnie o powiedziala,ze to koniec.Mimo wszystko myslalem,ze to jakos sie jeszcze ulozy,staralem sie jak moglem przez te 2 miesiace,ona chyba tez zrozumiala swoj blad,ze nie powinna byla mi tego mowic przed egzaminami i spotykalismy sie jakos 2,3 razy w tyg,pojsc na spacer,czy porozmawiac,przez telefon rozmawialismy normalnie,bylem pewien,ze to sie ulozy,zreszta nie dawala zadnych sygnalow,ze bedzie inaczej,moze dlatego,zebym skupil sie na nauce,a nie na mysleniu o nas...we wrzesniu zdalem w 1 dzien 2 najciezsze egzaminy,to był pt przed w weekendem,gratulowala mi,cieszyla sie,mowila,ze jest dumna...w weekend pojechala z ojcem na slowacje,wiec nie mialem z nia kontaktu,a w pon zadzwonila z chlodnym glosem,ze wieczorem musimy pogadac.Spotkalismy sie,powiedziala mi,ze to definitywny koniec,ze sie niby zastanawiala przez 2 miesiace,ale,ze poczula wrecz ulge,ze juz nie ma klotni,ze nie musi si stresowac i ze nie ma juz szans na powrot,byla tak zimna i stanowcza,jak nigdy wczesniej...generalni wbila mi juz drugie gwozdzia,bo w trakcie egzaminow,powiedziala to juz drugi raz,ze to koniec,ale teraz wiiedzialem,ze to juz jest jej ostateczna decyzja...zanim sie ogarnalem,zeby zaczac sie uczyc do ostatniego egzaminu,minal chyba z tydzien,w ktorym malo co spalem i niewiele jadlem,ale udalo mi sie go zdac i czeka mnie juz tylko obrona..ale niestety w stosunku do niej popelnilem standardowe bledy...proszenia,telefony,smsy,nachalnosc...wszystko to sprawilo,ze oddalila sie jeszcze bardziej...napisala mi,ze czuje do mnie sentyment i cieple uczucia,ale przez takie zachowanie zabijam to w niej...wiec milosc to juz raczej nie jest:/ Wiem,ze nie powinienem tak wydzwaniac i pisac,ale to bylo silniejsze ode mnie,chociaz teraz sie juz ogarnalem,bo niestety jak poszlismy na impreze razem z naszymi znajomymi,zeby uczcic zdanie mojego ostatniego egzaminu,to po pijaku jej powiedzialem,ze mnie olewa,ze trektuje mnie jak gowno,ze pewnie spotyka sie juz z kims innym...jak typowy matolsie zachowalem.Przeprosilem ja na drugi dzien,ale powiedziala,ze na razie nie ebdziemy sie spotykac(widywalismy sie caly czas i rozmawialismy do tej pory),ze chciala utrzymac dobre relacje,ale widzi,ze sie nie da i ze na razie nie bedeie kontaktu i odezwie sie jak emocje opadna...to bylo w sobote,ja przestalem pisac,dzwonic...ona zadzwonila juz w srode,takze wczoraj...ale byly to raczej takie suche rozmowy,co slychac itd.. Nie wiem co robic,chcialbym strasznie ja odzyskac,ale nic na sile..wiem,ze zwiazek rozpadl sie z mojej winy usilnie na to pracowalem.Prowokowalem klotnie,nie bylem opiekunczy i odpowiedzialny...wiem,ze na poczatku czesto przeze mnie plakala,bo tak jak mowilem,wtedy mi nie zalezalo...Bylem takim bucem,ze potrafilem jej powiedziec,zeby sobie poszla poplakusiac do lazienki...wstyd mi strasznie jak o tym pisze,ale takich przypadkow bylo wiele...Wiem,ze ona bardzo sie starala i byla zajebiscie zakochana,ale przez te wszystkie klotnie narastala w niej obojetnosc,az w koncu cos pewklo,sama mi tak powiedziala...teraz jest zupelnie inna niz ja poznalem,nabrala "znieczulicy",powiedziala,ze juz nigdy nikomu pierwsza nie powie,ze kocha i ze,sama moze kogos zranic teraz...nie chcialem do tego doprowadzic,wiem,ze to moja wina wszystko,ale chialbym ja ozdyskac...myslicie,ze jest jakas szansa?Bo tej ostatniej akcji pijackiej nie dosc ze zjebalem dobre kolezenskie relacje,to jeszcze kontakt...bo od rozstania rozmawialsimy przez komaprawie codziennie i widywalismy sie,a teraz prawie w ogole tego nie ma...wczesniej myslalem,ze na podwalinach dobrych relacji,bedzie sie dalo zbudowac cos nowego w przyszlosci,ale teraz nie ma juz nawet tych relacji....wiec nie wiem,czy jest jakas szansa w przyszlosci,czy dac sobie spokoj...a zalezy mi na niej strasznie,bardzo tesknie i nie wiem kiedy dojde do siebie.. Prepraszam za esej,mam nadzieje,ze ktos przeczyta..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie czytałem bo za długi tasiemiec ale odpowiedz jest prosta : możesz tylko po co ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pierdziu **00
i myslisz że ktoś to przeczyta, mnie w polowie juz sie odechciało z tego co zdążyłam wyłapac masz za swoje! tak bywa że faceci nie doceniają tego co maja, niszcza a później płaczą, dziewczyna zwyczajnie wysiadła psychicznie i tyle! miła,dobra ...az wkońcu pękło i powiedziała dość, teraz ma spokój i komfort psychiczny...ja ja rozumiem,przeszłam cos podobnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupiterka0009
przeczytałam w całości, jesli ją kochasz to walcz, ale nie bądz nachalny.. skoro czuje sentyment to moze uda sie na nowo rozpalić w niej uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet który pisze takie elaboraty jest albo zwichrowany emocjonalnie albo zbyt młody by brać sie za poważne związki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneciaanetaanetka
kochany?! i myslisz,ze to cos zmieni? jak na moje oko jestes po prostu egoista i nie zwracasz i nie zwracales uwagi w ogole na jej uczucia i potrzeby,z calego postu wynika tylko : JA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
"..Ja byłem stroną dominującą w związku,po mojej wczesniejszej dziewczynie,nabrałem grubej skóry i na poczatku w ogóle mi nie zależało,to ona pierwsza powiedziała,że kocha,mi to zajęło znacznie więcej czasu...w środku czułem,że jest ona jak balsam na moje serce,po poprzednim związku,nigdy wcześniej nie spotkałem tak dobrej i miłej dziewczyny..." "Autorze" Nie dałeś sobie czasu po rozstaniu z poprzednią dziewczyną. Nie byłeś jeszcze gotowy na nową miłość. Zostałeś zraniony, zdystansowałeś się do kobiet, otoczyłeś swoje uczucia grubą skórą. I nagle w twoim życiu pojawiła się miła dziewczyna, która cię pokochała nie zdając sobie sprawy, że ty na nową miłość nie byłeś jeszcze gotowy. To pokochanie ciebie, połechtało twoje ego po zranieniu. Poczułeś się panem całej sytuacji i dominatorem jej uczuć, nieczułym egoistą. Doskonale wiesz, że to ty zniszczyłeś jej uczucia. Twoje egoistyczne zachowanie w czasie 4 lat zniszczyło w tej miłej dziewczynie wrażliwość, subtelność i miłość. " ...Bylem takim bucem,ze potrafilem jej powiedziec,zeby sobie poszla poplakusiac do lazienki...wstyd mi strasznie jak o tym pisze,ale takich przypadkow bylo wiele.." Czas zrobił swoje i teraz ona otoczyła swoje uczucia grubym murem. Być może porozmawiała o twoim zachowaniu ze swoim tatą i stąd ta zmiana w jej zachowaniu. Jak chcesz coś zmienić na lepsze, zacznij od siebie. Bo na razie silniejszy od ciebie jest strach przed odrzuceniem. To strach wywołuje w tobie negatywne emocje i brak uczuć. Boisz się pokochać wiedząc, że sam jesteś(byłeś) kochany. Tylko egoista nie docenia tego co stracił. Czas jest najlepszym doradcą. Czasem lepiej się rozstać, dać sobie czas na przemyślenia swojego postępowania wobec drugiej osoby. Od czasu do czasu odzywać się, dawać sygnały, że ci na niej zależy nie oczekując nic w zamian. Zrozumienie pragnień drugiej osoby, to klucz do budowy dobrych relacji miedzy partnerami:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasty6
Wiem,ze to tasiemiec,ale nie dalo sie krocej napisac,chcialem klarownie przedstawic sytuacje.. Regres nie jestem juz mlodzieniaszkiem,wiec moze rzeczywiscie moja emocjonalnosc calkowicie szwankuje Wiem,ze bylem egoista i nie umialem docenic tego co mam,nie wiem z czego to wynikalo,moze z dystansu jaki nabralem po poprzednim zwiazku,moze z czegos innego,tak ,czy inaczej nie ma zadnego wytlumaczenia na to jak sie zachowywalem.teraz dopiero wyciagnalem wnioski,ale jak zwykle po fakcie... Rzeczywiscie,jestem egoista i pozostaje mi tylko zmiana swojego charakteru najlepsze,bo jak tak dalej pojdzie,to nikt ze mna nie wytrzyma. Zapach pomarańczy...to co piszesz to szczera prawda,wlasnie wiem,ze zniszczylem jej uczucia i przeze mnie otoczyla sie grubym murem,zamiast pielegnowac w niej te dobre cechy,sprawilem,ze nabrala"znieczulicy",przykro mi,bo nie chcialem,zeby doszlo do tego,no ale tylko ja jestem winowajca.. "Zrozumienie pragnień drugiej osoby, to klucz do budowy dobrych relacji miedzy partneram" - bardo mądre zdanie,teraz mam nauczke na przyszlosc,szkoda,ze nie pomyslalem o tym w trakcie zwiazku.. Teraz w ogole sie nie odzywam,chce dac jej spokoj i czas na przemyslenia,oczywiscie bez jakichkolwiek gwarancji i oczekiwan...to bedzie jej decyzja,jesli bedzie sie odzywac to bede sie zajebiscie cieszyl,jesli nie to bede musial to przelknac...Chcialbym odbudowac z nia pozytywne relacje,bo jakby mi ktos pol roku temu powiedzial,ze tak to bedzie wygladalo,to bym go wysmial.. Dziekuje wszystkim za odpowiedzi i za to,ze przeczytaliscie tasiemca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojoj
kurcze smutno to sie czyta. Jscze smutniej zapewne Wam obojgu. Ja sobie tak mysle, ze skoro tak duzo przemyslales i zdecydowanie wyciagnales wnioski, to moze warto sprobowac odzyskac dziewczyne. Jesli Cie kocha i tli sie resztka cieplejszych uczuc , to moze da Ci szanse i sama zdobedzie sie na kolejny kredyt zaufania. Jesli czlowiek ma dobre checi i postanowienia , to zawsze warto zawalczyc. Dla pocieszenia powiem Ci, ze jak bylam mloda ,to tez bylam bardzo impulsywna, czesto nie moglam poradzic sobie z emocjami. Z biegiem lat i roznych sytuacji nauczylam sie postepowac, hamowac zle emocje, badz umiec je inaczej zagospodarowac niz wybuchanie i krzyk. To trudna sztuka , ale zapewniam Cie , mozna posiasc ta umiejetnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wściekła Żona Męża
Chciałabym doradzić ale niestety nie jestem w stanie tego przeczytać :P nie da się skrócić? albo napisać chociaż nie jednym ciągiem ?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam faceta
i on zachowuje sie tak samo jak Ty. wiem ze kochal bardzo swoja ex ale to bylo juz 1,5 roku a nawet 2,5 roku temu. faceci sa jacys nienormalni, nie doceniaja co maja a potem placza. ja juz teraz jestem coraz mniej wrazliwa i zaczynam obojetniec. a kochalam go kiedys bardzo a teraz sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plepleple
dupki sie nigdy nie zmieniaja i zawsze pozostana dupkami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasty6
Mam faceta- pogadaj z nim szczerze i powiedz co ci leży na sercu,bo z doświadczenia wiem,że chłopu chyba trzeba kawa na ławę,prostu z mostu o co chodzi powiedzieć,to może się ogarnie...może gdyby u mnie taka poważna rozmowa się odbyła,to w moim pustym łbie coś by się pozmieniało i wnioski wyciągnałbym wcześniej,a nie dopiero po fakcie :/ Wiem,że smutno się to czyta,bo smutne jest to,że doprowadziłem do zabicia w niej uczuć i nie sądze,żeby mnie jeszcze kochała,bo sentyment,to nie miłość....jedyne na co mogę teraz liczyć,to na odbudowanie pozytywnych relacji,bo nigdy nie chciałem,żeby było między nami tak chujwo,jak jest teraz..ale to już nie ode mnie zależy :( Może byłem dupkiem,ale naprawdę wyciagnałem wnioski i postaram się to zmienić.. Dzięki za przeczytanie i odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojne popołudnie
Daj spokój jej i sobie. Tu już nic nie można zrobić. Super, że widzisz swoją winę - pomoże Ci to budować pozytywne relacje z kimś innym, bo z tą dziewczyną już nie. Ona Cię kochała, a Ty lekceważyłeś to. Musiało jej być przykro. Zostaw ją ona zasługuje na miłość, ciepło i docenienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojne popołudnie
Daj sobie spokój niech ktoś inny ją dyma :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawia_renka
Osoby wrażliwe, z takiej znieczulicy, zamrożenia uczuć, wychodzą baardzo długo. Spiperzyłeś nawet nawet te zwyczajne relacje.. Ona musi mieć teraz duuużo czasu by się odmrozić. Jeśli się odzywa, zanczy, że nie jestes całkiem obojętny. Znam to uczucie, coś jest, mysli sie o drugiej osobie, ale strach przed tym co było jest silniejszy, dochodzi brak zaufania i zniszczenie tego uczucia , które pozwala dac siebie drugiej osobie. Może to jest do odbudowania, możesz jednynie czakać, ale bez złudzeń. Posklejany wazon nigdy nie bedzie jak nowy, są rysy, nawet jesli gołym okiem ich nie widać. Zrozumiałeś swoje postępowanie, samokrytyka jest ok. Gdzieś tam wierze , że Ci się uda, że Wam się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasty6
Wiem,ze musiało jej być strasznie przykro...dlatego jak o tym mysle,to najchetniej zapadlbym sie pod ziemie,tak mi jest wstyd,ze moglem sie zachowywac jak taki nieczuly frajer. Ona zasluguje na wszystko co najlepsze,za dobra dla mnie byla,a ja to schrzanilem,a teraz cierpie tak,ze az zaczalem szukac rady i pomocy na tym forum,bo wszyscy przyjaciele mowia,zeby olac sprawe i zyc dalej...ale łatwo sie mowi,a kto tego nie przezyl,tak naprawde nie ma pojecia,jaka jest dolina po rozstaniu,jeszcze po takim dlugim czasie,gdzie kazdy dzien praktycznie ze soba spedzalismy prezz 4 lata,czuje sie jak cpun,ktoremu zabrano ostatnia dziale...tak jestem uzalezniony od jej obecnosci..ale coz sam jestem sobie winien. Kawia-renka dziekuje za pozzytywne slowo i wiare w to,ze jeszcze kiedys moze sie udac...naprawde bardzo bym tego chcial,ale na nic nie licze...czas jest tutaj chyba najlepszym doradca dzieki wszystkim za wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka33_34
fajnie,ze wyciagnales wnioski,bo nie kazdy facet to potrafi,ale moje zdanie-zapomnij o niej,bo z tego nic nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie potrafiłem pogodzić się z rozstaniem, związek nie trwał długo bo 2 miesiące ale to mi w żaden sposób nie pomagało. Wcześniej byłem w związku, który trwał 3 lata i po rozstaniu czułem się dokładnie tak samo. I to jest właśnie mój problem, nie ważne czy będzie to trwać 2 tygodnie czy 2 lata, dla mnie to jest zawsze koniec świata, strasznie się przywiązuje i nie moge się pogodzić z myśla, że osoba dla mnie ważna ma się stać obca z dnia na dzień. Nie mogłem kolejny raz na to pozwolić, zamówiłem rytuał miłosny u rytualisty perun72@interia.pl i odzyskałem ukochaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie miałam już nic do stracenia i spróbowałam rytu z magia-anielska.pl, o dziwo po kilku tygodniach mój misiaczek wrócił i jest teraz kochany jak nigdy. Magia działa na serio trzeba tylko dobrze trafić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ile juz kasy z bab wyciagnelas naciagaczko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×