Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Karola1988

słomiane wdowy:)

Polecane posty

Gość nie jest źle
dobrze martaaa, więc odpowiadam na pytania jak sobie radzę z domem i dziećmi. Nie p[racuję, jedna z przeprowadzek zbigła się z ciążą, po porodzie nie wracałam zatem do pracy. Dziecko mamy tylko jedno 2,5 roku. Nikt mi nigdy nie pomagał przy małym, od początku byłam samodzielna, mąż go kapał i ogólnie umie się nim zajmować kiedynie ma akurat żadnego wyjazdu, wyjść mogę bez problemu do koleżanki czy na zakupy. Mam prawo jazdy, mieszkam obok biedronki, na parterze na dodatek, więc zakupy to nie problem. Rachunki i wszelkie opłaty i tak robię ja, czy mąż jest czy nie ma. Tylko gotować mi się nie chce dla siebie samej (dziecko nie je większości tego co my)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale faktycznie
hheehhee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja postoję i popatrzę
Witam wszystkie słomiane wdowy 🖐️ Znam temat od podszewki i nie jestem z tego powodu szczęśliwa, ale jak to mówią " widziały gały co brały". Mój K jest budowlańcem, a ściśle mówiąc stawia szklane fasady i bardzo rzadko jest tak że mają jakąś robotę na miejscu. Widzimy się od piątku wieczora do poniedziałkowego świtu. W tym tygodniu wyjątkowo nie wróci ł na weekend, bo maja koniec jednej z robót i terminy są bardzo napięte więc pracowali nawet w niedzielę. Na początku aż serce mi rozdzierało na samą myśl, że wieczorem nie przytuli mnie w łóżku, nie opowiemy sobie jak minął nam dzień i czego nowego nauczyły się dzieciaki. Oczywiście są telefony, ale to nie to samo:( Teraz jakos się z tym oswoiłam i radzę sobie, ale najtrudniej jest wtedy kiedy dzieciaki są chore, a ja sama się z tym zmagam, nie mówiąc już o tym, że nawet zakupów nie ma mi kto zrobić. O zdrady się nie boję, nie twierdzę że nigdy mnie to nie spotka, ale jak na razie moja niezawodna intuicja pozwala mi być spokojną. Jednak zaobserwowałam coś co mnie bardzo niepokoi. Otóż, kiedy zdarza się tak że K ma dłuższy urlop, albo maja jakaś pracę na miejscu, to w pierwszym momencie jestem prze szczęśliwa, a potem zauważam, że zwyczajnie mi przeszkadza w domu. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale to trochę jest tak jakbyśmy się od siebie odzwyczaili i na nowo musieli się siebie nauczyć, ale już bez tej pierwszej fazy zakochania, czy ekscytacji że w końcu mieszkam z moim mężczyzną . Mam z dziećmi swój rytm dnia, swoje przyzwyczajenia, a kiedy K jest w domu, to wszystko zostaje zburzone i to mnie irytuje. Zastanawiam się czy tylko u mnie jest tak, czy inne dziewczyny w podobnej sytuacji maja tak samo? Muszę tu dodać, że bardzo kocham mojego K i nie chcę nawet sobie wyobrażać że mogłoby go w moim życiu zabraknąć, ale jednocześnie czuję, że gdyby wrócił na stałe do Torunia, to musielibyśmy na nowo się docierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas ten wyjazd mojego męża był z przymusu. Nie mamy własnego mieszkania-wynajmujemy. Mój mąż jak pracował w Polsce to ciągnął 2 etaty bo inaczej się nie dało+ do tego ja też pracowałam na pół etatu. Na kredyt nie było szans bo zatrudnienie opiewało na najniższą krajową więc nawet nie było z jakimi dochodami iść do banku, ile można wynajmować? Ja co miesiąc jak mam komuś oddawać prawie 1500zł za klitkę 32m to wyć mi się chce. mój mąż tak sobie pracował od rana do wieczora 7-21 więc również nie było go w domu. Jak przychodziła niedziela to nie miał siły na nic:( tak długo nie da się pracować. No i pojawiła się propozycja wyjazdu- stała praca , na umowę o pracę, kwota jaką zarabia jest na umowie, wszystko legalnie to dlaczego nie skorzystać? Tam pracuje od 8-16 , wszystkie soboty wolne, więc teoretycznie każdy weekend może być w domu- tylko wiadomo wszystko kosztuje. Teraz dzięki legalnej pracy mamy szanse na własne mieszkanie i na godne życie! Mieliśmy na prawdę kiepską sytuację finansową- nam nikt nie pomaga , rodzice nigdy do niczego się nie dokładali, nawet nie chcieliśmy, ale przetrwaliśmy ciężki czas sami bez niczyjej pomocy. Teraz córcia chodzi do żłobka, ja pracuje nadal na pół etatu. I uwierz mi że nie jest łatwo być samemu i to nie jest w większości że tak nam się podoba tylko sytuacja ludzi zmusza do takich wyjazdów. My mamy nadzieję, że kupimy tu jakies mieszkanie wynajmiemy i wyjedziemy razem bo tak na dłuższą metę się nie da!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miijjaaa
nie jest źle mijjaa skąd jesteś? Jakie województwo? z opolskiego a Ty? oczywiście najwięcej mają do powiedzenia osoby, które nie muszą rozstawać się z ukochanym :) a małżeństwa równie często się rozpadają gdy rodzinka jest w komplecie przez 24h nie ma reguły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie życzę nikomu problemów finansowcyh, czasme taka sytuacja tworzy się z dnia na dzień. Dlatego najłatwiej oceniać jak się nie jest w takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tekatorka
przeciez was slomiane wdowy nie lubia normalne rodziny-bo wy(wiekszosc z was)podrywacie cudzych mezow:) choc tak po cichu,z ukrycia-ale my normalne kobiety to widzimy,nie bojcie sie:)widzimy jak zezujecie na naszych mezczyzn przeciez kazda kobieta potrzebuje silne ramie przy boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie...
te slomiane wdowki he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie...
jakos nie wierze,ze wam tak dobrze sie zyje. nie jest wam przykro jak wychodzicie na grila ze znajomymi i jestescie same?a inni ojcwie bawia sie ze swoimi dziecmi,przynosza piwo swoim zonom. czy wogole nie chodzice na takie rodzinne zebrania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi jest przykro, chciałabym być z moim mężem na codzień ale ten wyjazd i ta jego praca to jest szansa dla nas na własne mieszkanie( wynajmujemy już 4 lata i szlak mnie trafia jak pomyślę ile kasy poszło w błoto). Wszystko jest na mojej głowie, dziecko, dom, praca... najgorsze są wieczory...samotne wieczory:( ale mam nadzieję że na wiosnę już uda nam się być razem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta832
wspólczuje , moj mąż pracuje do 17:00 codzienie i tesknie jak go nie ma a co dopiero jakby go w ogóle nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest źle
mijaaa ja jestem z drugiego końca Polski - warmińsko-mazurskie, ale nie weim czy niedługo też nie będę z opolskiego, w jednostce męża jest duża redukcja etatów i część przenoszą właśnie gdzieś na śląsk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest źle
karola, my też wynajmujemy od 4 lat, już nasze 3 mieszkanie. Na swoje nie mamy szans, nie mamy wystarczjącej zdolności kredytowej, a poza tym nie mogę zdecydować się na mieszkanie, bo gdybym tu kupiła a za rok by męża przeniśli an drugi koniec Polski to co z tym mieszkaniem? Nie wynajmę tu za taką kwotę, aby starczyło na pokrycie raty kredytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loliotki
Karola pamiętam Cię z innego tematu dominowałaś na nim wymądrzałaś się skłóciłaś ze sobą dziewczyny i temat padł a szkoda :( jaka ty byłaś mądra, wszystko wiedząca a mąż ideał jakoś nigdy tam nie pisałaś że mąż haruje na 2 etaty, tylko że Ci pomaga zajmuje się Hanią itp oj pusta dziewucho - pisać wszystko można trzeba było najpierw myśleć nad własnym mieszkaniem a nie dzieckiem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie martw się:) z tamtymi dziewczynami rozmawiam sobie na innym forum, jesteśmy tylko my i nie ma żadnych kłótni! Każdy ma prawo do własnego zdania:) owszem mąż jak był w domu to mi bardzo dużo pomagał, on wracał ja wychodziłam do pracy, a jak były wakacje moja siostra zajmowała się małą i wtedy on mógł pracować więcej. A co do własnego mieszkania to wcześniej nie mieliśmy zdolności kredytowej i dziecko tutaj niczego nie zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheh skok w bok
słomiane wdowy hehe nie jest źle:) ja mam przyjaciela i mam z kim na spacery chodzić:D a wy jak jesteście zapuszczone kwoki to się boicie żeby mąż nie miał żadnej na boku:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Młoda  mężatką
Nie wiem czy dobrze pisze ale musze. Chce rozwodu mam dosyć jesteśmy dopiero rok po ślubie 2 lata związku syn 10 msc a ja co sama wziął i pojechał od 9 miesięcy sama z dzieckiem on lata albo w tej pracy albo chleje z tymi znajomymi z pracy wieczne wymagania idę mnie a co najlepsze raz na 2miesiące wyślę kasę a mieliśmy urządzać mieszkanie spłacić jego długi kawalerskie ale ja już mam dosyć samotności i braku wsparcia z jego strony jedyne co mi chodzi po głowie to rozwód i dziecko bez ojca../ przepraszam musiałam to napisać trochę lżej .uff ale dalej nie wiem co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×