Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kubba80

czy kiedyś mija brak zaufania po zdradzie?

Polecane posty

sytuacja jakich pewnie wiele - w małżeństwie mniejszy lub większy kryzys, ona zdradziła (nie jednorazowo, ale przez jakiś czas - wiem o 2 miesiącach). Kiedy wszystko ostatecznie wyszło na jaw, zdecydowaliśmy że spróbujemy to wszystko jakoś odbudować. Nigdy nie rozbieraliśmy tej sytuacji na czynniki pierwsze - ona tylo w jakiejś rozmowie stwierdziła, że to dlatego że ona myślała że ja już jej nie kocham i że kogoś mam i inne takie bezsensowne gadanie, które raczej puściłem mimo uszu, bo to raczej marne tłumaczenie. Ale to nieistotne. Tak czy owak uznaliśmy że chcemy dać naszemu małżeństwu jeszcze jedną szansę... Tylko ja nie wiem czy potrafię. Minęły już dwa miesiące, w międzyczasie zmieniliśmy miejsce zamieszkania (ona zmieniła pracę). A ja nadal nie potrafię o tym nie myśleć. Może nie nonstop, ale jednak dość często. I to w różnych momentach - zarówno na zasadzie - czy on był lepszy w łóżku jak i może był fajniejszym partnerem - w sensie pogadania itp itd... Boję się, że nie będę potrafił sobie odpuścić... ktoś wie czy to mija? Albo jak sprawić żeby minęło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34565
Ja wiem od 2 lat...Raz jest dobrze, a czasami znowu powracają do mnie myśli podobne do tych, które Ty masz od 2 miesięcy...Wydaje mi się, że zależy to od człowieka, jego charakteru...jedni się rozwodzą, inni starają się zapomnieć i żyć dalej, a inni tak jak ja, sami nie wiedzą co zrobić...czasami się na niego patrzę i nie mogę uwierzyć, że tak mnie potraktował...wydaje mi się, że zyję w zawieszeniu i na coś czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie w zawieszeniu - to dobre określenie. Wcześniej przed tym jak się dowiedziałem planowałem sporo rzeczy do zrobienia w nowym miejscu zamieszkania. A teraz nie wiem... nie chce mi się, zastanawiam się... ale nie chcę czekaż 2 czy 3 lata żeby się przekonać że to nie ma sensu. I to nawet nie o to chodzi że boję się że ona znowu zdradzi (choć to oczywiście też możliwe) tylko że to będzie takie wszystko na pół gwizdka bo ja będę się bał zaangażować tak jak kiedyś, żeby znowu nie dostać po d...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to jest marna egzystencja, prędzej czy później taki związek się rozpadnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kosior
zdrady nigdy sie nie zapomina rysa zawsze zostaje nigdy nie zaufasz juz tej kobiecie, taki związek jest bez sensu stracisz tylko czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to co, wszsystkie historie małżeństw które są szczęśliwe po tego typu przejściach to fikcja? Ułuda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam za sobą 3 bróby
samobójcze ,odejdź tego się nie zapomina ,poszukaj innej kobiety z którą zbudujesz związek od nowa,zniszczy cię ta niepewność,szkoda życia ostatecznie mamy je jedno,życzę powodzenia i siły w podejmowaniu mądrych decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczony......
nie mija. przerabiałem to, nic nie dało. oczywiscie zalezy to od charakteru, sily psychicznej itd. Ciagnałem to rok, po roku doszedlem do wniosku, ze nigdy juz tak nei bedzie jak kiedys. odszedlem. bylo bardzo ciezko, mamy dziecko. dzis wiem, ze to byla dobra decyzja. minelo 3 lata, mam to za soba.Ona......zdradza nastepnych. JA zyje sobie spokojnie, szykuja sie powazne zmiany, jest dobrze. Nie wiem czy warto próbowac po takich przejsciach. Moze tak, sam nie wiem. Ja probowalem, i wiem ze to stracony czas. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To możemy podać sobie rękę. Ja już tak od 4 lat niby wybaczyłam, niby jest ok nie powiem jest zmiana w zachowaniu męża a to wszystko wraca myślę o tym serce pęka z bólu i to ciągłe pytanie dlaczego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melanicaaaaa
tez mi sie wydaje ze nie mija...... ja bym nigdy nie zapomniala.... a moj partner w szczegolnosci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienny deszcz
Podobno można wybaczyć. podobno. ale zapomnieć się chyba nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koralowa25
prawda. wybaczyc jest trudno. zapomniec - niemozliwe. byc moze z czasem zmienia sie podejscie do tego co sie stalo. na poczatku jest szok i niedowierzanie, pozniej chec odwetu, pozniej natretne mysli typu "co bedzie, jesli to sie kiedys powtorzy? bo przeciez moze". pozniej jest chlodna kalkulacja zyskow i strat pozostania w takim zwiazku. przy dluzszych relacjach zwykle jest nastepna szansa, tylko strasznie ciezko zyc z takim balastem zlych doswiadczen. wlasciwie powrot do normalnego zycia sprzed zdrady jest prawie niemozliwy. bardzo boli poczucie straconego czasu i obawa, ze przez swoja decyzje o kontynuowaniu zwiazku straci sie tego czasu jeszcze wiecej. mysle, ze pierwsza zdrada jest najgorsza i najbardziej tyrajaca psychicznie. ja zostalam zdradzona 2 razy. jak szykowal sie trzeci raz, po prostu sie rozstalismy. teraz jestem z innym czlowiekiem i o dziwo, ufam mu, wierze w jego szczerosc i uczciwosc, nie boje sie, ze mnie zdradzi i wiem, ze jesli to zrobi, to odejde od razu. ale dopoki wszystko jest miedzy nami ok, nie szukam problemow na sile. balam sie, ze po tamtym zwiazku bede miala jakas manie przesladowcza, bede sprawdzac kazdy krok nastepnego partnera, kontrolowac go i na pewno nie zaufam. na szczescie tak sie nie stalo. ale bardzo zaluje, ze tak dlugo zylam z tamtym czlowiekiem, pomimo tego, co mi zrobil. czas nie do odzyskania. przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona też się zmieniła, tyle że to jeszcze za krótki czas żebym mógł ocenić czy to na stałe czy tylko chwilowo, bo trzeba mnie odzyskać i ratować małżeństwo (tamten facet ma żone, właśnie urodziła dziecko, więc trudno sobie wyobrazić żeby mogli zacząć sami tworzyć coś nowego) Pytanie brzmi - czy to w ogóle może minąć? Czy po prostu jak ktoś jest bardziej zdeterminowany, jest silniejszy psychicznie to po prostu sobie potrafi to poukładać, ale tak naprawdę to zawsze tkwi gdzieś w człowieku... Nie chcę się tak łatwo poddawać, ale nie wiem też czy ta walka nie jest z góry skazana na porażkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienny deszcz
Tak, to zadra, która będzie zawsze w Tobie tkwiła. To zależy od Ciebie, czy będziesz potrafił z nią żyć u jej boku. ja nie potrafiłabym, bo bym się zadręczała i bała do końca powtórki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem też na etapie analizowania przeszłości - zastanawiania się że to może nie był pierwszy raz. Ogólnie schiza... Tyle że ją kocham i chciałbym z nią być. Ale nie za wszelką cenę.... trochę to dziwne wszystko, kompletnie sprzeczne uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienny deszcz
Kuba, tu nie ma mądrych rad, które Ci można dać. to zależy od ciebie, od niej, od tego co jest miedzy wami. a poradzenie sobie ze zdradą wymaga dużo czasu. więc go sobie daj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojdaada
Ja bym nigdy nie wybaczyła zdrady. Nie dlatego ze zostalaby zraniona moja duma i uczucia, wcale nie dlatego. Nie wybaczyłabym, ponieważ czlowiek ktory dopuszcza się zdrady jest OBŚLIZGŁYM GADEM, Judaszem, kurwą, przebiegłą żmiją nie potrafiącą panować nad swoim ciałem i umysłem. Czlowiek ktory zdradza jesr słabą jednostką. A ja nie chce być z kimś słabym, bo zasługuję na wszystko co najlepsze. Poza tym kto raz zdradził, zdradzi ponownie, ma to bowiem we krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jesienny deszcz Kuba, tu nie ma mądrych rad, które Ci można dać. to zależy od ciebie, od niej, od tego co jest miedzy wami. a poradzenie sobie ze zdradą wymaga dużo czasu. więc go sobie daj." ta... daję go sobie... może za mało na razie - a co jeśli za rok, dwa nadal będę miał te same wątpliwości? nadal za mało czasu? wiem że nie ma mądrych rad. to moje życie i moje decyzje, ale czasem trzeba coś napisać żeby potem sobie przeczytać i spojrzeć z innej strony ;-) a przy okazji przeczytać inne opinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie minęło 5 lat
i jest dobrze. Ale z tym zaufaniem, to bardzo ciężka sprawa. Tak na 100% to już chyba nigdy go nie będzie. Bardzo rzadko, ale jednak zdarzają się sytuacje, w których np. nie mogę się do niego dodzwonić i wtedy wyobraźnia robi swoje... Chyba nigdy nie odzyskuje się zaufania na 100 %. Ale też wiem, że nikomu innemu nie potrafiłabym zaufać w 100 %, gdybym nawet zaczęła inny związek, z inną osobą. Poza tym jednym faktem - jest ok. Nie ma już bólu, nie ma wyrzutów względem niego, nie ma zastanawiania się dlaczego, nie ma ciągłego rozpamiętywania, myślenia o tym. Jest życie codzienne, są codzienne problemy, jak to w życiu i w związku. Tak to właśnie wygląda u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienny deszcz
Widzisz, czasami potrzeba 5 lat, żeby sobie jakoś to ułożyć. ale całkowicie nie zniknie pewnie nigdy. to zależy od ciebie, czy stać cie na coś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi rownież sie wydaje, ze bedzie cieżko znow zaufac jak kiedys. Co innego rozstac sie i za jakis czas zaufac komu innego- choc mysle ze ten strach zostanie do konca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradzony razy dwa
obecnej dziewczynie wybaczylem 1 razowy skok. zrobila to po pijaku, z chlopakiem w ktorym kiedys sie kochala. potraktowal ja jak szmatę wiec byla zalamana. ja nie chcialem do niej wrocic i wymarzony koles potraktowal jak worek na spermę. dalem jej druga szanse. cala ta zdrada byla rok temu po 2 latach zwiazku. wybaczylem, nie ufam w 100% a w 90%, ale wierzę jej. zmieniła się. wiem wszystko. co robi,gdzie z kim. było ciężko, ale daliśmy radę. drugi raz nie wybacze. za duzo mnie to jednak kosztowalo. mialem tez wczesniej narzeczona, która zdradzala mnie przez 4 miesiace. od razu sie rozstalismy. wybacze jednorazowy skok. ale ta oklamywala mnie przz 4vmiesiace. ruchalem ją ja i ten fagas. calowala sieze mna i z nim. oklamywala mnie a bylismy sobie tak bliscy. chciaem wziac z nią slub i miec dzieci. bylismy ze sobą 4 lata. nie wybaczylem, bo takiej zdrady bym nie udżwignał. chociaż kochałem ją najmocniej na świecie nie mogłem pojąć, że kocha się ze mną, a wcześniej kto inny ją dotykał. że nie byla moja na 100 %. na szczescie mam to za sobą. ale b.długo dochodziłem do siebie po t ej akcji. także autorze reguły na to nie ma. ale u mnie jest tak,ze jednorazowy skok wybaczylem, 2 miesieczne zdradę nie. kolejnej zdrady tez nie wybacze. pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: u mnie minęło 5 lat A jak radziłaś sobie "po drodze" - tzn. od którego momentu wiedziałaś że "będzie dobrze"? Tak, ja zdaję sobie sprawę z tego że może minąć rok, dwa, pięć nim to się ułoży. Pokopnae to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie minęło 5 lat
kubba - to trudno powiedzieć od którego momentu. Na początku było bardzo trudno, każdy telefon, sms, każde jego wyjście napawało mnie jakąś obawą, że nie wiem co on robi, czy nie kłamie, czy nie ciągnie tego wszystkiego... Potem stopniowo sama siebie przekonałam, że przecież do jasnej cholery nie mogę tylko siedzieć i zamartwiać się tym, czy coś się nie dzieje znowu. Kłamstwo ma krótkie nogi więc i tak by się wydało. A wtedy wypad z mojego życia. Bo drugi raz nie ma wybaczenia. Jaki jest sens tego, że będę się zamartwiać? Jaki jest sens że będę pilnować, sprawdzać, kontrolować na każdym kroku? Jaki jest sens, jeśli on siebie samego nie będzie pilnował? To on powinien się starać, żeby historia się nie powtórzyła. I tak się tego trzymałam, po drodze zajmując się swoimi sprawami, starając się zajmować czymś, żeby niepotrzebnie nie myśleć. A potem przyszedł taki moment, kiedy po prostu stwierdziłam, że... to już nie boli, że wierzę mu, kiedy mówi gdzie, z kim się spotyka, że wierzę w to, co mówi. Tylko jeśli jest sytuacja niespodziewana, np. właśnie jakaś taka, w której nie wiem gdzie jest, a np. powinien być tu i tu, to wtedy właśnie wyobraźnia płata figle. Ale to już bardzo rzadko i coraz rzadziej. Tak więc jak widzisz to proces ciągły :) U każdego przebiega inaczej, trwa krócej albo dłużej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech znam to
Mój ojciec zdradzał, tak namiętnie, że ja teraz ufać nie potrafię, chociaż mnie mężczyzna nie zdradził. Ciężko tak żyć. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
do "u mnie minęło pięć lat" - mądrego zawsze warto poczytac:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: u mnie minęło pięć lat tak, ja też staram się tak robić. I nawet nie mam problemu z zaufaniem. Owszem zdarza mi się przeprowadzić małe kontrole... ale ja mam obawy czy to ja będę potrafił się zaangażować... i być szczęśliwy. Bo nie wiem czy robiąc to tak "na pół gwizdka" będę potrafił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×