Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elalal

gdy widzicie się tylko w weekendy...

Polecane posty

Gość elalal

No właśnie ile z was jest w takich związkach, że widujecie się ze swoimi partnerami/partnerkami tylko w weekendy...albo nawet co drugi weekend...Jak się wtedy czujecie podczas tygodnia ? Jak to znosicie ? Dajecie radę czy jest to dla was za mało ? Jak się w ciągu tego czasu kiedy nie widzicie zachowujecie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purt puurt purcik
ja tak mam , ale umilam sobie czas prutaniem i bączeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konradooooooooooo
ja widuje sie raz w tygodniu roboczym i w wekendy ale czuje sie tak jak tylko w wekendy . MAŁO:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.k.w.z.
Ja z moim facetem widuję się co kilka miesięcy na 2 tygodnie, więc nie masz tak źle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie widziałam w takich związkach sensu. Raz, że nie macie szansy się poznawać, a to istotna sprawa przecież. Dwa, że w takim związku to ja widzę tylko: frustrację, rozżalenie, tęsknotę, poczucie osamotnienia. Dochodzi pewnie zazdrość, jak się widzi inne pary, które spotykają się prawie codziennie lub wspólnie mieszkają. Potem są kłótnie, bo nie można do siebie dotrzeć i ciężko wprowadzić zmiany... Związek ma być szczęściem, a nie udręką. To jest oczywiście moje zdanie. Ja bym na takie coś nie poszła i zdusiła zauroczenie w zarodku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purt puurt purcik
popierdzieć takie związki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tak mam. W sumie to jest to sytuacja przejściowa, mamy nadzieję. Nie zgodzę się z tym że taki związek nie ma sensu. Rozmawiamy codziennie przez ponad godzinę na różne tematy i właśnie się przez to poznajemy. Ludzie mieszkają w jednym mieście a moga rzadziej ze sobą rozmawiać. A tęsknota szczególnie na początku może umocnić związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w takim związku. Widzimy się w dwa weekendy na miesiąc. Mam tak zawalony tydzień pracą i innymi obowiązkami, że zlatuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja widuję się z moim mężem co dwa tygodnie przez 3dni, mało, ale taki kraj że trzeba zarobić na rodzinę.a nie powiem bardzo jest ciężko, czasem mam już dość czasem ale nic na to nie poradzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy od checi i uczuc obu st
ron, na dluzsza mete ktos musi sie przeniesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja widuję się z moim mężem co dwa tygodnie przez 3dni, mało, ale taki kraj że trzeba zarobić na rodzinę.a nie powiem bardzo jest ciężko, czasem mam już dość czasem ale nic na to nie poradzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja widuję się z moim mężem co dwa tygodnie przez 3dni, mało, ale taki kraj że trzeba zarobić na rodzinę.a nie powiem bardzo jest ciężko, czasem mam już dość czasem ale nic na to nie poradzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elalal
ja właśnie z moim partnerem widujemy się tylko w weekendy albo może nawet teraz co drugi weekend...Jestem w tygodniu rozdrażniona...tęsknię cały czas i ogólnie to niby w związku a jednak tak samotnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, ja czuje pustkę, nie mam chęci zycia, a jeszcze zwłaszcza w taką pogodę, czasem jest do kitu, czasem jest fajnie, zawsze odliczam dni do przyjazdu męża, a teraz nawet został 3tydzień w pracy a szef chciał żeby nawet 4tyg został ale się nie zgodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dołączam się. W wakacje udało się nadrobić spotkania, nawet 3 razy w tygodniu, ale teraz znowu co 2 weekendy. Czasami jest źle, ale cóż, dajemy radę :) Jeżeli zacznie nas to przerastać, to podejrzewam, że żadne z nas nie będzie ciągnąć tego związku na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elalal
ale dajecie radę ? dobrze to znosicie ? bo ja muszę przyznać chodzę przygnębiona, i bez humoru... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym nie dala rady w takim zwiazku na odleglosc. moj maz pochodzi z miasteczka oddalonego od moje ok 50 km, mimo to kiedys (jak nie miszkalismy razem) widywalismy sie najzadziej co 2i dzien. na szczescie te czasy dawno minely

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, on studiuje dziennie, a ja zaocznie, bo w tygodniu pracuję. Do tego pociąg jedzie prawie 2 godziny w jedną stronę. Jedyną opcją jest spotykanie się w dni, kiedy nie mam zajęć na uczelni. Dobrze, że ktoś mądry wymyślił skypa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobry przyklad ze dojrzalosc
my widzimy sie raz na 2-3 tygodnie, nie jest latwo ale dajemy rade... na pewno jest tesknota i czasami jest ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest dobre
ja się widuję w weekendy i to nie jest tak, że cały weekend od piątku popołudniu do niedzieli wieczór spędzamy razem, tylko przyjeżdża wieczorami a potem wraca do siebie. nie śpi u mnie. czasem się zdarza, że jak ma inne sprawy na głowie, to przyjeżdża tylko w niedzielę popołudniu np. o 15 i jest do 20. szczerze powiedziawszy, to ten związek się kończy, bo w tygodniu on nie ma czasu nawet zadzwonić i pogadać dłużej a na weekendzie to jest zmęczony i nawet jak przyjeżdża, to większość naszego wspólnego czasu przesypia w moim łóżku. nie pakujcie się w takie coś. można tak przetrzymać jakiś czas, np. rok, jeśli się wie, że coś się zmieni, ale na dłuższą metę to to nie ma sensu, bo ludzie się od siebie oddalają. pomiędzy mną a moim facetem powstał wielki mur. kiedyś potrafiliśmy gadać o wszystkim, robiliśmy wspólnie zakupy, jeździliśmy na jakieś jednodniowe wycieczki, spędzaliśmy po prostu więcej czasu razem. teraz ja jestem coraz bardziej sfrustrowana, on nic nie zmienia i ja już nie daję rady. chodzę przybita i mi się wszystkiego odechciewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elalal
no właśnie tego się boję...że przez takie widywanie się tylko w weekend albo teraz może nawet i co drugi nie będzie tej takiej więzi...bo jak tu ona ma być jak większość czasu spędza się osobno niż razem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety ten nasz kraj jest taki skonstruowany, ja mam córeczkę do tego, jest mi bardzo ciężko bez męża, jak gdzieś jadę to zawsze z bratem, czasem sił mi bark nie powiem, ale liczę na to że na razie musi tak być, że za jakiś czas to się zmieni, tera już bym chciała żeby chociaż na każdy weekend przyjeżdżał to mi wystarczy.tu gdzie mieszkam, wieś, nie ma szan na pracę na miejscu, a jak już coś jest to nawet 1000zł nie zarobi, a to jest mało żeby utrzymać 3osobową rodzinę, więc trzeba wyjechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weraaaaaaaaaaaw
niestety ja tez tak mam i szczerze powiedziawszy rozpierdala mnie od środka juz nawet jak dzowni domnie wieczorami to poprostu mam tak zly humor ze nawet mi sie gadac nei chce czuje ze się oddalam od niego czuje taki wewnetrzny żal o to ze siedze sama niewiem ja to będzie? tym bardziej ze ja mu nie powiem tego bo pracowac musi , ale jakos dawniej bylio inaczej bylam weselsza jakas taka pełna życia i tak jak napisala dziewczyna w jednym poscie wyzej patrze z zazdroscia na pary ktore sa ze soba clay czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otwórzcie panie oczyy
niepokój :) głupie myśli :) tęsknota ..tesknota..tęsknota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hexanna25
Ja z moim obecnym narzeczonym byliśmy razem już 1,5 roku jak musiał znaleźć pracę w mieście oddalonym o 300 km. Widywaliśmy się co weekend bo przyjeżdzał. Żyliśmy na odległoś 3 lata... To było istne piekło na początku... Ciągle byłam zła, podirytowana, kłociliśmy się przez telefon o pierodły, ale gdy przyjeżdzał było super:) Udało nam się przetrwać te 3 lata! Powiem Wam, ze cholernie nas to wzmocniło! Jeszcze bardziej się kochamy... Znalazł pracę w naszym mieście i już od przyszłego tygodnia zamieszkamy razem:) Jesteśmy przeszczęśliwi.. Powiem Wam, ze warto było czekać i przeżyć odległość, żeby docenić bliskość:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteśmy razem pół roku, widujemy się w weekendy, czasm tylko jeden dzień z owego weekendu. Szczerze mówiąc kiepsko to znoszę. Bardzo kiepsko, Niedziely wieczór jest koszmarem. Chociaż nie mam za wiele czasu aby w tygodniu o tym myśleć - praca, zajęcia dodatkowe typu basen czy filmowe wieczory ze znajomymi, to jednak te myśli gdzieś się przewijają. Piszę smsy - głównie ja, niestety i bardzo mi brakuje czułości. Jednak napraszać się nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym, że my mieszkamy w jednym mieście, ale możliwości na spotkania nie ma. Mam nazieję, że to przejściowe, bo się wykończę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jereziah
ja też tak mam, moja dziewczyna studiuje w innym mieście i widujemy się co tydzień a teraz może nawet i co dwa...Tęsknie za nią bardzo, ale przez tą tęsknotę jestem poddenerwowany i nie mam humoru...Boli mnie to, że spędzamy więcej czasu osobno niż razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×