Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasandra001

śmierć dziecka - jak pomóc

Polecane posty

Gość Kasandra001

Moja koleżanka urodziła zbyt wcześnie, następnego dnia, jej dziecko zmarło. Długo się o nie starali. A tu na dodatek jeszcze taka tragedia. Jak jej pomóc. Tak bardzo chciałabym jej ulżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jak niby chcesz jej pomoc
takie starania sa zupelnie niepotrzebne. Zadne slowa jej teraz nie pomoga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anicaa
Smutne. Wystarczy jak ją przytulisz, potrzymasz za rękę, wysłuchasz. Musi przejść swój czas żałoby i mieć poczucie, że może na was liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkbnjnjnj
powiedz jej tylko że teraz żadne słowa nie pomogą, ale jakby coś potrzebowała to możesz na nią liczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasandra001
tak wiem, że żadne słowa nie oddają tego, ale przecież coś trzeba robić, żeby ona się nie załamała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednak nie
wystarczy być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bkbnjnjnj
to może na Ciebie liczyc miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama po stracie
kobiety różnie reagują. mogę ci tylko podpowiedzieć co mnie bolało lub wkurzało (straciłam dziecko w połowie ciąży): * ignorowanie tematu. wiem, że ciężko mówić o śmierci, ale udawanie, że nic się nie stało, jest okropne. Miałam wrażenie, że może zwariowałam, że może tego dziecka w ogóle nie było... * teksty w stylu "jeszcze będziesz miała dziecko". Wiem, intencją jest pocieszenie, ale w tej chwili ważne jest to dziecko, które umarło... * tzw. obchodzenie się jak z jajkiem. Spłoszone spojrzenia, staranne omijanie wszystkiego, co wiąże się z macierzyństwem... Spróbuj po prostu być przy niej. Jeśli będzie chciała pomilczeć, milcz z nią. Jeśli będzie chciała mówić - słuchaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasandra001
a jak sie spotykamy to lepiej, żeby gadać na różne inne tematy, żeby o tym nie myślała? robić wszystko, żeby chociaż na chwilę o tym zapomniała? czy jednak lepiej żeby ją wspierać i rozmawiać o dziecku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasandra001
do mamy po starcie - dziękuję właśnie to chciałam wiedzieć. Wiedzieć jak reagować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama po stracie
kasandro, to będzie zależało od niej... ja potrebowałam mówić, ale - jak już wspominałam - kobiety po różnie reagują. A co do zapomnienia - tego się nie zapomni. Przyjdzie czas, gdy to nie będzie takie bolesne... Ale to powolny proces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anicaa
To nie ma tak, że coś jej powiesz i będzie dobrze. Ona teraz będzie rozpaczać bo to naturalne i musi przejść swoją żałobę. Wy możecie tak jak pisałam wyżej być przy niej, przytulić i dać poczucie, że w każdej chwili może na was liczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja napisze tak...
mamo po stracie, napisalas 3 rzeczy kore ciebie denerwowaly, ale pomysl - my nie chcemy was urazic i nie wiemy jak sie zachowac aby nie zrobic wam jeszcze wiekszej przykrosci. To ze unikamy tematu, mowimy ze jeszcze sie ulozy nie powinno cie zloscic, my nie chcemy jeszcze bardziej was ranic. kazda jest inna i inaczej to przezywa, jak ja stracilam bliska osobe wogole nie chcialam o tym rozmawiac. Chcialam walscnie tego ignorowania tematu, chcialam rozmawiac o czyms innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama po stracie
do: a ja napiszę tak Nie miałam intencji oskarżać czy wysuwać pretensje. Sama do niedawna nie wiedziałam, jak "być" z kimś w żałobie... Śmierć wytrąca z równowagi.... Tak, jak pisałam - kobiety różnie reagują. I o tym powinna wiedzieć Kasandra, która chce pomóc koleżance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jyjdyj
Ja np. należę do osób które wszystko muszą przejść w ciszy... i samotności. I dosłownie wkurwiało mnie jak ktoś przychodził do mnie i zawracał mi dupę i albo gadał ciort wie o czym albo dla odmiany milczał i to jeszcze z tekstem "jak nie chcesz to nie będziemy gadac". I mało kto rozumiał że nie życzę sobie wizyt bo zaraz gadka, że nie mogę być sama itd. A gdy już nie otwierałam drzwi to niektórzy dorobili sobie teorie, ze biedaczka ma depresje i tym bardziej trzeba ją maltretowac i nie dawać jej spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasandra001
To może wprost jej zapytam. Czy chce o tym pogadać, czy woli sama przechodzić żałobę i po prostu woli żeby odwrócić jej uwagę od tych "złych" wydarzeń?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malennnnnkaaa
smutne to.... nie pomozesz jej,ale sama swiadomosc ze ktos jest obok duzo daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anicaa
Myślę, że wyczujesz czy ona chce o tym rozmawiać czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie wystarczy byc
ja nie moglam z nikim rozmawiac , wszyscy mnie denerwowali i bolało na samą myśl jednak moi bliscy byli przy mnie i wspierali mysle ze odwracanie uwagi nic nie da ... bo ona to musi przeżyć po kolei i po swojemu musi sie wypłakać a czy bedzie chciała rozmawiac czy nie to zobaczysz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam o tym zapomniec ale
podziele sie z wami moja hostoria po stracie bliskiej osoby. Moze ukikniecie moich bledow. Bylam wtedy na 1szym roku studiow, osoba zmarla w listopadzie a zaraz po 2 tygodniach jechalam na wycieche z ludzmi z roku. Boze jak ja nie bylam wtedy soba! plakalam, robilam ciagle jakies gafy, podpadalam ludziom.Jechalam bez biletu bo zapomnialam go kupic,palilam cudze papierosy, zapomnialam oddac kase dziewczynie ktora za mnie raz zalozyla przy wejsciu do jakiegos pubu.POtem rzecz jasna wychodzily z tego chryje i nieprzyjemnosci. Ludzie sie na mnie wsciekali a byl to sam poczatek naszych znajomosci! nie rozumieli tego, ci bardziej msciwi(a byli tacy)pamietali ten wyjazd i tepili mnie przez nastepne 5 lat studiow.. a ja po prosyu bylam w swiecie zmarlych a nie zyjacych. do dzis zaluje tego wyjazdu, jak byl nastepny pol roku pozniej to nie pojechalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam inaczej niż mama po stracie. Omijanie tematu było dla mnie zbawieniem. Pracuję wśród młodych ludzi i bardzo mi pomogło "normalne życie". Rozmawialiśmy, żartowaliśmy jak przed ciążą, a temat straty nie był wcale poruszany i dla mnie to było najlepsze wyjście. Rozmawiałam z mężem i innymi dziewczynami po stracie dziecka, które rozumiały, co czuję najlepiej wyczuć koleżankę, bo są różne sposoby przeżywania żałoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja1987B
Witaj nie chce Ci nic radzic moge tylko powiedziec jak mi pomogli przyjaciele gdy odszedl moj aniolek:( ... Julianka miala 2,5 roku i w pewna listopadową noc Pan Bozia zabral ja do siebie.Nie da sie opisac co czuje matka w takiej sytuacji , niezaleznie od tego czy dziecko zylo 1 dzien , tydzien, rok,5 lat czy jak umiera zanim jeszcze sie urodzi... Kobieta nosi pod sercem dziecko i czuje potem jakby ktos jej to serce wyrwal , nic nie jest w stanie pomoc , zadne slowa , zadne gesty,owszem po jakims czasie docenilam to ze moi bliscy byli przy mnie ale w momencie najwiekszego bolu nie zwracalam na to uwagi nawet nie myslalam o tym czy sa czy ich nie ma,ale pomogli mi i to bardzo ale dopiero teraz to wiem mianowicie w dniu pogrzebu dali Nam plyte na ktorej byla zrobiona taka prezentacja (zdjecia naszej Julisi,piekne cytaty i wiersze jednym slowem cale jej krociotkie zycie, wszytsko ubrane w piekna muzyke) na poczatku nie moglam na to patzrec bol byl tak straszny ze jak zaczynalm ogladac to ryczalam zasypialam znowu ryczalam wymiotowalam i tak wkolko.Ale to byla dobra terapia ogladalam to codziennie i wkoncu bylo coraz lepiej az ktoregos dnia patrzac na to zaczelam sie usmiechac, dzis bol nadal jest w sercu ale i radosc ze mielismy taka iskierke.W takich chwilach najwazniejszy jest chyba maz a jak widac przyjaciele wpadli na pomysl ze zamiast udawac ze wiedza jak mi pomoc dali nam terapie wstrzasowa i podzialalo... pozdrawiam Cie i mam nadzieje ze Twoja kolezanka kiedys tez sie usmiechnie jak pomysli o swoim malenstwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×