czy oplaca sie robic

Kolega się na mnie rzucił w swoim pokoju po kłótni.Popchnął, że upadłam na kanapę. Zaczął mnie dusić, drapać po twarzy i chciał wyłamać palce więc się broniłam. Efekt taki, że on się teraz tłumaczy, że to ja go pobiłam bo jestem nienormalna a on chciał mnie tylko wypchnąć ze swojego pokoju bo się awanturowałam. Potem zadzwoniłam do rodziny to znowu się rzucił bo chciał mi wytrącić telefon z ręki oraz mi zasłaniał twarz i chciał mnie bić pięściami bo krzyczałam do słuchawki. Tłumaczy się, że to był jego pokój i to ja zaczęłam i mógł mnie nawet tam zabić bo takie prawo,i że to on ma więcej zadrapan. Jak policja wyszła to się ze mnie smial, że W OGÓLE na mnie nie napadł tylko ja jestem psychiczna i sama się pewnie dusiłam. Mam ślady na szyji i mam jakieś dziwne ślady na palcach. Nie takie jak siniaki, czy ranki ale takie jakby podskórne krwawe bąble. Nie wiem czy mi się w ogóle opłaca iść z czymś takim na obdukcję. Jak przyjechała policja to opowiadał, że to ja na niego napadłam i że on tylko chciał mnie kulturalnie WYPROWADZIĆ, i że wcale mnie nie dusił ani nie napadł na mnie z pięściami. Policja odjechała. Nie wiem dać sobie spokój. W końcu jakoś odpuścił. Ja z tym człowiekiem nie chcę mieć już nic do czynienia. Już zapowiedział, że w pracy powie, że to ja go pobiłam po go zadrapałam po twarzy mocniej niż on mnie.

Kto pierwszy kogo uderzył w końcu?

to jakiś pojeb.................. napaść na dziewczyne? zrób coś z tym on jest jakiś psychiczny..........

kolega

bo jezeli w polsce to mu powiedz, zeby przestal ogladac amerykasnkie filmy traktujace o amerykanskim prawie. tu nie ma znaczenia gdzie zostalo popelnione przestepstwo (a czynna napasc zalicza sie do takowych), powinnas isc jak najszybciej na obdukcje i zglosic sprawe na policje. on cie ze swojego mienia moze wyprosic przez policje ale nie moze cie tknac nawet gdyby wykupil caly budynek lacznie z grunetem na obszarze 300tys km kw.

Ja rzuciłam przedmiotem o podłogę bo zaczął mnie wyzywać a on się na mnie rzucił. Przebiegł przez cały pokój by się na mnie rzucić z pięściami. Chodziło mi o to, że ja się broniłam bo mnie zaczął dusić więc go podrapałam po twarzy i zabrałam mu okulary. Potem jakoś wyszłam i on znowu się sam rzucił. Ja na niego się nie rzuciłam z pięściami ani pierwsza, ani w ogóle.

Pierwszy raz mi się to przytrafiło. Myślałam, że to mój przyjaciel i mu pobłażałam. Pożyczyłam mu pieniądze to mi nie chciał oddać bo sobie nagle zaczął jakieś wcześniejsze prezenty wyliczać. Może nie powinnam była rzucać tym przedmiotem o podłogę ale rzucanie o podłogę a napaść z pięściami to różnica. Czuję się upokorzona, w dodatku takiego kłamcy na oczy nie widziałam. On mówi, że jest bez winy i w dodatku mnie zaczął później szantażować, że sobie zacznie robić rany rozżarzonym nożem. Oczywiście tylko podpalił gaz. On twierdzi, że jak raz się leczyłam na depresję i on ma żonę psychiatrę to zrobi co zechce bo mnie wszyscy za wariatkę uznają. Kłamał przed policjantami jak z nut. Jeszcze nigdy w życiu mnie żaden mężczyzna tak nie upokorzył. Nawet mu nie jest przykro po tym co zrobił.

1. idziesz na obdukcje 2. idziesz na policje zglaszasz napasc oraz kradziez (bo cos piszesz ze ci cos winny). nie ma litosci