Zakochałem się w zakonnicy :)

Wczoraj jechalem nocnym Pksem ...dluga trasa ponad 300 km. Na dworcu w wawie cholery tlok , kierowca mi łaske zrobil ze sprzedal bilet... nie bylo miejsc, ida w głab jedno wolne wiec siadam... po chwili jakis gnojek mnie szturcha z tylu ,ze ktos chce sie dosiąsc ,mailem sluchawki na uczach i w okno sie gapilem.. odwracam sie a tam zakonnica... mysle sobie kurwa p[rzejebane :D pomoglem jej wsadzic torbe na te polke nad siedzeniami i sam zaczalem gadac... wiecie co ? jeszcze takiej kobety nie spotkalem :) kilka godzin zajebistej rozmowy/// nie o kosciele, mszy kazynskim i innych glupotach...rozmowa o zyciu itp :)0 na dodatek byla bardzo ladna 20kilku letnia :)

pójdziesz do piekła itp.

niby za co ?:)

za to, że wpieprzasz się Jezusowi w paradę.....

zamknij paszcze i się pomódl za mnie

mam ciocię zakonnicę, ona sie pomodli za ciebi, bo ja jestem agnostykiem.

Jeżeli to prawda, to jestem pod wrażeniem.

a czemu mialoby byc nie prawda?:) przeciez jej nie calowalem hehe, tylko chcialbym poznac taka w ''normalnym'' swiecie nikogo z zakonu wyciagal nie bede:)

ale żeś jej narobił problemów. Musi się wyspowiadać i leżeć krzyżem w kaplicy.....ale wpierw trzeba było sie dowiedzieć, jakie ma śluby, a potem zawracać dupsko siostruni....

Ciekawe jak ona to odczuła :)

i???????????

e no pewnie milo wspomina rozmowe:)

jak była interesująca, to tak...

Ale było minęło

jakby nie miała ślubów wieczystych, to można byłoby ciągnąć dalej ten wątek....