Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jaśminowa rękawiczka

Zawiodłam się na "przyjacielu".

Polecane posty

Gość Jaśminowa rękawiczka

Witam.Jestem studentką trzeciego roku, mam 22 lata.Mniej więcej rok temu zakumplowałam się z pewnym chłopakiem z grupy.Już na pierwszy rzut oka widać było, że ma nierówno pod sufitem, ale jako, że jestem osobą, która nie lubi osądzać ludzi, których nie zna, postanowiłam odwzajemnić jego zainteresowanie moją osobą i tak zaczęliśmy się ze sobą kolegować. Wspólne wypady na miasto, setki wspólnych tematów, podobna wrażliwość i spojrzenie na świat - takie rzeczy zbliżają ludzi. Po jakimś czasie doszły do tego zwierzenia. Okazało się, że kumpel ma za sobą dość traumatyczne przeżycia z domu i z tego też powodu problemy psychiczne. Opowiadał mi o pobycie w psychiatryku i cały czas ubolewał, że nie ma na świecie nikogo, kto by go docenił. To wyznanie jeszcze mocniej związało nas ze sobą ( sama chorowałam na depresję i wiem, czym to grozi na dłuższą metę). Zaczęłam mu pomagać, wspierałam, załatwiłam psychologa. A on ? Im bardziej się starałam, tym bardziej miał to w dupie.Zadręczał mnie swoimi problemami, wydzwaniał po nocach, chciał, żebym wszystko za niego robiła. Liczył się tylko on i jego zdanie. Zaczął się wtrącać w moje sprawy i choć twierdził, że chce mi "pomóc", to jedyne, co potrafił, to wzbudzić poczucie winy. Ciągle mnie krytykował, podcinał skrzydła. Jednocześnie nie chciał mi dać spokoju. Przepraszał, mówił, że nie chciał mi sprawić przykrości, nękał telefonami. Płakałam nieraz przez niego, ale oczywiście zawsze miałam usprawiedliwienie. Że niby on taki zagubiony, wrażliwy. I tak coraz bardziej spadało moje poczucie wartości. Tak byłoby jeszcze dłużej, gdyby nie to, co stało się trzy dni temu. Otóż dowiedziałam się od koleżanki z roku, że mój "przyjaciel" tak naprawdę szuka tylko okazji, żeby wbić mi nóż. Podobno opowiadał na mój temat wyssane z palca plotki i wyśmiewał się z tego, że jestem taka życzliwa. Bardzo mnie to zabolało. Cały weekend przepłakałam. Nie odbieram telefonu, udaję, że mnie nie ma w domu. Niestety, jutro są zajęcia i chcąc nie chcąc, muszę pojawić się na uczelni. Naprawdę, mam dość :( Już nikomu nie ufam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśminowa rękawiczka
I co mam teraz zrobić ? Ten koleś jest psychiczny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśminowa rękawiczka
I po co tutaj wchodzisz, ty wróżbitko od siedmiu boleści...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podajcie linka do jej konta
staraj sie go pomalu unikac, odtracac ale wiesz pomalu zeby znowu jakies numeru nie wywinal, napewno nic mu juz o swoich sprawach prywatnych nie mow:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaśminowa rękawiczka
On oczywiście znowu będzie próbował wszystko odkręcać, bo to urodzony aktor i świetnie wyczuwa ludzkie emocje, ale ja już nie zamierzam tego dłużej znosić. Jestem zmęczona jego osobą. Uczepił się mnie jak rzep psiego ogona i myśli, że będę się nad nim litować...Jeszcze mi o samobójstwie gadał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ni, idz na uczelnie , powiedz ze sie na nim zawiodlas i zrywasz wasz kolezenski kontakt,nie masz ochoty sie z nim spotykac bo juz nie czujesz sie w jego towarzystwie dobrze , itd. i zyj dalej , ignoruj , omijaj z daleka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×