Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie wiem robić

Czy powiedzieć narzeczonemu, że byłam molestowana seksualnie

Polecane posty

Pewnie, ze tak :) Jemu tez bedzie wtedy latwiej zrozumiec Ciebie i Twoje reakcje. W ten sposob poznajecie siebie. Kazdy ma jakies tam swoje male czy wieksze problemy. On to doceni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscie bym powiedziała
a ta co pisze jej kochany tatuś ją molestował to ktoś miał racje to śmieć nic więcej może jeszcze kiedys swoją córkę mu pod opieką zostawisz? powiedziałabym swojemu meżowi, nawet o bracie i co z tego ze był niby dzieckiem 12 lat go nie tłumaczy, wiedział ze wyrządza Ci krzywdę, skoro nie chciałas a on był silniejszy i to wykorzystał - tu nie ma tłumaczenia, nigdy bym nie wybaczyła i nei chciałabym mieć nic do czynienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zarówno wmawianie, że nastolatki molestujace dzieci, jak i rodzice molestujące je "w ciążkim okresie" są usprawiedliwione i nie powinny ponosić kary jest szokujące. Przypomnijcie sobie Anię, która powiesiła się po tym, jak kilku 12-latków symulowało na niej gwałt. To pokazuje, że osoba, której to nie spotkało nie ma pojęcia, co się dzieje w psychice ofiary, jakiego by kalibru nie była doznana krzywda. Do autorki postu, wybacz, ale niekt na forum Ci nie pomoże, musisz z tym zwrócić się do psychologa. Doświadczenie mówi, że najczęściej kiedy szukamy pomocy w rodzinie, która sama nie wie, jak powinna się zachować i jak sobie poradzić z taką sytuacją, to ofiara przyjmuje na siebie najwięcej wrogości. W dodatku choć to może być przykre, nie wiadomo też, jakim ciężarem będzie taka wiedza dla Twojego narzeczonego? Czy to Was umocni, czy wręcz przeciwnie? Czy oczekujesz po nim jakiejś zmiany w jego zachowaniu czy postępowaniu po takim wyznaniu? Jeśli tak, czy dokładnie umiesz to nazwać? Z kolei nie mówienie nikomu, nawet jemu, jeśli najwyraźniej z jakiegoś powodu Ci to ciąży? To też odpada, zadręczysz się sama a nikt dookoła nie będzie wiedział dlaczego... Dodatkowym problemem, czego Ci serdecznie współczuję, jest to, że doznałaś krzywdy właśnie ze strony kogoś w rodzinie. Ja mam pod tym względem łatwiej, ale największą krzywdę poczułam po ujawnieniu tego rodzinie. Prawdopodobnie najlepszym pomysłem, po konsultacji z psychologiem, byłoby porozmawianie (może w jego obecności) z bratem. Byc może brat nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielką krzywdę wyrządza Ci na całe życie a teraz ma nadzieję, że nie pamiętasz co się stało. Być może kiedy mówi, że wskoczyłby za Tobą w ogień daje wyraz swoim wyrzutom sumienia? Być może, gdyby Ci powiedział, że Cie przeprasza zmniejszyłoby to Twój ból? Na pewno niestety prawdą jest, że ludzie (mam na myśli zarówno rodzinę, jak i narzeczonego) mogą nie zareagować tak, jakbyś tego oczekiwała, co może Ci zadać dodatkowy ból. Cokolwiek zrobisz, będziesz musiała żyć i radzić sobie z konsekwencjami tego, nie oszukujmy się, sama. Poczytaj sobie http://molestowanieseksualnedzieci.blox.pl/html (płakałam czytająć go i jestem naprawdę wdzięczna autorce...) i filtruj rady otrzymywane na necie. Jedni radzą Ci, bo sami przeżyli coś podobnego i mogą mówić Ci o czymś, co sami chętnie by zrobili, ale nie mają odwagi. Inni nie mają pojęcia, jak to jest być ofiarą, ale próbują się wymądrzać lub zwyczajnie pomóc mimo braku fachowej wiedzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem robić
Zamknięta, bardzo dziękuję Ci za to, co napisałaś. Poczytam, to co polecasz. Nie wiem czego oczekuję po tym, gdy powiem o tym narzeczonemu. Nie zastanawiałam się nad tym. Nie wiem jakie mogą być długofalowe skótki tego zwierzenia. Masz racje, że powinnam się liczyć także z tym, że jego reakcja może nie być taka, jakbym chciała. Najbardziej boję się, aby nie powstał konflikt pomiędzy nim, a moim bratem. Chciałabym, aby była między nimi jakaś nić przyjaźni, sympatii. Pragnę normalności. Chiałabym wyczyścić wszystko, a nie komplikować. Z psychologiem to dobry pomysł, ale nie dam rady chodzić tam w ukryciu przed narzeczonym. Myślę, że mój brat ma wyrzuty sumienia. Wiele na to wskazuje. Być może takie zwykłe "przepraszam" byłoby najlepsze. Ale to jest trudne, nie chcę z bratm poruszać tego tematu. Podejrzewam, ze nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ze wciaz o tym myślę. Dziękuję Zamknięta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smanna
"Na pewno niestety prawdą jest, że ludzie (mam na myśli zarówno rodzinę, jak i narzeczonego) mogą nie zareagować tak, jakbyś tego oczekiwała, co może Ci zadać dodatkowy ból. Cokolwiek zrobisz, będziesz musiała żyć i radzić sobie z konsekwencjami tego, nie oszukujmy się, sama." Weź to uważnie pod uwagę...niestety wiem coś o tym, byłam w bardzo podobnej sytuacji, brat próbował mnie zgwałcić i molestował, a ja nawet nie wiedziałam wtedy co to jest...po latach to do mnie dotarło i nadal nie umiem się pozbierać. Powiedziałam o tym partnerowi chyba po cichu w nadziei o jakieś oparcie, w nadziei, że się zbulwersuje i będzie chciał mnie zabrać z tego domu... nigdy bym się nie spodziewała zupełnie innej, tak beznadziejnej reakcji z jego strony, niestety zburzyło to nasze relacje. Ja czuję do niego żal i żałuję, że opowiedziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem robić
Zamknięta , właśnie czytam ten blog. Zastanawiam się, czy możliwe jest, że wymazałam sobie niektóre fakty z pamięci? Bo w tym co pamiętam nie ma ciągłości, są jakieś luki, czarne dziury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka lat temu kiedy kończyło się moje pierwsze małżeństwo zdałam sobie sprawę z tego, że potrzebuję pomocy. Przez kilka m-cy uszęszczałam w grupowej psychoterapii. To postawiło mnie na nogi. wiem, że duszenie w sobie urazy nie pomaga, wiem, że można pozbyć się zachamować i cieszyć szczęścliwym związkiem. Wiem też, że bliscy nie są w stanie znieść tego ciężaru. Może majapretense do siebie, że nie zauważyli, może mają pretensje, że nie zareagowali, może sami przeżyli kiedyś coś takiego i nie wiedzą co robić a bezsilność zmienia się we wściekłość obróconą w złą stronę? dziś jestem dorosłym i silnym człowiekiem, zaczynam budować nowy związek, staramy się o dziecko. I zadaję sobie takie same pytania... Czy i jak wytłumaczyć, że pedofilskie kawały i seksistowskie teksty kolegów o nastolatkach wzbudzają we mnie falę wściekłości i pogardy do nich? Czy i jak powiedzieć swojemu mężczyźnie, że nigdy nie chcę zostawiać swojego dziecka samego z żadnym znajomym, synem znajomych, rodziny czy sąsiadów i dlaczego wolę żłobki i przedszkola od domowych opiekunów? Czy i jak powiedzieć o tym swojej nastoletniej siostrze, żeby ją ustrzec przed najgorszym lub umieć pomóc w razie najgorszego? Jaką lekcję póki co wyciągnęłam z tych wydarzeń? Dziecko należy wychowywać tak, aby miało odwagę się sprzeciwić, nawet nam. Aby miało odwagę mieć inne poglądy i własne upodobania. Nie ignorować niepokojących objawów ani statystyk mówiących o tym, że najwięcej zła dzieje się z rąk najbliższych. Prawdopodobnie powinniśmy też być na tyle odpowiedzialni, żeby uczyć nasze dzieci nie tylko tego jak nie stać się ofiarą ale i jak nie być oprawcą. Jest to również ważne dla nas, ponieważ osoby, które były ofiarami w dzieciństwie mają często w dorosłym życiu z własną osobowością i mogą mieć skłonności do powielania schematu ofiary (np. twój partner mówi lub robi coś, co cie rani a ty milczysz) lub wręcz przeciwnie, do oprawcy - np. krzycząc, stosując przemoc przychiczną lub fizyczną po to, by mieć wrażenie, że to one kontrolują sytuację. Zdarzają się też nałogi. Jednym słowem mówiąc mamy przerąbane i jedyne co może nam pomóc to stałe zadawnie sobie pytać co i dlaczego robię? Czy chcę komuś lub sobie coś udowodnić? Jak chciałabym, żeby zachowano się wobec mnie? Obawiam się, że jedyną skuteczną pomoc można uzyskać tylko w grupach wsparcia, terapiach i u psychologów specjalizujących się w przemocy i wykorzystywaniu. Czasem może po prostu musimy się wygadać, czasem wypłakać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.......ta1
zgadzam sie z ludzmi ktorzy twierdza ze powinno sie mowic o tym, ja mialam 12 lat kiedy moj ojciec zaczal sie do mnie dobierac, teraz mam 26 ale zyje z tym brzemieniem bo zniszczyl mi zycie, doprowadzil do tego ze zostawilam swojego chlopaka pierwsza i najwieksza milosc,mysle o tym zeby powiedziec mamie ale nie wiem czy starczy mi odwagi na to bo sie boje ze nie uwierzy, to trwalo 8 lat, dzis jestem z kims innym ale marze o tym zeby wrocic do mojego pierwszego faceta, on tez tego chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To próbuj! Ja uważam, że prawdziwa miłość znajdzie sposób, żeby przetrwać :)) I powiedz mamie, nie możesz żyć z tym sama i się zadręczać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sipsi
szkoda że nie wypowiedział się żaden facet , co mysli ? czy chciałby wiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.....ta1
zamierzam najpierw porozmawiac z psychologiem, wiadomo wiele osob bedzie cierpiec z tego powodu, ja wiem ze moj ojciec byl maltretowany w dziecinswtwie przez swojego, potem wniosl to tez do naszego domu, bil mame mnie i siostre, a potem zaczelo sie moje wlasne pieklo, ale wiem tez ze to nie jest zadne usprawiedliwienie, ja przez te lata cielam sie i probowalam otruc tabletkami, ale widocznie tak mialo byc ze nie zadzialalo, chcialabym teraz odzyskac moje zycie, ktore ten czlowiek zniszczyl i tez mysle o tym ze kiedys moze z moimi czy siostry dziecmi postapic podobnie, niewazne chlopiec czy dziewczynka a moja siorka w siodmym miesiacu ciazy jest teraz, do sipsi: na swiecie sa jeszcze tacy faceci ktorzy kochaja mimo ze a nie dlatego bo, wystarczy tylko zaufac, jesli po uslyszeniu takich informacji on kobiete zostawi, to znaczyc bedzie ze nie byl wart i nie kochal az tak mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babien
Ja doświadczyłam podobnej sytuacji wiele lat temu (mam obecnie 50). W wyniku różnych przypadków zerwałam mój kontakt z bratem i cieszę się bardzo, że nie musze go widywać i rozmawiać. Najbardziej bolesne jest to, że moja matka wiedziała o wszystkim bo jej to zgłaszałam (tak jam mogło to robić dziecko od 8-13 lat). Zawsze powtarzała: nie mów nikomu, chowaj się za babią, tylko że babcia umarła, a on został. Z upływem czasu wspomnienia wracają jaskrawiej i jeżeli nie przerobi się tej traumy to ciężko będzie żyć. Nigdy nikomu nie powiedziałam, nawet mężowi (jestem 27 lat w udanym! małżeństwie). Czasem chcę to powiedzieć, ale po co?, czy to coś zmieni? Nie warto mówić bo albo popsuje Wasze relacje, nie można liczyć na pełne zrozumienie ze strony człowieka, który nie ma przygotowania terapeutycznego. NAPEWNO MUSISZ WYELIMINOWAĆ SPOTKANIA Z BRATEM BO BĘDĄ PRZYPOMINAŁY CIĘŻKIE CZASY I BĘDZIE CO RAZ GORZEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jon
Kochane kobiety skaralo mnie to nieszczescie ze przed slubem sie niedowiedzialem od nazeczonej,mam zal bo mowi sie ze to kobiety maja intuicje,ale jak sie okazuje mezczyzna to wyczuje-brak waszej checi,wstyd przed wspolzyciem,brak zaangazowania .Jest rowniez protokol przedmalzeski i jest tam cos takiego -czy wiesz o czyms co mogloby zaklocic wasze pozycie malzeskie.Najpierw leczenie u psychologa a pozniej malzestwo,bo mozecie skrzywdzic osobe ktora ma wam byc najblizsza.Ja zawsze sie bardzo staralem ale nigdy nieczulem wzajemnosci.To bardzo boli.Dzis nasze malzestwo stoi nad przepascia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×