Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bla mle

Małżeństwo

Polecane posty

Gość bla mle

Chciałabym abyście napisali jakie ono powinno być, aby można było w nim wytrzymać i czuć się szczęsliwym. Co natomiast uważacie za niedopuszczalne? Muszę zrobić rachunek własnego, dlatego chciałabym poznać opinie innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achh
z mojego punktu widzenia: sama miłosc nie wystarczy, zwłaszcza taka ślepa bazujaca na wyglądzie zewnętrznym, musi byc przede wszystkim przyjaźń i zwykłe lubienie tego drugiego człwoieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdeee
WZAJEMNY szacunek i docenianie. Poczucie humoru połączone z wyrozumiałością jest bardzo pomocne. I wiele innych, ale każdy ma swoją receptę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyłączam sie do przedmówczyń: miłość, szacunek, zaufanie, troska. Dla mnie małżeństwo to przyjaźń+sex wynikający z poczucia bliskości, pożądania, które się pielęgnuje. Często jest tak, że on/ona po ślubie przestają się starać na wielu płaszczyznach: * wygląd- mozna przecież nadal patrzeć na to, co się je, więcej się ruszać, a nie hodować ciałko, ubierać się byle jak... tak wiele par zapomina o tym, ze na początku staraliśmy się ładnie, ciekawie wyglądac, a po ślubie, czy dłużej trwającym związku, część ludzi przybiera pozę: a po co skoro tyle czasu jesteśmy ze sobą. * rozmowy, a raczej ich brak: praca, zmęczenie, stres powodują, że przestajemy rozmawiać/dyskutować, ale często bierze się to stąd, że czujemy się nie słuchani, nie rozumiani. Zamiast delikatnych słów, agresja: daj mi spokój, nie widzisz, że zmęczony/zmęczona jestem. * sex, kiedyś mogliście się kochać godzinami, a teraz wcale albo 5 min. i po wszystkim... ta sfera przecież też jest ważna:) * troska, wsparcie w trudnych chwilach, czułe gesty, jakiś miły sms, kwiaty bez powodu, czy drobny upominek, komplement- o tym szybko szczególnie panowie zapominają;) Miłość od przyzwyczajenia naprawdę łatwo odróżnić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie niedopuszczalnymi rzeczami nie tylko w małżeństwie, ale i w każdym związku są: podniesienie ręki na partnera (NIE MAMY GWARANCJI, ŻE NIE ZROBI TEGO PO RAZ KOLEJNY), wyzwiska, ośmieszanie przy znajomych, teksty powodujące, że tracimy na poczuciu własnej wartości, brak umiejętności rozmowy na każdy temat i odpowiedzi na większość pytań: nie, bo nie. Rzeczy, które można naprawić i są dla mnie mniejszego kalibru, to zapominanie o ważnych datach (mozna znaleźć na to sposób), bałaganiarstwo w niewielkim stopniu... ale może dobrze sprząta, czy zmywa?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgosiab3444
najwazniejszy jest szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achh
na szacunek trzeba sobie zapracować :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tratatata...
Ale szacunku do drugiej osoby trzeba tez uczyć... fakt, ze jak się nie szanujesz to cie nikt nie będzie szanował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja bolesna lekcja życia
Nie można nigdy stawiać ani na sam wygląd ani też na sam tylko charakter. Trzeba koniecznie stawiać i na jedno i na drugie. Bo jak postawisz na sam wygląd to taki związek szybciutko się posypie abyś na końcu stwierdziła że to nie był żaden związek tylko fizyczna ustawka, człowiek się czuje rozczarowany potem i sfrustrowany taką nieprzemyślaną próbą stworzenia związku. Po takim czymś często też pozostaje tylko poczucie bycia wykorzystaną seksualnie. No ale ta sytuacja nie podchodzi pod temat małżeństwa. Jak postawisz na sam charakter to i owszem w takim związku można nawet bardzo długo funkcjonować, nawet w małżeństwie ale no właśnie co tu znaczy funkcjonować, w roli przyjaciela bardziej a po pewnym czasie i tak wkrada się frustracja że twój partner fizycznie nie jest w twoim typie. Zaczynasz oglądać się za innymi a partnera takiego coraz bardziej zaczynasz traktować jak brata. Co dalej chyba nie trzeba pisać. W jednym i drugim przypadku człowiek się unieszczęśliwia. Acha jest i trzecia kwestia czy dany facet nadaje się na bycie mężem no bo to zależy nie tylko od podejścia do życia ale też od wieku faceta u którego to podejście do życia z biegiem życia się przecież zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Dla mnie ideałem by było proste równanie przyjaźń + seks. Niestety życie jest bardziej skomplikowane i też szukam recepty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to wg mnie też najlepsze równanie:) Czasem z różnych powodów nie ma sexu, czy to stres, choroba, ale kiedy jest przyjaźń, przychodzi zrozumienie sytuacji i rozmowy. Szybko padają związki oparte tylko na namiętności. Kiedy gaśnie, okazuje się, że nie ma wspólnych tematów, poglądów na życie, podobnej wrażliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Mój związek niestety do idealnych nie nalezy. Ma wprawdzie trwałe i mocne podwaliny i spory staż i wierzę, że długie lata przetrwa, ale czy da obojgu szczęście... tu bym już taka pewna nie była. Nie zawsze kochać pokrywa się z być szczęsliwym. Wow, mądry topik się zawiązuje, fajnie by było gdyby przetrwał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka zona i...:)
nie ma ludzi idealnych zwiazków idealnych w to nie wierze...sa tylko ludzie ktorzy bardziej lub mniej dostosowuja sie do zycia razem... szczesliwi ci ktorzy dostosowali sie do zycia razem i znalezli w tym sens choc zawsze jest jakas rysa na szkle..zawsze sie znajdzie gorszy moment i albo umiemy z tego wybrnac i powiedziec ok nic sie nie stało...miłosc wiadomo na poczatku ognista niestety z proza zycia troche blednie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Czasem jest sens, ale z dostosowaniem gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... ja za miesiąc będę żoną;) Czasami zastanawiam się jak to będzie, analizuję. Są dni, kiedy na 100% jestem pewna, że tak, ale są chwile, kiedy przychodzi małe zwątpienie. Jesteśmy ze sobą ponad dwa lata, razem mieszkamy, mamy wspólne pieniądze, większość decyzji też podejmujemy wspólnie- w zasadzie tylko brak papierka nie czyni z nas małżeństwa. Ideałem nie jest, ale ma dużo z tych cech o których wcześniej pisałam: jest troskliwy, dobry, przyjaźnimy się i wspieramy. Ma ciężki charakter, ale ja też i przez to czasami sa małe spięcia, ale rozmawiamy na ten temat, staramy się znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. Jak na razie sztuka kompromisu nam wychodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mankaaa
przede wszystkim należy pamiętać, że jesteśmy tylko ludzmi i na pewno nie bedzie idealnie, bo cudow nie ma:) Beda sprzeczki, niezgodnosci i mniej przyjemne dni. Nalezy sie starac, by nie zdarzaly sie bez potrzeby oraz umiejetnie z nich wychodzic. Nie pozwalac na ciche dni, umiec pojsc na kompromis. Poza tym malzenstwo i molosc to szacunek, dbanie o drugiego czlowieka, by byl z nami szczesliwy, troska i interesowanie sie jego problemami, pomoc i wsparcie w trudnych sytuacjach, dzielenei zarowno chwil wspanialych i tych trudniejszych, wspolne spedzanie czasu, ale z drugiej strony nieograniczanie sie tylko do kontktow we dwoje, nierobienie awantury, gdy maz/zona raz na jakis czas chce wyjsc z kims z grona swoich znajomych, milosc to zaufanie i ciagle pielegnowanie tego pieknego uczucia by trwalo jak najdluze, milosc to takze niezapominanie o sobie, gdy na swiecie pojawia sie dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Ja jestem żoną kilka lat (małe kilka), w związku prawie 9. Rzadko się wspieramy, za mało rozmawiamy, nie zgrywamy się w sferze fizycznej. A jednak chcemy być razem, mamy nowy dom, małe jak najbardziej zaplanowane dziecko. Zastanawiam się, czy skupić się na przyzwyczajeniu do niedoskonałości i częściowego niespełnienia, czy jeszcze coś zmieniać. Chyba wybiorę to pierwsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słomiana wdowo, a jak było na początku, dlaczego zaczęliście się ze soba spotykać? Z czego wynika fakt, ze mało rozmawiacie, mało sie wspieracie? Czy po latach czujecie się wypaleni, czy też jakieś złe wydarzenia spowodowały taki stan rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słoneczniku właściwie od początku tak było. Powód jest taki, ze mój maż ma charakter samotnika. Nie lubi rozmawiać, jest zamkniety w sobie zawsze we wszystkim radzi sobie sam i uważa ze wszyscy inni też powinni. Był taki od początku naszego zwiazku. Zakochałam się i zaakceptowałam to, chociaż jest cieżko. Ja wręcz odwrotnie- kocham dialog, rozmowy. Potrzebuję czulosci a mąż uważa ją za ... właściwie w ogóle jej nie uważa, przytulił mnie ostatnio dwa lata temu tak sam z siebie, kiedy poroniłam ciążę. Potem już nie, nie widzi takiej potrzeby. Nasz związek jest stabilny, ale bardzo zimny, to dobre określenie. Rzadko się kłocimy, mamy wspólne plany i zainteresowania, ale zyjemy jakby obok siebie. Czasem mi z tym dobrze, a czasem boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy on wie, że przez to jestes nieszczęsliwa? Przecież związek to sztuka kompromisów, rozmowy. Kiedyś wchodziłam w związki z trudnymi mężczyznami... taka była ze mnie siostra miłosierdzia:P Po latach zrozumiałam, że takie związki wynikały z faktu, że sama ze soba miałam problemy, więc raz, że podobne przyciąga podobne, dwa, uważałam, że ich zbawię. Przeszło mi. Postanowiłam być sama szczęsliwa niż z kimś nieszczęsliwa. Spotkałam mojego faceta. Ujął mnie wieloma zachowaniami, ale najbardziej tym, że chciał i potrafił rozmawiać, że okazujemy sobie czułość, wspieramy się i czasem poruszamy temat empatii... Musiałaś (musisz) bardzo go kochać skoro zaryzykowałaś małżeństwo i dziecko z kimś, kto jest jak sopel lodu. Przepraszam za dosadność, ale tak mi się skojarzył po opisie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Nie wiem czy wie, nie w tych katrgoriach myślę. On raczej by nie zrozumiał, o co mi chodzi- mam dach nad głową, utrzymuje mnie, dom, nie zdradza, nie upija się, nie bije itd więc w jego swiecie zwyczajnie się nie zmieści myśl, ze czegoś może mi brakować. Kiedyś rozmawiałam, tłumaczyłam, robiłam wszystko aby się zmienił. A potem pojęłam, że on się nie zmieni i albo musze odejsć albo go takiego zaakceptować, a samej się przyzwyczaić. I wybrałam przyzwyczaić się., Dzięki temu mam meża, stabilną rodzinę, bezpieczeństwo, ale nie mam przyjaźni i czułości. Coś za coś. Staram się w tym wszystkim odnaleźć ale nie zawsze się udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mysle, ze przyjazn jest bardzo wazna, oczywiscie pelne zaufanie, milosc, szcacunek i to ze mi zaley bardziej na dobru mojego mez niz moim, i u niego podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co przeprowadzać analizy jego zachowań... czy był wychowywany w "zimnym domu", czy doświadczenia z poprzednich związków zrobiły go takim. Nie rozumiem tylko jednego: wie, że Cię rani, kiedyś mówiłaś mu, że powinien się zmienić, a on nadal tkwi w tym stanie. Czy on Cię kocha? Jakie pobudki kierowały nim, żeby wziąć z Tobą ślub, mieć dziecko. Może jestem egoistką, ale ja nie wytrzymałabym długo w takim związku. Jestem typem ekstrawertyka; uczucia, emocje sa na jednym z pierwszych m-sc i takiego samego faceta potrzebowałam... nie chcę Cię oceniać, próbuję zrozumieć, co kierowało Tobą, że weszłaś w taki związek, dlaczego zabrakło Ci zdrowego egoizmu i troski o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie ze przyjazn i seks, szacunek zrozumienie i jeszcze jedna wazna sprawa PRACA NAD SOBA. dlatego nie zgodze sie ze musimy po pewnym czasie przywykac do niedoskonalosci wszelkich. przeciez okolicznosci sie zmieniaja, tak jak oczekiwania wobec partnera, dletego praca nad soba i swiadomosc ze druga osoba tez sie stara jest wazna. a to sie nie uda bez rozmowy...itd ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
demikoga, zgadzam się, że praca nad soba jest ważna. Dzisiaj rano przy kawie, pomyslalam, ze nie byłabym w tym m-scu życia, gdyby nie fakt, że ewaluowałam w swoim podejściu do swiata, do ludzi, do mężczyzn. Nie potrzebowałam psychologa:) Spotkałam kilku mądrych ludzi na swojej drodze, chciałam się zmienić. I bardzo duzo dało mi stwierdzenie, ze wolę być sama szczęśliwa niz nieszczęśliwa z kimś... Dobrze, ze nie wyszłam za mąż mając 20-25 lat;) Byłam totalnie emocjonalnie niedojrzała i pogubiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slomianawdowa
Cóz, ja też nie wyszłam za maż mając 20-25 lat tylko więcej i dlatego uważam, że była to odpowiedzialna dojrzała decyzja. Boję się że jak napiszę o pobudkach tak prostu z mostu, to wszyscy rzucą się z krytyką. Ale mój mąz kiedyś daaaawno zaraz na początku znajomsci powiedział mi że on najlepiej w życiu czułby się sam. sam mieszkając sam żyjąc, tak po prostu. Ale że świat i społeczeństwo są takie, ze ludzie żyją w parach to wybrał mnie i chce być ze mną, skoro tak jest stworzony świat. Zabolało mnie to, ale kiedy przemyślałam sprawę uznałam, że jest w tym ziarenko prawdy. On dla mnie tez nie jest ideałem, ale WYBRAŁAM go CHCĘ byc z nim, i już. Nie szukałam księcia na białym koniu. nie byłam podlotkiem a dotąd ideału nie znalazłam wiec uznałam (słusznie) ze już nie znajdę. I zbudowaliśmy wieloletni już związek, mamy dzieciątko. czasem jestem szczęsliwa, czaem nie. Wiem, ze chce z nim być na zawsze, a pytanie jest tylko, jak to sobie i jemu ułatwić. Moze własnie pracą nad soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... dziwny mężczyzna z Twojego męża. Ja gdybym chciała być sama to byłabym. Mam zasadę, ze robię to na co mam ochotę pod warunkiem, że nie krzywdzę innych. A w pewien sposób on zachowal sie egoistycznie. Wziął sobie żonę, bo tak jest przyjęte... bardzo mi przypomina mojego ojca:( Powiedz mi, czy jesteś tak naprawdę szczęśliwa? A jeśli nie, to dlaczego nie chcesz? czy nie brałaś nigdy pod uwagę opcji, ze możesz spotkac kogoś w kim się zakochasz? Z wzajemnością, szaleństwem i tym wszystkim, co jest przypisane prawdziwemu uczuciu... i co wtedy? Praca nad sobą- fajnie, ale w związku dwie osoby powinny to robić: rozmawiając, pytając, prosząc o wsparcie. Chyba, ze zależy Ci aby dostosować sie do jego oczekiwań, zapominając o sobie, o tym, czego chcesz, czego pragniesz, co jest dla Ciebie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak się dobrze
zapowiadał temat... czy ma ktos jeszcze rady, porady na udane małżeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×