Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość parram parram

a jeśli miłość to za mało?

Polecane posty

Gość parram parram

Niby się kochamy, nie potrafimy żyć bez siebie, a jednak często się kłócimy, a w kłótniach naprawdę jest mnóstwo negatywnych emocji..? tak jakbyśmy zupełnie nie mogli się zrozumieć.. Ja wciąż czuję, że on się mną nie interesuje, On wciąż się czuje, jakbym ja go próbowała sobie ustawiać.. I mimo że On powtarza mi, ze mnie kocha i się interesuje ja nie przestaję czuć się olewana. I vice cersa.. ja mu mówię, że przecież jeśli spełni jakąś moją prośbę to nie oznacza wcale, że będzie pantoflarzem On nadal ma z tym problem. Zaczynam wierzyć, ze to że się kochamy to za mało.. Mieliście kiedyś tak, ze mimo obustronnej miłości postanowiliście się rozstać? Czy to faktycznie najlepsze wyjście???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
napiszcie coś.. tak mi smutno jest :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggfds
mam identycznie Ostatnio powiedział mi że w nocy chce mieć skur... a w dzień pantoflarza ale nie ot o chodzi chce żeby też się ze mną liczył a nie że dzwonię do niego 5 minut przed spotkaniem a on że jest chory i dzisiaj nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
straciłam dziewictwo jak miałam 16 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
za podszywy dziękujemy... To jest takie beznadziejne, bo generalnie na codzień jest ok. Oboje pracujemy, dopiero wieczorem jesteśmy w domu, wtedy jest obiad i czasem jakiś film/serial.. takie spokojne zycie. Ale praktycznie raz w tygodniu jest jakaś mega awantura.. i w zasadzie wciąż o to samo. Już chyba nie mam sił. Mam wrażenie, jakby jemu wcale nie zależało na tym, żeby mnie zrozumieć.. I wciąż to wszystko jest moja wina, a skoro to ja mam jakis problem to sama sobie powinnam z nim poradzić.. Kupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blogi łogi
wiesz ja nauczycyłam się ze powinnam ustąpić nie reagować jak on sobie z tego nic nie robi to ty też nie wszczynaj kłutni. Zacznijcie gdzieś razem wychodzić kino itp może to poprawi waszą sytuację. Uwierz mi że czasem twoja skwaszona mina może doprowadzić go do obłędu. Wiem to. Jeżeli nie mieszkacie ze sobą zbyt długo to jest to najprawdopodobniej tzw "docieranie się" Przejdzie z czasem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
Mieszkamy ze sobą 3 lata z przerwami. Już dwa razy się rozstawaliśmy, raz zamieszkaliśmy razem spowrotem po miesiącu, za drugim razem wróciliśmy do siebie po 2 miesiącach, ale zamieszkaliśmy razem dopiero po pół roku (żeby mieć pewność itp itd). Wracaliśmy do siebie właśnie z powodu miłości, a powody rozstania były różne (nie chcę o tym pisać) jednak powroty zawsze w miarę przemyślane. Teraz zaczynam się zastanawiać, czy to nie był błąd.. Niby jest nam ze sobą na ogół świetnie, ale te kłótnie całkiem nas wykańczają.. Ja się staram odpuszczać, ale jak czuję się olewana to nie umiem sobie z tym poradzić i awantura gotowa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blogi łogi
ale olewana w jaki sposób? bo nie wiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
To jet czasami zupełnie maleńka sytuacja, która w moim odczuciu urasta do rangi wielkiego problemu. Np brak zainteresowania- wróciłam dziś z zajęć (studia podyplomowe) i mówię, ze jestem zmęczona i w ogóle jakoś mi źle.. Licząc na przytulenie itp TO zamiast tego On niby mnie przytulił i dalej oglądał sobie coś na youtubie.. Więc podchodzę po raz drugi przymilając się i licząc na pocieszenie ale On tego nie rozumie w ogóle. Jakby zero troski czy chęci sprawienia, żeby mi było lepiej.. Pewnie zaraz usłyszę, że wymyślam itp itd ale tak właśnie się czuję, a myślę, że mogę oczekiwać, że mój partner okaże mi zainteresowanie jak go potrzebuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgeryrtuy
no dobra ale to nie jest aż taki ogromny problem on też ma ochotę na chwilę prywatnosci źle si.e czujesz spoko ale chyba nie będzie leżał koło ciebie i głaskał cię po głowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
w sumie takiej odpowiedzi się spodziewałam.. :) Problem w tym, ze coś jest dla mnie ważne a On ma to gdzieś. Nawet jeśli to pierdoła, to mógł by jednak znaleźć chwilę i się zainteresować. O prywatności nie ma co mówić- cały dzień siedział sam więc raczej miał jej w nadmiarze.. Nie osaczam Go, myślę, ze ma dużo swobody ale czasem mi naprawdę źle, jak się mną nie interesuje. Może po prostu do siebie nie pasujemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgeryrtuy
jeżeli tak uważasz to zostaw go i będzie po problemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem Autorko miłość to zbyt mało, by razem iść przez zycie .. Wiele lat temu odeszłam od wielkiej miłości i mimo tego, że wyłam z bólu nie mogłam postapic inaczej, bo poza wspaniałym sexem dzieliło nas wszystko. Wszystko ! Ale łączyła miłość. Po dwóch latach miałam dość kłótni, wzajemnego obrzucania się , ranienia oraz ograniczania .. I mimo tego, że serce pękało mi z bólu .. wybrałam mniejsze zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę mi przypominasz moją sytuację z chłopakiem, którą, mam nadzieję, już nam się udało opanować. Od miesiąca się nie kłócimy. Wcześniej to się zdarzało tak raz na tydzień i dużo razy myślałam o tym, że jak to się dzieje, że my się kochamy, a tak się potrafimy kłócić... Jesteśmy razem dwa lata, tak przy okazji.. Nie możecie ustalić, kiedy chcesz z nim o czymś porozmawiać, co pewnie się skończy kłótnią, że po prostu nie podnosicie na siebie głosu, jesteście wcieleniem cierpliwości i zrozumienia przez te 10 minut? My tak zawsze robiliśmy, że jak tylko jedna osoba zacznie się denerwować, to przerywamy rozmowę. Ustaliliśmy to sobie w pewnym momencie i od razu było lepiej. I zawsze podczas takich "groźnych rozmów" obrałam taktykę, żeby być blisko niego. Żeby one nie odbywały się, jak np. wracam z zajęć wkurzona, bo lepiej wtedy przeczekać, tylko jak np. leżymy na kanapie przytuleni, oglądamy film i właśnie jest reklama.. Przeczekaj momenty, kiedy jesteś zła, uspokój się i zacznij potem. U mnie było w sumie tak, że problem z zaczynaniem kłótni i szukaniem problemów był ze mną. Bo ja się domagałam na przykład tego, by pisał mi coś na dobranoc w dnie, kiedy się nie widzimy. Żeby przytulał mnie w jakiś tam momentach, czy coś. No niby nic ważnego, ale jednak. I miesiąc temu była nasza ostatnia poważna rozmowa. Mój pomysł:P Kazałam mu przez jedną godzinę nie denerwować się na mnie, słuchać mnie tylko i odpowiadać na pytania. Usiadłam na przeciwko niego i wylałam z siebie wszystkie te żale, bzdury, które mi przeszkadzają, powiedziałam wszystko bez strachu, że go wkurzę, że będziemy się znów kłócić. I to naprawdę pomogło. Czemu macie nie być razem, skoro się kochacie? Moim zdaniem, jeśli jedynym problemem są kłótnie i takie "nierozumienie się", to można się nauczyć rozmawiać spokojnie i nauczyć drugą osobę patrzenia na sytuacje z Twojej perspektywy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zinnka
Nie milosc jest najwazniejsza w zwiazku, tylko obustronny szacunek. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
kwiat-śniegu to wszystko pięknie proste co piszesz, niestety czasem wygląda to tak, jakbyśmy już nie mieli za grosz dobrych chęci. A przecież chcemy być razem. Nie raz, nie dwa podjęliśmy tę decyzję.. nie jesteśmy najmłodsi, jesteśmy ze sobą ponad 4 lata. My mamy zupełnie inne podejście do pewnych spraw- ja jestem mega emocjonalna, On mega racjonalny i rozmowy o uczuciach to na ogół masakra- ja mówię, co czuję a On co myśli. Bardzo trudno w takiej sytuacji nauczyć się patrzeć na problemy z perspektywy drugiej osoby. Choć i tak jesteśmy w tym coraz lepsi. Eh, mam nadzieję, że kiedyś pokonamy już wszystkie problemy komunikacyjne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mll
parram parram - mialem bardzo podobnie. Niby milosc, ale wieczne przeciaganie liny, niby staranie, a ciagle ktores mialo niedosyt. Ostatecznie sie posypalo i z perspektywy czasu moge powiedziec, ze nie bylo szans zeby sie nie posypalo...Ty potrzebujesz faceta, ktory na kazdym kroku bedzie Cie traktowal jak swoj skarb, ksiezniczke, on potrzebuje kobiety nieco wycofanej, ktora bedzie mogl sie zaopiekowac, ale ktora nie bedzie robila problemow jesli facet akurat w danym momencie jest zimniejszy. Macie zbyt rozne charaktery, szukacie czegos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a rozmawiasz z nim o tym chociażby, że MUSI nauczyć się Ciebie zrozumieć i te Twoje emocje i uczucia, bo jak nie, to nigdy nie będzie dobrze? bo on też musi chcieć i się postarać. no to życzę powodzenia, skoro są już jakieś postępy, to i tak dobrze:) ale odpowiadając na Twoje pytanie w tytule, dla mnie miłość to też umiejętność porozumiewania się i rozumienie drugiej osoby, nieprawdaż? A są w Waszym życiu takie fajne, cudowne chwile, dla których warto być razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parram parram
mll miałam takiego, co był na każde moje skinienie- nie mogłam tego wytrzymać.. Z obecnym partnerem oboje lubimy o siebie walczyć ale nie tylko. Potrafimy też działać konstruktywnie. Różne charaktery nie muszą przeszkadzać w byciu razem o ile ma się odpowiednie podejście, a do tego cały czas się zbliżamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×