Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dno i metr mułu

jestem wrakiem człowieka

Polecane posty

Gość dno i metr mułu

jestem cholernie samotna i nieszczęśliwa. Dużo chleje, żeby jakoś zapomnieć, ale efekt jest taki że coraz więcej ludzi sie ode mnie odwraca a w moim zyciu jest coraz bardziej pusto. Kocham kogoś, z kim od dawna nie jestem a on ma mnie gdzieś. Słabo mi się robi jak myślę o mojej przeszłości- tyle ludzi zawiodłam, tyle razy się osmieszyłam. Nie jestem w stanie z nikim spokojnie pogadać, bo od razu wpadam w panikę czy kiedyś mu czegoś nie nagadałam po pijaku. Najchętniej bym wyjechała, zmieniła środowisko, ale boję się. Nie wiem co robić. Chciałabym mieć kogoś kto by mnie chociaż przytulił i wysłuchał, ale nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aquariuss
niestety sama musisz dać sobie radę z tym. Alkoholem nic nie zdziałąś, jedynie tym, że znajdziesz sobie siłe na pokazanie światu że naprawde Cię stać do czegoś. Jak znajdziesz siłe to działaj, rób co tylko pragniesz - nawet jak będziesz wyśmiewana, oczerniana, bita - rób co Ci sie wydaje że osiągniesz sukces - a w ostateczności go osiagniesz! Dasz radę, powtarzaj to sobie codziennie, co godzine, co minutę, dasz radę bo jesteś niesamowitym tworzeniem i stać Cie na wiele!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij od siebie
Przede wszystkim zacznij od siebie. Polecam spotkania AA, jeśli uważasz że jesteś już na takim stadium, jeśli nie to po prostu odstaw alkohol. Zaczniesz jaśniej myśleć. Zajmij się pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mashaaaaaa
po pierwsze tyko spokoj cie uratuje ,bo w emocjach wszysko urasta do monstrualnych wymiarow, daj sobie jakis ograniczony czas na taplanie sie w przeszlosci ,a potem podejmij stanowcza decyzje zamkniecia tego,co bylo i rozpoczecia nowego zycia, zaczynanie od zera,od bialej karty takze moze byc frapujace i piekne,ale grunt to nie biczowac sie w nieskonczonosc i nie roztrzasac na okraglo przeszlosci, daj sobie szanse i wybraw sobie nowe urodziny,ale tym razem...bez alkoholu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno i metr mułu
chciałabym się zajac pracą, ale nie mogę myśleć o niczym innym jak o tym jaka jestem beznadziejna. Praktycznie całe dnie śpie, bo przynajmniej sny miewam miłe, ale jak tylko się budzę to chce mi się wyć. Przestałam chodzić na zajecia na uczelnie, olewam swoje obowiązki a nikt ze znajomych już nawet nie pyta co ze mną. Ciągnie się za mną niewyleczona miłość. Gdybym tylko go miała to dałabym radę- przy nim nie piłam i byłam zupełnie innym człowiekiem, teraz jestem po prostu wrakiem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mashaaaaaa
czasem doly,w jakie popada czlowiek przypominaja pedzacy pociag,ktory gna na oslep, nalezy go ZATRZYMAC,a do tego kazdy sposob jest dobry,bo to czesto wrecz gra o zycie, zatrzymac sie,stanac w miejscu,ochlonac,uspokoic i ukoic potem,pomyslec ,co dalej....powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aquariuss
mozesz również mieć chorą tarczycę. Zbadaj ją najlepiej! Często niedoczynność tarczycy powoduje senność, stany depresyjne, lęki, zmęczenie itd itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij od siebie
To co robisz,przypomina mi trochę mnie sprzed lat jak mnie też rzucił facet. Co prawda nie piłam alkoholu, ale mentalnie było to samo. To jest celowa autodestrukcja - dzielenie siebie samej na osobę jaką byłaś z nim i jaka jesteś bez niego - próbujesz podświadomie samej sobie i całemu światu udowodnić że bez niego jesteś nikim. Mnie to doprowadziło na szczyty depresji, opamiętałam się gdy przyłapałam się na tym że zastanawiam się jak tu ze sobą skończyć. Twoja sytuacja jest bardzo niezdrowa i prowadzi w bardzo złym kierunku. Sama musisz się z tego otrząsnąć, jak nie wierzysz w siebie to jak najszybciej idź do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mashaaaaaa
i jeszcze pare slow: do poki zycie trwa,do poty jest nadzieja na zmiane i realne mozliwosci wyjscia na prosta, Kochana,w pierwszej kolejnosci,to Ty sama musisz sie o siebie zatroszczyc,wybaczyc niedoskonalosci i zaopiekowac sie sama soba,tak jakbys tego oczekiwala od kogos najblizszego wedrujemy samotnie ta nasza ludzka sciezka,czasem na dluzej lub krocej dzielac droge z innymi ludzmi,ale -w gruncie rzeczy,mamy tylko siebie samych ,wiec chyba warto darzyc siebie szacunkiem i jakims przyjaznym,akceptujacym uczuciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno i metr mułu
tarczyce niedawno badałam, jest ok. Byłam też u róznych psychologow, namawiała mnie zaniepokojona rodzina, ale nijak mi to nie pomogło. Płakac mi sie chce jak myśle o moich rówiesnikach- mam 22 lata i czuje sie jakbym wszystko już przezyła, nie chce nic wiedziec, tylko schować sie w jakimś bezpiecznym miejscu, z dala od ludzi. Tymczasem słysze co chwila jak jakas znajoma dostaje fantastyczny staz, ktos tam wyjechał za granice, o kogoś upomina sie dobra firma. Wszyscy jada w góre tym pociągiem a ja w dółł i zastanawiam sie co jest ze mna nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij od siebie
Hehe to gdzie Ty żyjesz, powiedz mi, bo ja i moi znajomi po studiach inżynierskich nie możemy znaleźć pracy, to chętnie się tam w Twoje okolice przeprowadzimy :D A tak na serio - jeśli sama nie będziesz chciała współpracować, to żaden psycholog Ci nie pomoże. Ja na szczęście sama zobaczyłam że chyba jestem na granicy i trzeba zaczynać od nowa, ale nie każdy ma takie szczęście. Życie jest jak g.ó.w.n.o na kole - raz na górze, raz na dole. Teraz jesteś na dole, to zrób wszystko żeby znaleźć się na górze Kochana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno i metr mułu
racja, nie wierze w siebie i się nie akceptuje a nawet nienawidzę. Jak mam mieć do samej siebie pozytywne nastawienie skoro widzę jak bardzo odstaje od innych, jak jestem słaba, nijaka, żałosna :o chciałam wiele razy się pokochać, zaakceptować, ale jak to jest możliwe? Tak jak białe jest białe i nic tego nie zmieni tak ja jestem beznadziejna- mogłabym to zmienić, ale po co skoro sama uważam że na to nie zasługuje? :o Dziękuję za Wasze piękne słowa, popłakałam się czytając to, ale jest we mnie jakaś blokada- wiem, że powinnam tak zrobić, ale czuje że nie potrafię, nie zasługuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie możesz od razu dokonać wielkiej rewolucji w swoim życiu. Step by step i dojdziemy do sukcesu. Może to głupie ale ja zmieniłam wszystko w swoim życiu. Począwszy od ubrań, poprzez fryzurę, kończąc na sposobie bycia. Spojrzałam w lustro i od razu zobaczyłam inną osobę :) Zaczęłam czytać książki (moje podejście do życie diametralnie zmieniły książki P. Coelho, to bardzo mądry człowiek pomimo tego że wiele czytelników po nim jeździ). Ja kiedyś byłam bardzo wierząca, to mi również pomagało w trudnych chwilach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha, "zacznij od siebie" to ja pisałam tylko nie mogłam się wcześniej zalogować :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe jeszcze pogadam sobie :P zapomniałam napisać że zaczęłam trochę uprawiać gimnastykę :) nic wielkiego, brzuszki w domu, ćwiczenia rozciągające, parę kółek po osiedlu albo po parku, ale człowiek szczęśliwszy o 200% :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dno i metr mułu
masz racje, powinnam zaczac zmiane od zewnatrz bo mój obecny wygląd jest chyba tak smutny jak moje wnętrze. Boję się tylko co będzie ze studiami- zawaliłam kilka spraw do tego ta amosfera.. Chyba wszyscy mnie uważaja za wariatke- zresztą wcale im sie nie dziwie. Głupio mi w ich towarzystwie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do studiów to z tego co pamiętam, z wykładowcami z reguły człowiek jest w stanie się dogadać. Pokażesz że Ci zależy, weźmiesz się do nauki i to docenią :) A towarzystwo, no cóż, sama musisz do nich wyjść, nie narzucać się, ale pokazać że wracasz do siebie. Parę prób, rozmów i znowu wrócisz, że tak powiem, w obieg :) naprawdę wszystko zależy od Ciebie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×