Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość .......Zakochany facet

..Zakochany facet... nie oszukujcie się dziewczyny...

Polecane posty

Gość Lilluś Evangeline*__
przecież to oczywiste, że autor ma rację ale Shadow piękniej to opisał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokosuwka
Straciłam wiarę w miłość między kobietą i mężczyzną. Wy jesteście niższym gatunkiem. Myślicie nie głową, nie macie serc. Jesteście wyprani z emocji. WSZYSCY. Obojętnie, ile macie lat. Wasz wiek umysłowy sięga najwyżej do podobnemu 19 latka, a i tak u niewielu się to zdarza. Reszta ma móżdżek myslący jak 14-16 latek. Wystarczy, że inna wam tyłkiem zakręci przed oczami i już potraficie wszystko przekreślić, bez patrzenia wstecz. Nic was nie obchodzą zranione, kobiece serca. Za to was nienawidzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi..............
ShadowSilencer - szacuneczek :) mało jest takich facetów:) na szczęście mi się udało :P :) i też ganiał za mną przez pół miasta żeby mnie zobaczyć jak szłam w drodze na obiad do restauracji :D:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja znam takiego faceta i
po pierwsze nie kocham go, po drugie nie ufam (po ex). A on potrafi np. jak ma wolne jechac do mnei 30km w jedna strone tylko po to zeby mnie odprowadzic z pracy do domu... W jedna strone te 30km, 2 tramwajami i autobusem podmiejskim, a pozniej km na piechote... chce mi gotowac obiady, remontowac dom, robic zakupy... zakochany? chyba. A Wy jak sadzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysienkamm
mysle ze zakochany:) ja ost.spotykalam sie z facetem,myslalam ze mu zalezy....na początku,a potem nagle olewka jakas...nie czulam aby mu zalezalo....wiec rozumiem ze widocznie trafilam na tego faceta ktory tak naprawde nie byl we mnie zakochany?:-o inny facet wiem ze mnie kocha bo to widze i czuje:) wiec chyba cos w tym jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andi ....................
PISZCIE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokosuwka
Chrzanienie... nie ma miłości. Wszystko sprowadza się do seksu i pieniędzy. Kobiety nie mają wymiennej c*pki, więc KAŻDY facet odejdzie. Prędzej, czy później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ShadowSilencer: Jestem kobietą i wiem, czym jest miłość. Miłość, to szacunek, solidne podstawy, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja. To, o czym Ty piszesz: "szalona i spontaniczna miłość", to ZAKOCHANIE a nie miłość. Nigdy, przenigdy nie związałabym się z człowiekiem, który pod wpływem impulsu jest w stanie zawalić ważne sprawy (np. praca czy spotkanie biznesowe). Taki ktoś nie rokuje dobrze na przyszłość. Może i pochlebiłoby to mojej próżności, ALE! ale próżność, szaleństwo i tysiąc na minutę fantastycznych pomysłów, to nie jest dobry fundament. ja nie szukam przygód, ja szukam STABILIZACJI. Gdy ją osiągnę, mogę szaleć. Ale tylko wtedy. Gdy będziesz w moim wieku i przeżyjesz to, co ja, zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak, wy faceci tacy jesteście
mam takie same poglądy jak Kokosuwka. Faceci to przedmioty, świnie, nic nie są warci. Nie mają uczuć i nie potrafią kochać. Mężczyzna zgrywa zakochanego tylko dla własnych celów. W dodatku wystarczy, żeby mu panna tyłkiem albo cyckami zaświeciła to od razu jest skłonny zapomnieć o partnerce aby tylko poruchać. Faceci to dla mnie rzecz nie wiadomo skąd wzięta. Egoiści, bez uczuć, bezmyślni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
zgadzam sie z autorem :) zawsze utozsamialam sie z powiedzeniem "dla chcacego nic trudnego" ... moj mezczyzna telefonuje do mnie codziennie, i rozmawiamy po kilka godzin, a gdy nie moze to zawsze znajdzie kilka minut by powiedziec ze kocha... oprocz tego net, komunikatory... wystarczy chciec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werererew
tak u mnie bylo jak u kogos wyzej ktos napisal.Tylko czemu mnie olal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak kochałam
kochałam jak pisał Shadow Silencer i wydawało mi się, że on też... a potem mu się odwidziało, że niby za dużo emocji, a potem całkiem mnie olał, a teraz zaproponował wspólny wyjazd. Tylko, że już drugi raz na kochanie sobie nie pozwolę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nastazja Kinski Do ShadowSilencer: Jestem kobietą i wiem, czym jest miłość. Miłość, to szacunek, solidne podstawy, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja. To, o czym Ty piszesz: "szalona i spontaniczna miłość", to ZAKOCHANIE a nie miłość. Nigdy, przenigdy nie związałabym się z człowiekiem, który pod wpływem impulsu jest w stanie zawalić ważne sprawy (np. praca czy spotkanie biznesowe). Taki ktoś nie rokuje dobrze na przyszłość. Może i pochlebiłoby to mojej próżności, ALE! ale próżność, szaleństwo i tysiąc na minutę fantastycznych pomysłów, to nie jest dobry fundament. ja nie szukam przygód, ja szukam STABILIZACJI. Gdy ją osiągnę, mogę szaleć. Ale tylko wtedy. Gdy będziesz w moim wieku i przeżyjesz to, co ja, zrozumiesz. Do Nastazja Kinski Jak dla mnie stabilizacja i spontaniczność absolutnie sobie nie przeszkadzają. Ja potrafiłem za nią ganiać jak pisałem, a jednocześnie wziąłem się dla niej za studia podyplomowe, zmieniłem pracę na lepiej płatną w porządnej firmie międzynarodowej, zacząłem rozglądać się już za mieszkaniem czy działką pod budowę domu oraz samochodem. Dla niej. Właśnie po to aby miała stabilizację na przyszłość dla nas i naszego dziecka jeśli by chciała je mieć w przyszłości. A jednocześnie bardzo ją kochałem i dlatego za nią ganiałem i szalałem za nią. Doskonale potrafiłem łączyć obie rzeczy. Stateczne kwestii pracy, kariery i mieszkaniowe, z radością, spontanicznością i staraniem się o nią :) Jakbym miał tylko kalkulować i myśleć jedynie o stabilizacji to byśmy się chyba zanudzili. Miłość to coś co idzie z serca, a nie kalkulacji rozumu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem teraz zakochany
I tego chyba nie da sie ukryc :). Zachowuje sie jak idiota, moja pewnosc siebie znika w 1 chwili jak ja widze, nie kontroluje w ogole myslenia, to spadlo na mnie jak grom z jasnego nieba,a mam juz swoje lata...Ona na pewno to czuje, ale niestety nic z tego nie bedzie - ona ma kogos, a ja nie staram sie "drazyc" tematu, bo po co...Tylko ze jak ja widze to...nie wiem co sie ze mna dzieje. Fajne uczucie, szkoda ze bez dobrego zakonczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem teraz zakochany
Takze dziewczyny jak macie jakies pytania to chetnie odpowiem "na goraco" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ljpjpj
wiesz to że ma kogoś to nic nie znaczy o ile to nie mąż i nie ma dzieci- ja też kogoś miałam od liceum i na studiach się rozstaliśmy bo wszystko jakoś się zmieniło między nami i zaczęło się sypać a potem poznałam na studiach mój ideał no i to był gwóźdź do trumny naszego związku- tyle że oczywiście wszystko załatwiłam uczciwie- najpierw rozstanie a potem nowy związek - kręć się koło niej, wybadaj ale nic na siłe- zawsze możecie zostać tylko znajomymi ale moze u niej też jest tak że jej związek jest na wykończeniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do autora ...
do .... ShadowSilencer Piszesz, że kochałeś ją bardzo. Czy już nie aktualne, czy już nie jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem teraz zakochany
Szczerze - nie wiem do konca jaka jest jej sytuacja. Pare razy "przypadkiem" slyszalem jak wypowiadala sie o swoim partnerze - i raczej nie mowila niczego w zlym tonie. A ja nie chce brnac w cos co moze mi przyniesc tylko rozczarowanie i nie chcialbym budowac czegos czyimis koszcie dlatego staram sie trzymac dystans, ale to silniejsze ode mnie...moze mi przejdzie? Mam nadzieje...Ale naprawde dlugo czekalem na taka osobe, az nie moge w to uwierzyc ze ktos taki istnieje...eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem teraz zakochany
Meza i dzieci nie ma - zawsze to jakis plus...A ona chyba raczej wie o co chodzi...tego sie nie da przeciez ukryc. Sama odpowiada bardzo cieplo i przychylnie no ale...to oczywiste, kazda kobieta lubi byc adorowana, wiec oceniam wszystko z lekkim dystansem. Kurde, takie kombinacje alpejskie...to dlatego ze dla mnie sprawa jest jasna - ona kogos ma - krotka pilka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co mam myslec
"Nastazja Kinski Do ShadowSilencer: Jestem kobietą i wiem, czym jest miłość. Miłość, to szacunek, solidne podstawy, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja. To, o czym Ty piszesz: "szalona i spontaniczna miłość", to ZAKOCHANIE a nie miłość. Nigdy, przenigdy nie związałabym się z człowiekiem, który pod wpływem impulsu jest w stanie zawalić ważne sprawy (np. praca czy spotkanie biznesowe). Taki ktoś nie rokuje dobrze na przyszłość. Może i pochlebiłoby to mojej próżności, ALE! ale próżność, szaleństwo i tysiąc na minutę fantastycznych pomysłów, to nie jest dobry fundament. ja nie szukam przygód, ja szukam STABILIZACJI. Gdy ją osiągnę, mogę szaleć. Ale tylko wtedy. Gdy będziesz w moim wieku i przeżyjesz to, co ja, zrozumiesz." i czegos takiego w ogole nie rozumiem... ja pojmuje milosc dokladnie tak jak Shadow, a moj facet zachowuje sie bardziej jak opisalas to ty Nastazja... przez co czesto mam poczucie, ze on mnie nie kocha, nie zalezy mu, olewa, itp, itd. A jak mu mowilam o co chodzi, to on sie lapal za glowe, nie wiedzial o co mi chodzi, mowil ze mu zalezy itp, twierdzil ze przesadzam, ze czepiam sie nieistotnych pierdol... Teraz dawno nie zwracalam mu na to uwagi, ale znowu czuje ze jest tak samo, czyli jakby olewal mnie. Do tego przez to ze ja mysle ze on mnie olewa sama zaczynam sie wycofywac, rzadziej do niego pisac, dzwonic, itp.. A on na to chyba ostatnio troch sie obrazil, bo byl bardziej oschly, ale jak sie spotkalismy to byl juz normalny. Nie wiem juz co ja mam zarobic z nim. On nie potrafi byc za grosz spontaniczny, szalony w uczuciach. Do tego teraz moje wycofanie sie spowodowalo ze on tez jakby sie wycofal, ale przeciez nie tego chcialam! Czy ktos jeest mi w stanie poradzic co ten facet sobie mysli? Czy on jest takim wlasnie typem jaki opisuje Nastazja? Brak spontanicznosci, szalenstwa, tylko stabilizacja, obowiazki, praca? Nie chce zeby on taki byl... Co zrobic zeby byl bardziej spontaniczny w okazywaniu uczuc? Zeby potrafil czasami pokazac ze stac go na szalenstwo z milosci? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co mam myslec
"Nastazja Kinski Do ShadowSilencer: Jestem kobietą i wiem, czym jest miłość. Miłość, to szacunek, solidne podstawy, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja. To, o czym Ty piszesz: "szalona i spontaniczna miłość", to ZAKOCHANIE a nie miłość. Nigdy, przenigdy nie związałabym się z człowiekiem, który pod wpływem impulsu jest w stanie zawalić ważne sprawy (np. praca czy spotkanie biznesowe). Taki ktoś nie rokuje dobrze na przyszłość. Może i pochlebiłoby to mojej próżności, ALE! ale próżność, szaleństwo i tysiąc na minutę fantastycznych pomysłów, to nie jest dobry fundament. ja nie szukam przygód, ja szukam STABILIZACJI. Gdy ją osiągnę, mogę szaleć. Ale tylko wtedy. Gdy będziesz w moim wieku i przeżyjesz to, co ja, zrozumiesz." i czegos takiego w ogole nie rozumiem... ja pojmuje milosc dokladnie tak jak Shadow, a moj facet zachowuje sie bardziej jak opisalas to ty Nastazja... przez co czesto mam poczucie, ze on mnie nie kocha, nie zalezy mu, olewa, itp, itd. A jak mu mowilam o co chodzi, to on sie lapal za glowe, nie wiedzial o co mi chodzi, mowil ze mu zalezy itp, twierdzil ze przesadzam, ze czepiam sie nieistotnych pierdol... Teraz dawno nie zwracalam mu na to uwagi, ale znowu czuje ze jest tak samo, czyli jakby olewal mnie. Do tego przez to ze ja mysle ze on mnie olewa sama zaczynam sie wycofywac, rzadziej do niego pisac, dzwonic, itp.. A on na to chyba ostatnio troch sie obrazil, bo byl bardziej oschly, ale jak sie spotkalismy to byl juz normalny. Nie wiem juz co ja mam zarobic z nim. On nie potrafi byc za grosz spontaniczny, szalony w uczuciach. Do tego teraz moje wycofanie sie spowodowalo ze on tez jakby sie wycofal, ale przeciez nie tego chcialam! Czy ktos jeest mi w stanie poradzic co ten facet sobie mysli? Czy on jest takim wlasnie typem jaki opisuje Nastazja? Brak spontanicznosci, szalenstwa, tylko stabilizacja, obowiazki, praca? Nie chce zeby on taki byl... Co zrobic zeby byl bardziej spontaniczny w okazywaniu uczuc? Zeby potrafil czasami pokazac ze stac go na szalenstwo z milosci? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co mam myslec
bo ja w ogole nie czuje sie w tym zwiazku kochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co mam myslec
i czy teraz powinnam ja starac sie nawizac kontakt skoro wczesniej sie wycofalam? czy czekac az on bedzie dzwonic lub pisac? bo skoro nie bedzie, to chyba nie bedzie mu zalezec.. ale z drugiej strony moze czuc sie jeszcze urazony moim wczesniejszym zachowaniem i czekac teraz az nadrobie to... sama nie wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ShadowSilencer, jeśli zmieniasz całe swoje życie dla kogoś, to tylko ci współczuć braku ambicji. Życie zmienia się dla siebie a nie dla obiektu westchnień, który może być raz taki, raz siaki. Od razu przychodzi mi na myśl film "Uciekająca panna Młoda", która zmieniała się zależnie od obiektu swoich uczuć. O, nie. Nigdy w życiu z kimś takim! Nie powierzyłabym mu siebie, moich marzeń, pragnień. A już z pewnością nie planowałabym z kimś takim poważniejszej przyszłości. Przecież może mu "wszystko strzelić do łba"! Zostawi pracę dla wyjazdu do Mongolii, bo tam można posłuchać w oryginale śpiewu khmii. Lub zamiast rozmowy kwalifikacyjnej w dobrze płatnej pracy wybierze spływ po Amazonce. A rachunki będą obciążać mieszkanie. "ja nie szukam przygód, ja szukam STABILIZACJI. Gdy ją osiągnę, mogę szaleć" --> "Jakbym miał tylko kalkulować i myśleć jedynie o stabilizacji to byśmy się chyba zanudzili" - czy ty rozumiesz czytane przez siebie słowa? Poza tym nudzą się tylko osoby nudne, a więc... Nie, drogi panie. Ktoś bez mocnych fundamentów nie nadaje się na życiowego partnera. Powtarzam po raz kolejny: szaleć można, ale po osiągnięciu stabilizacji. Wcześniej jest to tylko zabawa. I ZAKOCHANIE - nie mylić z miłością. Ktoś powiedział kiedyś, że mężczyźni szaleją za rozrywkowymi kobietami, ale nie żenią się z nimi nigdy.Tak samo jest z mężczyznami: dziewczyna straci głowę dla romantycznego lekkoducha, ale rodzinę założy z kimś, kto mocno stoi na nogach i ma solidne podstawy. I tak naprawdę w partnerstwie liczy się porozumienie, wspólne dążenia, miłość oparta na przyjaźni a nie na chemii zakochania, które szyyybko mija gdy pojawiają się problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do juz nie wiem co mam myslec. Nie chce zeby on taki byl - to zmień tego człowieka na "inny model". Jeśli potrzebujesz szaleństwa, spontaniczności i całego tego lukru, po którym aż mdli, to przerzuć się na innego. Jeśli go kochasz, to nie możesz go urabiać pod siebie. Pokochałaś jego czy... swoje wyobrażenie o nim i waszym życiu? On ma stworzyć dobre warunki do życia a ty powinnaś dbać o atmosferę między wami. Być może nikt go nie nauczył czułości, nikt nie pokazał mu, jak być nieco szalonym i romantycznym w związku (romantyczny mężczyzna - MASAKRA!). W takim wypadku to ty możesz go tego nauczyć - okazywaniem a nie żalem, fochami i pretensjami. Woda potrafi drążyć skałę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co mam myslec
nie chce zmieiac go na inny model, chociaz jak nie widzielismy sie dluuugo z powodu pracy to rozwazalam to... ale juz nie chce, chce byc z nim. Na poczatku naszego zwiazku on byl bardziej czuly i czesciej okazywal uczucia. Ja za to nigdy nie potrafilam byc jakas barziej uczuciowa, mialam problem z wyznawaniem milosci, czulymi slowkamki itp. Moze tez dlatego on z czasem stal sie mniej uczuciowy bo ja nie bylam? Z tym ze potem to sie zmienilo, jakby odwrocilo, ja sie stalam ta bardziej uczuciowa strona, a on za to przestal. pokochalam jego, ale on kiedys byl inny, bardziej spontaniczny, jakby bardziej zakochany. a teraz jest zajety, a to praca, a to jakis projekt, a to spotkanie z kumplami z pracy, a to cos jeszcze.. no i jest czesciej zmeczony, a okazywanie uczuc poszlo w kąt. "On ma stworzyć dobre warunki do życia a ty powinnaś dbać o atmosferę między wami. " - czyli wg ciebie to facet powinen zarabiac na rodzine, a kobieta siedziec w domu i "dbać o atmosfere"? akurat z tym sie nie zgadzam. my oboje pracujemy, co prawda on stale, ja dorywczo, ale kazde zarabia na siebie i mysle ze oboje powinnismy dbac o atmosfere w zwiazku, a nie tylko ja. "W takim wypadku to ty możesz go tego nauczyć - okazywaniem a nie żalem, fochami i pretensjami. Woda potrafi drążyć skałę." - wiec od następnego spotkania bede bardziej okazywac, moze to cos zmieni... i nie wiem czy w ogole rozpoczynac z nim powazna rozmowe na temat naszych uczuc czy nie ma to sensu, czy wyjasniac to czemu ostatnio bylam dla niego troche oschla przez tel i na necie jak sie nie widzielismy cz dac sobie spokoj z wyjasnianiem i powaznymi rozmowami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogrzebana zywcem
ja chyba zauroczyłam sie kolegą z pracy :( ale nic z tego nie bedzie :( nie powiem mu a nawet jesli cokolwiek zauwazyl to i tak nic w tym kierunku nie robi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czyli wg ciebie to facet powinen zarabiac na rodzine, a kobieta siedziec w domu i "dbać o atmosfere"? " - nie zrozumiałaś, ale nie będę tłumaczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×