Moja rodzina jest zakręcona wrrr

Musze się wygadać bo mnie trafi zaraz. Mieszkamy niedaleko siebie całą rodziną. Umówiliśmy się wczoraj ze mój maż po pracy pojedzie do mojej mamy jej znieść ze strychu choinkę bo mama miała mały wypadek i nie może teraz dźwigać. Dziś rano mama dzwoni, ze całą noc wymiotowała bo ją jakiś wirus dopadł i nie będzie na razie ubierać choinki i żeby maż nie przyjeżdżał, wiec dzwonie do niego żeby nie przyjeżdżał tylko wracał do domu. Za chwile dzwoni do mnie matka mojej mamy i twierdzi ze mąż ma przyjechać bo ona jej ubierze tą choinkę no to dzwonie do niego że ma jechać. Za chwile tel od mamy że ma nie przyjeżdżać bo ona jedzie na zakupy. No to dzwonie ze znów ma nie jechać. Za chwile dzwoni babcia ze ona ma klucze i ma przyjechać. Powiedziałam ze nie mam na to już siły, ze olewam to dziś sobota, dzieci nie widziały ojca cały tydzień i nigdzie nie jedzie, babcia obrażona rzuciła słuchawka. Na litość boską przecież mnie coś trafi zaraz z tymi babami. Czasem zazdroszczę rodzinom na emigracji. Zaraz się wkurwię, zostawię męża z dziećmi i pojadę sama znieść ta choinkę i ubrać!

ja zazdroszę rodzinom co mieszkają sami..bez zadnych tesciów i tesciowych.. U mnie jest podobnie - do tego rodzice do wszystkiego sie wtrącają. Maże o własnym domku gdzie bede mieszkać z moim mezem, dzieckiem i psem :) daleko od rodzinkiiii :)

z dala od wszystkich popaprancow:P czyt. rodziny meza:)

ja mieszkam 550km od swoich rodziców i teściów i mi dobrze :) jadę teraz na święta wiec wszyscy czekają na nas