Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ważna informacja - zobaczcie

Proszę zapoznać się z tematem napewno wam się ta informacja przyda.

Polecane posty

Gość Ważna informacja - zobaczcie

Oznaką że FANSÓFKA tworzy się przy rurce mrokowej w zbiorniku spłuczki od kibla jest pojawienie się pestki od jabłka na wewnętrznej ściance kibla oraz żółtego pasma osadu na muszli w miejscu, gdzie wlatuje woda ze spłuczki do kibla. Później z rurki mrokowej zaczynają wychodzić bąbelki powietrza z mrokową regularnością, pojawia się syczenie i trzeszczenie oraz mrokanie bąbelków w rurce, po czym pojawia się mała końcóweczka na złączu rurki we spłuczce, która ma kolor ciemno miedziany. Końcóweczka ta zaczyna się stopniowo wydłużać w wyniku papkowania. Przy dalszym uporczywym papkowaniu wydłuża się coraz szybciej by w końcu ókóć papkującego. W przypadku pozostawienia utworzonej końcóweczki w spokoju i nie denerwowanie jej papkowaniem nie powinna się wydłużyć albo w przypadku zaprzestania papkowania na przykład wcześniejszym wyjściem gwózdka kremowego z zamka Fana, który bardziej agresywnie reaguje na papkowanie i ókóje papkujacego to końcófka ta pozostanie wydłużona w takim stadium w jakim zostało przerwane papkowanie. W takim przypadku nie należy jej obcinać ani dalej drażnić papkowaniem, ponieważ się wydłuży i ókóje. W przypadku jej obcięcia, odcięta końcówka też zacznie się wydłużać by ókóć oraz ta, która jest przy rórce mrokowej natychmiast się wydłuży. Są przypadki, że ktoś wziął odciął wydłużającą się końcófkę i próbował wyrzucić ją przez okno albo wyrwać fansófkę z zamka. W takim przypadku gwózdek natychnmiast się wydłużył i ókół osobę co chciała tak zrobić, więc takie coś nigdy się nie uda. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest ucieczka z mieszkania przez okno o ile Fansófka wcześniej nie ókóje papkującego. Były też przypadki że na przykład syn chwycił wydłużającą się Fansófkę z zamka Fana i próbował ókóć nią ojca. Wtedy ojciec zaczynał się drzeć kurrrwa !!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! kurrrwa!!! z powodu ókócia fansófki. W takim przypadku metoda syna była tragiczna, ponieważ Fansófka nagle się odwinęła i wydłużyła w kierunku syna i go ókóła z nienacka, gdy nawet się tego nie spodziewał. Był też przypadek że syn papkował i spowodował, że drut z kółka od kluczy zaczął się wydłużać by go ókóć: http://img183.imageshack.us/img183/7799/papkamt2.jpg to on go chwycił i rzucił ojcu na stół w kuchni, podczas gdy ojciec czytał gazetę, po czym syn zamknął drzwi od kuchni i uciekł do pokoju zamykając drzwi i schował się pod kołdrę myśląc że fansófka ókóje ojca. Lecz po chwili fansófka się wydłużyła przechodząć pod jednymi i drugimi drzwiami i ókóła go pod kołdrą w łóżku. Jedynie syn mógł by uniknąć ókócia uciekając przez okno, o ile by się nie zablokowało, a fansófka by się nie zdążyła wydłużyć i go ókóć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważna informacja - zobaczcie
Rucham psa jak ma rozwolnienie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z rurki mrokowej
Pewnego razu mój tata otwarł zbiornik od spłuczki kiblowej. W zbiorniku tym znajdowała się rurka mrokowa, przez którą wlewa się woda do zbiornika oraz plastikowy pęcherz pławny na drucie, który przy nabraniu się odpowiedniej ilości wody do zbiornika podnosi się i odcina jej dopływ. W zbiorniku znajduje się też pławik, który zapobiega ciągłemu wlewaniu się wody do kibla oraz przelaniu się jej ze zbiornika wrazie awarii blokady pęcherza pławnego. Rura pławika jest w środku pusta przez co przy zbyt dużej ilości wody przelewa się ona przez nią do kibla. Mój tata spuścił wodę i zaczął dłubać przy rurce mrokowej ponieważ naszło do niej bardzo dużo piachu z wody i przez to zbiornik napełniał się za długo, a w rurce mrokowej słychać było syczenie oraz bąbelki powietrza przez ten piasek. Gdy zbiornik się napełnił i pęcherz pławny odciął dopływ wody ale mimo tego było słychać mrokowe bąbelki powietrza, które przez jeszcze parę minut wychodziły z rurki mrokowej. Kiedy tata poszedł do kuchni po klucz do szafki z narzędziami zacząłem się z bliska przyglądać tej rurce. W zbiorniku nie było wody ponieważ ją spuścił i zakręcił aby mógł rurkę odkręcić. Kiedy się tak przyglądałam tej rurce zauważyłam, że w miejscu przyłączenia druta z pęcherzem pławnym wystaje kawałek druta o ciemno miedzianym kolorze ze sfansowaną końcówką, dokładnie taką jak ten na zdjęciu: http://img183.imageshack.us/img183/7799/papkamt2.jpg końcóweczka ta wystawała około pół milimetra na zewnątrz. Nagle zauważyłam że końcówka się wysunęła na około 1cm. Wyszłam z łazienki i skryłam się za jej drzwiami i zaczęłam mówić pa pa pa pa pa pa pa pa pa tylko, że po cichu i patrzyłam przez szparę przy zawiasach drzwi co się dzieje. Im bardziej mówiłam pa pa pa pa pa pa pa pa tym bardziej ta końcóweczka się wydłużała. Wydłużyła się na około pięć centymetrów, nagle zaczęła się szybciej wydłużać. To był gwózdek kremowy z rurki mrokowej. Przeraziłam się bo zaczął się coraz bardziej wydłużać w moim kierunku, miał już około 50 cm. Stałam za drzwiami i ciągle mówiłam pa pa pa pa pa pa pa a on się dalej wydłużał. Miał już około metra i dalej się wydłużał. Zamkłam drzwi od łazienki i zgasiłam światło, klękłam i zaczęłam mówić pa pa pa pa pa pa pa pa do kratki wentylacyjnej na dole drzwi od łazienki. Po chwili odsunęłam się od drzwi i widzę, że ten gwózdek wychodzi pod nimi i wydłuża się na przedpokój. Nagle zaczął się bardzo szybko wydłużać w moim kierunku. Uciekłam do pokoju chciałam otworzyć drzwi balkonowe, by uciec przez balkon ale gwózdek się wydłużył bardzo szybko i mnie ókół. Sama go w końcu sprowokowałam, jak bym nie papkowała i pozostawiła tą końcóweczkę, która była w zbiorniku przy rurce mrokowej to by nie doszło do takiej sytuacji. To ukócie było przerażające, koszmar, masakra i mówię wam nie róbcie tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rurka mrokowa w wyniku bardzo
intensywnego pakowania może zacząć obficie drgać, trzeszczeć i syczeć oraz będą lecieć przez nią mrokowe bąbelki powietrza. Przy wyjątkowo agresywnym i uporczywym pakowaniu może odpaść i runąć na dno zbiornika, po czym może wyjść z niej fansófka i ókóć papkójącego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fansófki przy piwnicy sąsiada
Pewnego razu weszłam do piwnicy i zobaczyłam, że mój sąsiad dłubie coś w swojej piwnicy, do tego zdjął do niej drzwi, coś szpachlował i dłubał śrubokrętami. Wszedłam do swojej piwnicy i za chwile spojrzałam, a koło jego piwnicy pojawiły się dwa gwózdki kremowe, które się wydłużały, uciekłam do swoje piwnicy ale tam już się wydłużał kolejny gwózdek kremowy. Uciekłam na korytarz i chciałam uciec ale miałem problem z otwarciem drzwi od klatki schodowej, ale udało mi się je otworzyć. Wcześniej uchyliłam je jeszcze i zaczęłam głośno papkować. Wtedy z piwnicy słyszałam jak sąsiad zaczął się głośno drzeć: kuurrrrrwa ! kuurrrwa ! kuurrrwa ! kuurrrwa ! kuurrrwa ! kuurrrwa ! - widocznie fansófka go ókóła. Po chwili zobaczyłam, że poręcz na klatce schodowej zaczyna mocno drgać robiąc straszny łomot. Runął też grzejnik w piwnicy i korytarzu na ziemię i zaczął mocno drgać i się obficie łuszczyć. Wtedy zamkłam drzwi i zaczęłam uciekać. Uciekałam na południe najdalej jak się dało po chwili biegnąc przy drodze zobaczyłam rozkopany rów i bardzo gruba rurę od wody, która się wydłużała. Była to rura potęga o średnicy dwóch metrów, po chwili pojawił się gwózdek kremowy i mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PA PA PA PA PA PA GWÓZDEK ÓKÓJ
PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA PA GWÓZDEK ÓKÓJ !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weter koło sklepu osiedlowego
Pewnego razu poszedłem do sklepu osiedlowego, który mieścił się w bloku koło bramy, która była przejściem pomiędzy dwoma blokami. W bramie tej na bocznej ścianie sklepu była kratownica pod nią drzwi, a za nimi weter. Zawsze chodziłem do tego sklepu i kupowałem sobie gumę do żucia kuleczkę - weter, która wyglądała tak: http://allout.blox.pl/resource/gumy_kulki.jpg Zawsze jak wracałem z tego sklepu wchodziłem do tej bramy by zobaczyć ten weter. Bywało, że drzwi, które były za kratownicą były nieraz zamykane i nie mogłem patrzeć na ten weter. Ale czasami były otwarte tylko kratownica była zamknięta. Koło tego wtera była gruba okryta lodem rura, która wychodziła z wetera do ściany. Weter ten okresowo bardo głośno warczał i drgał robiąc bardzo dużo hałasu. Nieoblodzona rura wyglądała tak: http://lh4.ggpht.com/_dG3WGfLNI2k/SFHJ_-uT9tI/AAAAAAAAAfE/wyh7Ivsdntg/IMG_2267+010.JPG http://lh3.ggpht.com/_dG3WGfLNI2k/SFHJ8eQACNI/AAAAAAAAAe8/KoWglT5_ifo/IMG_2265+008.JPG Weter ten wyglądał tak: http://img162.imageshack.us/img162/3817/set224010qf.jpg http://img152.imageshack.us/img152/8183/set224023kl.jpg http://img290.imageshack.us/img290/3512/curtis5hpunitatdairy3wo.jpg http://www.frigoterm.pl/files/bitzer%2022m1.JPG Kiedy stałem i patrzyłem na ten weter, który nagle się włączył i zaczął głośno warczeć i drgać zauważyłem, że wysunął się z niego gwózdek, który się wydłużał w moim kierunku. Odskoczyłem nagle od tej kraty na paręnaście metrów obejrzałem się, a gwózdek się już wydłużał poza nią na kilka metrów czyli wydłużył się już na zewnątrz, poza pomieszczenie, w którym był weter. Uciekłem i schowałem się w tym sklepie, w którym kupiłem tą gumę kuleczkę. Nagle gwózdek ten znalazł się w sklepie i dalej się wydłużał. Próbowałem go blokować łapiąc go ręką za koncówkę aby się nie wydłużał, ale gwózdek miał taka siłę, że nie dało się go zablokować i mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gruba czarna laha na korytarzu
Pewnego razu byłem w domu. Siedziałem i oglądałem telewizje było już ciemno. Godzina była koło 20. Nagle usłyszałem jakby pukanie do drzwi wejściowych do mieszkania. Podszedłem i otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że na korytarzu koło drzwi pod ścianą stoi bardzo duża gruba czarna lacha taka jaką podpierają się starsi ludzie. Tyle, że lacha ta była ogromna. Wyglądała tak jak na zdjęciu: http://img412.imageshack.us/img412/9678/fansofka0.png Na przeciwko widać wyło drzwi sąsiada. Po chwili zauważyłem, że z końca tej lachy zaczyna wychodzić cieniutki gwózdek jak na zdjęciach: http://img691.imageshack.us/img691/4658/fansfka.png http://img717.imageshack.us/img717/7476/fansfka2.png Gwózdek ten coraz bardziej się wydłużał i wytwarzał przenikliwy pisk podobny do piszczenia w nienastrojonym radiu. Pisk ten mógł być spowodowany, że gwózdek ten gdy się wydłużał tarł w miejscu wyjścia o drewno tej grubej czarnej lachy. Lacha ta była tak duża, że nie mógł by jej unieść ani utrzymać w ręce żaden dziadek czy babcia. W porównaniu z normalną lacha wyglądało to tak w skali 1:1 jak na zdjęciu: http://img220.imageshack.us/img220/5421/fansfka3.png Jak widać jest ogromnych rozmiarów w stosunku do normalnej laski do podpierania. W porównaniu z podpartym normalna laską dziadkiem wyglądała ogromnie: http://img812.imageshack.us/img812/4440/fansofka4.png Żaden dziadek nie był by się w stanie nią podeprzeć bo była tak ogromna. Gwózdek, który z niej wychodził cały czas się wydłużał ale nie kierował się by mnie ókóć. był już bardzo długi miał około pięciu metrów i dalej się wydłużał. Był podobny do gwózdka ssanio, który wychodzi z słupka za siedzeniem kierowcy w samochodzie i wchodzi do gardła pasażera, który siedzi na tylnym siedzeniu. Oznaką, że gwózdek ssanio się pojawi jest ukazanie się na słupku za siedzeniem kierowcy dwóch jabłuszek oraz smoczka od butelki dla dziecka pomiędzy nimi. Z tego smoczka zaczyna się wydłużać gwózdek ssanio wydając też taki przenikliwy pisk jak gwózdek z czarnej laski. Być może podczas wydłużania się trze on o gumę tego smoczka. Następnie pojawia się dziura w podłodze auta i widać przesuwający się z dużą prędkością asfalt jezdni pomimo, że auto nie jedzie. Gwózdek ssanio tworzy się najczęściej w autach, które mają sófkowy kształt czyli, np. w trabantach, wartburgach albo syrenkach i zawsze wchodzi do gardła pasażerowi na tylnym siedzeniu: http://www.abc.se/m9805/eastcars/trabant/trabant1.jpg http://c.wrzuta.pl/wi8329/33c58833000baf2b497c8437/0/syrenka http://image03.webshots.com/3/1/33/73/613373_ph.jpg http://www.vwshows.info/2006/retromania/big/dsc01204.jpg http://images23.fotosik.pl/21/33fe4dc18478375amed.jpg http://www.stanceiseverything.com/wp-content/uploads/2010/12/wartburg.jpg Tak przenikliwy pisk wytwarza też gwózdek z krótkofalówki, który wydłuża się prosto w górę do samego sufitu. Nie może się zgiąć ani zmienić tor wydłużenia, więc jego wydłużenie kończy się w momencie kiedy wydłuży się do powierzchni sufitu. Gwózdek taki nie jest w sanie ókóć chyba, że ktoś chwyci krótkofalówkę i skieruje tego prostego gwózdka w kierunku drugiej osoby tak by ja ókóć. Zanim gwózdek z krótkofalówki się wydłuży pod lodówką pojawiają się dwa zwinięte gwózdki w kształt kwadratowej spirali oraz wypada przycisk z lutownicy na podłogę i zaczyna podskakiwać i drgać. Tak wygląda zwinięty gwózdek z pod lodófki: http://img441.imageshack.us/img441/176/gwozdek.png Gwózdek z czarnej laski nie wszedł mi do gardła tak jak robi to gwózdek ssanio ale cały czas się wydłużał przenikliwie piszcząc. Nagle zauważyłem, że z zamka FANA w drzwiach zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy by mnie ókóć. Natychmiast uciekłem i schowałem się do szafy i zamknąłem drzwi. Po chwili jednak gwózdek kremowy z zamka i tak mnie ókół: http://img248.imageshack.us/img248/6792/fansufkazk0.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dużo ciekawych informacji
temat tego groźnego zjawiska można uzyskać w bardzo prosty sposób czyli wpisując w wyszukiwarce google hasło "FANSÓFKA" i wcisnąć przycisk szukaj i już można przeglądać informacje na temat fansófki !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z zamka Fana w drzwiah
Pewnego razu kiedy szedłem ulicą koło sklepu AGD/RTV na placu przed tym sklepem pojawił się obraz wizyjny głębokiego wykopaliska archeologicznego, w którym leżał ogromny amonit taki jak na zdjęciu: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1c/Lewesiceras_peramplum.jpg amonit ten leżał na dnie dołu tego wykopaliska. Po chwili obraz wizyjny znikł. Kiedy przyszedłem do domu była godzina 13 słonce mocno świeciło w mieszkaniu było bardzo jasno i na przedpokoju też było bardzo jasno. Stanąłem na przedpokoju i zacząłem patrzeć na zamki w drzwiach było widać je wyraźnie ponieważ na przedpokoju było bardzo jasno od słońca, które rozświetlało duży pokój. Poszedłem do pokoju wyjrzałem przez okno i wróciłem zpowrotem na przedpokój i zauważyłem, że z zamka Fana wydłuża się gwózdek kremowy. Był już wydłużony na około meter i cały czas dość szybko się wydłużał. Przeraziłem się ponieważ w ogóle go nie denerwowałem papkowaniem a mimo to wyszedł z zamka. Poszedłem do pokoju stanąłem pod oknem i zauważyłem po chwili, że gwózdek jest już koło futryny pokoju i dalej się wydłuża w moja stronę. Był już wydłużony na 4 metry i wydłużał się w moim kierunku podszedłem do niego i złapałem go za wydłużająca się cały czas końcówkę, która się wydłużała i próbowałem ją blokować kciukiem aby gwózdek się nie wydłużał i żeby mnie nie ókół. Ale to nie dało rady ponieważ wydłużał się z taką siłą, że nie dało się go zablokować i i tak zostałem ókóty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fan fansowki..
mnie fansówka ukazuje sie jedynie w du pie jak srram:o ale kuje tylko jak mam zatwardzenie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SEZON GRZEWCZY W PEŁNI
POD WPŁYWEM PAPKOWANIA GRZEJNIKI SIĘ GNĄ, PRĘŻĄ, DRGAJĄ, SKRZYPIOM I NIEMIŁOSIERNIE SIĘ ŁUSZCZĄ ! Grzejnik może się zwinąć w łuk w wyniku papkowania. Pod wpływem intensywnego papkowania grzejnik może runąć i zacząć się zwijać i skręcać oraz niemiłosiernie się łuszczy, sypie z niego wiór i proszek. Na zdjęciu widać mocno skręcone i mocno złuszczone grzejniki, które nie uległy całkowitemu samozłuszczeniu i samosproszkowaniu w wyniku papkowania, które z jakiś przyczyn zostało przerwane na tym etapie: http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%20%286%29.jpg http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%2810%29.jpg http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%2811%29.jpg http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%20%289%29.jpg http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%288%29.jpg http://www.france-distribution.com/images/antique-radiator/round-antique-decorated-radiator%20%287%29.jpg Grzejniki te zwinęły się w kształt łuku - spowodowało to bardzo intensywne ale przerwane papkowanie ale niestety nadają się już tylko na złom, ponieważ są już za mocno samozłuszczone i samosproszkowane i niemiłosiernie przeciekałyby. Podczas zwijania grzejniki niemiłosiernie skrzypią, trą się, prężą się i obficie drgają, a w zaworze tworzy się mała lekko sfansowana końcóweczka koloru ciemnomidzianego, która pod wpływem papkowania zaczyna się niemiłosiernie łuszczyć, giąć oraz drgać a następnie się wydłuża aby ókóć. Jest to FANSÓFKA z zaworu grzejnikowego wydłużająca się w wyniku papkowania. Pod wpływem papkowania przed wyjściem fansófki z zaworu grzejnika może pojawić się pod nim tuc grzejnikowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FANSÓFKA Z ZAMKA FANA
Fansófka to gwózdek kremowy z zamka fana, który wydłuża się w wyniku papkowania ale i często bez powodu. Zwróćcie uwagę na jej charakterystyczne sfansowane zakończenie oraz na markę zamka Fana oraz miejsce wyjścia z zamka. Fansófka się wydłuża by ukuć osobę, która ją denerwuje papkowaniem czasami może wyjść w wyniku rzucana w zamek rożnymi przedmiotami, np: butami, chapciami, kawałkami gumy, szpulkami z nićmi, książkami, itp. Fansófka się zaczyna wydłużać gdy ktoś specjalnie zaczyna papkować i tak na przykładzie fansófki od kluczy najpierw jest w uśpieniu widać jej dwa charakterystyczne sfansowane końce naprzeciw siebie ale gdy się zacznie papkować od razu zaczyna się wydłużać by ukuć papkującego. Może się tak wydłużać w nieskończoność i jedyną ucieczką jest okno bo schowanie się np za drzwiami nic nie da fansófka ukuje. Są przypadki, że ktoś wpadł na pomysł i wstawił radio do piwnicy gdzie było pełno maszyn i urządzeń oraz weter i puścił kasetę na której w całości było nagrane papkowanie i uciekł pierwsze minuty kasety były puste aby maił czas na ucieczkę i później odtworzyło się nagrane na kasecie papkowanie i powstał istny szał w tej piwnicy powychodziło pełno fansófek, kłótników, weter zaczął się ur*******ć samoczynnie wszystko intensywnie drgało pojawiła się gruba czarna laska do podpierania i wychodził z niej gwózdek a na przedsionku wiła się cynófka oraz pojawiły się celinki. Radio to posiadało autorewers więc papkowanie było nieprzerwane jedyna krotka przerwa to przeskoczenie autorewersu i puste miejsce na kasecie pozwalające na ucieczkę osobie podstawiającej radio. W takim przypadku wejście do takiej piwnicy to koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z karnisza okiennego
Pewnego razu leżałem sobie na łóżku. Była już noc. Nagle zauważyłem, że z karnisza na którym była umocowana firanka zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy. Karnisz ten to była taka srebrna blacha od środka były zamocowane żabki, do których była przypięta firanka wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciu: http://img45.imageshack.us/img45/7571/rurawb8.jpg Gwózdek ten był coraz dłuższy i kierował się w moją stronę. Owinąłem się kołdrą by nie mógł mnie ókóć ale to nic nie dało bo i tak się gdzieś przedostał i mnie ókół. Aby mnie ókóć wydłużył się na około trzy metry z tego karnisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek w szafce na narzedzia
Pewnego razu kiedy byłem w domu zajrzałem do szafki narzędziowej, która znajdowała się w kuchni. Był to taki od podłogi do sufitu ciąg szafek we wnęce ściennej podobny do windy. Po otwarciu tej szafki i zajrzeniu do środka zauważyłem drewniane skrzynki z narzędziami i plastikowe pojemniki z narzędziami. Na jednej z tych skrzynek leżał zwinięty w elipsę kawałek drutu koloru ciemnomiedziango i średnicy drutu około 8 milimetrów, długość mógł by mieć po rozwinięciu około 70 cm. Wyglądał podobnie jak na zdjęciu tyle że był krótszy i bardziej eliptycznie zwinięty i nie tak równo: http://obrazki.elektroda.net/74_1271921098.jpg Przyglądając się temu zwojowi drutu zauważyłem, że jeden z jego końców ma charakterystyczny lekko sfansowany kształt i jest nieco jaśniejszy na samym koniuszku niż reszta drutu. Zacząłem się tek końcóweczce tego drutu przyglądać i pśtryknąłem ją paznokciem parę razy. Po chwili zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna się lekko na powierzchni jakby wrzeć jak by na samej powierzchni stała się płynna widać było jak by się topiła powierzchniowo suwały po niej takie charakterystyczne falki (jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna tworząc poprzeczne falki) mimo, że końcówka ta była zimna. Wziąłem ją i poplułem i znów zacząłem pśtrykać i mówić pa pa pa pa pa pa. Po paru minutach takiego drażnienia zauważyłem że, końcóweczka ta się co jakiś czas lekko wydłużała i ta wydłużona część była jaśniejsza od reszty drutu i lekko się błyszczała. Falki, które płynęły po jej powierzchni zanikły. Drażniłem ją dalej trwało to już w sumie ponad 30 minut. Końcóweczka pod wpływem tego drażnienia jej i papkowania stopniowo wydłużyła się o około 5 centymetrów. Cały czas ją drażniłem i co jakiś czas papkowałem, a ona tylko stopniowo przyrastała co jakiś czas po około pół milimetra. Przyrosty te były dość nagłe w nieregularnych odstępach czasu. Po około 50 minutak nieustannego drażnienia tej końcóweczki przyrost jej wynosił około 80mm. Cały czas papkując i plując co chwile na tą końcóweczkę zauważyłem, że druga końcóweczka tego drutu zaczyna się płynnie wydłużać i to dość szybko. Po chwili wydłużyła się około 30 cm i dalej płynnie się wydłużała w moim kierunku. środkowa cześć drutu dalej była zwinięta tak jak znalazłem go w szafce. Widząc to wziąłem ten drut i momentalnie rzuciłem na przedpokój - z całej siły rzuciłem nim o drzwi wejściowe zapapkowałem szybko parę razy i schowałem się w pokoju. Zamknąłem w nim drzwi i zacząłem pod próg tych drzwi podkładać ubrania i szmaty ponieważ tam była szczelina i ta wydłużająca końcówka by przez nią przeszła. szyba w drzwiach była matowa w podłużne prążki i widziałem mgliście za tą szybką, że końcówka tego druta szuka przy tych drzwiach miejsca by wejść do pokoju i mnie ókóć. Szybko spojrzałem czy nie ma jeszcze jakiś szczelin między drzwiami, a futryną i nie widziałem żadnej. Drut ten dalej wił się za drzwiami by wejść do pokoju. Jego zwinięta część leżała w przedpokoju pod samymi drzwiami wejściowymi, a wydłużona końcóweczka była bardzo aktywna szukając wejścia do pokoju przez zamknięte drzwi. Zauważywszy że nie ma szczeliny aby wejść zacząłem papkować aby ją jeszcze bardziej rozzłościć i uderzałem ręką w szybę od drzwi w miejscu gdzie końcówka się przy niej przemieszczała z drugiej strony szyby. Nagle zauważyłem że końcóweczka ta zaczyna napierać pod progiem na te szmaty i ubrania, które tam nakładłem aby uszczelnić. Dopchnąłem te szmaty mocno i docisnąłem oparciem od krzesła i książkami. Stanąłem pod oknem i słyszałem tyko szuranie drutu po podłodze przedpokoju przed drzwiami mego pokoju. Po parunastu minutach widzę wydłużającą się w moim kierunku końcówkę drutu. Przeszła przez ubrania i szmaty przebijając je stopniowo i mknęła w moim kierunku. Momentalnie otworzyłem okno i chciałem stanąć na parapecie z zewnętrznej strony i zamknąć je ale tylko gdy dałem kroka i drugą noga zlazłem się na parapecie i chciałem się obrócić by zamknąć okno zostałem przez tą końcówkę ókóty. Końcóweczka ta mogła rzeczywiście wejść pod drzwi naprzeć na tą szmatę w progu i mogła zacząć się nagrzewać na jej powierzchnia mogły zacząć tworzyć się gęste drobne falki jakby płynął po niej lakier bezbarwny albo płynna steryna i stopniowo przepalała tą warstwę szmat i ubrań robiąc sobie otwór do wejścia. Przepalanie to mogło zając jej około 30 minut. Po wypaleniu sobie drogi od razu zaczęła się szybko wydłużać i mnie ókóła. Był to inaczej gwózdek kremowy który rozdrażniony papkowaniem prędzej czy później wydłuży się i ókóje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek z anteny od radia
Pewnego razu siedziałem w swoim pokoju przy biurku, na którym miałem radio GRUNDIG MK 2500 Automatic UNITRA ZRK i magnetofon szpulowy UNITRA ZK-147. Przy biurku tym miałem zamocowaną starą gestapowską lampę na rurce z blaszana obudową, która niemiłosiernie się nagrzewała. Było już ciemno więc miałem ją zapaloną. Siedząc tak przy biurku wziąłem igłę do szycia i położyłem na blacie. Zacząłem intensywnie i szybko papkować. Po paru minutach zauważyłem, że pod wpływem pakowania igła zaczyna lekko drgać i podskakiwać. Papkowałem dalej po pewnym czasie w miarę gdy papkowałem coraz bardziej uporczywie igła zaczęła coraz mocniej podskakiwać aż nagle pękła na pół. Papkowałem dalej obie części tej igły drgały i podskakiwały na blacie biurka. Drzwi od pokoju miałem zamknięte. Spojrzałem na nie czy coś się nie dzieje bo obawiałem się że pakowanie może spowodować, że z przedpokoju z zamka może wyjść gwózdek kremowy przejść szczeliną pod drzwiami i mnie ókóć. Spojrzałem tak przez parę razy co jakiś czas ale nic się nie działo. W końcu wstałem podeszłem do drzwi i otworzyłem je zajrzałem na przedpokój - było w nim ciemno, więc nic nie widziałem zapaliłem światło w łazience, które oświetliło trochę przedpokój i drzwi wejściowe. Spojrzałem na nie widać było tylko dwa zamki FANA - górny i dolny oraz środkowy na klucz. Z zamków nic nie wychodziło więc zgasiłem światło w łazience i wróciłem do pokoju. Podszedłem do biurka i zobaczyłem, że w miejscu gdzie jest antena od radia które stało na biurku wydłużył się już na około 50 centymetrów gwózdek kremowy i cały czas się płynnie wydłużał w górę kierując się na mnie. Przeraziłem się i chciałem uciec z pokoju odwróciłem się do drzwi, a tu z drugiej strony też był gwózdek kremowy, który wychodził ze szczeliny z pod drzwi od pokoju i też kierował się płynnie w moja stronę. Licząc od samego progu drzwi miał już ponad metr, a w sumie mógł mieć około 4 metrów bo wychodził na pewno z zamka Fana od drzwi wejściowych. Stałem na środku pokoju, a oba gwózdki się cały czas wydłużały w moim kierunku. Podleciałem szybko do okna i chciałem je otworzyć i wyskoczyć przez nie ale nie mogłem go otworzyć bo się gdzieś przycięło. Chciałem uciec do drugiego pokoju i wyskoczyc przez balkon więc chwyciłem tego gwózdka z pod drzwi i chciałem go blokować kciukiem na końcówkę by się nie wydłużał i mnie nie ókół. Uczucie na opuszku mego kciuka było dziwne gwózdek parł i pulsował końcóweczką na mój kciuk nie mogłem go powstrzymać więc go mocno odrzuciłem w stronę segmentu i chciałem uciec ale zanim to zdążyłem zrobić to gwózdek wydłużający się z radia mnie ókół. Poprostu skupiłem się na gwózdku z pod drzwi, a gwózdek z radia się swobodnie wydłużał i gdy już miałem uciec był blisko mnie i mnie ókół. Nie miałem zamiaru tych gwózdków prowokować papkowaniem. Chciałem tylko zobaczyć jak będzie zachowywała się igła do szycia pod wpływem papkowania ale rozlegające się w około papkowanie spowodowało, że gwózdki się uaktywniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek zza pralki w łazience
Pewnego razu poszedłem na przedpokój i zapaliłem w nim światło następnie do łazienki i tam też zapaliłem światło. Była już godzina koło 20 było już ciemno. Stojąc w łazience zacząłem papkować chciałem spowodować aby z zamka w drzwiach wejściowych wyszedł gwózdek, następnie miałem zamiar uciec. Stałem w łazience papkując****atrzyłem na drzwi wejściowe - nic się tam nie działo. Papkowałem już koło 10 minut i dalej nic. Nagle usłyszałem szerest za pralką w łazience, koło której stałem. Była to pralka PREDOM POLAR SUPERAUTOMAT 663 S BIO, wyglądała tak: - http://img7.imageshack.us/img7/4343/pralka1.jpg - Słychać było jakby uderzenia drutem za pralką. Nachyliłem się i spojrzałem za pralkę ale nic tam nie widziałem, więc dalej zacząłem papkować patrząc na drzwi ale po chwili znów słyszałem to stukanie za pralką. zajrzałem tam i jeden, drugi raz i nic tam nie widziałem. Po pół godziny uporczywego papkowania nic się nie działo gwózdek nie wychodził z zamka w drzwiach słychać było tylko to stukanie za pralką. Papkowałem dalej po chwili znów spojrzałem zza pralkę i zauważyłem, że wydłużył się tam gwózdek, który był między pralką, a ścianą. Widać go było tam w półmroku ale nie wydłużał się dalej. Zacząłem znów papkować gwózdek ten tkfił za tą pralką nie wydłużając się dalej. Papkowałem uporczywie i agresywnie gwózdek dalej tam tkfił za tą pralką nieznacznie się wydłużając. Nagle zauważyłem że im bardziej papkuje ten gwózdek się wydłuża ale nieznacznie. Po chwili na rancie od wanny, przy której stała pralka utworzyła się plastikowa rynienka na gąbkę i mydło. Miła ona kolor niebieski. Papkowałem dalej gwózdek się wydłużył prawie już widać go było jak wyjdzie z za pralki patrząc na niego od strony wany ale mimo agresywnego papkowania to bardzo opornie się wydłużał. Papkowałem dalej bardzo głośno i szybko - gwózdek nie reagował ale na wanie oprócz plastikowej rynienki utworzyła się też plastikowa nakładka do wstawiania miednicy, koszyczek na mydło i korek do wanny. Nagle niebieska plastikowa rynienka na gąbkę i mydło zaczęła drgać pod wpływem papkowania i wydłużyła się na rancie wanny. Miła już ponad metr i co jakiś czas drgała. Papkowałem dalej chciałem sprowokować aby ten gwózdek zaczął się wydłużać by mnie ókóć i od razu chciałem uciec. Gwózdek ten dalej tkfił za pralką. Po chwili wydłużył się jakieś 10 cm i dalej tkfił tak przez parę minut. Widać go już było jak, wystawał za pralki koło wanny. W zamkach w drzwiach dalej nic się nie działo. Nagle gwózdek zaczął się szybciej płynnie wydłużać. Od razu wyszedłem z łazienki zamkłem drzwi łazienkowe i dalej papkowałem. W tej samej chwili przyszli moi rodzice rozbierali się na przedpokoju. Nagle stojąc koło nich widzę, że gwózdek ten wydłuża się w moim kierunku. Wyszedł przez kratkę w spodzie drzwi łazienkowych. Chciałem uciec ale już był tak blisko, że mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z PORĘCZY NA KLATCE
SCHODOWEJ: Pewnego razu byłem u babci i dziadka w mieszkaniu nocowałem tam. Mieszkali oni w starym ceglanym bloku z lat 50 na 4 piętrze. Ponad nimi był strych. Na tym strychu było bardzo dużo różnych starych rzeczy, np. Pralki, lodówfki, pralki franie, kuchenki gazowe i elektryczne, piece łazienkowe żeliwne z rurą, grzejniki żeliwne, wanny żeliwne, telewizor rubin, agregat prądotwórczy, meble antyczne, drzwi wejściowe do mieszkań z zamkami fana, piece gazowe, żyrandole, fotele. Był też tam stary zdewastowany trabant, syrenka, wardburg, żuk. Wszystkie te rzeczy były już bardzo stare i zlumpione. Zawsze bałem się tam chodzić bo w każdej chwili mógłby skąś wyjść gwózdek i mnie ókóć. Do tego na klatce schodowej i na strychu była gruba drewniana poręcz, która też była bardzo niebezpieczna.Piętro niżej był w tej poręczy dwudziesto centymetrowy przełom i tkwił w nim od kąd pamiętam. Gwózdek, który wystawał na około 5cm. Gwózdek miał kwadratowy przekrój i był lekko skręcony. Pewnego razu wziąłem radio nagrałem na nim na kasetę 90 minut ciągłego pakowania i zaniosłem je na ten strych wstawiłem między te wszystkie stare rzeczy i puściłem to papkowanie na cały regulator i szybko uciekłem do mieszkania dziadków. Była już godzina koło 22. Wiec dziadki poszli już spać. Też się położyłem u dziadka w pokoju. Po jakimś czasie słychać było niesamowity rumor na klatce schodowej jak by ktoś ruszał poręczą oraz słyszalny był warkot silników i różne trzaski jakby spadały ciężkie przedmioty, tłuczenie blachy, niesamowite skrzypienie jakby tarły o siebie metalowe przedmioty. Dziadek wstał i stanął koło drzwi i patrzył przez wizjer co tam się dzieje. W końcu otworzył drzwi i wyszedł na korytarz. Ja za chwile wyszedłem za nim pytając co się dzieje. Rumor był niesamowity aż powychodzili inni sąsiedzi. Nie wiedzieli co się dzieje. Dziadek patrzył w górę w stronę strychu, nagle z góry zleciał trzymetrowy kawał drewnianej poręczy i runął między schodami przez wszystkie pietra na sam dół klatki schodowej, po chwili runęły kolejne kawałki poręczy ze strychu. Słychać było do tego okresowo bardzo głośno włączające się silniki gdzieś na strychu. Po chwili było słychać niesamowity rumor - huk na samym parterze jakby jakiś ciężki metalowy przedmiot uderzył o posadzkę. Spojrzałem przez schody na piętro niżej by zobaczyć te poręcze, które runęły na sam parter ze strychu oraz co wywołało taki huk na parterze i zwróciłem uwagę, że gwózdek, który był w przełomie poręczy piętro niżej zmienił wygląd. Miał kolor ciemno miedziany końcówkę miał lekko sfansowaną i nie miał przekroju kwadratowego tylko półokrągły od góry i płaski od spodu. Końcówka tego gwózdka była szersza od jego reszty - charakterystycznie wypłaszczona. Długość miał taką samą około 5cm. Mój dziadek stał z sąsiadami na półpiętrze koło drzwi i dyskutowali co chwile patrząc w górę w stronę strychu ale było tam ciemno za dużo widać nie było i nikt tam nie poszedł zobaczyć co się dzieje. Ja cały czas patrzyłem na tego gwózdka co był piętro niżej w poręczy. Wziąłem zapapkowałem parę razy, a gwózdek momentalnie zaczął się płynnie wydłużać w górę w moim kierunku. Od razu Uciekłem do mieszkania zamknąłem drzwi. Dziadek stał dalej z sąsiadami na klatce, rumor i tłuczenie na strychu cały czas były bardzo głośne. Papkowanie, które było odtwarzane z radia nie było słychać na półpiętrze ponieważ zagłuszał je ten niesamowity rumor na strychu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z PORĘCZY NA KLATCE
SCHODOWEJ - ciąg dalszy: Kiedy wszedłem do mieszkania zauważyłem, że na przedpokoju tuż nad drzwiami utworzył się licznik do gazu, a koło rury ciepłowniczej w przedpokoju przy samym suficie licznik energii elektrycznej, a za lodófką Silesia, która była w kuchni powstał agregat prądotwórczy, który załączał się co jakiś czas robiąc straszy hałas w mieszkaniu. Poszedłem natychmiast do dziadka pokoju zapaliłem w nim światło i zamknąłem w nim drzwi. Stanąłem koło okna obawiając się, że gwózdek może wydłużyć się do mieszkania przechodząc przez szczelinę w drzwiach wejściowych następnie w drzwiach od pokoju dziadka i mnie ókóć. Stałem i patrzyłem na drzwi słysząc cały czas ten okropny rumor ze strychu, który przenikał przez sufit i ściany do mieszkania oraz co jakiś czas załączał się ten agregat za lodówką. Po jakiś parunastu minutach usłyszałem jakby ktoś szurał po drzwiach drutem. Przeraziłem się, że to ten gwózdek z poręczy na klatce szuka szczeliny w drzwiach aby przejść do pokoju i mnie ókóć. Nagle zauważyłem, że płynnie wydłuża się z pod progu drzwi w moim kierunku. Po około minucie jego końcóweczka była już prawie przy mnie. Wziąłem go za nią chwyciłem ręką i kciukiem próbowałem blokować aby się nie wydłużał by mnie nie ókół. trzymając ją kciukiem czułem takie charakterystyczne pulsowanie na kciuku. Końcóweczka parała cały czas się wydłużając gwózdek robił się coraz dłuższy. Po chwili jego końcóweczka ześlizgła się z mego kciuka chciałem ją dalej blokować chwyciłem ja znowu gwózdek dalej parł na mój kciuk. Wziąłem zacząłem go ciągnąc w stronę drzwi, gwózdek ten plątał mi się pod nogami był już niesamowicie długi.Chciałem otworzyć drzwi i go wyrzucić z pokoju i zauważyłem, że z licznika na przedpokoju też wychodzi gwózdek. Wziąłem tego gwózdka wywlokłem na przedpokój puściłem odrzucając mocno na przedpokój jego końcóweczkę, którą blokowałem kciukiem aby mnie nie ókół i momentalnie pobiegłem na balkon wziąłem szczotkę do zamiatania podłogi szybko wybiegłem stając na wprost przedpokoju i rzuciłem nią w tego gwózdka co wydłużał się z licznika i uciekłem z powrotem na balkon. Gwózdek z korytarza co wywlokłem go z pokoju dalej się wydłużał w teraz stronę balkonu. Stałem na balkonie i trzymałem daszek okapowy od spodu aby drzwi były zamknięte. Nie maiłem ich jak zamknąć klamką bo była od strony mieszkania. Gwózdek z licznika i ten co wydłużył się z klatki chodowej parły na szczeliny w drzwiach balkonowych. jeden z nich przedostał się gdzieś od strony zawiasów i mnie ókół. Papkowanie odtwarzane z radia wywołało bardzo dużo różnych dziwnych zjawisk fansowych na strychu i na klatce schodowej. Odpadły duże kawały poręczy ze strychu i runęły na sam parter klatki schodowej. Na samym dole tuż przy drzwiach wyjściowych z klatki runął na posadzkę ciężki żeliwny grzejnik, który był koło drzwi robiąc niesamowity huk. Wszystkie silniki, które były na strychu zaczęły się samoczynnie włączać robiąc niesamowity hałas. Powychodziło tam bardzo dużo gwózdków kremowych z tych wszystkich urządzeń. W tych starych samochodach zalegających na strychu powychodziły gwózdki ssanio, pojawił się też bardzo duża i gruba czarna lacha do podpierania, z której zaczął wychodzić cieniutki gwózdek. Gwózdki wydłużając się tarły o zalegające tam arkusze blachy i urządzenia, które tam były wdając niesamowity pisk i skrzypienie. Poręcz się gięła i niesamowicie prężyła aż jej kawały odpadały i spadały na dół. Radio, które było tam podstawione posiadało autorewers czyli nagrane na kasetę papkowanie odtwarzane było w sposób ciągły jedynie były krótkie puste chwile gdy kaseta była przerzucana z jednej strony na drugą oraz minuta ciszy, która była zostawiona na jednej ze stron abym mógł bezpiecznie uciec ze strychu po jego załączeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z CZARNEJ GRUBEJ LACHY
DO PODPIERANIA: Pewnego razu byłem w domu. Siedziałem i oglądałem telewizje było już ciemno. Godzina była koło 20. Nagle usłyszałem jakby pukanie do drzwi wejściowych do mieszkania. Podszedłem i otworzyłem drzwi i zobaczyłem, że na korytarzu koło drzwi pod ścianą stoi bardzo duża gruba czarna lacha taka jaką podpierają się starsi ludzie. Tyle, że lacha ta była ogromna. Na przeciwko widać wyło drzwi sąsiada. Po chwili zauważyłem, że z końca tej lachy zaczyna wychodzić cieniutki gwózdek. Gwózdek ten coraz bardziej się wydłużał i wytwarzał przenikliwy pisk podobny do piszczenia w nienastrojonym radiu. Pisk ten mógł być spowodowany, że gwózdek ten gdy się wydłużał tarł w miejscu wyjścia o drewno tej grubej czarnej lachy. Lacha ta była tak duża, że nie mógł by jej unieść ani utrzymać w ręce żaden dziadek czy babcia. W porównaniu z normalną lachą do podpierania była ogromna i gruba. Była ogromnych rozmiarów w stosunku do normalnej laski do podpierania. W porównaniu z podpartym normalną laską dziadkiem wyglądała poprostu przerażająco. Żaden dziadek nie był by się w stanie nią podeprzeć bo była tak ogromna - gdyby na niego runęła przygniotła by go. Gwózdek, który z niej wychodził cały czas się wydłużał ale nie kierował się by mnie ókóć. Był już bardzo długi miał około pięciu metrów i dalej się wydłużał. Był podobny do gwózdka ssanio, który wychodzi z słupka za siedzeniem kierowcy w samochodzie i wchodzi do gardła pasażera, który siedzi na tylnym siedzeniu. Oznaką, że gwózdek ssanio się pojawi jest ukazanie się na słupku za siedzeniem kierowcy dwóch jabłuszek oraz smoczka od butelki dla dziecka pomiędzy nimi. Z tego smoczka zaczyna się wydłużać gwózdek ssanio wydając też taki przenikliwy pisk jak gwózdek z czarnej laski. Być może podczas wydłużania się trze on o gumę tego smoczka. Następnie pojawia się dziura w podłodze auta i widać przesuwający się z dużą prędkością asfalt jezdni pomimo, że auto nie jedzie. Gwózdek ssanio tworzy się najczęściej w autach, które mają sófkowy kształt czyli, np. w trabantach, wartburgach albo syrenkach i zawsze wchodzi do gardła pasażerowi na tylnym siedzeniu. Tak przenikliwy pisk wytwarza też gwózdek z krótkofalówki, który wydłuża się prosto w górę do samego sufitu. Nie może się zgiąć ani zmienić tor wydłużenia, więc jego wydłużenie kończy się w momencie kiedy jego końcóweczka dotknie powierzchni sufitu. Gwózdek taki nie jest w sanie ókóć chyba, że ktoś chwyci krótkofalówkę i skieruje tego prostego gwózdka w kierunku drugiej osoby tak by ja ókóć albo gdy ten gwózdek wydłuży się i dotknie końcóweczką sufitu można chwycić krótkofalófkę i skierować go w stronę okna wtedy gwózdek ten świstnie koncóweczką po suficie i dalej się wydłuży aż coś go zablokuje, np. szyba okna ale jeśli by się okno otwarło to wydłużył by się przez nie w nieskończoność albo gdy by się go skierowało prosto w niebo to by się tak wydłużył w nieskończoność w górę, bo nie miał by żadnej przeszkody. Zanim gwózdek z krótkofalówki się wydłuży pod lodówką pojawiają się dwa zwinięte gwózdki w kształt kwadratowej spirali oraz wypada czerwony przycisk z lutownicy na podłogę i zaczyna podskakiwać i drgać oraz niemiłosiernie się łuszczy. Gwózdek z czarnej laski nie wszedł mi do gardła tak jak robi to gwózdek ssanio ale cały czas się wydłużał przenikliwie piszcząc. Nagle zauważyłem, że z zamka FANA w drzwiach zaczyna wydłużać się gwózdek kremowy by mnie ókóć. Natychmiast uciekłem i schowałem się do szafy i zamknąłem drzwi. Po chwili jednak gwózdek kremowy z zamka przeszedł szczeliną w drzwiach szafy i mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wizyta Wujka Buły
Pewnego razu odwiedził nas wujek buła. Siedział on z rodzicami i oglądał telewizję oraz dyskutował z nimi. Wujek siedział na fotelu, rodzice na tapczanie, a ja na krześle koło tapczanu. W przedpokoju było zapalone światło. Po pewnym czasie wstałem aby zgasić to światło w przedpokoju i zauważyłem, że z górnego i dolnego zamka Fana w drzwiach wejściowych do mieszkania wydłużają się płynnie gwózdki kremowe. Gwózdki te miały niecały metr długości i płynnie się wydłużały. Widząc to siadłem zpowrotem na krześle po około dwóch minutach zajrzałem na przedpokój. Gwózdki cały czas się wydłużały miały już ponad dwa metry i dalej się wydłużały. Powiedziałem tacie, że z obu zamków wychodzą gwózdki kremowe ale on tylko wstrząsnął ramionami i dalej prowadził dyskusje z wujkiem Bułą. Nagle gwózdki zaczęły się wydłużać do dużego pokoju. Stanąłem pod drzwiami balkonowymi mój tata widząc te wydłużające się gwózdki powiedział o ku.r.r.r.wa !!!. Gwózdki wydłużały się w moja stronę by mnie ókóć. Otworzyłem balkon i zacząłem agresywnie papkować by je mocniej rozzłościć, mimo, że wcześniej nie papkowałem, a one i tak wyszły z zamka. Stałem już na balkonie i cały czas papkowałem, gwózdki były już około 2 metrów ode mnie płynnie się wydłużając. Miałem zamiar wyskoczyć przez balkon aby mnie nie ókóły. Gwózdki były już przy samym balkonie. Wziąłem jeszcze kija, który stał przy balkonie i lunąłem jednego z tych gwózdków aż się skręcił i chciałem już wyskoczyć ale drugi z tych gwózdków mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poręcz zapukała do drzwi
Pewnego razu byłem u moich dziadków w tym starym ceglanym czteropiętrowym bloku z lat 50. Zawsze kiedy tam wchodziłem na klatkę schodową to tłukłem i waliłem w grubą drewnianą poręcz na samym paterze w jej sfansowane zakończenie. Sytuacja znęcania się nad tą poręczą miała miejsce za każdym razem kiedy przychodziłem do dziadków. Pewnego dnia kiedy byłem u dziadków na noc usłyszałem koło godziny pierwszej w nocy trzy głośne głuche uderzenia w drzwi wejściowe do mieszkania. Leżąc w łóżku podniosłem głowę i zacząłem nasłuchiwać myślałem, że coś za ścianą u sąsiada stukało. Po chwili znów usłyszałem trzy rąbnięcia w drzwi. Wstałem i podszedłem do drzwi i wyjrzałem przez wizjer ale nic na klatce nie widziałem jedynie zapalone światło. Uchyliłem drzwi wejściowe do mieszkania i zobaczyłem, że końcówka tej poręczy z samego dołu jest 10 cm od drzwi. Wydłużona była ona z samego dołu klatki schodowej. Przeraziłem się ale poręcz ta stała w miejscu po otwarciu drzwi nie wydłużyła się do mieszkania. Po chwili zauważyłem, że z jej sfansowanego końca zaczyna wychodzić cieniutki gwózdek w stronę przedpokoju. Gwózdek ten wydłużał się do mojego mieszkania był już w przedpokoju i wydłużał się dalej do mieszkania. Po chwili zmienił kierunek wydłużenia z powrotem w moją stronę. Przeraziłem się, że mnie ókóje więc wybiegłem z mieszkania na klatkę schodową i chciałem zbiec na dół ale piętro niżej wydłużył się gwózdek z przełomu poręczy i mnie ókół. Poręcz ta po prostu zemściła się za to, że ją tak prałem i kopałem na samym dole i wydłużyła się z parteru na 4 piętro parę razy uderzając w drzwi wejściowe od mieszkania. Spowodowało to, że otworzyłem drzwi bo myślałem, ze ktoś puka i zostałem ókóty przez gwózdka kremowego z przełomu poręczy podczas próby ucieczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gwózdek ze stabilizatora
do telewizora RUBIN: Pewnego razu siedziałem w dużym pokoju, w którym był telewizor rubin. Telewizor ten wyglądał tak: / http://polowkipomaranczy.pl/wp-content/uploads/2010/12/TV-RUBIN714.jpg / Koło balkonu stał na podłodze stabilizator do tego telewizora. Stabilizator ten to była taka blaszana skrzynia o długości około 80 centymetrów, szerokości około 40 centymetrów i wysokości około 30 centymetrów. Cała blaszana powierzchnia tego stabilizatora była podziurkowana w celu aby lepiej się chłodził. W środku ukryte były dwa ogromne nawinięte zwoje drutu oraz różne bezpieczniki i kondensatory. Siedziałem i oglądałem wiadomości na tym telewizorze. W pewnym momencie stabilizator ten zaczął głośno buczeć tak jakby się przegrzewał. Wstałem z wersalki i kilka razy uderzyłem go pięścią aby przestał buczeć. Uspokoił się na około minutę i znów zaczął buczeć więc znów go przywaliłem z pięści w obudowę. Sytuacja z tym buczeniem miała miejsce parę razy pod rząd. Po jakimś czasie stabilizator przestał buczeć na parę minut. Siedziałem i oglądałem już wiadomości sportowe po czym buczenie znów się zaczęło. Zerwałem się by przywalić znów ten stabilizator i zatrzymałem się bo zaczął się z niego płynnie wydłużać gwózdek kremowy i kierując się w moją stronę. Miał około 50 centymetrów i cały czas się płynnie wydłużał. Przeraziłem się i chciałem przekroczyć ten stabilizator i uciec na balkon a następnie wyskoczyć na zewnątrz i uciec ale gwózdek był już wydłużony na około 1 metr i od razu by mnie ókół jak bym próbował wyjść na balkon. Zatem uciekłem do kuchni zapaliłem w niej światło i zamknąłem drzwi. Siadłem na krzesełku przy stole i patrzyłem cały czas na drzwi czy gwózdek się gdzieś nie przedostanie szczeliną pod nimi. Po chwili gwózdek ten się gdzieś przecisnął szczeliną w drzwiach i płynnie wydłużał się w moim kierunku. Stanąłem na stole i chciałem otworzyć okno i wyskoczyć ale zaplątało się firanką i nie mogłem sobie poradzić z jego otwarciem i gwózdek mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z ANTENY OD RADIA
Pewnego razu siedziałem w swoim pokoju przy biurku, na którym miałem radio GRUNDIG MK 2500 Automatic UNITRA ZRK i magnetofon szpulowy UNITRA ZK-147. Przy biurku tym miałem zamocowaną starą gestapowską lampę na rurce z blaszana obudową, która niemiłosiernie się nagrzewała. Było już ciemno więc miałem ją zapaloną. Siedząc tak przy biurku wziąłem igłę do szycia i położyłem na blacie. Zacząłem intensywnie i szybko papkować. Po paru minutach zauważyłem, że pod wpływem pakowania igła zaczyna lekko drgać i podskakiwać. Papkowałem dalej po pewnym czasie w miarę gdy papkowałem coraz bardziej uporczywie igła zaczęła coraz mocniej podskakiwać aż nagle pękła na pół. Papkowałem dalej obie części tej igły drgały i podskakiwały na blacie biurka. Drzwi od pokoju miałem zamknięte. Spojrzałem na nie czy coś się nie dzieje bo obawiałem się że pakowanie może spowodować, że z przedpokoju z zamka może wyjść gwózdek kremowy przejść szczeliną pod drzwiami i mnie ókóć. Spojrzałem tak przez parę razy co jakiś czas ale nic się nie działo. W końcu wstałem podeszłem do drzwi i otworzyłem je zajrzałem na przedpokój - było w nim ciemno, więc nic nie widziałem zapaliłem światło w łazience, które oświetliło trochę przedpokój i drzwi wejściowe. Spojrzałem na nie widać było tylko dwa zamki FANA - górny i dolny oraz środkowy na klucz. Z zamków nic nie wychodziło więc zgasiłem światło w łazience i wróciłem do pokoju. Podszedłem do biurka i zobaczyłem, że w miejscu gdzie jest antena od radia które stało na biurku wydłużył się już na około 50 centymetrów gwózdek kremowy i cały czas się płynnie wydłużał w górę kierując się na mnie. Przeraziłem się i chciałem uciec z pokoju odwróciłem się do drzwi, a tu z drugiej strony też był gwózdek kremowy, który wychodził ze szczeliny z pod drzwi od pokoju i też kierował się płynnie w moja stronę. Licząc od samego progu drzwi miał już ponad metr, a w sumie mógł mieć około 4 metrów bo wychodził na pewno z zamka Fana od drzwi wejściowych. Stałem na środku pokoju, a oba gwózdki się cały czas wydłużały w moim kierunku. Podleciałem szybko do okna i chciałem je otworzyć i wyskoczyć przez nie ale nie mogłem go otworzyć bo się gdzieś przycięło. Chciałem uciec do drugiego pokoju i wyskoczyc przez balkon więc chwyciłem tego gwózdka z pod drzwi i chciałem go blokować kciukiem na końcówkę by się nie wydłużał i mnie nie ókół. Uczucie na opuszku mego kciuka było dziwne gwózdek parł i pulsował końcóweczką na mój kciuk nie mogłem go powstrzymać więc go mocno odrzuciłem w stronę segmentu i chciałem uciec ale zanim to zdążyłem zrobić to gwózdek wydłużający się z radia mnie ókół. Poprostu skupiłem się na gwózdku z pod drzwi, a gwózdek z radia się swobodnie wydłużał i gdy już miałem uciec był blisko mnie i mnie ókół. Nie miałem zamiaru tych gwózdków prowokować papkowaniem. Chciałem tylko zobaczyć jak będzie zachowywała się igła do szycia pod wpływem papkowania ale rozlegające się w około papkowanie spowodowało, że gwózdki się uaktywniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GWÓZDEK Z RURY OD MOTOCYKLA
Pewnego razu kiedy szedłam ulicą jechał motocyklista na motorze. Nagle zaczęłam z tond ni zowąd papkować i w wyniku tego odpadła mu rura wydechowa i zaczął z niej wychodzić gwózdek kremowy, a sama rura drgała i podskakiwała na ziemi. Próbowałam uciekać ale nogi mi się zablokowały i gwózdek się wydłużył i mnie ókół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poręcz w piwnicy
Pokazał się piesek, pokazała się fujarka i wyszła ta poręcz, a ja się w tą poręcz owijałem i cycuszki smarowałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×