Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Margolika22

Brak, za mało sexu w związku. Rzadki sex, brak zbliżeń

Polecane posty

Gość Margolika22

Witam. Pewnie nie wiele osób ma ten problem w związku, niestety ja do nich należę i nie potrafię sobie sama z tym poradzić. Najchętniej wybrałabym się z moim P do seksuologa lecz ze względu na to że mieszkamy w dość małej miejscowości nikt taki tu nie urzęduje:( A pewnie nawet gdyby był to najpierw obie osoby muszą widzieć problem w tej całej sytuacji i obojgu powinno zależeć na tym żeby jakoś rozwiązać problem. Pokrótce opowiem troszkę o nas żeby było jaśniej... i lepiej można było zrozumieć o co mi chodzi... Jestem kobietą, nie dobiłam nawet jeszcze do szczęśliwej 30-tki, mój partner jest ode mnie starszy o 15 lat. Mamy rocznego synka, dla którego jestem w stanie zrobić wszystko. Jesteśmy ze sobą od prawie 4 lat, niestety już przed zajściem w ciążę nasz życie erotyczne zaczęło się psuć. Kochaliśmy się coraz rzadziej i "szybciej". Sama nie wiem jakim cudem przy takich "warunkach" udało mi się zajść w ciążę...? No a później to było już tylko gorzej... Teraz jesteśmy na etapie: 4 zbliżenia w roku! Dla mnie to jakiś absurd... Nigdy nie ukrywałam że lubię sex i wydawało mi się że mój partner też, że pod tym względem jesteśmy do siebie dopasowani idealnie. Niestety pomyliłam się. Bardzo mi ciężko jest bez cielesnych zbliżeń, kocham swojego P i nie wyobrażam sobie dopuścić się jakiejkolwiek zdrady. Próbowałam już chyba wszystkiego... nic nie działa, żadna bielizna, czułości, filmy, nawet feromony... Nie wiem co mam robić...! Rozmowy kończą się zawsze tym że on albo wychodzi albo odwraca się na bok i idzie spać. Na zarzut że już mnie chyba nie kocha odpowiada że mylę miłość z łóżkiem, a dla mnie to nierozłączna część miłości. Przecież jak się kogoś kocha to pragnie się też cielesnej bliskości. Co zrobić jak się zachować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Pomocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalny gość
No to znaczy, że cie facet nie kocha, bo nawet nie chce iść do seksuologa i nie widzi problemu. Wpakowałaś się w kiepski związek a właściwe już tego związku nie ma. Nie wyobrażam sobie poświęcenia bezsensownego kobiety w imię sfrustrowanego męża i dziecka. To już nie te czasy, ale jeśli chcesz się dalej męczyć to twoja sprawa. Seksuolodzy nie bywaja w małych mieścinach ale to jedyna możliwośc na zmiany. Inaczej masz koniec i to smutny. Juz przed zajściem, trzeba było działać a tak się uwaliłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalny gość
powiem więcej...On nie rozumie i nie chce zrozumieć Twoich potrzeb. Ma powazne zaburzenia, bo to nie jest jeszcze czas na impotencję....Chyba, że ma kogoś na boku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
Też tak miałem tylko, że ja byłem po tej drugiej stronie. Moja partnerka strasznie chciałe, a mi tak średnio zależało. Podobnie bywało, że odwracałem się i szedłem spać a ona później mi mowiła, że przez to pół nocy przepłakała. Powiem Ci szczerze że to był główny powód do rozstania po 8 latach bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
niekoniecznie musi mieć kogoś na boku ja nie miałem nikogo, a nie mialem ochoty na seks z moja partnerką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
a i to nie byla tez choroba poprosu wypalony zwiazek. Bo teraz z druga osoba jest juz zupelnie inaczej wrecz wspaniale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Zostawić to go nie zostawię.... Mój syn musi mieć ojca... A czy kogoś ma...? Chyba nie miałby czasu na to, nigdy nie znika.... A gej to raczej nie, przez pierwsze lata było super...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalny gość
Twój syn ma już ojca ale nie takiego, który stanowi pełnię tego związku czy dopełnienie ciebie...Jeśli dzieco nie widzi pełnej miłości rodziców (poza sytuacjami dosłownie seksualnymi oczywiście) to samo nie będzie miało zaburzenia w bliskości, bo przecież widzi i obserwuje jak jest, wyciąga wnioski, uczy się. Sfrustrowany rodzić to zły rodzic. Pomyśl szerzej a nie ciasno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam jednego, który ostatnie kilka lat związku nie kochał się ze swoją panna. W ciągu dwóch lat bzykali się moze raz. Ona go po prostu już nie kręciła, a byli ze sobą ch wie po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Czyli pewnie najnormalniej w świecie już go nie pociągam...? A co z miłością? Może nawet już nie kocha tylko ze względu na dziecko trwa w tym? Jakby kochał to zapewne ważne byłyby dla niego również moje potrzeby. Szczerze to aż płakać mi się chce... Nie wyobrażam sobie że przez resztę mojego życia nie będę się kochała:( To jakiś absurd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Może jakiś magiczny sposób jak poradzić sobie z tą sytuacją? No sex w pojedynkę mnie nie bawi. Potrzebuję bliskości drugiego człowieka kogoś kogo kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalny gość
taaa Mikołaj albo wróżka...Weź zejdź na ziemię...Nic nie słuchasz a dalej się zapętlasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
Sęk w tym, że mężczyźni potrafią odrużnić sex od miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
fhgfdh - a czy w tym drugim związku też się kiedyś wypali ??? Czy to znaczy że co kilka lat trzeba zmieniać partnera? Oj... dla czego mnie to spotkało?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
Niewiem Czy się wypali, mam wielką nadzieję, że nie. A może spróbuj udać się do jakiegoś specjalisty z tym może on pomoże. Ja przypuszczem, że mąż może Cie nadal bardzo kochać, bo tak było ze mną. Ja bardzo kochałem swoją byłą ale nie sprawiało mi przyjemności zbliżenie z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Czyli albo pogodzić się z tym i nie marudzić, albo odejść i poszukać satysfakcji gdzie indziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhgfdh
Myślę że pogodzenie się z tym to nie jest najlepsze wyjscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, u mnie podobnie, z ta tylko roznica, ze mi sie tez nie chce, i ze on dal sie namowic na wizyte u lekarza... Pomimo tego zyje nam sie cudnie, i bardzo sie kochamy, a seks jednak nie jest najwazniejszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Dziękuję za wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Biancaaa faktycznie macie inaczej, obojgu Wam nie brakuje sexu, a mnie tak:( i chyba to jest najgorsze. Mój P jako partner jest super, dba o mnie i syna. Ja potrzebuję bliskości cielesnej i nic nie poradzę na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żyję tak samo
Margolika22 - żyję tak samo, mam 28 lat, jestem z moim mężem od 4 lat, niemal od samego początku małżeństwa było źle, o dziwo przed ślubem znałam go innego. Wiesz, dzisiaj spodziewam się dziecka, jednak jest to dziecko innego mężczyzny, mój mąż wie o wszystkim, twierdzi że mnie kocha, że chce wychować tego malucha, ja się zastanawiam, czy nie skażę siebie na łzy do końca życia, czy nie zmuszę mojego malucha do patrzenia na nie... I co zrobić z taką miłością - dla mnie miłość to również namiętność i ogień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Dla mnie w miłości też potrzeba namiętności. Ty jednak zdobyłaś się na zdradę... ? PokochasLaś ojca dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żyję tak samo
Nie potrafiłam już wytrzymać, nie umiałam już zasypiać ze łzami w oczach, zaczęliśmy sypiać osobno i tak było już od kilku lat. Czy pokochałam ojca dziecka?? Zależało mi na nim, każdej nocy zasypiam i marzę o tych chwilach które z nim spędziłam, on też wie o maluchu. Na początku nie wiedziałam co robić, czy powiedzieć, czy oszukiwać mojego męża, wiesz na zasadzie przespać się z nim i powiedzieć, że to jego brzuszek. Powiedziałam prawdę, uważam że nie mam się czego wstydzić, mój mąż odpychał mnie przez lata i dzisiaj nie może mieć do mnie pretensji o to co się stało. Nie wiem co zrobiłabym gdyby tamten chciał ze mną być, nie wiem czy będzie kiedykolwiek upominał się o dziecko. Nie wiem czy zostanę z mężem. Mój mąż teraz bardzo się stara ale nie da się naprawić już niczego. On sam jest dobrym człowiekiem, ma szczere serce a jednak nie potrafił mi okazać takiej czułości. Omijanie mnie i problemu jaki dotknął nasze małżeństwo zaprowadziło nas w takie właśnie miejsce. Lata łez, awantur, z czasem poniżania, że nie potrafi dać mi tego co mężczyzna kobiecie - przestałam widzieć w nim mężczyznę, spojrzałam na innego, łatwo było mi zakręcić w głowie innemu mężczyźnie, zwłaszcza że kiedyś coś nas łączyło, kiedyś się spotykaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
No właśnie tego się boję... że wszystko co takie piękne było między nami przepadnie. Tyle że my mamy wspólne dziecko, może gdyby nie to łatwiej by mi było wtulić się w ramiona innego pana? Nie chcę być dla niego katem", bo już teraz zdarza się że rob ę mu przykre docinki. Czuję że sama sobie z tym nie poradzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolika22
Czasem tak sobie myślę że gdyby nie synek to pewnie nie byłoby już Nas. Mam jeszcze jeden pomysł, ale do zrealizowania po świętach i Nowym Roku, nie będę psuła nam bardziej świąt, postawię go pod "murem" ; albo wybieramy się do specjalisty, albo będziemy musieli zastanowić się nad rozstaniem bo nie potrafimy sprostać własnym potrzebom. Teraz łatwo mi się pisze a pewnie z wyjściem z taką propozycją będzie trudniej...:( Cały czas łudzę się że wszystko będzie jak dawniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żyję tak samo
U mnie na początku były docinki, potem awantury, próby odejścia... Któregoś dnia po prostu spotkałam tamtego, zaczęłam się żalić, zwierzać, przytulać, pisać, dzwonić, spotykać się... Było cudownie, nie żałuję niczego, nie ja zniszczyłam nasze małżeństwo ale wieloletnie omijanie mnie. Oby Wam się udało, ja sama sobie nie potrafiłam poradzić i wiem, że czekasz na rady ale ja ci ich udzielić nie umiem. Gdybym umiała, gdybym znała rozwiązanie pewnie dzisiaj moje życie wyglądałoby inaczej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×