Wiem, ze to już było

Słuchajcie jak to jest. Czy facet zawsze powinien płacić na spotkaniu? Kilka razy spotkałam się z facetem, którego cenię, ale za każdym razem on nie miał kasy z sobą, szukał bankomatu, pożyczał drobne na szafkę w siłce, na parkometr (później oddał połowe), rachunki w knajpach płaciliśmy po połowie, ale znowu innym razem płaciłam ja, później rewanż z jego strony. Jak się spotkaliśmy ostatni raz, to zapłaciłam całą kwotę ja, bo nie miał kasy z sobą - Był to dla mnie naprawdę spory wydatek, zwłaszcza, ze zarabiam znacznie mniej niż kolega, bo dopiero 1 miesiąc pracuje. W tym czasie na tym ostatnim spotkaniu gość mimochodem wyciągał swoje karty jakby nie wiem pokazywał mi że je ma, ale i tak nie kwapił się do zapłąty, tylko powiedział, że odda później. Nie wiem, b.go lubię, ale nie spotkałam się z takim podejściem jeszcze u faceta. Zawsze się buntowałam przy okazji kiedy facet chciał płacić, ale ten przypadek jest total mi nie znany. Coś śmiesznego jeszcze palnął na sam koniec, więc poczułam się jakbym była żywicielką jego,a le ja już chyba nie znam się na ludziach. Proszę o podpowiedzi co o tym sądzicie? Nie jestem blacharą, tylko nie spotkałam się z takim podejściem i nie wiem co myśleć. Przeprosił mnie za tę sytuacje później, ale teraz już cisza. Na samym początku też nie chciałam od niego przyjąć prezentu, więc może coś "narzuciłam"?