Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milamamila

Adopcja dziecka, gdy własne dzieci też już się ma...

Polecane posty

Gość milamamila

Witajcie. Jestem mamą dwóch wspaniałych chłopców. Oboje z mężem jakiś czas temu podjęliśmy decyzję, że po przeprowadzce (budujemy dom) chcielibyśmy zaadoptować dziecko. Bez wskazania wiekowego, bez wskazania płci itd. Mamy już własne dzieci, więc te potrzeby mamy zaspokojne. Chodzi po prostu o podarowanie rodziny dziecku, które tego potrzebuje. Zdaję sobie sprawę, że to ogromna odpowiedzialność. Zastanawiam się, czy na tym forum są osoby, które adoptowały dziecko posiadając już własne, biologiczne. Oczywiście mamy, które mają "tylko" adoptowane dziecko również zapraszam do dyskusji. Jak wyglądają procedury adopcyjne? Jak to się wszystko odbywa, czy są jakieś spotkania z psychologiem itd? Czy po zakończeniu procesu adopcyjnego odbywają się jakieś kontrole, czy dają już dziecku normalnie żyć? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serce rośnie
Autorko:) Sama nie adoptowałam dzieciątka, ale w najbliższej rodzinie mam taki przypadek. Procedury trochę trwają, ale sa do przejścia. Kiedy już znajda dla Was dziecko, to bedziecie mieć spotkanie na którym dowiecie się szczegółów o dziecku takich jak: płeć i wiek Stan zdrowia rodzina biologiczna ewentualne rodzeństwo itp.. Nikt nie pokaże Wam zdjęć dziecka póki wstępnie nie zechcecie przyjąć do swojej rodziny właśnie tego dziecka, bo to nie sklep z dziećmi gdzie można wybrać blondyneczkę z błękitnymi oczami. Potem będą spotkania w ośrodku adopcyjnym i sprawa na której sąd zadecyduje, czy dziecko do Was trafi. Po zakończonej adopcji nikt już Was nie nęka jesteście rodziną i możecie się tym cieszyć:) Życzę Wam powodzenia i bardzo się cieszę że są tacy ludzie jak Wy🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milamamila
Hej, dzięki za odpowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Wiem że temat jest już stary ale z mężem myślimy o tym samym i chciałam zapytać czy adopcja się udała i jak wyglądała czy porzucili państwo temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fewfwef
"Oboje z mężem" zadecydowaliście? A synowie to częścią waszej rodziny nie są? Nie pytacie ich o zasadnicze sprawy? Jeśli tak to wygląda, to już na starcie rysuje się nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to możliwe, że syn ma 10 lat i nie wie, że jest adoptowany? Tak samo nie wie o tym szkoła? To prawnie jesy raczej niemożliwe. Mieszkacie w Polsce? Dla mnie to dziwne. Znam wiele dzieci adoptowanych, współpracuję z rodziną zastępczą i rodzice adopcyjni noramlnie wprowadzają od początku adopcji do świata dziecka to pojęcie, że jest ono adoptowane. Wiadomo, że im mniejsze, tym ma mniejszą możliwość zrozumienia co to znaczy, ale robi się to w opowiedni sposób. Przecież takie są wymagania i tak jest dla dziecka najlepiej. Znam 6 latka, który był adoptowany jako dwulatek i dziś doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego rodzice nie są rodzicami biologocznymi. nie znaczy to, że mniej ich kocha, są normalną rodziną i dla dziecka jest to tylko nazewnictwo, ale jednak ta śawidomosc jest i nie odkryje prawdy nagle, nie będzie szokiem. Teraz ma znowu adopcyjną siostrę, obecnie już dwulatkę i mała też będzie miała wprowadzane te informacje w odpowiedni sposób i w odpowiednim czasie. Takie ukrywanie to robienie wielkiej krzywdy dziecku i sobie, bo jak nagle odkryje prawde w dorosłym życiu, to jest większe prawdopodobieństwo, że się od Was odwróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Nas to strasznie boli i on jest niegrzeczny, a tak to by powiedział, że nie możemy mu rozkazywać, bo nie jesteśmy jego rodzicami. Mieszkamy w Polsce w 20-tysięcznej miejscowości i lepiej ze nie wie i nie zna całej prawdy. Łatwo jest mówić, ale on naprawdę jest bardzo dziecinny. Jak się dowie, to się dowie, a jak nie, to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jugo
adopcyjna ma ma - przeraża mnie to, w jaki sposób piszesz o adoptowanym dziecku i o całej adopcji, to jak go traktujesz... mam wrażenie, że wzięliście go bo starsza córka chciała mieć maskotkę, to co napisałaś - że pod sam koniec procesu adopcyjnego zapytaliście jeszcze córkę, czy na pewno chce brata (gdy dziecko już się z wami zżyło i uwierzyło, że ma nowy dom) - po prostu wbiło mnie w krzesło... a jakby zaprzeczyła? i co to znaczy, że jak się dowie to się dowie - w ogóle nie obchodzą cię uczucia twojego syna? pozostawiasz losowi decyzję, która może złamać mu życie?? ryzykujesz, że nastolatka jednak się wygada albo zrobi to złośliwy syn sąsiadki? dawno żaden wpis na forum tak mnie nie poruszył :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi się wierzyć, że ten wpis jest prawdziwy, mam nadzieję że ktoś robi sobie głupie żarty. Bo chyba sąd nie zgodziłby się na adopcję przez takich ludzi, prawda? A tym bardziej nie jestem w stanie uwierzyć, że normalne zdrowe dziecko nie pamięta, że zostało adoptowane w wieku 4,5 lat! Przecież to nie był niemowlak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Nie liczę si ez jego uczuciami?! Kocham go najbardziej na świecie i w ogień bym za nim skoczyła, a to, że zapytałam się córki, która też jest dla mnie najważniejsza, to kwestia słów. I ona e życiu mu nie złamie serca, bo kocha go nad życie. Nie może żyć bez niego dwa dni nawet. I nie chcę, żeby mój syn wiedział, że jest adoptowany, bo nikt o tym nie wie. A nawet rok temu chciałam mu o tym powiedzieć i zdecydowaliśmy, że pani psycholog mu to pomoże zrozumieć, ale okazało się, że złamała mu serce i syn płakał dwa dni, bo nie mógł zrozumieć jej słów. Teraz na szczęście zapomniał, bo nigdy nie było mi go tak żal. Więcej kobiety na oczy nie zobaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to już jestem pewna, ze to prowokacja. Rok temu twój niby syn miał 9lat i nie zrozumiał co psycholog mówiła o adopcji? A teraz o tym zupełnie zapomniał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem matka przyszywaną ,ale adopcyjnych praw nie mam,wlasnych dzieci nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Dokładnie, ludzie wy nie wiecie co to adopcja. Człowiek się chce przeżyciami podzielić, ale tępe kafeterianki od razu mówią, że to oczywiście prowokacja, no jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przecież adopcyjna ma ma to prowo oczywiste, a wy przeżywacie. W życiu nikt by nie dostał dziecka "bo mu się nie chce w pieluchy bawić".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jugo
mam szczerą nadzieję, że to prowokacja. naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mamą adopcyjną i aż mnie wbiło w fotel po przeczytaniu wypowiedzi "adopcyjna ma ma" Naprawdę wolę żyć w przeświadczeniu, że to prowokacja. Jeśli nie - na myśl przychodzi mi tylko jedno - dziecko z Fas, lub jego spectrum wpadło "z deszczu pod rynnę". Lepiej niech to jest jednak prowokacja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Ale co ja waszym zdaniem robie źle? Dzieci zawsze zadbane, tylko się bawią, są kochane i niczego im nie brakuje. O co wam chodzi, bo ja w tej wypowiedzi nic dziwnego nie widzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba, że to dziecko naprawdę jest chore a autorka o tym nie wspomniała. Ale nie zmienia to faktu, że nie wiem jakim cudem autorka została matka adopcyjna, ale w Polsce wszystko mozliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
A czemu miałam nią nie zostać?! Nie znacie mnie, a sąsiedzi o nas mają takie.dobrr zdanie. Wiec wytłumaczcie mi dlaczego nie nadaje się na matkę adopcyjną? I tak, mój syn po wizycie u psycholożki popłakał się i nie rozumiał jej słów. A, zapomniałam, nie on nie jest na nic chory, ma tylko ADHD i bardzo zboczony również, wydaje mi się, że ma jakieś problemy psychiczne i trzeba mu pomóc. Tak, wiem, zaraz mi powiecie, że ja też potrzebuję pomocy, ale nie obchodzi mnie wasze zdanie, sama wiem co jest najlepsze dla moich dzieci i dla mnie, a przyszłam tu tylko po to, aby podzielić się przeżyciami, ale nie to jest prowo... Ludzie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
mnie tez wbiło w fotel gdy przeczytałam ma mę. kobieto jesli to nie prowokacja,choc mam nadziejej ze tak,to po prostu szok!!! co to znaczy ze ON JEST ZBOCZONY??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
"Nasza jedynaczka mając 8 lat powiedziała nam, że bardzo chciałaby mieć rodzeństwo. Ja i mąż mieliśmy wtedy po 37 lat i nie chcieliśmy od początku zaczynać przygody z niemowlęciem, więc postanowiliśmy zaadoptować dziecko." nie no to nie moze byc prawdziwa wypowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co was dziwi boze zlinczujcie ja..za co?? nie chcila grzebaw w gownach cow tym zlego//??na niemowlaki jest masa chetnych na a starsze juz nie/super autorko gratuluje i zycze powodzenia,a tych nawiedsonych nie sluchaj .psycholozki jedne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Dzięki gościu 23:54 Zboczone opowiem o tym jutro. Nie wiem co wy złego widzicie w w moim wychowaniu. Córka chciał mieć rodzeństwo, my też chcieliśmy mieć jeszcze jedno dziecko, ale nie niemowlaka, a to ze zdecydowaliśmy się uratować życie obce mu dziecko już jest sukcesem. A my jeszcze pokochalismy je jak swoje i zapomnieliśmy juz, ze jest adoptowane. A to, że chcę, aby syn miał super dzieciństwo bez zadreczania się tym, że nie ma rodziców nie jest złe, on jest jeszcze dość mały, mamy jeszcze dużo czasu, a poza tym dużo jest osób, które nie wiedzą, że są adoptowane i dobrze im z tym. Ja osobiście nie chciałabym za chiny dowiedzieć się, że jestem adoptowana, bo to zniszczyły moje relacje z rodzicami i oparcie jakie w nich mam, byłabym bardziej zamknięta w sobie i często zastanwialabym się nad samobójstwem, ale jak to by było dokładnie nie wiem, w każdym razie wolałabym nie wiedzieć, że jestem adoptowana... Dlatego syn o t nie wie, nie chce zniszczyć mu zdrowia psychicznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
a zastanawialas sie co bedzie jsli przypadkiem jednak się dowie? i to jeszcze im pozniej tym gorzej. współczuję zdolnosc***erspektywicznego myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie przyszło ci do głowy, że lepiej jak się o tym dowie od rodziców, a nie od obcej osoby? że wtedy szok jest milion razy mniejszy? poza tym na każdym kursie adopcyjnym uczą, żeby mówić dziecku o adopcji od początku - dla kilkulatka jest to naturalna sprawa, dorasta z tą wiadomością, że jest adoptowane i nie stanowi to dla niego żadnego szoku. ot, informacja jak każda inna - taka sama jak to, że ma ciocię za granicą lub dziadka w warszawie. w wieku kilkunastu lub kilkudziesięciu lat rzeczywiście taka wiadomość może złamać życie... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyszło mi do głowy, ale nie chcę o tym myśleć... Kocham go strasznie i chce dla niego jak najlepiej. A wy nas nie znacie i nie wiecie i tylko pouczać potraficie, a same nie jesteście w takiej sytuacji. Wiem co jest dla niego najlepsze i będę działać tak jak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adopcyjna ma ma
Nie chce mi się pisać o tym czemu myślę, że syn jest zboczony, wiec zapraszam do mojego tematu Zboczone dziecko... Pomocy!. Tam wszystko opisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
nikt tutaj nie poucza i nie krytykuje tylko klazdy jest w szoku ze zamierzasz ten fakt ukrywac przed swoim synem ktory jak piszesz i tak jest trudnym dzieckiem z twoich postow wynika ze cos dziwnego,niedobrego dzieje się w twoim domu, dziwne ze przeszlas kurs adopcyjny i takie masz poglady,' wlasnie wszyscy i psychologowie itd mowia zgodnie ze dziecko powinno wiedziec i nie bedzie to stanowic dla niego problemu a jak przypadkiem się dowie np w szpitalu bedzie chory,beda mu robic rozne badania i wyjdzie ze on nie jest waszym biologicznym dzieckiem albo przez jakis przypadek sprawa urzedowa itp... myslisz ze gdy dowie się w ten sposób-bedzie was szanował? ja bym byla w szoku gdybym dowiedziala się rpzypadkiem ze moi rodzice mnie przez tyle lat oklamywali i udawali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
a co to znaczy "wydaje mi się, że ma jakieś problemy psychiczne i trzeba mu pomóc." to czmeu nic z tym nie robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja uwazam ze nie ma potrzeby mowic po co??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×