Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no energy no nothing

Depresja po rozstaniu

Polecane posty

Gość Mamray
Myślicie że mnie nie kocha?? Przeżyliśmy ze sobą całe studia. W czasie związku nawet nie spojrzałam na innego. Uknułam tą intrygę po rozstaniu a właściwie.. nie wiem. Wiem że go kocham, a on... On kazał nie patrzeć już na siebie. Układać sobie życie na nowo. Tylko że ja nie umiem, nie potrafię. Nie zdradziłam go nigdy fizycznie. Emocjonalnie na pewno. zawsze byłam w porządku. Zawsze ja wyciągałam pierwsza rękę. To był pierwszy raz kiedy chciałam mu coś udowodnić.... i tak się skończyło. Jutro mam wizytę u lekarza. Bo już sama sobie z tym nie radzę. Popadam w obłęd, widzę co się ze mną dzieje. Chciałam mu pokazać że mogę ładnie wyglądać.. przybrałam taką taktykę i na nic. Teraz jestem załamana. Nie śpię, palę jak wypije to jest mi lepiej ale na krótko. Nie potrafię bez niego żyć. Jest mi ciężko. Wiem że to koniec, ale wyobraźcie sobie że tęsknie nawet za tymi złymi momentami. Bo był ze mną. Wszyscy mi mówią że ze mnie fajna laska, że faceci się za mną oglądają że wykształcona mądra i rozsądna.... a ja czuję się jak śmieć. Nikomu nie potrzebny:/ nie chce innego związku... nie chcę żyć bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
No enargy Dałaś wpis 6 stycznia.... ja wtedy zaczeałam wszelkie kombinacje. ogarnęłam się, chodziłam do kosmetyczki. Dla niego z 80 kg schudłam do 52. Tylko jak zobaczyłam że nieprzyniosło efektów...... Cofnełam sie do twojego stanu. Nie zalezy mi żeby ładnie wyglądać, żeby wychodzić do ludzi... nie mam na to siły nie mam siły na życie. Moja praca to koszmar, życie osobiste do du.. wszystko się wali. Nie radzę sobie... Jak mam to zmienić,jak czuję się jakby ktoś wyrwał mi serce... Szczerze nie mam ochoty na życie. Mam 27 lat. Wiązałam z nim całą moją przyszłość.. Chciałam mieć normalną rodzinę, a mam ból, niechęć do samej siebie,rozpacz, smutek. Byłam u jego rodziców, przyznałam się do błędu... przeprosiłam wszystkich których skrzywdziłam.... wcale nie czuje się lepiej. Jak ja mam z tego wyjść,powiedzcie mi. Mieszkam na wsi. Nie mam znajomych.. Wszyscy mają swoje rodziny... a ja. Ja do niczego się nie nadaje. Mam nawetmyśli samobójcze... Mam dość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
Do hrabina cossel: A ile ci zajęło otrząśnięcie się po wszystkim?? Jest koniec sierpnia a ja?? Coraz gorzej a od sylwestra to kawał czasu. Wręcz mi coraz gorzej. Jak miałam wytyczony cel... żeby mu udowodnić że będę zgrabna, taka że będą mu mnie zazdrościli jego kumple było zemną lepiej.... a teraz?? Cel osiągnięty jestem szczupła, maluje się chodzę do kosmetyczki, ubieram ciuch podkreślające moją sylwetkę i co?? a on ma mnie w dup.. A ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chyba wolałam być taka jak byłam i mieć go przy sobie... Boli, strasznie boli.......... :(((((mamray@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
19.10 spotkałam się z nim poraz kolejny - dzień moich urodzin. Było miło, był uprzejmy i chyba miałam zbyt duże nadzieje że coś się zmieni. Niestety. napisał mi tylko po spotkaniu "Pamiętałaś o moich, to i ja pamiętałem. I niech będzie tak normalnie, bez żadnych ekstremów. Zasługujemy wzajemnie na szacunek, po tych latach". Moje nadzieje runęły :( powiedzcie co mam zrobić żeby go nie kochać? Chyba nie będe się już więcej z nim spotykać bo strasznie po tych spotkaniach choruję. Macie racje on mnie nie kocha i pewnie dawno już do mnie nic nie czuje, a ja głupia się łudzę myśląc o nim:( Na tym spotkaniu chciałam mu powiedzieć o wszystkim . O tym co zrobiłam, już mi sie wyrwało imię tego co zrobiłam se z nim zdjęcia ale pojrzał na mnie... i zamilkłam udałam że się pomyliłam:(( Mam tego wszystkiego dość. Chce normalnie życ! Jedyną dla mnie nadzieją jest chyba wyprowadzka do innego miasta:/ nie mogę funkcjonować w tym srodowisku:/ Wszystko mi go przypomina... A teraz dopero widzę to co widzieli inni. On traktuje mnie jak koleżankę... Chyba to nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złamane serduszko
Mamray przeczytałam całą Twoją wypowiedz nie załamuj się! Głowa do góry! On na Ciebie nie zasługuje. Widzę że jesteś wrażliwą osobą i zmiana otoczenia by Ci się przydała na pewno. Widzisz los tak łączy serca że jedna strona jest zawsze słabsza i zawsze cierpi. A tak jak napisał już ktoś na forum. Widocznie Twój ex Cię nie kocha. To boli ale taka jest rzeczywistość którą musisz jakoś strawić. Zajmij się czymś. Wyjdź do ludzi. Znajdź sobie jakieś zajęcie. Na pewno od razu nie wyleczysz się z uczucia, ale to to pozwoli chociaż trochę zapomnieć. Zajmij się swoim życiem. Zapomnij chociaż na chwilę o nim, i zacznij żyć tak jakby go nie było. Unikaj spotkań z nim, bo wszystko będzie do Ciebie wracało.On nie jest Ciebie wart. Musisz się podnieść wiem że to nie łatwe, ale zobaczysz kiedyś ktoś Cię doceni i znajdziesz tą prawdziwą miłość. Będziesz wtedy się śmiała z obecnej sytuacji. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faqil
Rozstałam się z narzeczonym po 3 latach. Było mi ciężko. Zdradził mnie z inną. Byłam mu wierna, a zarazem głupia i naiwna. Chodził gdzie chciał koledzy zawsze byli dla niego ważniejsi. Dużo obiecywał, mało robił. Zawsze mydlił mi oczy słodkimi tekstami. Zawsze to ja starałam się żeby było wszystko dobrze, zawsze ja przepraszałam. Widzę że poczucie winy jest ogromne u wszystkich na tym forum, a przecież to nie jest tak! Żeby ludzie byli ze sobą szczęśliwi druga strona musi też chcieć tego samego. Doszłam do tego po roku rozpaczy za nim - załamania psychicznego. Nikt i nic nie jest warte cierpienia! Myślicie że oni to przeżywają? Jasne, zabawiają się, żyją z dnia na dzień nie myśląc o nas. A my głupie wylewamy łzy! Dziewczyny ogarniać się!!! Oni nie są tego warci, to my mamy chodzić z głową wysoko do góry! Zadbać o siebie o swoje zdrowie, bo załamane nikogo do siebie nie przyciągniemy. A skoro oni mają nas "gdzieś" to róbmy to samo!!! no energy no nothing, jest nas całkiem sporo,mamray, na zakręcie weźcie się w garść!!! Żaden facet nie spojży na podminowaną kobietę! Musicie mieć kręgosłup! Dbać o siebie! Przede wszystkim o siebie! Nie myśleć nie spotykać się! Rany się zagoją z czasem! A facetow jest pełno! To nie wasza wina że trafiliście na takie osoby nie warte waszych uczuć. Najważniejsze jest to żeby to oni widzieli że z was fajne laski i cała sytuacja was tylko umocniła. Nie dajcie po sobie poznać że was to rusza, że cierpicie. Dziewczynki trzymam za was mocno kciuki. Te doświadczenie napewno was wzmocni. Grunt to się nie załamywać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziocha19715
Witam. Pomóżcie bo nie wiem jak żyć... 5 tygodni temu rozstałam się z facetem, z którym byłam 3 lata. Kochałam go bardzo, pomogłam wyjść z depresji ( gdy się poznaliśmy był bez pracy i z poważnymi kłopotami osobistymi, nadmienić trzeba, że pracę stracił na skutek romansu z jedną z uczestniczek szkolenia, które jako trener w jednym z banków prowadził. Jeden z mężów nie wytrzymał i opisał sprawę samemu prezesowi). pokochała go dwójka moich dzieci z poprzedniego małżeństwa i ...ja...( dziś zastanawiam się na podstawie czego ja chciałam budować ten związek? nie wiem... facet miał już wcześniej 2 żony i oba małżeństwa rozpadły się z tego samego powodu...z powodu jego zdrad, podwójnego życia). W lipcu dowiedziałam się, że ma 1,5 roczny romans z....koleżanką z pracy...mężatką z 3 dzieci ( sytuacja się powtórzyła, dodać trzeba, że on jest kierownikiem a ona jego podwładną a więc ponownie nie zachował podległości służbowej...w oddziale aż huczy, w mieście podobnie, ja wiem, jej mąż i cała jej rodzina też wie i nikt z tym nic nie robi... ). w lipcu wyprowadził się z domu ale gdy okazało się, że ona nie odejdzie od męża prosił, pisał, bardzo chciał wrócić do domu, do mnie, do dzieci....zgodziłam się bo go kochałam, uwierzyłam w to co mówił-wiem,że naiwnie-ze ten związek jest już skończony, wiedziałam też, że będzie to trudne dla mnie w sytuacji gdy nadal razem pracują...zapewniał mnie, że łączą ich tylko stosunki służbowe ale ja nie zaufałam mu do końca, czułam gdzieś tam, że sprawa nie jest zakończona i nie pomyliłam się...nie skończyli tego nawet na moment....gdy przeczytałam ich maile do siebie wyrzuciłam go a w zasadzie zrobił to mój 15-letni syn...wiem, że ona jeszcze mieszka z mężem, który chyba chce przeczekać sytuację bo nie robi z tym nic...kocha ją chyba jakąś szaleńczą miłością i boi się o dzieci...nadmienię, że ich dzieci też wiedzą, że ich mama zakochała się w innym facecie...do banku ponoć przychodzą wycieczki złożone z jej rodziny i głośno wyzywają i ją i jego...nikt nie reaguje na to co się dzieje w oddziale...ja nie chcę tego robić bo jest mi winien sporo pieniędzy i jeśli straci pracę to mogę się pożegnać z odzyskaniem pieniędzy... oszukują wszystkich..ona uspokoiła męża na tyle, że uwierzył że już nic między nimi nie ma....a ja wiem, że dziś są razem w Gdańsku, ona powiedziała, że jedzie na szkolenie, on wziął zwolnienie, żeby nikt nie podejrzewał, że są razem i świetnie się razem pewnie bawią planują wspólną przyszłość....jestem prawie pewna, że on rozbije tą 5 osobową rodzinę... mam do niego żal...już nawet nie o to, że się zakochał i ze oszukiwał mnie wiele miesięcy ale za to, że wrócił, że dał nadzieję na jakąś normalność mnie i moim dzieciom.... jakim trzeba być człowiekiem, żeby robić takie rzeczy innym, którzy go kochali, powiecie, że powinnam się cieszyć, że go wyrzuciłam....zgadza się...wiem, że to facet bez skrupułów moralnych, bez kręgosłupa moralnego...oszust, który mnie zwyczajnie wykorzystał ale....jest mi ciężko...smutek i żal nie pozwalają mi normalnie funkcjonować, płaczę, tęsknię, zamiast myśleć o nim jak o zwykłej łajzie ja...przypominam sobie te cudne momenty z naszego życia...wiem, że powinnam go znienawidzić ale nie potrafię...nie ma we mnie tego uczucia i nigdy nie było względem nikogo. dwa dni temu wylądowałam na sorze z podejrzeniem zawału....okazało się na szczęście, że to jakieś objawy psychosomatyczne związane z sytuacją, w której się znalazłam.... szaleję z rozpaczy...nie jestem w stanie opiekować się dziećmi, nie gotuję, ńie pomagam w lekcjach....nie robię nic...byłam u psychiatry, zapisał mi pramolan ale...chyba nie pomaga...pomóżcie jak się otrząsnąć, jak stanąć na nogi, jak odzyskać równowagę psychiczną.... nie mam pojęcia.... nie umiem już żyć a poczucie krzywdy i żalu jest tak duże, że zaćmiewa wszystko inne.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
madziocha19715 znam dokładnie to uczucie dołka psychicznego:(( nie jesteś w stanie funkcjonować. Podłe jest to co dzieje się z naszym życiem:( Ja wczoraj napisałam mu list w którym wyjaśniłam po któtce wszystkie swoje postępowania. Znając życie to pewnie się wścieknie ale moja terapeutka tak mi od razu radziła żeby to zrobić. Tylko że się tego bałam. Jolejnego odrzucenia. Wczoraj naszedł mnie przypływ emocji i postanowiłam to zrobić i jechać od razu przekazać znajomym żeby mu dali. Dziś już bym tego nie zrobiła. Wiem czym to się skończy... Wiem że już nie mam nadziei i kolejny raz się rozczaruję:( Strasznie mi go brakuje, bo strasznie go kocham. A wiem że ja z jego życia zostałam już skreślona. :( Ten list do niego uświadomi mi to że to koniec,czuję to... i tego się boje. Ale musiałam.. To już 10 miesięcy bez niego. 10 miesięcy które były bolesne. Muszę się otrząsnąć, wziąć się w garść. Zrezygnowałam z pracy. Te 10 miesięcy bez niego plus moja praca nadszarpnęły strasznie moją psychikę. Nie wiedziałam dopuki sama nie zaznałam tego cierpienia, jak można się znaleźć w takim dołku.. Ale można.. Życie jest pełne zakrętów na których można się wylożyć. Mam nadzieję że z nowym rokiem będę silniejsza, bo ten zaczął się fatalnie i rujnuje moje zdrowie. Specjaliści pomagają ale na krótko, wygadasz się ,opowiesz, czujesz się na moment lżej, ale wracasz do domu i każde wspomnienie, zdjęcie,każdy przedmot, związany z nim i wracasz do wszystkiego:( Doskonale Cię rozumiem. Ten ból jest ogromny:( Taki że nie chce Ci się żyć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarlak
ja także umieram z rozpaczy, ściska gardło żal i ciężko oddychać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarlak
pierwszy facet po 8 latach zostawił przed samym ślubem ......... drugi wykańczał mnie psychicznie .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faqil
Przykro to czytać! Widocznie "umarlaku" nie masz szczęścia do facetów! Albo przyciągasz samych najgorszych! Każda z nas na tym forum ma swój "niewypał" i każda przeżywa kryzys emocjonalny. Każda z nas uważa, że świat jej się zawalił! Każda myśli, że nikt nie ma gorzej! Czas leczy rany, a żyć trzeba i się nie załamywać! Kryzys też minie! A najlepsza na kryzys jest nowa miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faqil
No pieknie! madziocha19715 zostaw durnia i nie rozpaczaj! Czy ten klient jest tego wart? Nie sądze! Zajmij się dziećmi! Bo tylko one na tym cierpią! Frajer sobie używa ile wlezie ma babsko bezwstydne które też się nie krępuje! Żal. Zaniedbujesz dzieci, chodzą głodne a ty cierpisz po byle jakim bydlaku?! Weź się w garść! Jesteś dorosła i masz rodzinę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
I jak przewidziałam nie odezwał się:( tak mu na mnie zależało! Z resztą ten 6 letni związek cały czas pewnie byłudawany i sztuczny, przysiegał tylko ty, jakbyśmnie zostawiła to nie znalazł bym nikogo.... a w maju pocieszycielka się znalazła i była w tym pocieszaniu dobra! Chyba muszę pozbierać się do kupy!!! Wziąć się w garść i też znależć partnera, chociażby do seksu bez zobowiązań. Tak byłoby najlepiej! Po ch..j był mi ten list :( po to chyba żeby całej nocy nie spać:( i żyby wrócić do punktu wyjścia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złamane serduszko
Mamray sex bez uczucia nie jest dobrym pomysłem, z tego co piszesz jesteś wrażliwą kobietą. To że twój eks tak załatwił sprawę nie znaczy, że musisz się zniżać do jego poziomu. Jest głupi i tyle, do tego jakaś twarda sztuka lub po prostu jego miłość się ulotniła. Wiesz,że my kobiety do spraw łóżkowych podchodzimy z uczuciem, a faceci podchodzą na sztukę - byle se ulżyć, byle się zabawić. Moja droga jak opisałaś w swoich postach jesteś już osobą dorosłą, a ten związek był długi. Pora ochłonąć i nie podejmować pochopnych decyzji, bo zobacz co robiłaś wcześniej, a czego teraz żałujesz. Zobaczysz, że się podniesiesz to tylko kwestia czasu! Skoncentruj się na czymś pożytecznym dla Ciebie, dla twojego zdrowia. Pamiętaj żyj życiem tak obyś niczego nie żałowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faqil
Dawno mnie tu nie było? Jak wasze samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
Hej! Bywało lepiej:/ Mnie też nie było przebywam teraz na innym forum, tam też są osoby z podobnymi problemami do naszych..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faqil
Na którym? Daj namiary to się przyłączę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, nie zabieralam dotad glosu na forach, czytam je tylko w chwilach zalamania szukajac jakiejsc nadzieji czy wskazowki, bardzo mi pomagacie dzielac sie swoimi przezyciami i refleksjami, smutne, ze tak wiele ( -u ) nas tu jest . Zastanawiam sie jak to jest, nie zrobilam nigdy nikomu nic zlego, staram sie pomagac innym, byc dobra, uczynna... to dlaczego zycie tak mi dokopuje? kolejny zwiazek legl w gruzach, ten, ktory mial byc juz na zawsze , rozmowy o wspolnej starosci i ze nigdy sobie nie zobojetniemy , ze nam sie to nie przydarzy jak innym , ha ha mam 40 lat i ostatnie 4 we wspanialym zwiazku ( ?? ) prawie do konca bylo tak jak na pierwszych randkach, zachwyt, euforia, wspanialy seks i trzymanie sie za rece.. a potem uslyszalam , ze my i tak nie bedziemy zawsze razem , ze nie jestesmy KOMPATYBILNI!!! co to do cholery znaczy, a przez cztery lata bylismy? i nagle nie jestesmy? o co chodzi w tych zwiazkach, ze jednego dnia sa a drugiego juz ich nie ma? bo nie rozumiem.. wyje od tygodnia, nie wiem w ktora strone mam pojsc, co zrobic, i po co , pomozcie, jak dalej zyc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 26 03
Dlaczego to tak boli...Mój rozum wszystko wie : okłamał mnie (mam przeczucie że gdy byliśmy razem jednocześnie spotykał się z "byłą" dziewczyną),nie powiedział mi tego chociaż nieraz go o to pytałam. A moje serce tęskni za nim za dotykiem,przytuleniem,pocałunkiem...Jak sobie z tym poradzić.Wiem czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swego czasu nachodziły mnie myśli samobójcze. Moja pani psycholog nawet zasugerowała, że może niezbędna być wycieczka do szpitala.. Nie wiedziałam co mam zrobić ze swoim życiem.. Z jednej strony wiedziałam, że mogłabym je wspaniale wykorzystać, pójść na studia, zostać inżynierem, mieć dobrą pracę i podróżować z mężczyzną mojego życia. Z drugiej strony wydawało mi się to niemożliwe. Można to przyrównać do pięknego krajobrazu. Co innego być gdzieś na Karaibach i pluskać się w lazurowej wodzie, a co innego mieć tylko nieostre zdjęcie z komórki. A tak od zawsze wyglądał kontrast pomiędzy moimi planami i marzeniami, a rzeczywistością. Byłam w czarnej dziurze, z której nawet światło nie mogło sie wydostać.. wtedy natrafiłam przypadkowo na stronę http://rzeka-energii.pl i zamówiłam kilka sesji oczyszczenia aury. Rezultaty przerosły moje oczekiwania! Zaczęłam w końcu wierzyć w siebie i spełniać swoje marzenia. W tej chwili uważam się za osobę szczęsliwą z naprawdę wspaniałymi perspektywami na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie bardzo mnie zawiodło. Wyobrażałam sobie tą całą dorosłość inaczej. rzucił mnie chłopak, na studiach wszyscy mieli mnie za kompletnego śmiecia, nikt nie doceniał czegoś, co robiłam przez ponad pół roku, nie miałam przyjaciół, miałam problemy z odżywianiem, koszmarny trądzik... Nie miałam też siły na nic. Ostatnio obudziłam się rano i nie mogłam znaleźć powodu, dla którego powinnam wstać. A przecież... zawsze starałam się być dobrym człowiekiem. I zawsze za swoją dobroć dostawałam prędzej czy później po głowie. Zaczęłam szukać pomocy dosłownie wszędzie. W ten sposób trafiłam na stronę http://moc-energii.pl i zamówiłam tam oczyszczenia aury na odległość. Wiem że dla wielu wydaje się to rozpaczliwym szukaniem pomocy, ale moja sytuacja zyciowa po rytuale zaczęła się zmieniać. Powoli bo powoli, ale jednak jest coraz lepiej. Coraz częściej wstaję z uśmiechem na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozencia
Niestety w moim przypadku tak było. Pierwsza miłość, wielkie nadzieje, a potem zderzenie z rzeczywistością i jeszcze większe rozczarowanie. Nie mogłam, nie umiałam się z tego podnieść. Wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić, że to nie koniec świata, że boli, ale muszę żyć normalnie. Niestety sama nie umiałam sobie pomóc, ale wtedy podjęłam rozsądna decyzję (patrząc z perspektywy czasu), poszłam na terapię do Psychologgii. Byłam tak bardzo zraniona, że jedynie pomoc psychologa sprawiła, że w moim życiu zaczęło się układać. Przyjęłam tę wiedzę i wszystkie uwagi i to wystarczyło żebym dziś czuła się znacznie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamray
Witam wszystkich po 6 latach od mojego pierwszego postu:) Piszę głównie do tych którzy tak jak ja przeżywali rozstanie. Głowa do góry, załamujemy się myślimy że świat nam się zawalił na głowę ale to tylko czas zabliźnia rany. Wspomnienia o moim byłym partnerze ulotniły się wraz z tym jak narodziło się nowe uczucie. Od 4 lat jestem w szczęśliwym związku z moim narzeczonym. W styczniu 2015 roku oświadczył mi się na sylwestrze natomiast 17 czerwca 2017 bierzemy ślub. Jestem bardzo szczęśliwa i nie wyobrażam sobie jak mogłam stracić te parę lat na kogoś tak beznadziejnego jak mój eks. Dla wszystkich przeżywających kryzys - czas pisze historię których nie znamy, czasami żeby nas czegoś nauczyć, dostrzec kogoś innym oczami, docenić, a nawet wynagrodzić nasze cierpienia. Prędzej czy później wszystko samo się poukłada. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz się dopiero zacznie, małżeństwo to nie bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem ci jak ja przetrwałam ten upiorny czas. Jesli na poczatku nie masz ochoty wychodzic do ludzi, nie zmuszaj sie. Znajdz sobie jakis fajny serial,wez pudelko z lodami,wino i pod kocyk. Ale to z umiarem. Po jakims czasie,wyjdz z kolezanka na lody. Za kilka nastepnych dni na piwo. Az moze przyjdzie Ci ochota na jakas impreze. Wszystko małymi kroczkami. Szczescie w nieszczesciu,ze jestes w lepszej sytuacji,poniewaz wychodzi slonce,pogoda tez bardzo na nas wplywa. Gorzej byloby zlapac cos takiego na jesien. I staraj sie o nim zapomniec. Wiem ze to cholernie boli i nie bedzie to latwe. Ale nie rozpamietuj,nie analizuj,nie szukaj w sobie winy.. Pomysl o sobie. Kontynuuj swoje zycie. Ja przez depresje po rozstaniu oblalam mature z matmy,poniewaz nie mialam sily na takie "drobnostki" jak matura. Obecnie mam 24 lata i musze martwic sie aby zdac ja ponownie. Niby male rzeczy,ale wplywaja bardzo na nasze zycie. Nie pozwol,aby jakis mały,niewarty Ciebie czlowieczek popsul wiecej w Twoim zyciu niz do tej pory. Naprawde bedzie lepiej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×