Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winorośla

przytlacza mnie to zycie, maz, dzieci, obowiazki...:(

Polecane posty

Gość winorośla

pisze tutaj zeby sie wygadac ale tez moze ktos mi poradzi co poczac...otoz powiem tak, staram sie najkrucej jak moge. Maz pracuje i zarabia na dom, ja zajmuje sie domem i dwojka dzieci, obecnie szukalm jakiejs pracy na pol etetu ze srednim skutkiem. Raczej nie wychodze nigdzie sama, moje zycie kreci sie wokol domu, dzieci i meza. I coraz bardziej zaczyna mi to doskwierac. Nie mam kolezanek, wszystko jakos sie porozchodzilo po swiecie. Maz natomisat ma kolegow w pracy z ktory czasami sie spotyka po pracy np na piwko, ale nie za czesto. Czasem tez jezdzi do innego kumpla, siedzi do wieczora. Ale ma jakis kontakt z innymi w przciwienstwie do mnie. I jakies tam zycie towarzyskie ma. Czy to pogadac o pracy, o hobby, moze nawet o swoich zonach, wiadomo. Do jakiegos czasu bylo mi w miare ok z tym tak jak jest teraz, ole od tygodnia podlapalam jakiegos dola. Chodze smetmna, smutna, nic mi sie doslownie nie chce. Wypalam sie, cos we mnie peka. Czuje sie niedoceniana, samotna. Maz mowi mi jak bardzo mnie kocha a ja go mimowolnie odpycham. Nie mowie ze to depresja ale jakis dolek na pewno. Ciagle mam mysli ze w koncu mnie zostawi bo ja nic soba nie reprezentuje, procz tego ze swietnie gotuję, jestem atrakcyjna, dobrze mi idzie prowazdenie domu (to slowa meza i jego znajomych)...ale czuje sie taka nijaka, kura domowa. Mimo ze dbam o siebie ale ostatnio juz mi sie nawet tego nie chce robic. Czdekam grzecznie w domu z obiadkiem na meza, kanapeczki mu robie wieczorem na nast dzien do pracy, jak ma wolne pozwalam mu pospac dluzej...Wiadomo, on tez dla mnie robi duzo, ale mnie to juz zaczyna meczyc, to siedzenie w domu, nie mam sie komu wyzali bo jak jemu zaczynam o tym mowic to on mowi ze przeszdzam, ze wydziwiam, ze stwarzam sztuczne problemy i ze o co mi chodzi. Wiec juz nawet nie prubuje mu sie wygadac, dlatego robie to tutaj...Jak mam zmienic swoje zycie, nastawienie??Jak bardziej przytrzymac przy sobie meza zeby rozpalic to co bylo kiedys miedzy nami, jak zaczac cieszyc sie zyciem?/jakies rady??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
ja doskonale Cie rozumiem.Praca w domu , brak kontaktow z ludzmi, brak swoich pieniedzy (tu nie chodzi, ze mozesz dysponowac pieniedzmi meza ) sprawia , ze czlowiek czuje sie taki szary, nijaki , bezbarwny. Mozna dbac o siebie, ale czas w domu jest inny, spokojny , nie wymagajacy od nas takiego "wygladu ekstra". Kobieta potrzebuje pogaduszek przy kawie z kolezanka, ploteczek o kims i czyms ( nie chodzi tu o obgadywanie )-taki" Pudelek ". Jest zima, trudno nawet o spacery z dziecmi na powietrzu. Nie wiem czy dobrze odebralam twoja sytuacje ale mniemam , ze o to chodzi. Gdyby udalo Ci sie zdobyc pol etatu i mozliwosc wyjscia do ludzi ,byloby cudownie. Nie wiem w jakim miescie mieszkasz , ale w malym jest trudno. Ale moze masz jakies zdolnosci manualne typu robienie kolczykow, wisiorkow, paznokci . Wtedy mozna pokusic sie o inspiracje i znalezc satysfakcje i jakas gratyfikacje finansowa. Wazny jest pomysl na zajecie czasu , pozbycie sie nudy. Mozna pomyslec o nauce jezyka, jakims kursie przez net. Och -wazna inspiracja o zrobic. A poko co ,proponuje na szybko kupic magnez , popic sokow , bo zima to czas kiedy nasz organizm malo ma slonca i witamin. Pozdrawiam Cie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilly___
zapisz się na jakiś kurs, grupę ćwiczeniową - jakiś fitness lub aerobic najprawdopodobniej masz depresję - to się leczy, nawet u lekarza rodzinnego a jesteś osobą wierzącą? na poczucie bezsensu i beznadziei w życiu pomaga bardzo regularna spowiedź i przyjmowanie Komunii; to dziwne że im więcej ludzi odwraca się w od Boga tym więcej smutnych ludzi w depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka do dupy
mieszkam w duzym miescie ale pracy na pol etatu nie moge znalesc, zeby mi podpasowala ze szkola corki. Wiec szukam caly czas nadal. Niestety nigdy mnie nie krecily takie rzeczy jak robienie paznokci, kolczykow czy wisiorkow. Na nauke jezykow nie mam w sumie czasu bo zajmuje sie mlodszym dzieckiem, ktore od wrzesnia byc moze dostanie sie do przedszkola.Wiec nie wiem co ja mam robic. Maz mnie nie rozumie. Jak mowie ze czuje sie zle i samotna, to on mnie przytuli, zapewni ze mnie kocha i nic tego nie zmieni ale on ma inne zycie i nie rozumie po prostu. A ilez mozna siedziec w domu i robic w kolko to samo. Jedyni ludzie z jakimi sie spotykam to ropdzice, tesciowie i kilka osob z dalszej rodziny, ale to juz rzadziej. Dole dolek i jeszcze raz dolek. Chcialambym zaczac od zainspirowania mna meza, moze cos zorganizowac, na cos go namowic??jakis wieczor ale nie banalna kolacja i film. Zeby zobaczyl ze nie jestem taka nijaka za jaka sie uwazam(on tak co prawda nie uwaza le ja o sobie mysle inaczej)...jakies pomysly?? Chce zeby rzadziej spotykal sie z kumplami na rzecz mnie, zeby wracajac do domu nie widzial znow smetnej i marzudzacej zony bo niedlugo to juz mu sie odechce wracac do takiego domu...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mezatka do dupy
no wlasnie chodzi o to ze tez za wiele funduszy na jakis fitness czy inne takie nie mam. Maz co prawda nie zarabia najgorzej ale mamy sporo rachunkow i rat do splaty, zostaje nam tyle co na zycie. A jak uda nam sie cos odlozyc to zawsze wole przeznaczyc cos dla dzieci albo zawsze sa inne wazniejsze wydatki. Stad ez szukanie pracy dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość peloponez argos nafplio
ja pierdziele ale masz problem, ja to bym posiedziala w domu , atak pobudk a o 5, szykuje siebie i spiace dzieci wioze d złobka i przedszkola, pracuje za marne grosze 1200 syf kił a i mogiła w domu bo wracam 21,dzieci z niania, cala kase oddaje prawie niani:( tylko wlne niedziele chciałabym siedzieccw domku i wychowywac dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podrzućcie dzieci do teściów weźcie kolegów z jego pracy oni swoje żonki pod pachę i idzcie na piwo albo na dyskotekę i wszyscy będą zadowoleni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winoroślana
no wlasnie, i tak zle i tak nie dobrze.Tez jak pracowalam to marzylam o wolnym, zeby posiedziec z dziecmi. A jak juz siedze od dwol lat to marze o pracy....Ja cie tez rozumiem, dobrze by bylo znalesc idealny zloty srodek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winoroślana
z dyskotek to juz dawno wyroslismy, a moj maz to juz na pewno. Czasem zapraszal jakiegos kolege do domu zebysmy posiedzieli we trojke ale to bylo zaledwie 3 razy w ciagu 1,5 roku. Ale tak to nie bardzo, wiekszosc mieszka daleko i sa sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to może restauracja albo klub. Albo zorganizujcie prywatkę w domu z winkiem np ;) ale żeby koledzy wzięli swoje dziewczyny czy żony żebyś miała z kim pogadac. Ale nikt nie jest za stary żeby mógł sie wybrac na dyskotekę, taka odskocznia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna asia
mam pracę, męża, dziecko i też uważam, że moje życie jest szare, nudne z przebłyskami radości...Wstaję o 6.00 piję kawę, biorę prysznic, ubieram się, maluję, robię śniadanie dla dziecka, budzę małego, ubieram do przedszkola, mąż w tym samym czasie też szykuje się do pracy, zawożę synka do przedszkola, jadę do pracy (praca biurowa), siedzę do 15.30, jadę po dziecko, do sklepu po zakupy, do domu, robię obiad, o 17 wraca mąż, jemy obiad, posprzatam w domu, jakieś pranie itp., później komputer albo tv i spać...tak od pn-pt, w sob. rano śniadanie, sprzątanie, większe zakupy, później jedziemy na wieś do mojej mamy, albo do teściowej, czasami spotykamy się ze znajomymi, ale jakoś nie mam ochoty nigdzie wychodzić, a nawet jak mi się chce, to jak już wyjdę, to ciągle marudzę, że np. jedzenie niesmaczne (restauracja), film nudny (kino), jestem zmęczona i chcę do domu (klub), nic mnie nie cieszy, nie chce mi się spotykać z ludźmi, kiedyś ciągle gdzieś biegałam, miałam mnóstwo znajomych, planów, teraz zostały mi 3 koleżanki- z czego 1 ma męża i dwójkę dzieci i jak do niej idę, to nawet pogadać nie mozna, bo dwójka jej dzieci + mój to mieszanka wybuchowa, zresztą tylko też już teraz nam pozostały tematy o dzieciach, z drugą koleżanką w ogóle jakieś takie chłodne relacje mamy, została mi trzecia, z którą w miarę się rozumiemy i znajomi męża...nie wiem co się ze mną dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyluzdana...samica
CO SIE DZIEJE?? w DUPACH WAM SIE POPRZEWRACAŁO, CIESZYC SIE ZE ZDROWI JESTESCIE I ZE PRACE MACIE, ZYCIE TO NIE JE BAJKA:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saneta
a, właśnie DLATEGO, DLATEGO moje panie nigdy nie wyjde za maz i nie załoze rodziny. Zycie jest zbyt piekne i krotkie zeby go marnowac na takie przyziemne badziewia. Wole zwiedzac swiat i podrozowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym fitnessem to dobry pomysł. Zawsze możesz wybrać najtańszy karnet na jedno lub dwa wejścia w tygodniu. Ruch sam w sobie odgania trochę stany depresyjne. Oczywiście w domu też się ruszasz, i to dużo, ale ruch sportowy to co innego. To jest też dobry punkt wyjścia do poznania jakichś, jeśli nie przyjaciółek, to koleżanek. A wbrew pozorom mieć z kim pogadać o pierdołach typy "masz nową fryzurę" to dla psychiki, zwłaszcza kobiecej, duża ulga. Poza tym te banalne czynności domowe, dzisiaj już nie zawsze są oceniane jako takie całkiem banalne. Jeśli dobrze gotujesz, to znaczy że jesteś dobra w jakiejś dziedzinie sztuki, w tym przypadku sztuki kulinarnej. Wiem, że świadomość tego faktu praktycznie niewiele dla Ciebie zmienia, ale przynajmniej pomoże Ci lepiej ocenić swoją wartość. A że można być zdołowanym takim siedzeniem w domu, to całkiem normalne, zwłaszcza dla kobiety, która ma jakie takie aspiracje. Ale oczywiście w tym wszystkim trzeba się poruszać ostrożnie, żeby nie narobić jakichś szkód w związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Domowy kur
Pierwszy krok już zrobiłaś. Jesteś świadoma swojego stanu. Teraz czas na działanie. Zacznij banalnie, nawiąż kontakt poprzez portale społecznościowe z dawnymi koleżankami, być może macie wspólną pasję którą można razem rozwijać (sport, wycieczki, szydełkowanie, opieka nad dziećmi itp.) lub zacznij udzielać się jako wolnotariuszka w fundacji z twojej okolicy. Pomalutku zaczniesz bywać z innymi ludźmi co, da ci odpowiedni zastrzyk energii. Powodzenia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×