Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malutkaaaaa1991

Mój chłopak ma raka!! ;( muszę się komuś wygadać... ;(

Polecane posty

Gość malutkaaaaa1991

Muszę się wygadać gdzies by jemu tego nie powiedzieć, bo przecież teraz powinnam go wspierać a nie dołować ;( Ma 24 lata. A razem jesteśmy od 1,5 roku. Bywało między nami źle, czasami strasznie mnie traktował a ja cierpiałam, 3 razy zrywałam, bo miałam dość jego, jego zachowań. Po każdym takim "kopie w dupe", obiecywał że się zmieni, ja byłam i jestem szalenczo w nim zakochana więc dawałam kolejne szanse no i zmieniał się. Jakiś misiąc temu przegial na całej linii a ja od jakiegos czasu juz myslalam nad rozstaniem, w koncu nie wytrzymałam i powiedziałam żegnaj. Na co on do mnie, że się już zmienił ale nie maił jak tego okazać. Daliśmy sobie kolejną, ostatnią już szanse, od tego rozstania jesteśmy razem 2 tygodnie, póki co bez żadnych kłótni, było idealnie, myslałam, że będzie tak już zawsze... :( Od jakiś 2-3-4 miesięcy skarżyl się na częste bóle, ostatnio były tak uporczywe, że w końcu poszedł do lekarza. Wczoraj był odebrać wyniki - błagałam go by napisał mi jaki jest wynik tomografii. Dostałam smsa, że to... rak !!!!!! ;( przycztałam tego smsa na lekcji, hamowałam łzy, mimo, ze one płynęły... Cały czas płącze, dobrze że on tego nie widzisz. Ten rak "dostał" w genach, nie wiem jakie jest stadium ale sam fakt tego wszystkiego... Oboje chcieliśmy w końcu żeby miedzy nami się ułożyło, marzyliśmy o własnej rodzinie, dzieciach, za rok ja miałam iść na studia (mam 20 lat) i razem mieliśmy zamieszkać, a tutaj nagle całe życie staneło mi przed oczami... Bez niego to wszystko nie ma sensu, jak ja mam to przetrzymać?! jak może za kilka miesięcy jego już nie będzie?! to całe leczenie, może i nawet chemie ehhh ;(( nie wyobrażam sobie jego bólu, męczarni, boję się o niego.. nie chcę bez niego życ... ;(( mój świat się wali... to jest jedyna osoba, ktorej bezgranicznie ufam i najbardziej kocham. w rodzicach nie mam wsparcia, na wieść że on ma raka, powiedzieli mi, zemam go zostawić bo po co mi taki facet... jak tak można?!?!!? To nie są ludzie, oni gdyby mogli mnie zniszczyli... Mój chłopak jest dla mnie całym światem i całym życiem... :( W każdej możliwej sytuacji i zawsze mogłam i w sumie mogę na niego liczyć... ehhh ;( Boga nie ma. Jest tylko jedna wielka niesprawiedliwość... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaa1991
Muszę się wygadać gdzies by jemu tego nie powiedzieć, bo przecież teraz powinnam go wspierać a nie dołować ;( Ma 24 lata. A razem jesteśmy od 1,5 roku. Bywało między nami źle, czasami strasznie mnie traktował a ja cierpiałam, 3 razy zrywałam, bo miałam dość jego, jego zachowań. Po każdym takim "kopie w dupe", obiecywał że się zmieni, ja byłam i jestem szalenczo w nim zakochana więc dawałam kolejne szanse no i zmieniał się. Jakiś misiąc temu przegial na całej linii a ja od jakiegos czasu juz myslalam nad rozstaniem, w koncu nie wytrzymałam i powiedziałam żegnaj. Na co on do mnie, że się już zmienił ale nie maił jak tego okazać. Daliśmy sobie kolejną, ostatnią już szanse, od tego rozstania jesteśmy razem 2 tygodnie, póki co bez żadnych kłótni, było idealnie, myslałam, że będzie tak już zawsze... :( Od jakiś 2-3-4 miesięcy skarżyl się na częste bóle, ostatnio były tak uporczywe, że w końcu poszedł do lekarza. Wczoraj był odebrać wyniki - błagałam go by napisał mi jaki jest wynik tomografii. Dostałam smsa, że to... rak !!!!!! ;( przycztałam tego smsa na lekcji, hamowałam łzy, mimo, ze one płynęły... Cały czas płącze, dobrze że on tego nie widzisz. Ten rak "dostał" w genach, nie wiem jakie jest stadium ale sam fakt tego wszystkiego... Oboje chcieliśmy w końcu żeby miedzy nami się ułożyło, marzyliśmy o własnej rodzinie, dzieciach, za rok ja miałam iść na studia (mam 20 lat) i razem mieliśmy zamieszkać, a tutaj nagle całe życie staneło mi przed oczami... Bez niego to wszystko nie ma sensu, jak ja mam to przetrzymać?! jak może za kilka miesięcy jego już nie będzie?! to całe leczenie, może i nawet chemie ehhh ;(( nie wyobrażam sobie jego bólu, męczarni, boję się o niego.. nie chcę bez niego życ... ;(( mój świat się wali... to jest jedyna osoba, ktorej bezgranicznie ufam i najbardziej kocham. w rodzicach nie mam wsparcia, na wieść że on ma raka, powiedzieli mi, zemam go zostawić bo po co mi taki facet... jak tak można?!?!!? To nie są ludzie, oni gdyby mogli mnie zniszczyli... Mój chłopak jest dla mnie całym światem i całym życiem... :( W każdej możliwej sytuacji i zawsze mogłam i w sumie mogę na niego liczyć... ehhh ;( Boga nie ma. Jest tylko jedna wielka niesprawiedliwość... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaa1991
Muszę się wygadać gdzies by jemu tego nie powiedzieć, bo przecież teraz powinnam go wspierać a nie dołować ;( Ma 24 lata. A razem jesteśmy od 1,5 roku. Bywało między nami źle, czasami strasznie mnie traktował a ja cierpiałam, 3 razy zrywałam, bo miałam dość jego, jego zachowań. Po każdym takim "kopie w dupe", obiecywał że się zmieni, ja byłam i jestem szalenczo w nim zakochana więc dawałam kolejne szanse no i zmieniał się. Jakiś misiąc temu przegial na całej linii a ja od jakiegos czasu juz myslalam nad rozstaniem, w koncu nie wytrzymałam i powiedziałam żegnaj. Na co on do mnie, że się już zmienił ale nie maił jak tego okazać. Daliśmy sobie kolejną, ostatnią już szanse, od tego rozstania jesteśmy razem 2 tygodnie, póki co bez żadnych kłótni, było idealnie, myslałam, że będzie tak już zawsze... :( Od jakiś 2-3-4 miesięcy skarżyl się na częste bóle, ostatnio były tak uporczywe, że w końcu poszedł do lekarza. Wczoraj był odebrać wyniki - błagałam go by napisał mi jaki jest wynik tomografii. Dostałam smsa, że to... rak !!!!!! ;( przycztałam tego smsa na lekcji, hamowałam łzy, mimo, ze one płynęły... Cały czas płącze, dobrze że on tego nie widzisz. Ten rak "dostał" w genach, nie wiem jakie jest stadium ale sam fakt tego wszystkiego... Oboje chcieliśmy w końcu żeby miedzy nami się ułożyło, marzyliśmy o własnej rodzinie, dzieciach, za rok ja miałam iść na studia (mam 20 lat) i razem mieliśmy zamieszkać, a tutaj nagle całe życie staneło mi przed oczami... Bez niego to wszystko nie ma sensu, jak ja mam to przetrzymać?! jak może za kilka miesięcy jego już nie będzie?! to całe leczenie, może i nawet chemie ehhh ;(( nie wyobrażam sobie jego bólu, męczarni, boję się o niego.. nie chcę bez niego życ... ;(( mój świat się wali... to jest jedyna osoba, ktorej bezgranicznie ufam i najbardziej kocham. w rodzicach nie mam wsparcia, na wieść że on ma raka, powiedzieli mi, zemam go zostawić bo po co mi taki facet... jak tak można?!?!!? To nie są ludzie, oni gdyby mogli mnie zniszczyli... Mój chłopak jest dla mnie całym światem i całym życiem... :( W każdej możliwej sytuacji i zawsze mogłam i w sumie mogę na niego liczyć... ehhh ;( Boga nie ma. Jest tylko jedna wielka niesprawiedliwość... ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutkaaaaa1991
Ma 24 lata. A razem jesteśmy od 1,5 roku. Bywało między nami źle, czasami strasznie mnie traktował a ja cierpiałam, 3 razy zrywałam, bo miałam dość jego, jego zachowań. Po każdym takim "kopie w dupe", obiecywał że się zmieni, ja byłam i jestem szalenczo w nim zakochana więc dawałam kolejne szanse no i zmieniał się. Jakiś misiąc temu przegial na całej linii a ja od jakiegos czasu juz myslalam nad rozstaniem, w koncu nie wytrzymałam i powiedziałam żegnaj. Na co on do mnie, że się już zmienił ale nie maił jak tego okazać. Daliśmy sobie kolejną, ostatnią już szanse, od tego rozstania jesteśmy razem 2 tygodnie, póki co bez żadnych kłótni, było idealnie, myslałam, że będzie tak już zawsze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×