Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Plum_Plum

Przypadki z izby przyjec

Polecane posty

Pracuje ktos na izbie przyjec? chodzi mi o jakies ciekawe przypadki, tylko autentyki. u nas np. przywiezli pana, ktorego bardzo bolal tylek, tak ze nie mogl sie poruszyc, i niemal plakal z bolu, gdy lekarz zajzal w tylek, okazalo sie ze przyczyna bolu byl...zeschniety kal przylepiony do wlosow. plakalismy ze smiechu, a pacjent ze wstydu. wiem ze oblesny przypadek, ale roznych ludzi nam przywoza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milicjanto-policjant
Trzeba było wodą to suche gówienko rozmoczyć . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grmengj
opowiadaj co jeszcze bo to ciekawe.. tak w ogole, prosze Cie napisz do mnie na mejla, bo mam pytania do ciebie w zwiazku ze szkolą, praca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grmengj
nietuzinkowaO@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paciorkowieccc
hop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kmkom
skopiowne z neta Historyjka 1: Akcja rozgrywała się na Izbie Przyjęć jednego ze szpitali powiatowych naszego województwa w noc sylwestrową. Silnie nietrzeźwy pacjent trafił tu z raną tłuczoną głowy i był zaopatrywany przez chirurga. W pewnym momencie do gabinetu zabiegowego wszedł dyżurujący na IP młody lekarz - obecnie radiolog i zażartował na głos: "Tomek, po co ty go szyjesz, skoro on nie żyje". Niespodziewanie odezwał się pacjent: "Jak to nie żyję. Przecież ja żyję". Lekarz podjął jednak dialog: "Panie, ja jestem lekarz i na tym się znam lepiej. Pan nie żyjesz!" W tym momencie pacjent zerwał się z kozetki i z dyndającą na głowie nicią i igłą zbiegł ze szpitala. Historyjka 2: W latach 80. Izby Przyjęć były wykorzystywane jako miejsca obserwacji i trzeźwienia pijanych pacjentów. W dni wypłat tych pacjentów było jednocześnie kilku naraz, stąd mieli oni często oddzielne pomieszczenia, gdzie byli z braku miejsca, ale i dla bezpieczeństwa, układani na noszach. Pewnego dnia przywiozłem karetką pogotowia zabranego z ulicy pijanego pacjenta. Pacjent był chodzący, więc polecono mu, aby udał się do pomieszczenia trzeźwialni. Po chwili wypadł stamtąd przerażony z okrzykiem "Ja nie będę leżał razem z trupami". *** Historyjka 3: W latach 80. stażyści byli wykorzystywani do "łatania dziur" w poradniach rejonowych, pogotowiu, dyżurach szpitalnych itd. Pewien lekarz, obecnie ceniony ordynator, został wysłany z wizytą domową do starszej pani. Chora była bardzo zadowolona z porady młodego, pełnego zapału doktora i chciała mu się z serca odwdzięczyć, zapytała więc: "Czy pan doktor lubi piwo?". Doktor odpowiedział zgodnie z prawdą, że lubi. Wówczas starsza pani podała mu monetę 20 zł (wtedy można było kupić za nią butelkę piwa) mówiąc: "To proszę sobie kupić i wypić za moje zdrowie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×