Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaaabbbbbbbccccccddddd

nikt,absolutnie nikt nigdy mnie nie lubil:(

Polecane posty

Gość aaaaabbbbbbbccccccddddd
na to 2 male mam szanse..o gdzie pojde i za co bede zyla do marca? czy to normalne ze tak bardzo boje sie wrocic??boje sie znow zmiany..juzraz wyjechalam ,wiem ile to mnie kosztowalo..boje sie po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
abcd - wydajesz sie byc kompletnie zaszczuta osobką - w obcym kraju z OBCYM facetem, bo chyba kogos kto tAK Cie traktuje nie mozesz nazywac kims bliskim? powinnas wrocic do kraju, jestes chyba za slaba psychicznie na zycie z daleko od domu, od bliskich, wiem cos o tym, tez bylam za granica i chociaz podobalo mi sie tam i nawet chcialam zostac nie czulam sie tam do konca dobrze, zawsze czulam sie obco - mysle ze to sie odbija na Twojej psychice, tam czujesz sie jeszczebardziej malutki, tam masz tylko Jego - zostaw to w cholere i WRACAJ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaabbbbbbbccccccddddd
zielona mucha... z tym kamyczkiem masz na mysli odejscie,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaabbbbbbbccccccddddd
very lucky star dziekuje za wsparcie..Tobie i wszystkim innym forumowiczkom ktore mi tu odpisuja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maly kamyczek to nie odejscie, odejscie to juz lawina. Maly kamyczek to tzw nie dac sobie w kasze dmuchac, zacznij od drobnych rzeczy typu przeciwstawianie sie, emocje strach zamien na zlosc. To jest pierwszy kamyk. Zobaczysz jeszzce poznasz factea, przy ktorym poznasz co to znaczy wspierac sie i szanowac, mozesz to osiagnac pod warunkiem, ze wyjdziesz z tej skorupy i przstaniesz pozwalac sie kopac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydrukuj sobie, to co Ci pisza tu ludzie i czytaj jak poczujesz, ze nie dajesz rady, im czesciej bedziesz zauwazac ze facet Toba pomiata i na to nie zaslugujesz tym szybciej pozbedziesz sie tego odczucia ze jestes ofiara i zaczniesz wymagac szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olgaola85
hujtam;] wracaj domatki przeciez rodzina to zrozumie idz na terapie i jak ktos maprzyjechac siedz w domu i pokaz jej jak on cie traktuje- on jest winny a nie ty i on sie powinien wstydzic a nie ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie to chcialambym czuc ze na to nie zasluguje:( a ja wciaz myslami jestem przy tym ze trzeba bylo ruszyc tylek i powiesic to pranie nie mialby powodow wtedy...w ogole robic lepiej wszystko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co z tego ze wysmial i powiedzial ze nie bedzie po twojemu, to jest jego obrona i w dodatku bez zadnych argumentow. To Cie nie powinno obchodzic i nie powinnac przestawac walczyc. To ze napisalas na tym forum i poprosilas o pomoc to pierwszy Twoj krok, ze jendak czujesz ze Cie traktuje jak szmatke. Oczywiscie na forum nikt Cie do niczego nie namowi, temat pewnie niedlugo zniknie, ale zapamietaj to co Ci pisze i sie produkuje:) I zrob cos z tym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są gorsze...
Ja też miałam problem z sympatią rówieśników, głównie przez bycie zbyt miłą i nieśmiałą. Byłam tak nieśmiała, że mieli mnie raczej za zarozumiałą. A ja się po prostu bałam (wyniosłam ten strach z domu, gdzie ciągle bałam się swojego ojca). W podstawówce było w porządku, miałam przyjaciółkę, było ok. W gimnazjum ta przyjaciółka z inną zgadały się na mnie od tak (jak to powiedziały potem, bo jestem ciotą) i zorganizowały mój anty fanklub, wyzywały, reszta jak ze mną rozmawiała to z litości. Jeden kolega się ze mną wstawił, jeden, ale dałam jakoś radę. Pomogli starsi, skończyło się, potem oberwało się mojej eks przyjaciółce za to co zrobiła od innych, ale po fakcie się nie liczy. Co przeżyłam we mnie zostało, zawsze miałam kompleksy z powodu różnych chorób, rodziny itp. i to mi jak można się domyślić nie pomogło, jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Ale jako tako miałam znajomych, tylko bardzo niewielu, nie mogłam wychodzić z domu (ojciec) i zresztą byłam zbyt nieśmiała. Liceum było jakie było, miałam swoją paczkę, niestety kontakt się urwał, a teraz mną wrażenie, że udają iż mnie nie znają. Przykre. A urwał się, bo zachorowałam i nie wychodziłam z domu przez długi czas.... Gorzej z ludźmi na studiach, myślałam, że spotkałam wreszcie fajne towarzystwo, a oni tak mnie obgadywali Chodziłam w bluzach, szerokich spodniach, bez makijażu itd. a oni mnie obgadywali, że jestem podrywaczką, dwulicowa, że z chłopakiem jestem tylko dlatego, że mnie sponsoruje itd. Był to dla mnie szok, ale dzisiaj myślę, że tacy są po prostu ludzie. Najgorzej, że ja ich naprawdę lubiłam, brzydzę się obgadywania, jestem raczej przyjazna i otwarta gdy już złapię z kimś kontakt i się przekonam (a raczej pokonam nieśmiałość). Jednak zawsze stykałam się z tym, że nawet obce dziewczyny mnie wyzywały, czy chciały bić, bo uważały, że się wywyższam bo na przykład nie upijam się (ale ja mam mocną głowę), albo bo się nie odzywam (jestem nieśmiała), nie komentuję zbyt dużo i otwarcie mówię co myślę. Najlepsze, że ja nigdy nie miałam o sobie dobrego mniemania, nie uważam się za kogoś wyjątkowego, a wręcz za paszczura ze skrzywioną psychiką. Jednak czego ludzie nie wiedzą, sami sobie dopowiedzą. Nie da się im dogodzić, a z zawiści zrobią wiele (jak u mnie na studiach). Gdyby jeszcze mieli mi czego zazdrościć, naprawdę nie jestem super ładna, ale ktoś tak sobie ubzdurał i postanowił zniszczyć mi życie. Teraz na to leję, gorsze jest to, że nic nie osiągnęłam przez ten strach i kompleksy, muszę się wziąć za siebie i coś zrobić w życiu, bo ciągle dogadzanie innym to najgorsza z możliwych dróg w życiu. Olej to autorko, żyj dla siebie, walcz o swoje szczęście. Mówię Ci, tylko wtedy zdobędzie sympatię innych, gdy będziesz szanować samą siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są gorsze...
Nie ma co współczuć, to wbrew nie największe nieszczęście mojego życia. Teraz już umiem patrzeć na to z dystansem, gdybym miała zdrowie, to byłoby znośnie. Chociaż czasem brakuje paczki znajomych, ale cóż... Nie można mieć wszystkiego. Mam jedną kumpelę, jakoś daję radę. W każdym razie nie jestem z tym sama, trzymam za ciebie kciuki i spokojnie możesz się ze mną zaprzyjaźnić;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są gorsze...
6354836 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na studiach jedynie mialam kilka osob kochanych wokol siebie. więc ten temat to przesada! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są gorsze...
No ale jak ktoś nie miał w ogóle, w dodatku był poniżany? Co innego mieć niewielkie grono znajomych, a co innego być szykanowanym i samotnym. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mzoe dla Ciebie przesada... ?????????????????????? autorka twierdzi ze NIKT ABSOLUTNIE NIGDY jej nie lubil wiec przesadza, no nie? chodzi mi o jej stwierdzenie w temacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zreszta mniejsza o to po prostu czujesz sie "niekochana" przez spoleczenstwo bo cie gnebili i malo kto lubil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zawsze miałam wokół siebie ludzi którzy udawali, że mnie lubią. W podstawówce "przyjaciółki' a poźniej każda nie odpowiada na głupie cześć. W liceum miałam grupkę znajomych, ale głupie zdarzenie- podpuściła ich zawistna koleżanka i odwórcili się ode mnie, co więcej, przyjaciółki obgadały mnie, przy obcych ludziach wyzywały mnie od najgorszych... Poźniej następne "koleżanki" tak mnie bardzo lubiły, że kiedy musialam iśc w liceum do pracy to nagle kontakty się urwały, byłam tą najgorszą, bo nie mogłam sie spotykać od razu po szkole z nimi, a przecież musiałam być w pracy... heh. Po latach zrozumiałam, że ludzie nie chcą sie przyjaźnic z kims grubym. W podstawówce, liceum miałam sporą nadwagę. Byłam też zbyt miła. Pomagałam koleżanką w matematyce, wiele z nich dzięki mnie przeszło z klasy do klasy, pomagałam na sprawdzianach, pozwałam ściągać... byłam za gruba i za dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo sie boje.on mowi mi ze bede tego zalowac jak tylko wroce ze bede zalowac bo go strace i drugiego takiego nie znajde. ze ze mna nikt absolutnie nikt nie wytrzyma On doskonale zna Twoje słabości, które wykorzystuje przeciwko Tobie. Z tego co o sobie napisałaś, to z Tobą nie trzeba "wytrzymywać" bo jesteś absolutnie bezkonfliktowa, zachowujesz się tak, jakby Ciebie nie było. On po prostu gada bzdury, którymi zadaje ból i manipuluje. Takie osoby jak Ty, padają ofiarą właśnie takich ludzi, jak Twój facet. Powinnaś go zostawić. To byłby pierwszy krok ku wyzdrowieniu. Taką traumę jaką w sobie nosisz, można po części przynajmniej uleczyć. Przeczytałem Twoje wyznanie i jest mi Ciebie bardzo żal. Współczuję Ci i rozumiem na tyle, na ile tylko umiem, Twoją sytuację pojąć. Wiem doskonale jak ludzie potrafią być okrutni, jakim jesteśmy nędznym gatunkiem, pełnym agresji. Walcz o siebie, bo jesteś lepsza od tych, którzy Cię krzywdzili :) Nie wierz w kłamstwa, że jesteś nic nie warta! To nie prawda! Jednak ostatecznie to od Ciebie zależy, czy Twoje życie się zmieni. Całus ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspulczuje twoich przezyc ja tez nie mialem lekko w podstawowce i mojej pierwszej szkole sredniej przesylam ci serducho ❤️ :) aha zuc tego palanta po co masz dalej cierpiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma za co :) Byłoby dobrze, abyś prędzej czy później wybrała się do jakiegoś specjalisty. Prawdopodobnie poza samą traumą, masz trwałą depresję i nerwicę. Kompleksowe podejście do Twoich kłopotów, zmieniłoby jakość Twojego życia. Nie mnie to oceniać, ale czasem dobrze jest zacząć od leków, które trochę poprawią nastrój i dadzą pewną stabilność, by potem łatwiej przechodzić psychoterapię i skuteczniej pracować nad sobą. Powinnaś szukać psychiatry, psychologa, psychoterapeuty. Być może dobrym początkiem byłby właśnie psychiatra (pod warunkiem, że dobry, życzliwy, rozumiejący) bo ogarnąłby sprawę z każdej strony. Leki oczywiście nie naprawią Twojej okaleczonej duszy, ale mogą jej dać trochę wytchnienia, tak abyś mogła złapać oddech. Buziak ;) Dobrze ktoś tu napisał, wydrukuj sobie, to co do Ciebie piszemy i czytaj. Zgraj to gdzieś i zachowaj, bo takie słowa, pisane z życzliwości, mogą Ci się przydać. Przybij piątkę :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×