Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gumisiowaaa

Moja bulimia

Polecane posty

Gratuluje imienia, dzieki ktoremu udalo sie skonstruowac arcy ciekawy nick ;) 1. Myslisz, ze zamartwianiem sie cos zmienisz? 2. Czy zdajesz sobie sprawe, ze do normalnego funkcjonowania organizm potrzebuje jedzenia? 3. Czy nie chcialabys normalnie jesc, by normalnie funkcjonowac i w maksymalny sporob opiekowac sie wlasnym organizmem? 4. Czy jestes swiadoma tego, ze normalne jedzenie nie wyklucza posiadania swietnej sylwetki? 5. Czy uwazasz, ze nie masz nad soba ani odrobiny kontroli a kompulsy i tak z Toba wygraja, bo przeciez jestes do niczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ad 1. Nie. Ad 2. Doskonale zdaję sobie sprawę, ale między napadami nie potrafię zjeść więcej niż 600 kcal dziennie. Panicznie liczę każdą kalorię. Ad 3. Oczywiście, że bym chciała. Ad 4. Nie wiem już, co to znaczy "normalne jedzenie". Ad 5. Mniej więcej właśnie tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_z_daleka
czesc dziewczyny, tez chorowalam na to cholerstwo, wymiotowalam przez jakies poltora roku, praktycznie codziennie, i tez mialam okresy wymiotowania i okresy anorektyczne, tak na zmiane caly czas. popsuly mi sie zeby, mialam jakas taka spuchnieta twarz, przezroczysta cere i podkrazone oczy. jednym slowem tragedia. wiem co przezywacie. ja sie uwolnilam. nie wymiotuje juz jakies 7 lat. i podobnie jak kolezanke wyzej, zmusil mnie do tego po prostu brak czasu... poszlam na studia, zamieszkalam ze znajomymi, zaczelam pracowac i spotykac sie z chopakiem. strasznie sie balam ze mnie ktos ze znajomych nakryje (wstydu balam sie panicznie) wiec powoli przestalam to robic. bezwiednie. bardzo pomogl mi chlopak (tzn tym ze byl b mu nie mowilam o tym problemie), zakochalam sie w nim bez pamieci i jakos tak zapomnialam o wymiotowaniu.. teraz od czasu do czasu, jak zjem za duzo to przemknie mi mysl ze moge sie tego pozbyc...ostatni raz, tak w drodze wyjatku, ale jak na razie nie uleglam i mam nadzieje ze nigdy wiecej. jednyne co moze pomoc na wlasna reke (bez pomocy specjalisty) to brak mozliwosci wymiotowania, jak najmniejsza ilosc czasu spedzona samemu w domu, sam na sam z lodowka. zycze powodzenia, trzymmam kciucki, dacie rade dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Filo - skoro liczysz codziennie kalorie to wykorzystaj to dla siebie, a nie przeciwko sobie. Jesli czlowiek je zgodnie z dziennym zapotrzebowaniem to nie przytyje ani grama (takie z grubsza zalozenie) ... Ty wiesz ile jesz (liczysz kalorie) ... a czy wiesz ile wynosi Twoje zapotrzebowanie? Jesli nie - to skorzystaj z: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3224040 Ja tez licze codziennie kalorie ... od ok. 12 lat ... a od ok. 2 lat skutecznie pokrywam swoje dzienne zapotrzebowanie, dzieki czemu kompulsy sa pod kontrola :) Poza tym jak wiesz ile wynosi Twoje dzienne zapotrzebowania ... a czasami przesadzisz = zjesz wiecej, to zawsze mozesz nadmiar energii spalic (1h cwiczen aerobowych = spalonych 400-500kcal). @ taka_jedna_z_daleka - a czyje kciuki trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saramena
Wszystko wygląda pięknie i ładnie w teorii... Liczenie kalorii? Phh.. każda z nas przez to przeszła, ćwiczenia? - standard. To tak nie działa. Ile razy przeprowadzałam na sobie różne diety, które wymagały ode mnie, bądź co bądź, wysiłku... kapitulowałam za każdym razem. Poza tym ten GŁÓD, który siedzi w głowie, nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. Bardzo bym chciała Borsuku, aby Twoje słowa zadziałały zarówno na mnie, jak i na inne kobiety/dziewczyny, i dziękuje za te słowa, ale po tych trzech latach, wiem, że jeżeli na swej drodze nie spotkamy kogoś kto nam nie pomoże profesjonalnie, to będzie ciężko nam uporać się z tym same.. Z tym, że tu pojawia się kolejny problem, przynajmniej u mnie, Trzeba chcieć... A ja nie wiem, czy mam w sobie wystarczająco dużo siły aby móc/chcieć z tej pomocy skorzystać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 lata to dopiero poczatki ;) U mnie 13 lat ... a ta metoda w moim przypadku dziala znakomicie, oczywiscie problem i tak lezy glownie w psychice. Moje dzienne to 2900kcal + dodatkowa aktywnosc ... a i tak jem ponizej ... zeby sie lepiej czuc, aczkolwiek 2800kcal + dodatkowa aktywnosc ... zatem roznica nie taka duza. A skoro wiesz, ze jak zmiescisz sie w limicie to nie przytyjesz (i zastosujesz pewne reguly) to mozna zlikwidowac poposilkowe wyrzuty sumienia ;) No dobrze ... to jadlas zgodnie z zapotrzebowaniem przez np. pol roku? To nie chodzi o samo liczenie, tylko o trzymanie sie swojego limitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saramena
Borsuku! Zapisalam się na studencki aerobik:) - zawsze coś prawda? studencki = niedrogo Limity... marzy mi się zastosowanie pojęcia 'limit' w swoim życiu. Problem polega na tym, że znam się na tyle, że wiem, iż jeżeli wystosuje jakieś ograniczenie, to ono po pewnym czasie stanie mało istotne, niewielkie, za szerokie w swym zasięgu (wybaczcie moje ograniczone słownictwo - męczący dzień)... Doszło do tego, że kromka ciemnego chleba i miseczka sałatki była moim dziennym wyżywieniem, gdzie po paru dniach kończyło się to... wiadomo jak. Psychika... Nie wiem jak reszta kobiet/dziewczyn mężczyzn/chłopców borykających się z bulimią. Ale, ja postrzegam tą chorobę, jako destrukcyjną rekompensatę tego, czego nam w życiu najbardziej brakuje... czy to miłości, akceptacji, uznania, poczucia własnej wartości itp. Co na ten temat myślicie? BORSUKU - 13 lat?! Możesz coś więcej o sobie powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę się podpisać pod postami Sarameny. Poza tym nawet ważąc swoje upragnione 50 kg i tak nie będę zadowolona. Przecież zaczęłam się odchudzać, ważąc właśnie tyle. Miałam śliczny, płaski brzuszek, jędrne piersi, zdrową skórę, lśniące, mocne włosy, sukcesy w szkole - byłam wręcz idealną nastolatką. Ale ja wtedy tego nie doceniałam. Nadmiar energii? Potrafiłam przetrwać dzień na butelce wody mineralnej, ćwicząc do upadłego i jeszcze bałam się, że przytyję. Byłam dumna, kiedy koleżanki nie mogły nachwalić się mojego szczupłego brzucha, wystających żeber, chudych ramion... Dla mnie idealne zapotrzebowanie wynosi 0 lub jeszcze mniej. Nieważne ile będę ważyć, a i tak w lustrze będę widziała spaczony obraz własnej sylwetki. Ubieram się tylko na czarno, kiedy na ulicy widzę dziewczynę szczuplejszą ode mnie, złoszczę się i jeszcze bardziej ograniczam. Wczoraj miałam spotkanie starej paczki ze szkoły - jeden z kolegów powiedział przy wszystkich bez ogródek, że wyglądam jak trup. Kiedy wróciłam do domu po raz pierwszy od wielu miesięcy przyjrzałam się dokładnie swojej twarzy - anemicznie blada z podkrążonymi i zasinionymi obwódkami wokół oczu, popękanymi i zasinionymi wargami i zapadniętymi policzkami. Przestraszyłam się. Autentycznie przestraszyłam się samej siebie. Dopóki ktoś mi tego nie powiedział, nie widziałam tego, nie zwracałam uwagi. Moje dłonie są ciągle sine i zimne, stopy tak samo - w nocy śpię pod kołdrą i kocem, a i tak mi zimno (mając 24 stopnie w pokoju). Mogę policzyć wszystkie żebra. Najzabawniejsze jest to, że nikt z domowników niczego nie zauważył. Tylko mama czasem się zapyta, czy nie jestem chora, bo jakoś mało jem ostatnio... Teraz od kilku dni jem tylko duży obiad, który i tak ląduje potem w kiblu. Piję mnóstwo czarnej kawy i łykam tabletki z magnezem. Nie czuję głodu. Od jakiegoś czasu czuję tylko kłucie w sercu. Trochę mnie to niepokoi, ale ani mi w głowie udać się do lekarza... W sobotę miałam iść na urodziny do kuzynki, ale oczywiście jakoś się wykręcę. Nie chcę żeby ktokolwiek oglądał mnie w tym stanie. Czasem pytam siebie, za co tak się nienawidzę? Bo przecież tylko z nienawiści można się tak oszpecić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saramena
Nienawiść do samej siebie... Może to zabrzmi nazbyt pompatycznie, ale czasami nienawidzimy siebie tak bardzo, ponieważ nikt nas tak naprawdę nie kochał... I żadne postanowienia, diety, zdrowy rozsądek tego nie wyleczy. Zastanawiałaś się może Filo czego Ci tak naprawdę w życiu brakuje? Ja tak, i dowiedziałam się tego na terapii. Chociaż jedna dobra rzecz z całej tej przygody z psychologami. Ja tak miałam. Potrzeba miłości była u mnie tak silna, że zaczęłam zastanawiać się co ze mną jest nie tak? Dlaczego dom nie zapewnił mi tego czego każde dziecko pragnie najbardziej? I tak się zaczęło... POTRZEBA-> próba jej zaspokojenia -> walka ze sobą i swoimi słabościami -> znienawidzenie siebie -> POTRZEBA zamknięte martwe koło... Dlatego właśnie nazywam bulimię chorobą zranionej duszy. :( Jak Wy to widzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy jako dziecko odnosiłam sukcesy, zawsze były one nagradzane jedzeniem. Kiedy było mi smutno, albo miałam jakiś problem, znów pojawiało się jedzenie. "Znów jesteś najlepsza w klasie? Z tej okazji przygotujemy uroczysty obiad. Znów wygrałaś jakiś konkurs? Upiekę twoje ulubione ciasto. Przewróciłaś się? Boli? Zjedz wafelka, to przestanie". Chyba od tego wszystko się zaczeło. Mama od zawsze próbowała mi wynagrodzić wszysko jedzeniem. W ten sposób chyba okazywała mi swoją miłość. Kiedy zaczęłam dojrzewać i uświadomiłam sobie, że od jedzenia się tyje, zaczęłam się po prostu buntować. Miłości chyba nigdy mi nie brakowało, tylko była ona okazywana w zły sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saramena
Skojarzyło mi się to z tzw. odruchem bezwarunkowym. Nagroda, pociecha = jedzenie. W pewnym momencie swojego życia chciałaś się pozbawić tego bodźca, który kojarzył się z przyjemnościami, a jednocześnie powodował, że czułaś się w swoim ciele źle. Patrząc na to w ten sposób, tym bardziej rozumiem Twój stosunek do samej siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potrafię przestać
Od ostatniego wpisu 0 napadów. Nie chcę już nigdy do tego wrócić : |

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To już tyle czasu od ostatniego wpisu... Moje życie codziennie jest takie samo... Wstaję, mówię sobie, że zaczynam wszystko od nowa... i trach!!! Domek z kart się rozlatuję. Jestem coraz grubsza... Nie wiem ile jeszcze wytrzymam... Najwyższy już chyba postawił na mnie krzyżyk. Tak bardzo boli mnie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żarłoczek
jestem nowa. długo trwało zanim przyznałam się sobie, że choruję na bulimię. czytam Wasze wypowiedzi i widzę siebie. najgorsze jest to, że jest coraz gorzej, dawniej wymiotowałam 2,3 razy w tygodniu. dziś kilka razy dziennie. każdy dzień ropoczynam z obietnicą, że już tego nie zrobię i potem.... znowu to samo. może dziś się uda??? może pomoże mio to, że wreszcie z siebie to wyrzuciałam. moja nadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozia09
witam. chciałam się zapytać, czy może ktoś z was byłby gotowy na szczerą rozmowę. sama kiedyś chorowałam. a aktualnie pisze pracę dyplomową na temat bulimii. jeśli ktoś by się odważył byłabym bardzo wdzięczna, zapewniam a całkowitej anonimowości, droga rozmowy dowolna, np przez jakis komunikator. wiem , że proszę o bardzo dużo, ale bardzo mi zależy na prawdziwych przykładach i na szczerości. moj mail mrugi@interia.eu z góry przepraszam i dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2 aniolkow...
hej dziewczyny :) ja choruje na bulimie odkad skonczylam lat 17 teraz mam 29... wszystko jest dobrze dopoki nie pojawi sie jakis "problem" z ktorym psychicznie sobie nie daje rady niestety naleze do osob ktore zajadaja stres.. smutek, zal.. i tak to sie ciagnie juz tyle lat nikt nic nie wie, nawet maz... nie przyznam sie bo sie wstydze. dorosla baba i nie moge sobie dac z tym rady jestem za slaba psychicznie, zbyt szybko sie zalamuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mama 2aniołków
jak "przeszłaś" ciążę ? odnowiła sie np. intensywna dieta,bulimia albo myśli o odchudzaniu.Jestem w twoim wieku i myslimy nad dzieckiem.Od 4lat jestem "byłą" B.Niestety podczas wychodzenia z B. w ciągu 4lat przytyłam 30kg i teraz dietuje aby odchudzic sie przed ciążą.10kg za mną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez ostatni okres zero motywacji. Byłam w totalnym dołku. Teraz nie jest lepiej, sypię się... Mam straszne problemy ze zdrowiem, ostatnio nie robię nic innego tylko śpię, jem, śpię, jem - błędne koło. Nie wymiotuję. Ale to już nie ma znaczenia... Ciągle słyszę przykre komentarze, że się zaniedbałam, przytyłam... Za oknem już prawie lato... Nie chcę kolejnych zmarnowanych wakacji... Nie potrafię sobie pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Okropne bóle głowy, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować, trwają już od tygodnia. Żadne tabletki nie pomagają. Dziś na szczotetce do zębów pojawiła się krew... Jest ze mną źle. Piję dużo wody niegazowanej i przegotowanej. To jedyne, co jeszcze normalnie trawi mój żołądek. Jedynie po wodzie nie mam zgagi, nie cofa mi się do gardła... Ale oczywiście nadal jem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kon_w_galopie
Zofio.. czy Ty czasem wychodzisz z domu?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy wychodzę? Oczywiście... Ale nie do ludzi... Uwielbiam długie samotne spacery. Wiosenne słońce zdecydowanie mi służy. Zaczęłam naprawiać swoje ciało, psychika będzie musiała jeszcze trochę poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnioLeQ
Jest tu ktos jeszcze na tym forum?? Bo pilnie potrzebuje pomocy.... Juz nie wytrzymuje z ta choroba;( najgorsze jest to,ze nie mam zlego zycia,wszystko generalnie jest wporzadku a juz ponad 2 lata siedzie w tym bagnie...siedze i nie potrafie sie wydostac...;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro tak wiele osob ma podobny problem proponuje podzielic sie adresami mailowymi, kto jest chetny ten napisze do konkretnej osoby, moze to cos da... pozdrawiam i czekam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziewczyny, Zmartwiły mnie wasze wpisy, szczególnie FILO Zosi. Sama miałam/mam bulimię i wiem teraz, że bez lekarzy to bardzo ciężko wyleczyć (jak się złamię nogę, to też trzeba iść do kogoś kto się na tym zna, samemu też można poskładać bo to 'moja' noga i może się nawet jako tako uda, ale po latach pewnie znowu się odezwie, leczona też może ale prawdopodobieństwo jest o wiele mniejsze, a leczenie łatwiejsze i szybsze). No i na pewno nie da się wyleczyć bulimii osobno 'fizycznie' i 'psychicznie', to jest nierozerwalne. U mnie zaczęło się jakieś 6 lat temu, a dwa lata temu skończyłam terapię grupową i jest od tego czasu lepiej, inaczej. Tego wszystkiego chyba nie da się pozbyć w 100%, nawet miewam sporadycznie coś w rodzaju napadów, ale nie jest to aż tak zajmujące i nie załamuję się aż tak. No i nawet jeśli przejmuję się wagą i jedzeniem, i jadam nie do końca 'normalnie' to terapia napewno pomogła mi z depresją i zaburzeniami lękowymi! A to było bardzo powiązane. Jedno bagno. No i nawet mam chyba jakieś poczucie własnej wartości i zaczęłam np. uśmiechać się do ludzi bez szczególnych powodów, wcześniej to było nie do wyobrażenia! W końcu nie chciało mi się żyć, od zabicia się powstrzymywało mnie głównie to że sprawiłabym tym kłopot innym. Psycholog/psychiatra jest zobowiązany dochować tajemnicy i można mu powiedzieć wszystko (co nie znaczy że jak się nie powie o wszystkich najgorszych momentach w życiu i różnych szczegółach to nici z terapii, bez przesady), może nie jest łatwo, ale trzeba o tym pamiętać, ja przełamałam się i mówiłam o trudnym dzieciństwie, stosunkach z rodzicami, z facetami i tak dalej... tam najczęściej jest przyczyna tego shitu, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy jak bardzo. Lekarz oczywiście nie zawsze ma całkowitą rację, ale może nas naprowadzić na różne ciekawe i właściwe wnioski. Bo najważniejsze żeby zachcieć cokolwiek zrobić i mieć choć cień życzenia lepszego życia, no i potem trzeba trochę podziałać. A jeśli ktoś boi się, że ktoś się dowie o wizycie u psychologa, to w sumie warto wziąć pod uwagę to ile lat udaje Ci się już ukrywać chorobę, więc z lekarzem też nie powinno być większego problemu. Chyba żadna bulimiczka nie oczekuje cudów ale mówię wam, że serio może być inaczej. Ja generalnie czuje się dość samotna i chętnie bym pogadała z kimś kto rozumie o co chodzi, nawet bym się spotkała jeśli ktoś chce... zostawiam gg: 22135973, piszcie jeśli chcecie... najlepiej podajcie mi tam swojego maila albo poproście o mojego (jakoś nie chcę go tutaj wrzucać żeby ktoś niepożądany nie znalazł tego wpisu... choć moja bulimia nie jest już jakąś wielką tajemnicą, ale jednak nie mam potrzeby tego rozgłaszać ;])

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzzyx
Dziwczyny, ja dzis poraz pierwszy próbowałam zwymiotować to co zjadłam, niestety dużo mi sie nie udało odchudzam sie od miesiąca, czuje sie strasznie brzydka i nieatrakcyjna, mam 22 lata i kochającego chłopaka i mimo tego tak sie zawzielam na chudniecie, ograniczylam jedzenie, stosuje cwiczenia itd mam 170 cm i waze 56,5kg ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kon_w_galopie
to niech to będzie pierwszy i ostatni.. to nie jest sposób na odchudzanie, tylko na długotrwałe dążenie do kaplicy.. ja choruję już prawie 6 lat i dopiero teraz powoli (pod okiem terapeutki) zaczynam dawać sobie z tym radę, a baardzo wiele straciłam przez "obsesję jedzenia", nie mówiąc juz o tym, że wpadłam w ciężką nerwicę ze stanami lękowymi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ????????????????????????/
Dziewczyny chciałabym opowiedziec wam moją historię. Mam 24 lata waze ok 52 kg i mam 169 cm wzrostu. Odchudzanie zaczełam jakies 3 miesiace temu. Przez pierwsze 1,5 miesiąca było super stosowałam dietke uprawiałam spoort no i schudłam. Jednak pozniej cos we mnie pekło. Zaczełam sie objadac i wymiotowac. Nie wiem jak sobie z tym radziec. Dzisiaj przeyznałam sie sama przed sobą ze jestem chora. Nie wiem co robic. Jestem załamana. Ja po prostu panicznie sie boje ze przytyję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzzyx
ja mam to samo...najpierw zdrowe odchudzanie, sport, a teraz juz nie daje psychicznie rady z tym wszystkim, czuje sie gorsza od innych, dzis zwymiotowalam drugi raz, ale czuje sie po tym troche lepiej psychicznie-nie wiem czy to normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×